KONTAKT

Oto jest oficjalny e-mail bloga marzenia.londyn.1d@spoko.pl Piszcie jak macie jakieś propozycje, pytania, prośby itp.
Mój twitter --> @tohardtobelive

sobota, 22 grudnia 2012

Story I Part 57

Merry Christmas.!
Hejka. Jest kolejny rozdział, a przed nami Święta. Hurrej!! 
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia pragnę Wam złożyć najszczersze życzenia. Mam nadzieję, że wszystkie marzenia się Wam spełnią. (o ile włożycie w nie wkład ;P) Bogatego Mikołaja, dużo reniferów, wspaniałych chwil spędzonych z rodziną i bliskimi. 


- Chyba się zdenerwował.. - stwierdził Eric gdy po jakimś czasie Harry opuścił mieszkanie. Claudia tylko prychnęła.
- Mnie to najbardziej zastanawiało.. Po jaką cholerę chciał zobaczyć jej pokój. Przecież wszystko zabrała i zostały tylko meble.. - brunetka spojrzała na chłopaka pytająco. Ten wzruszył tylko ramionami. - Ale przynajmniej zna już prawdę..
- Tssaa.. Ehh.. Trochę późno chyba.. Idę się wymyć. - westchnął chłopak i poszedł na górę. Claudia została w salonie i postanowiła zadzwonić do rodziców.
- No Hej. [...] A tak chciałam pogadać. Co u was? [...] Hahha.. To dobrze. Wiesz co.. Szkoda, że nie przyjechałeś z resztą... Tak wiem, że masz swoje życie itd.. Ale fajnie byłoby cię zobaczyć. [...] Kamil!! Wiesz co.. O takie rzeczy nawet nie wypada pytać.. - Claudia się speszyła, słysząc pytanie o Niall'a. - Tak poza tym to już z nim nie jestem.. [...] Oj.. Daj lepiej mamę..
Cześć mamo.! Wszystko w porządku. Jeeju.. cieszę się, że zbliżam się do końca tego roku. [...] Yhym.. Ola się już przeprowadziła. Tak.. Rozmawiamy co jakiś czas.. Mówi, że mieszkanie jet bardzo małe i.. Ehmm.. Dość skromne.. [...] Noo.. A ja się już z nim nie spotykam.. [...] Tak wiem, ale.. Oboje stwierdziliśmy, że to nie ma sensu... Z resztą sama widziałaś ile ze sobą przebywamy.. - Claudia podniosła wzrok na Eric'a, który właśnie przyszedł z czipsami i zagłuszał rozmowę, chrupiąc co chwila. Dziewczyna skarciła go wzrokiem.. Hasley się nie przejął i wysunął paczkę w jej stronę by mogła sie poczęstować.
- Nie dzięki.. - szepnęła. - i ciszej trochę bo ja tu rozmawiam.. Nie nic, nic mamo.. To do kolegi.. [...] Mamo!! Teraz ty zaczynasz?! Powiedz co tam u Pauliny..


Wieczór. Alex po raz kolejny przemierzała drogę ze sklepu do nowego lokum. Weszła na piętro ze swoim mieszkaniem i weszła do środka. Jednym kopnięciem zatrzasnęła drzwi i rozejrzała się po pomieszczeniu. Niewielka kuchnia. Okna po lewej stronie, a meble jasne i nie do końca nowoczesne zasłaniały poobdrapywane ściany. Po środku stał nieduży stół z 4 krzesłami, a nad nim wisiała lampa. Na wprost drzwi frontowych, znajdowały się białe drzwi do łazienki. W niej też nie było za pięknie. Wanna, prysznic, umywalka i toaleta.. Najzwyklejsze i najpotrzebniejsze rzeczy.
W końcu jej wzrok padł na prawo. Sypialnia, biuro i najzimniejsze pomieszczenie jednocześnie. Okna były nieszczelne więc w nocy strasznie wiało. Ola przez uchylone drzwi widziała niepościelone łóżko, czerwone ściany i kawałek biurka.
Potrząsnęła głową i położyła siatkę z zakupami na stole. Z uszu wyjęła słuchawki i zajęła się rozpakowywaniem. W pewnym momencie poczuła czyjąś obecność. Spojrzała w dół i ujrzała kotkę.
- Lola... Jeszcze nie twoja pora na jedzenie.. - zaśmiała się dziewczyna i spojrzała na zegar nad zlewem. Mina momentalnie jej zrzedła - Już po 19? No dobra.. Już ci daję.. - Alex sięgnęła do lodówki i wyjęła puszkę z miękkim jedzeniem. Nałożyła jej trochę zawartości do zielonej miski ustawionej przy drzwiach do łazienki. Sama usiadła na krześle i przyglądała się Loli. Gdy kotka stwierdziła, że jest najedzona, podeszła do swojego posłanka ulokowanego niedaleko stóp Alex, rozglądając się przy tym po pomieszczeniu. Dało się usłyszeć jakby westchnięcie z jej gardła. - Tak wiem.. Też bym chciała mieć lepsze mieszkanie ale nie mamy kasy.. Najzwyczajniej w świecie.. - Ola patrzyła wciąż na kotkę, która próbowała ułożyć się na posłaniu. - Pracę zaczynam dopiero za niecały miesiąc, a wypłata przyjdzie mi po kolejnym. Musimy oszczędzać słońce..



- Louis!! Chodź na dół i mi pomóż!!
Eleanor stała na dole w salonie i prasowała. Znaczy.. Prasowała, opiekowała się dziećmi i gotowała jednocześnie. Rose i Tommy leżeli grzecznie w łóżeczku i... chyba ze sobą rozmawiali.. Kobieta obładowana stertą ubrań pilnowała kurczaka by się nie przypalił.
Natomiast Lou.. Ehh.. On leżał w sypialni i czytał książkę.
- LOUIS!! - krzyknęła El odkładając żelazko. Mąż zszedł dopiero po jakimś czasie, wolno posuwając nogami.
- Co się stało?
- Może byś mi trochę pomógł, a nie.. Co ty tak w ogóle robiłeś?
- Czytałem.. - odparł niewzruszony mężczyzna.
- Aha.. Super.. A ja mam zajmować się dziećmi, robić obiad i prasować..?
- To pytanie retoryczne?
- Lou! Zobacz czy kurczak się nie przypala.. I przebierz Tommy'ego bo czuć od niego na kilometr.
Tomlinson westchnął i poszedł do kuchni. Zajrzał do piekarnika po czym wrócił do żony.
- Przypala...
- Co?
- No kurczak.. Przypala się..
- No to go wyjmij! Serio nie wiesz co trzeba zrobić?
- Nie krzycz tak.. Już idę.. - powiedział Louis i wykonał polecenie. Odłożył rękawice kuchenne na miejsce i udał się w kierunku schodów.
- Ekhem.. nie zapomniałeś czegoś?! - krzyknęła za nim Eleanor. Boo Bear wszedł do salonu, zabrał Tommo na górę i zajął się jego przewijaniem.
- Czemu ona się tak denerwuje.. Przecież można powiedzieć to samo, a spokojniej, prawda? No właśnie.. Ugh.. Chłopie.. Co ty jadłeś...? [..] O! Już gotowe. Pięknie wyglądasz. - Louis uśmiechnął się do synka i zszedł na dół.
- Już.
- Super. To weź wstaw jeszcze pranie bo kolejna sterta stoi przed pralką.
- Co jeszcze mam zrobić? - zdenerwował się chłopak. - Sprawdź kurczaka, przebierz Tommo, wstaw pranie..
- Słucham? Co ty powiedziałeś? Od rana leżysz i nic nie robisz. Poprosiłam cię raptem o 3 rzeczy i to nie wielkie a ty uważasz, ze jesteś przemęczony?!
- Yhym..
- Ha! Kochanie to co ty myślałeś.. Że jak się zakłada rodzinę to co? Latasz sobie gdzie chcesz, kiedy chcesz i się niczym nie przejmujesz? Przypominam ci, że wychowywałeś się w licznym gronie i powinieneś wiedzieć co to znaczy..
- Właśnie.. Wychowywałem się w licznym gronie i musiałem dużo robić. Z resztą zawsze ci pomagam.. A teraz nie mogę odpocząć?
- Skoro tak bardzo chcesz odpoczywać to może w ogóle wyjedź gdzieś i wróć dopiero jak ci się przypomną twoje dzieci!! - krzyknęła El. W tym samym czasie Rose zaczęła płakać. Matka wzięła ją na ręce i zaczęła uspokajać. Siebie przy okazji też..

Louis pełny gniewu wziął kluczyki od samochodu, ubrał się i z piskiem opon odjechał z podjazdu. Nie wiedział dokąd jedzie. Zaczął krążyć ulicami Londynu. W końcu postanowił pojechać do przyjaciela.
Jak się okazało w domu był tylko Harry.
- Siema. Co się stało? - spytała loczek i wpuścił Lou.
- Pokłóciłem się z El..
- No to jest nas dwóch.. Gadałem z Claudią..
- O.. Jakieś postępy widzę.
 -Tsaaa.. Wiesz, że Alex się wyprowadziła? - zaczął Hazz. - Do Leeds.. Jakiś miesiąc temu.. Claudia powiedziała, że pojechała z Zayn'em następnego dnia po naszej kłótni.. - westchnął Styles i siadł z kumplem na kanapie.
- I co zamierzasz zrobić? Może pojedź do niej.
- Nie wiem.. Ehh.. Ale zobaczymy.. Nie mam siły do tej dziewczyny.. Po prostu nie.. rozumiem.. Powiedz lepiej o co poszło z Elką?
- Weeź.. Nagle zaczęła zaczęła mnie o wszystko prosić. "Zrób to, zrób tamto, a tamtego nie potrafisz?" I tak cały czas..
-  No ale to chyba logiczne, ze musisz jej pomóc..
- Logiczne czy nie, mam prawo do odpoczynku - upierał się przy swoim Loui.
- Ale tak naprawdę odpoczywałeś przez ostatni rok..
- Rok? - zdziwił się chłopak.
- No prawie.. Od dłuższego czasu nie mieliśmy koncertów itp, itd.. A nawet jeśli, to nie były tak wyczerpujące.
- Co ty do mnie mówisz? - Louis otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Po praz pierwszy usłyszał z ust przyjaciela tego typu słowa.
- Noo.. Miesiąc temu Alex uświadomiła mi, ze nie będę prze cały czas siedział w domu. Mam dopiero 25 lat. Zaczęliśmy szukać dla mnie jakiejś uczelni czy czegoś w tym stylu.  - mówił Harry. Chyba dopiero teraz do niego dotarły wszystkie te wydarzenia. - A może ona chciała mi powiedzieć.. Bo jak szukaliśmy tej uczelni to zależało jej by było coś niedaleko Leeds lub bezpośrednio w..
- Olśniło cię? Co ty si nagle taki 'dorosły' zrobiłeś? - zaśmiał się Loui i poczochrał  przyjaciela.
- Dorastam.. - wyszczerzył się Styles. - I ty też powinieneś. Rozejrzyj się za jakąś robotą.. Żeby potem twoje dzieci nie przeżywały w szkole ' Mój tata jest cały czas w domu i siedzi na kanapie.. A twój? Mój jest superbohaterem i ratuje ludzi z pożarów" - Curly Boy zmienił ton głosy na bardziej dziecięcy.
- Ty lepiej patrz na siebie.. Co będą przeżywa twoje dzieci w szkole, hę?
- Noo.. One będą mówić, że ich tata jest fizjoterapeutą i też jest superbohaterem..
- Wmawiaj se.. - rzucił Tomlinson i walnął Harry'ego poduszką. - A tak serio.. Trzeba coś zrobić..
- Z czym? - teraz to Styles się zdziwił.
- No z tymi dziewczynami..
- No ty akurat masz łatwo.. Wrócić do domu i pomóc Eleanor..
- Ty też za trudno nie masz.. Wsiadasz w samochód i jedziesz..
Przyjaciele jeszcze jakiś czas debatowali nad tym co mają zrobić. Harry wciąż przekonywał siebie i Lou, że nie ma po co jechać do Oli. 'To ona mu nie powiedziała więc to jej wina.."
Za to Louis miał takie zdanie co do swojej sytuacji.
W końcu Louis dał się przekonać i pojechał do żony i dzieci. Co nie znaczy, że loczek dał sobie przemówić do rozsądku..


- Jack! Chodź.! Idziemy już do domu. - zawołała Danielle do synka. Na placu zabaw spędzili dobre 2 godziny więc musieli już wracać. - Chodź skarbie. Tata czeka w domu. - Dan podeszła do chłopczyka i złapała go za rękę. Za sobą ciągnęła wózek z kilkoma siatkami. - Przyjdziemy tu jeszcze. Spokojnie. Przecież nie będziemy marnować tak ładnej pogody. - zaśmiała się Dan i spojrzała na dziecko. W tej samej chwili zrobiła się cała blada. Nie trzymała ręki Jac'a. Wzięła czyjeś dziecko. - Jezu! Jak się nazywasz? Jeju, jeju, jeju.. Gdzie jest twoja mama?
- Co pani robi z moim dzieckiem? - usłyszała za sobą głos. Odkręciła się w stronę kobiety z błagalnym wyrazem twarzy.
- Przepraszam.. Pomyliłam go z moim synkiem.. Przepraszam.
- Jak to go pani pomyliła?!
- Nie wiem..  Widać są bardzo podobni.. - Dan zaczęła się rozglądać dookoła. Jednak kobieta nie dawała za wygraną. Chciała już zgłosić na policję porwanie lub dzwonić po męża i 'rozwiązać sytuację'. Nie wierzyła Danielle. Po jakimś czasie powiedziała, ze tak tego nie zostawi i poszła z synem. Danielle lekko się uspokoiła i znalazła synka w piaskownicy. Rozklejona wzięła go na ręce i poszła w kierunku domu.
Jednak nawet tam nie mogła sobie darować całej tej sytuacji.

*2 tygodnie później
Harry znalazł się przed blokiem Oli po 23. Przez całą drogę myślał jak i co może powiedzieć dziewczynie gdy ją spotka. Na wstępie zacząć przepraszać czy wytknąć jej to, że mu nie powiedziała o przeprowadzce..
Zgodnie ze wskazówkami Claudii odnalazł klatkę i podążył wzrokiem na 4 piętro znajdując okna Alex. Światło było zgaszone więc chłopak przez chwilę się zastanowił czy na pewno ma odwagę do niej pójść.. W końcu zdecydował się wejść. Co chwila przeklinał jednak brak windy w tej kamienicy. Stanął przed drzwiami i zapukał...

Ze snu wyrwał Olę dźwięk telefonu. Sennie spojrzała na wyświetlacz. Widząc na nim imię Styles'a postanowiła nie odbierać. Z powrotem położyła głowę na poduszkę. Nie zdążyła zamknąć powiek, a rozległo się pukanie do drzwi.
- Jeju.. Serio? O tej porze..? - Alex pokręciła nie dowierzając głową i sięgnęła po telefon, który znów dał o sobie znać. Dziewczyna odrzuciła połączenie i zobaczyła, że ma 9 nieodebranych połączeń. "Przecież dzwonił tylko raz.." pomyślała.
Wstała by zobaczyć kto się tak do niej dobija. Nałożyła kolejną bluzę i skierowała do drzwi.
- Kto tam? - spytała wyglądając jednocześnie przez 'Judasza'.
- Harry.. - usłyszała w odpowiedzi. Momentalnie odskoczyła od drzwi i zaczęła krążyć po kuchni.
- Co on tutaj robi..? Przecież nic mu nie mówiłam.. Skąd on wiedział? I o tej porze.?
- Otwórz. Proszę..
Dziewczyna była w lekkim szoku. Nie spodziewała go tutaj.. Ustała i spokojnie odetchnęła.
- Długo tu czekasz?
- Ponad 10 minut..  - Harry zrobił chwilę przerwy po czym dodał - Dzwoniłem.. - oparł się głową o drzwi i po raz kolejny włączył światło na klatce.- A ty nie odbierałaś... - Po tych słowach Oli zrobiło się głupio. Podeszła do drzwi i się oparła o nie plecami. - Czemu mi nie powiedziałaś, że się przeprowadzasz? I o Eric'u?
- A co ci miałam powiedzieć?
- No chociażby to, że cię przenoszą, że nie masz kasy, że..
- Właśnie.. Że nie mam kasy.. I co? Nie wziąłbyś mnie w takim wypadku za materialistkę? Co byś sobie w tedy pomyślał..? - dziewczyna siadła na podłogę. Nie usłyszała odpowiedzi. Sama też nie wiedziała za bardzo co powiedzieć więc zapadła głucha cisza.
- Mogę wejść? - spytał po chwili Curly Boy.
-Nie. - odpowiedziała pewnie Alex i otarła rękawem polaru łzę spływającą po policzku. Harry nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
- Dlaczego? - spytał i osunął się na podłogę. Oparł głowę o drzwi i czekał na odpowiedź.
- Boo.. Wiesz.. Czułam się trochę wykorzystana.. Myślałam, że mi ufasz, a jednak masz/miałeś wątpliwości co do mnie.. Nie chcę by to się powtórzyło..
- Znaczy.. Że.. Czekaj czekaj.. Ehh.. Wiem, że źle postąpiłem.. Ale może bdybyś mi powiedziała wcześniej o swoim problemie to..
- To co? Myślisz, że byłoby inaczej.?
- Nie wiem co by było.. Posłuchaj.. Możemy pogadać w środku? Zimno tu trochę..
- Nie..
- Czemu?
- Bo nie. - odparła Ola i wytarła kolejną łzę. Zapadła cisza. Siedzieli w tych pozycjach jakiś czas. Po chwili Alex usłyszała cichy śpiew. Wsłuchała się w słowa i dostrzegła w nich  "Heart On Fire" .
- Co ty robisz? - zapytała.
- And I won't let you go, now you know
I've been crazy for you all this time
Kept it close, always hoping
With a heart on fire
A heart on fire
With a heart on fire
A heart on fire..

Harry wiedział, że Ola lubi tą piosenkę. A teraz nadawała się ona do sytuacji. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i spojrzała na Lolę, która właśnie podeszła do drzwi. Wyciągnęła rękę by ją pogłaskać ale kotka zaczęła łasić się w miejsce uchylenia drzwi.
- Poznajesz głos, co? - spytała Lolę.
- Co tu się dzieje?! Już dawno po ciszy nocnej a ty spać ludziom nie dajesz!! - na klatce rozbrzmiał głos sąsiadki z naprzeciwka. Odkąd Alex się tu wprowadziła, miała z nią na pieńku. Staruszka kładzie się spać już o 20, a i tak widzi co inni robią o 23.. Harry jednak chyba jej nie słuchał bo nie przestawał śpiewać. - Kultury cię nie nauczyli?! To, że byłeś jakimś tam gwiazdą nie znaczy, że masz ludziom przeszkadzać!
Alex zaczęła się śmiać. Styles przestał i nie zwracając uwagi na kobietę zwrócił się do Alex.
- Proszę cię. Chociaż mnie wpuść.. - powiedział prawie szeptem, jednak na tyle głośno by Ola go usłyszała.
- Aaa.. To do ciebie.. Mogłam się domyślić. Wpuść go do tego domu albo zaraz sama go wpuszczę.. Tylko, że na zewnątrz.!
Ola spojrzała na Lolę, która w tym samym momencie patrzyła na panią. Jednak kotka patrzyła takim błagalnym wzrokiem.. 
- Gdyby koty umiały płakać stwierdziłabym, że właśnie to robisz.. - stwierdziła Alex. Patrzyła tak na kotkę i słuchała głosów Harry'ego i sąsiadki. W pewnym momencie Lola zaczęła piszczeć. Tak.. Zwyczajnie piszczeć i 'bezczelnie' patrzeć się na drzwi.
- No wiesz..? I ty Brutusie przeciwko mnie?

Merry Christmas Everyone

7 komentarzy:

  1. Supcio ^_^ Naprawde nwm co napisać... Brak mi słów... CUDO :D Marry Christmas too baby :* Czekam nn :)
    ~~Ola~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa...genialnyy! . :D Jak zawsze. :D .
    Mam nadzieję, że oni się wreszcie pogodzą. ;d
    Czekam na kolejny. :D

    P.s. Również życzę Wesołych Świąt, i 1D pod choinką. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wesołych Świąt dla wszystkich. Rozdział suuuuuuper. Ten moment gdy Dan pomyliła dziecko fajny był. A ta sytuacja z Lou i El zdarza sięczasem w rodzinie. Lubię czytać blogi gdzie są oprócz świata gwiazd ich normalne życie.
    Mania

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jak zwykle piękny! :) czekam na następny!
    xoxo
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  5. Lawiny radości, potopu miłości, lampek migania, kolęd śpiewania, prezentów bez liku, wiele kolędników oraz sylwestra do rana z lampką szampana. Wesołych Świąt.
    Czekamy na następny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny!
    Lenaya
    xxx

    OdpowiedzUsuń