Jak tam Święta? Jak
widzicie właśnie z ich okazji mam dla was mały prezencik. Dodaję kolejny
rozdział ;D Mam nadzieję, że się cieszycie i będzie się Wam podobał.
Zastanawiam się też czy nie dodać z okazji Nowego Roku?? Ale to zobaczymy co
czas pokaże i czy WY będziecie mieli ochotę dalej czytać te moje bazgrolątka..
Ehh..
Mam nadzieję, że
Mikołaj był bogaty, a Święta udane. Co prawda jeszcze nie koniec ale do tej
pory chyba wszystko ok, co?
Tnm. Tak jak słyszę
o Haylor to kojarzy mi się pewien fragment z bloga..
Słyszę różne plotki
na temat Tay, a jedna z nich jest taka, że Hazz zaniedbuje przyjaciół właśnie
przez nią. Mi to się skojarzyło z tym jak blogowy Harry zaniedbywał przyjaciół
ze względu na Caroline.. Ale to może tylko takie moje wymysły.. <Jak zauważycie
coś co by się Wam przytrafiło lub co by się Wam skojarzyło z jakimś fragmentem
bloga, to śmiało piszcie w komentarzach ;) Fajnie mi się coś takiego czyta/
słucha J>
Dobra.. Nie
przedłużam już. Miłego czytania :D
„No do jasnej ciasnej.. Mogłaby mu otworzyć.. Czy ona
tego nie widzi? Nie słyszy? Koleś przyjechał za nią ponad 300km a ona stroi
fochy.. Ci ludzie to są dziwni..”
- Niech ci będzie.. Ale jak coś to twoja wina.. – Alex w
końcu uległa Loli i otworzyła drzwi.
‘Jejuu.. Przecież wiadomo, że ty też tego chcesz więc po
co zwalasz na mnie? Za chwilę pewnie rzucisz mu się na szyję i powiesz, że go
kochasz..” pomyślała Lola i odsunęła się by Harry mógł wejść. – Wejdź..
Styles spojrzał w kierunku dziewczyny, a później na
ciągle gadającą sąsiadkę i szeroko się do niej uśmiechnął.
- Patrzcie jaki bezczelny.. – oburzyła się kobieta i
zaczęła iść w jego stronę. Harry się lekko przestraszył więc szybko wszedł do
środka.
- Dobranoc p.
McGravy.. – powiedziała Ola i zaczęła zamykać drzwi.
- W życiu nie spotkałam się z taką zniewagą. Ty i ten
twój piękniś idealnie do siebie pasujecie! – krzyknęła kobieta i oburzona
wróciła do siebie, zatrzaskując drzwi.
Alex zaśmiała się i zamknęła drzwi na klucz. Po chwili
odwróciła się i spojrzała na chłopaka, który rozglądał się właśnie po
mieszkaniu.
- Wiem, że małe.. Wybacz, że nie jest to luksus do jakich
jesteś przyzwyczajony.. – gdy to powiedziała, Styles odwrócił się w jej stronę.
Spojrzał na jej ukrytą twarz i podszedł do niej. Nagle Ola rzuciła mu się na
szyję. ‘ 1:0 dla mnie’ pomyślała Lola.
Curly Boy był przez chwilę był zdezorientowany.. Jednak
ucieszył się i mocną przytulił dziewczynę, zaciągając się przy tym jej zapachem.
Brakowało mu tego. Przez ten ostatni miesiąc czuł, że czegoś mu brakuje..
Kogoś..
- Przepraszam… - wyszeptał jej do ucha.
- Ja też cię przepraszam. Powinnam była ci powiedzieć.. –
Alex spojrzała chłopakowi w oczy. – Ale proszę cię.. Nie rozstawajmy się więcej
na tak długo..
‘ Noo.. Kochany.. Jak nie dla niej to zrób to dla mnie..
Zlituj się błagam, chociaż nade mną.. Co wieczór ryczała i gadała mi o tobie..
A jak już dzwoniłeś to się rozłączała.. Nie chciałbyś wiedzieć co czasem
gadała..‘
Harry się tylko uśmiechnął i ułożył swoje wargi na Oli.
Oboje mogli w końcu poczuć to, za czym tak bardzo tęsknili. Chłopak jedną
dłonią ujął jej twarz, a drugą położył na jej talii. Alex wplotła palce w jego
włosy.
- Prawie tak jak za pierwszym razem.. – zaśmiał się Styles
gdy się rozłączyli. Dziewczyna też się zaśmiała.
- Kocham cię. – powiedziała i na nowo pocałowała
chłopaka.
- Ja ciebie też.- ‘2:0…’ <Lola>
- Gdzie masz swoje rzeczy?
- W samochodzie. Nie chce mi się teraz po nie schodzić..
- Radziłabym ci jednak tak.. U mnie w pokoju jest
cholernie zimno.. – powiedziała Ola wskazując na warstwy ubrań, jakie miała na
sobie. Spała w koszulce na długi rękaw i dwóch polarach.
- Oj przecież wiesz, że mi zawsze jest ciepło. –
uśmiechnął się Harry. – Ale dlaczego jest tak zimno?
- To stare mieszkanie.. Okna są nieszczelne w moim
pokoju.. Nie mam na razie kasy żeby je wymienić..
- Al..
- I.. – Alex przerwała Harry’emu, który widocznie chciał
coś powiedzieć. – Na razie nie chce ich wymieniać.. Jak zarobię więcej kasy..
Sporo więcej.. To rozejrzę się za jakimś nowym.. Przez całe życie mieszkałam w
bloku i marzyłam o tym by w przyszłości mieć własny dom..
Harry i Ola chwile posiedzieli w kuchni rozmawiając o tym
mieszkaniu. Hazzie od razu wpadł do głowy pewien pomysł. Co prawda kiedyś już o
tym myślał ale.. Dzisiejsza sytuacja utwierdziła go w przekonaniu, że czas
podjąć pierwsze kroki..
Jakiś czas później poszli do pokoju. Chwilę się spierali
o to czy Harry ma spać w ubraniu czy.. niepełnym.. W końcu stanęło na tym, że zostaje
w spodniach i koszulce.
- Noo.. To dobranoc panie ciepły.. zaśmiała się Alex i
przykryła kołdrą.
- Dobranoc.
Ola prawie zasypiała, gdy po jakimś czasie poczuła na
sobie silny uścisk i czyjeś nogi na swoich. Powoli otworzyła oczy i chciała
odwrócić się do tyłu lecz głowa Harry’ego na to nie pozwalała.
- Emm.. Co ty robisz? – spytała sennie.
- Zimno.. – odparł rozdygotany Styles i mocniej przytulił
się do dziewczyny. Ona się tylko uśmiechnęła i spróbowała przekręcić się
przodem do niego. Chłopak pozwolił jej na to, a gdy to zrobiła, mocno się w nią
wtulił.
- Chcesz mogę dać ci jeszcze moją bluzę..
*kilka dni później - Londyn
- Czym ty się tak w ogóle zajmujesz? – spytał Niall gdy
razem z Ally siedzieli u niego w salonie i oglądali „ Temple Grandin”.
- Studiuje psychologię. – uśmiechnęła się dziewczyna i
wtuliła w blondyna.
- Ooo.. Dlatego wybrałaś ten film?
- Hmm.. Poniekąd. Na ostatnich zajęciach nam puścili. Ale
nie obejrzeliśmy do końca więc..
- Ale przyznam, że ciekawe..
Film opowiada o kobiecie -Temple Grandin, która urodziła
się z autyzmem i zaczęła mówić dopiero w wieku czterech lat. Dziewczynka miała
trudności w szkole i nie radziła sobie w kontaktach z innymi ludźmi. Jednak
zawsze wspierała ją matka, która robiła wszystko, by córka prowadziła normalne
życie. Temple dużo czasu spędzała na farmie wujostwa, gdzie nauczyła się
miłości i współczucia dla zwierząt.
Jako dorosła kobieta zaangażowała się w propagowanie
wiedzy o autyzmie i właściwym traktowaniu zwierząt rzeźnych. Zaprojektowała
wiele specjalnych urządzeń do humanitarnego ich uboju. Jej działania zostały
docenione m.in. przez międzynarodową organizację PETA. Dziś jest cenionym
naukowcem - profesorem na Stanowym Uniwersytecie w Kolorado.
- Chciałabym być taka jak ona.. - odezwała się Ally. Furby dziwnie na nią spojrzał. - Znaczy.. Też bym chciała pomóc tym wszystkim ludziom, zwierzętom..
- Na pewno pomożesz. - Horan pocałował dziewczynę w czoło.
Danielle wracała właśnie ze sklepu. Z okazji urodzin
Liam’a mieli przyjechać jego rodzice. Szła wąską, zaciemnioną
uliczką. Było to niestety jedyna najkrótsza droga do powrotu z Aldic’a. Na początku miała co do niej
wątpliwości ale chodziła nią tyle razy, że stwierdziła, że nic takiego jej się
nie stanie. Szła podśpiewując piosenkę Rihanny. W pewnym momencie ujrzała trzy
postacie stojące oparte o mury budynków. Lekko przestraszona postanowiła jednak
koło nich przejść. W końcu w biały dzień nic nie powinno się wydarzyć. Gdy była
już blisko nieznajomy, w jednej z nich rozpoznała kobietę z placu zabaw. Tę
samą której niechcący wzięła dziecko. Zobaczyła, że szepcze coś na ucho
facetowi obok. Dan przyspieszyła kroku ale w tym samym momencie ktoś pociągnął
ją za włosy.
- Dokąd to idziesz? Po kolejne cudze dziecko? – usłyszała
niski, męski głos. Po chwili ujrzała twarz mówcy. Czarnoskóry mężczyzna, dość
wysoki. Danielle słyszała, że większość takich ludzi myśli, że mimo innego
koloru skóry ludzie uważają ich za gorszych, przez co każdy kontakt wzrokowy,
dotknięcie, pomyłkę traktują jako zaczepkę. Wolała z nimi nie wchodzić w jakieś
bójki.
- Nie.. Ja przepraszam.. Myślałam, że to mój syn.. Był
bardzo podobny..
- Milcz! – odezwał się drugi mężczyzna i uderzył Danielle
w twarz. Kobiecie oczy się zaszkliły. Jednak nic nie powiedziała.
- Słuchaj.. Nie raz spotkaliśmy takich jak ty. To, że
jesteście sławni i innej rasy nie znaczy, że możecie robić co wam się podoba.
Ja nie dam skrzywdzić mojego dziecka i mam nadzieję, że to zapamiętasz. –
powiedziała kobieta i tym razem to ona uderzyła. Danielle wypadły zakupy z
rąk.. – I jednym z powodów dlaczego ci nie ufam jest to, że moje dziecko to
dziewczynka. Wandy. – kolejny cios lecz tym razem w brzuch.
Liam chodził po domu i martwił się o żonę. Już dawno
powinna wrócić. Jack zdążył wstać, zjeść, rodzina Liam’a też już przyjechała.
- Mamo.. Ja po nią idę.. Nie odbiera telefonu.. Nie wiem..
Spotkam ją może po drodze.
- Dobrze idź. Mam nadzieję, że nic jej nie jest.. –
odparła kobieta i spojrzała na syna.
- Tato! Zajmij się Jack’iem. – krzyknął Liam. – Biorę telefon. Jak wróci, daj znać. – uściskał mamę i wyszedł.
Obstawiał różne warianty dróg jakimi mgła wracać jego
żona. Najpierw poszedł drogą okrężną. Patrzył na wszystkich przechodzących
ludzi z wyczuleniem. Z każdym krokiem martwił się co raz bardziej. Payne
doszedł do sklepu, w którym miała być Dan. Obszedł go kilkakrotnie. Pytał nawet
kasjerki czy nie widziały Danielle. Dopiero jedna z nich powiedziała mu, że
jakiś czas temu była tu kobieta do opisywanej. Powiedziała, że udała się w
lewo. ‘Czyli poszła skrótem’ pomyślał Liam
i wybiegł ze sklepu.
W końcu wpadł w uliczkę. Serce waliło mu jak młotem.
Mężczyzna patrzył przed siebie i cały czas biegł truchtem. W pewnej chwili
dostrzegł postać leżącą na ziemi. Ciśnienie mu wyraźnie podskoczyło gdy okazało
się, że to jego żona.
- Danielle.? Kochanie.. – mówił prawie przez łzy. Kobieta
leżała skulona. Twarz miała posiniaczoną, z wargi leciała krew, a na policzkach
były ślady łez i krwi. Liam klęknął i przytulił żonę. – Danielle..
Liam próbował obudzić żonę. Wyjął z kieszeni telefon i
zadzwonił na pogotowie.
Danielle ocknęła się dopiero wieczorem. Gdy otworzyła
oczy zobaczyła obok siebie Liam’a. Chłopak gdy zobaczył, że się podniosła,
momentalnie się wyprostował.
- Liam?
- Boże, Danielle. Nareszcie. Jak się czujesz?
- Boli mnie głowa.. – kobieta złapała się za tylną część
głowy.
- Pamiętasz co się stało?
- Poniekąd.. – odpowiedziała zmęczonym głosem. - Wiem, że
wracałam ze sklepu i.. Spotkałam tę kobietę z placu zabaw.
- Tę, której pomyliłaś dziecko? – zdziwił się Liam.
- Yhym.. I.. Było z nią dwóch mężczyzn. Chciałam przejść
obok nich ale mi nie pozwolili… No i.. Ta kobieta zaczęła mi wypominać pomyłkę
i uderzać w twarz.. A potem.. poczułam tylko uderzenie w głowę.. – powiedziała.
Liam nie mógł uwierzyć w słowa żony. Co prawda powiedziała mu o zajściu na
placu zabaw ale nie myślał, że tak to się skończy. – Przepraszam?
- Za co?
- Za to, że to wszystko musiało się wydarzyć w twoje
urodziny. Chciałam żeby były wyjątkowe, ale w dobrym znaczeniu..
- Danielle. To nie twoja wina.. – powiedział poważnie
Liam. Po chwili do Sali weszła pielęgniarka. Widząc, że p. Payne się obudziła,
poszła po lekarza.
- Gdzie Jack? – spytała przerażona Dan.
- W domu z moimi rodzicami.
Nagle na salę wszedł lekarz. Zmierzył Danielle ciśnienie,
obejrzał ją dokładnie i stwierdził, że jeśli nie będzie czuła zawrotów głowy
ani mdłości, jutro będzie mogła wyjść do domu. Nie zanotowano u niej trzęsienia
mózgu czy czegoś podobnego. Jedyne co ucierpiało to twarz i skręcona kostka…
Claudia lekko się zarumieniła. 'Oczywiście, że możesz' pomyślała. Spojrzała na chłopaka i się do niego przysunęła. Nic nie powiedziała tylko go pocałowała.
- To znaczy tak? - spytała Eric.
- Tak.. - zaśmiała się brunetka i przytuliła do chłopaka. - To było trochę za słodkie..
- Noo.. Też tak uważam - poparł ją Eric i oboje wybuchnęli śmiechem.
*3 tygodnie później – Leeds.
- Mówiłem ci, że mnie przyjęli?
- Gdzie? – zdziwiła się Ola.
- Czyli nie mówiłem.. – zaśmiał się loczek, odłożył
talerz do zlewu i podszedł do dziewczyny. - Wysłałem zgłoszenie na uniwersytet
niedaleko Leeds. I mnie przyjęli.
- To super! – ucieszyła się Alex i przytuliła do chłopaka.
– To kiedy zaczynasz zajęcia?
- Jutro…
- Jak jutro?
- Jutro jest koniec września. Kazali mi się do nich zgłosić i
wydaje mi się, że od razu zaczną się zajęcia.
- Aaa.. Czekaj, czekaj.. Początek września mówisz..
Kurde! To ja też niedługo zaczynam..
- Kiedy dokładniej? – zaciekawił się Harry i obrócił Olę
tyłem do siebie. Teraz oboje stali przodem do okna i patrzyli na niebo. Loczek
trzymał dziewczynę w talii, a głowę oparł na jej ramieniu.
- Za tydzień. No to oboje będziemy mieli sporo roboty.. –
westchnęła.
- To może skorzystamy z okazji tych wolnych dni i.. –
Styles odgarnął Alex włosy i zaczął całować ją po szyi.
- Harry.. Nie..
- Dlaczego? Nie ufasz mi? – chłopak zmarszczył brwi.
- Ufam.. Tylko..
- Tylko co? Znaczy wiesz.. Ja nie chcę nalegać.. Jeśli ci
nie odpowiadam lub masz złe wspomnienia to..
- Jakie wspomnienia?? – Ola nie wiedziała o co chodzi.
Odwróciła się do Hazzy przodem i spojrzała mu w oczy.
- No.. Związane z twoimi sprawami łóżkowymi.. – odparł
spokojnie. Alex odwróciła wzrok i
podeszła do stołu. – Aż tak źle? Jeżeli, któryś z twoich partnerów był dla ciebie 'okrutny'..
- Nie.. Znaczy.. Zależy.. Ehh.. Bo chodzi o to.. - Ola zawiesiła głos - Bo ja ci
czegoś nie powiedziałam..
* * *
Kochany Lou <chyba mogę tak mówić do ciebie ;)> Z okazji wczorajszych urodzin WSZYSTKIEGO naj!! Aby dalsze Twoje życzenia się spełniały, a związek z Eleanor rozkwitał i byście doczekali się Tommy'ego i Rose ;)
< Wybaczcie ale nie umiem zbyt pięknie przemawiać.. >
A tak na osłodę filmik z Lou w roli głównej :D
Woow.. .Rozdział meega :D Ja oczywiście będę czytała twoje... bazgrolątka? Żartujesz? to co pisze jest niesamowite i wciągające. :)Proszę cię i nie urywaj w takich momentach bo zaraz nie wytrzymam do nastepnego. :P A Lou ode mnie też wszytskiego wszystkiego najlepszgo. I występ w tym musicalu przezajebisty. :D Życze wene i czeakam na next. :D
OdpowiedzUsuń~~Ola~~
P.S. MARRY CHRISTMAS AND LOVE YOU. ♥
Zostałaś nominowana do LIBSTER AWARDS ;)
OdpowiedzUsuńWięcej na http://ondirectionmylifeandlove.blogspot.com/
Bazgrolka?! Kobieto ty piszesz niesamowicie i nawet tak nie myśl! Życze ci weny którą przełożysz na papier i BARDZO proszę o kolejny rozdział już przed sylwestrem;) i niech będzie trochę więcej Niall'a bo go mało;)
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na następny rozdzialik;*
Świetne! Czekam na rozdział z okazji Nowego Roku :D
OdpowiedzUsuńBoże, Boże! O co chodzi?! O czym mu nie powiedziała?! Raaaany! ;D
OdpowiedzUsuńLenaya