KONTAKT

Oto jest oficjalny e-mail bloga marzenia.londyn.1d@spoko.pl Piszcie jak macie jakieś propozycje, pytania, prośby itp.
Mój twitter --> @tohardtobelive

niedziela, 28 października 2012

Story I part 48/ Mała zmiana

Hej! ;)
Wróciłyśmy :)
Może trochę dłużej niż 2 tygodnie, ale się jakoś ogarnęłyśmy.
Chcemy Was poinformować, że rozdziały będą pojawiać się w weekendy. Czasem mogą być dodawane w sobotę, lecz jak się nie wyrobimy to możecie być pewni, że w niedzielę się ukaże.
Mamy nadzieję, że nas nie opuściliście ;)


- Tak słucham? - Liam podniósł słuchawkę telefonu.
- Witam! Moje nazwisko Gray. Dzwonię z agencji adopcyjnej. Pan Payne?
- Tak, przy telefonie.
- Z tego co wiem, byli państwo miesiąc temu w naszej agencji w sprawie adopcji chłopca. Sprawdziliśmy wszystkie dokumenty. Adopcja jest możliwa. Proszę się pojawić za 2 dni w naszym biurze. Czy termin państwu odpowiada?
- T-tak...oczywiście. Będziemy na pewno - Liam był lekko zszokowany.
- To świetnie. Do widzenia.
- Do widzenia - mężczyzna odłożył słuchawkę telefonu i od razu przytulił żonę.
- Co się stało? - spytała roześmiana Danielle, siadając na kanapie.
- Dzwoniła pani Gray...
- Ta z agencji adopcyjnej?
- Tak. Będziemy mieli dziecko! - Payne nie mógł się nacieszyć tą informacją. Tak samo, z resztą, jak jego żona.
- Trzeba będzie przygotować pokój i kupić ubrania dla dziecka... Chyba nie mamy wiele czasu - Danielle zamyśliła się.
- Spokojnie...zdążymy. Za dwa dni pojedziemy spotkać się z panią Gray. Ona powie dokładnie kiedy, co i jak...
- Będziemy rodzicami. Nie mogę w to uwierzyć...
- Ja też, kochanie. Ja też... - Liam objął żonę, całując ją.


Claudię obudził hałas z zewnątrz. Wkurzona schowała się pod kołdrę i zakryła głowę poduszką. Jednak mimo to dźwięki docierały do jej uszu. Zerwała się z łóżka i zaklęła pod nosem. Powoli zeszła na dół i wyjrzała przez kuchenne okno. Jej usta złożyły się w cienką linię.
- Serio?! Roboty drogowe?! O... - spojrzała na zegarek kuchenny - 13.00.. no dobra, to zmienia postać rzeczy.
Dziewczyna nadal owinięta kocem, wstawiła wodę na herbatę i siadła przy stole.
- Co my tu mamy? - Claudia zaczęła przeglądać koperty, leżące na stole. - Rachunki, rachunki, rachunki...matko! A to co?
Szatynka wzięła do rąk kartkę. Rozpoznała pismo Alex. 'Wracam po 15.00. Bądź w domu. Musimy pogadać!'.
- Yhym... - Claudia odłożyła kartę z powrotem na blat i jeszcze raz spojrzała na rachunki. Nie wczytując się, machnęła ręką. Zaparzyła herbatę i poszła do salonu, po drodze zabierając ciasteczka. Stawiając wszystko na stoliku, rzuciła się na kanapę i włączyła telewizor.


- Dzień dobry! Czy jest...
- Dzień dobry! Tak, pan Rodriguez czeka w swoim gabinecie - sekretarka zaprowadziła Olę do pomieszczenia.
- O! Witam...
- Dzień dobry! Chciał pan ze mną pilnie rozmawiać... - Alex usiadła przed biurkiem szefa.
- Tak... sprawa dotyczy pani przeniesienia. Otóż mój przyjaciel, a także znany producent filmowy, mieszka w Leeds. Opowiedziałem mu o pani. Wyraził chęć współpracy, a skoro i tak mamy panią przenieść...
- Czyli będę mieszkała w Leeds, tak?
- Dokładnie. Pracę zacznie pani po wakacjach. Ma pani dwa miesiące na przeprowadzkę, więc spokojnie, bez jakiegokolwiek pośpiechu... Od czasu do czasu Margaret zadzwoni do pani w sprawie podpisania dokumentów...
- No dobrze. Dziękuję za informację..
- Czyli zgadza się pani?
- Oczywiście- Alex pokiwała głową i podała szefowi rękę, po czym wyszła z gabinetu. Była w drodze do samochodu, gdy zadzwonił jej telefon. - Tak?
- Hej! Co robisz?
- Właśnie wracam z biura... Znając życie chcesz, abym do ciebie wpadła? - zaśmiała się Alex, otwierając drzwiczki auta.
- Jak ty mnie dobrze znasz... - Hazza tez się zaczął śmiać.
- Będę za 15 minut. Bye! - Ola skończyła rozmowę i ruszyła w stronę domu Stylesa.


- Csi... obudzisz mamę i Tommo - Louis pochylił się nad jednym z płaczących bliźniąt. Wziął dziewczynkę na ręce i zaczął  lekko kołysać. - No już...cichutko. Kto by pomyślał, że będę mieć dwójkę dzieci, co? A tu taka niespodzianka... Zaskoczyłaś tatusia Rose, wiesz? Jeju...jaka ty jesteś podobna do Eleanor...
- Ekhem.. nie przeszkadzamy?
- Hej! Nie, wchodźcie - Louis odłożył, śpiącą już córeczkę, do łóżeczka. Po czym przywitał się z Zaynem i Perrie.
- Jakie śliczne... - blondynka od razu stanęła przy bliźniętach, zachwycając się nimi. - A jak się czuję Eleanor?
- Eh...dobrze, ale jest trochę osłabiona - wytłumaczył Lou.
- Mamy coś dla was... - Zayn podał przyjacielowi torbę. - Nie wiedzieliśmy co wam kupić, bo dla maluchów to logiczne chyba, że maskotki będą najlepsze...
- Hah...no tak. Wiesz, że pierwszy raz widzę marchewkę z czekolady. Dzięki! Siadajcie.. - Louis mówił prawie szeptem. Jak tam u państwa Edwards, Zayn?
- Skąd wiesz?
- Rozmawiałem już z Perrie. Hahah...podobno ledwo przeżyłeś..hahah.
- Tsa... Nie, no tak źle nie było - Malik uśmiechnął się pod nosem. - W sumie to się ucieszyli, że będą dziadkami. Więcej gadali o ślubie...
- Ślubie? - zdziwili się jednocześnie Perrie i Lou.
- No tak... ty wtedy wyszłaś do sklepu czy coś. Zaplanowali mi tam całą uroczystość...dokładnie co i jak. Wtedy powiedziałem im, że my nie planujemy jeszcze ślubu, bo nawet nie jesteśmy zaręczeni... Chyba chcieli coś powiedzieć, ale na szczęście wróciłaś...
- Hahah... mój biedny Zayn - Perrie usiadła chłopakowi na kolanach i pogładziła go po policzku. - Te 15 minut sam na sam z moimi rodzicami musiały być dla ciebie koszmarem...
- Przyzwyczajaj się - Lou ledwo co powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
- Dzięki za wsparcie - Malik zgromił go wzrokiem.
- Macie już chrzestnych? - Perrie szybko zmieniła temat.
- Nie do końca. Ustaliliśmy z Eleanor, ze z mojej strony będzie to Fizzy, a z jej...no właśnie. Nad chrzestnym musimy się jeszcze zastanowić - wyjaśnił brunet.
- Kiedy masz zamiar wrócić do domu? Wyglądasz na padniętego... - dopiero teraz Zayn miał okazję uważniej przyjrzeć się przyjacielowi. Mimo, że Tomlinson się uśmiechał, widać było worki pod oczami i bladą twarz.
- Eh...dzisiaj. Tylko poczekam, aż El się obudzi. Muszę jeszcze dokończyć pokoik dla małych.
- Pomóc ci? - spytała szybko Perrie.
- Nie, ale dzięki za chęci. Dogadałem się już z Niallem. Kupił wszystko co potrzebne. Ja muszę tylko pomalować ściany i skręcić meble. Wyrobie się w jeden dzień....
- El z małymi wracają do domu po jutrze, nie?
- Yhym...
- To fajnie. My się musimy już zbierać...odwiedzimy was jeszcze - Perrie uśmiechnęła się.
- Dzięki, że przyszliście - Lou pożegnał się z przyjaciółmi i usiadł na łóżku żony, wpatrując się w Tommy'ego i Rose...


- I co ci ten twój szef mówił? - Harry usiadł obok Oli, podając jej kubek z herbatą.
- Nic ciekawego...Będę pracować z jego przyjacielem, który podobno jest znanym producentem filmowym - wyjaśniła Alex.
- Czyli powoli zaczynasz się rozkręcać w tym biznesie...
- Powoli... - zaśmiała się Ola. - A co tam u ciebie? Odwiedziłeś już mamę?
- Nie... pomyślałem sobie, że może chciałabyś ze mną do niej pojechać?
- Specjalnie to zrobiłeś... chciałeś, abym pojechała z tobą, nie?
- Heh...powiedziałem jej, że przyjedziemy jutro - Hazza potarł ręką kark.
- Świetnie...
- A co poza tym? Jak tam Lola...trzyma się? Biedny kotek...
- Hahah...tsa..moi kuzyni nacieszyli się nią do woli - Ola uśmiechnęła się. - Ale co ciekawsze... podobno cały Londyn o nas trąbi. Tak przynajmniej twierdzi moja ciocia...
- Nie ma się czemu dziwić. W końcu Harry Styles znalazł sobie dziewczynę młodsza od niego, nie?
- Taa... - Alex przewróciła oczami.
- Widzę, że twoja ciocia jest na bieżąco.
- Nawet nie wiesz jak bardzo... - odparła Alex, wtulając się w loczka.


- Wróciłam! Jest coś do jedzenia? - zawołała Alex, wchodząc w głąb domu.
- Tsa...pizza na stole. Weź sobie... - odpowiedziała Claudia, nie odrywając wzroku od telewizora.
- Yhym...ty tak cały dzień?
- To znaczy?
- Czy cały dzień tak siedzisz przed telewizorem?
- Można tak powiedzieć... Jak tam w pracy? - dziewczyna zmieniła temat.
- A idź...
- Coś nie tak?
- Nie...po prostu teraz będę miała takie urwanie głowy. Dowiedziałam się gdzie mnie przenoszą...
- O! No mów...
- Do Leeds.
- A-ale to wcale nie jest tak blisko Londynu..
- No nie...ale wiesz, tam będę miała większe możliwości co do montowania filmów itp. Najgorsze jest to, że muszę znaleźć tam mieszkanie... W sumie to mam na to 2 miesiące. Pod koniec sierpnia się tam wprowadzę...
- Czekaj, czekaj...dali ci pracę, teraz cię przenoszą, ale nie fundnęli mieszkania? Bez sensu... - stwierdziła Claudia, gryząc ostatnie ciasteczko.
- Nie ważne... Lepiej się zastanówmy co zrobić z tym - Alex wskazała głową koperty na blacie.
- No, a co mamy z tym robić?
- Nie czytałaś?
- Nie chciało mi się. Stwierdziłam, że nie chce mi się dzisiaj myśleć o opłatach... - szatynka wzruszyła ramionami.
- To lepiej zacznij, bo zalegamy z opłatami! - Alex wyjęła papiery z koperty. - O! Proszę...nie chciałabyś nawet wiedzieć ile. Na spłatę mamy miesiąc, inaczej...możemy już zacząć sobie szukać jakiejś małej, taniej klitki...
- Pokaż to... - Claudia wstała i wzięła od przyjaciółki kartki. - O matko! Aż tyle...jakim cudem?
- Musiałyśmy przeoczyć jakiś miesiąc... Tak czy siak trzeba pomyśleć jak zebrać tyle kasy w miesiąc. Przecież ja już nie uczę tańca, a tobie się kończy rok szkolny w muzycznej...
- Hmm...może coś sprzedamy?
- Tez o tym myślałam...tylko co?
- Bo ja wiem...telewizor?
- Nawet jeśli to i tak na nim zbyt wiele nie zarobimy. Tak myślałam, że skoro na górze jest jeden pokój wolny, to mogłybyśmy komuś go wynająć.
- No tak...na pewno ktoś się znajdzie. Trzeba ogłoszenie dać...
- Już się tym zajęłam... - Alex spojrzała na Claudię.
- Okay... dobra. To ja jeszcze pomyślę co można by tu sprzedać.. Ale na razie koniec z tematem. Co poza tym?
- Poza tym to byłam u Hazzy...
- Jak zareagował na to, że się wyprowadzasz?
- No... - Ola wbiła wzrok w podłogę.
- Hm...to może inaczej. Kiedy mu o tym zamierzasz powiedzieć?
- Na pewno nie teraz. Po tym jak ogarniemy opłaty itp. Tylko ani słowa chłopakom, że mamy problemy finansowe...
- Wiesz, nie wpadłam na to. W sumie to już chciałam się ubierać i lecieć, podzielić się z nimi tą, jakże ciekawą, informacją - ironizowała Claudia.
- Bardzo śmieszne... Ale ja mówię serio...
- Wiem. Byłaś u Eleanor?
- Tak - Ola uśmiechnęła się. - Louis cały czas tam siedzi. Chyba nie może się nacieszyć bliźniętami.
- Dziwisz mu się?
- W sumie to nie...
- A jak nazwali córeczkę?
- Rose... - odpowiedziała Alex. - Pojutrze już wychodzą ze szpitala. Tak sobie myślałam, że mogłybyśmy pojechać za kilka dni i ich odwiedzić.
-  Jasne. Kurde! Już się zaczęło Punk'd, a ty mi nic nie mówisz? - Claudia szybko wróciła do salonu, ponownie kładąc się na kanapie.
- Jeszcze to leci?
- No ba!
- Hah... - Alex tylko zaśmiała się i siadała obok Claudii.


* * *

roboty drogowe >.<

Tak mniej więcej wyglądała Claudia ;P
 
 rachunki -,-'

biuro pana Rodriguez'a ;)

 'Dzięki za wsparcie'

Chłopaki...;)

wtorek, 9 października 2012

Story I Part 47 / Chwilowa przerwa

Hej.
Mam dla Was kilka wiadomości.
1. Z okazji urodzin naszej czytelniczki - Marii Śliwińskiej, chciałybyśmy złożyć jej serdeczne życzenia. Mamy nadzieję, że kiedyś spełni się Twoje marzenie i spotkasz swoich idoli ;)
Najlepszego.! :D
2. Musimy Was przeprosić, ale tymczasowo zawieszamy bloga. Ostatnio mamy bardzo dużo nauki, a chodzimy na sporo zajęć dodatkowych, przygotowania do konkursów, a jeszcze nasza klasa organizuje w tym roku otrzęsiny pierwszakom więc.. Mam nadzieję, że rozumiecie. Nie jestem w stanie powiedzieć do kiedy lecz mam nadzieję, że 2 tygodnie wystarczą...
Mam więlką nadzieję, że mimo to nas nie opóścicie..
3. Wybaczcie, że rozdział krótki ale na więcej nie pozwolili mi rodzice..

A teraz rozdział. :)


- Co.?! A-ale.. - Ola zakryła usta dłonią. - Ojej... Super.! Emm.. Pczekaj chwilkę.. - dziewczyna próbowała wydostać się z łóżka.- Cholera..
- Hah.. Co ty tam robisz? - zasmiał się Harry.
- Ehh.. Próbuję się.. O.. Już dobra.. Czekaj. - Alex wybiegła z pokoju i wpadła do Claudii. - El urodziła!! - krzyknęła i wskoczyła na łóżko.
- Co? Mówiłaś coś? - Claudia wyjęła słuchawki z uszu.
- Tak.. Eleanor już urodziła!!
- Serio.?! O ja.. I jak mały.?
- Ha! Tylko wiesz.. Urodziła bliźniaki.. - Ola się szeroko uśmiechnęła.
- CO.?! - Claudia podniosła się do pozycji siedzącej i wytrzeszczyła oczy. - Ale.. Jak?
- No.. Normalnie.. Taka surprise, no nie.? - Alex się zaśmiała, po czym zwróciła do chłopaka. - Ale bliźniaki, że 2 chłopców czy chłopczyk i dziewczynka.?
- Chłopczyk i dziewczynka.
- Awww.. Chłopca i dziewczynkę - przekazała informację.
- Wiesz.. Przepraszam cię ale muszę kończyć..
- Ok. Pogratuluj im od nas.
- Okay. Lou! Chodź tu! - Harry krzyknął do przyjaciela. - Przepraszam. Louis gdzieś polazł, a właśnie El go prosi do siebie.
- A.. To leć, leć.. A! Iii.. Harry..
- Tak.?
- Daj znać jak dojedziesz, ok? - słysząc to, Claudia wywróciła oczmi.
- Dobrze. Kocham cię. - powiedział Styles.
- Ja ciebie też. - Alex się uśmiechnęła i wystawiła język przyjaciółce. Po chwili się rozłączyła i położyła się obok. - Co ty taka nie w sosie? Nie cieszysz się, że to już?
- Jasne, że się cieszę.. Tylko..
- Tylko co? Przeszkadza ci jak rozmawiam z Harry'm?
- Co.? Niee..
- Przestań.. Wiedziałam jak wywróciłaś oczmi.. Zawsze jak tak robisz to o coś ci chodzi.. - Ola była trochę niezadowolona z takiego obrotu spraw. W końcu ona wspierała ją zawsze z Niall'em.
- Nieprawda...- Claudia się podniosła. Widząc niedowierzające spojrzenie Alex, zastanowiła się chwilę.. - Ehh.. Chodzi o to, że wy tak.. "słodko" brzmicie..
- Co? - teraz to Ola już kompletnie nie wiedziała o co chodzi..
- Znaczy.. Ehh.. Po prostu nie mogę się przyzwyczaić do tego, ze jesteście razem..
Alex popatrzyła na przyjaciółkę. Zdziwiło ją jej zachowanie. Fakt.. To nowość, że Ola jest z Harrym, ale kiedy Claudia została parą z Horan'em, Ola nic nie mówiła. Pomimo iż dziewczyna nie wyrażała chęci do chodzenia z nim to Alex była zawsze dobrej myśli. Skoro są razem to dobrze..
Na początku Claudia też wspierała Alex.. Dlatego właśnie to zachowanie w przyjaciółce ją zdziwiło..
- Długo tak nie będziesz mogła się przyzwyczaić.? - rzuciła Ola i wyszła z pokoju. Niebardzo wiedziała jaki był sens tego pytania ale.. Jak jest zmęczona już niekontroluje emocji. Nie miała ochoty dłużej drążyć tego tematu więc poszła do siebie. Rzuciła się na łóżko i zerknęła na wyświetlacz komórki '00.27'
Łzy same popłynęły po jej policzkach. Sama zaczęła się zastanawiać czy dobrze odebrała słowa Claudii.. Lecz.. Jej ton i wyraz twarzy mówiły same za siebie.. 'Dobra.. Weź się uspokuj..To był męczący dzień, jutro będzie dobrze..' pomyślała i niewiele później, usnęła.


- Mamo.. Zostałaś babcią. - Lou rozmawiał ze swoją mamą. - Tak.. Eleanor przed chwilą urodziła Ci wnuczka. [...] Ale.. Mamo.. Nie płacz.. Psłuchaj.. Bo.. Masz jeszcze wnuczkę.. Tak.. Bliźniaki... Tak, my też się cieszymy. Dobrze.. To daj mi Fizzy do telefonu, a ty się uspokuj.. Tak. My też ciebie kochamy. Tak, tak ucałuję ją. [...] Cześć sister. Masz już dwoje chrześniaków. - Tomlinson się uśmiechnął do słuchawki i spojrzał na siedzącego obok Harry'ego. - Niewiem jeszcze jak nazwiemy dziewczynkę.. Nie, napewno nie Margaret.. Emm.. Jeszcze niewiemy. Od pocżatku myśleliśmy, że to będzie jedno dziecko... Ehh.. Nie.. Niewiem.. Tak.. Może Emily.. Ale słuchaj co najlepsze.. Załóżmy, że Emily, urodziła się 23.58, a Tommo 00.15. Fajnie, nie.? - Lou się zaśmiała na widok śmiejącego się kumpla. - No.. [...] Nie, zostaję z El w szpitalu. Jutro się pojadę do domu i się ogarnę.
- Ty.. kurde.. - Styles zrobił przerażoną minę.
- Co.? - Louis odszepnął chłopakowi.
- Nie mam samochodu..
- Przepraszam cię Fizz, ale pielęgniarka coś chce.. Nie.. Tą pielęgniarką nie jest Harry.. Tak, tak.. Ja już znam te twoje żarty... Odezwę się później. Weź tam pociesz mamą, bo słyszę, że ciągle płacze. No, hej. - Louis się rozłączył i zwrócił do przyjaciela. - To zadzwoń po Alex..
- Co ty.. Nie będę już dzwonił.. Pewnie śpi.. - Hazza ziewnął.
- To jak zamierzasz wrócić..?
- Chyba są autobusy, no nie?
- O tej godzinie raczej nie.. A do nas.. znaczy was tylko z przesiadkami. Nie lepiej metrem.?
- O! Właśnie! Dobry pomysł. Pojadę metrem. - Curly Boy wstał z krzesła. - To idę. Ii.. Gratuluję. - chłopak przytulił kumpla.
- Dzięki.
- Ehh.. Jak ja dawno metrem nie jeździłem.. Dobra.. Trzymaj się. - powiedział Styles. - Emm.. Przystojna musi być ta twoja pielęgniarka..
- Idź już bo na móżg ci chyba już padło.. - Louis się zaśmiał i chciał czymś rzucić w przyjaciela, lecz nic konkretnego nie znalazł. W odpowiedzi Harry wystawił język i ruszył w stronę wyjścia.


Danielle już od rana robiła porządki. Ścierała kurze, myła kuchnię.. ok.10 zszedł do niej Liam.
- Hej. Już sprzątasz.? Trzeba było poczekać na mnie..
- Eee tam.. Nie mogłam już patrzeć na ten bałagan. W lodówce znalazłam tylko jajka, a do sklepu nie wychodziłam. Jajecznica jest na patelni to sobie odgrzej.. Później będziemy musieli pojechać na zakupy i doprowadzić dom do ładu.. - Danielle przedstawiała 'plan dnia' nie przestając wykonywać czynności.
- Kochanie.. Dan.. Spójrz na mnie.. - Liam spojrzał żonie w oczy.
- Co?
- Daj mi się ogarnąć, a później dopniemy wszystko na ostatni guzik. Dobrze.?
- Yhym..
- Kocham cię. - Payne pocałował żonę w czoło i pobiegł na górę 'się ogarnąć'.
Danielle tymczasem powróciła do mycia kuchenki mikrofalowej.
Po ok.2h wrócili ze sklepu z siatkami pełnymi zakupów.
- No.! To teraz dalej sprzątamy.. - zarządziła Danielle.
- A goście jacyś mają przyjść.?
- Niee.. Czemu pytasz.?
- Bo tak cię na sprzątanie wzięło..
- Bo mamy brudny dom...
- Ehh... - Liam pokręcił głową. - Nie możemy pobyć trochę sami.. Tak bez obowiązków.. Jakoś przez ten wyjazd nie odczułem tego, że jesteśmy małżeństwem..
- Oj daj spokój.. - Danielle się zaśmiała. W pewnym momencie w pokoju rozległ się głos telefonu.



* * *

Harry dla Mani :D

niedziela, 7 października 2012

Story I Part 46

Tak dla umilenia :) Może widziałyście, może nie, ale mi się najbardziej podoba 'dj Payne'. Hahahah.. Rozwala mnie to. xD
Live While We're Young (Behind the scenes)
Alex ;)


- Serio muszę iść tam z tobą.?
- Mogłeś zostać w hotelu i nas spakować..
- Ehh.. To już wiem czemu się zgodziłem.
- Ha ha ha... Ten twój angielski dowcip..
- Co.?
- No nic.. Takie tam...
Alex i Harry szli w stronę hotelu Janka. Ola chciała pożegnać się z przyjacielem zanim wróci do Londynu. Po kilku minutach stali już przed drzwiami pokoju.
- O. He..eej.. - drzwi otworzyła im kobieta z dzieckiem na rękach.
- Cześć.
- Wejdźcie. - Karolina wpóściła znajomych do środka. Na widok gości Janek podniósł się z kanapy.
- Hej. Co ty.. wy..
- Chciałam się pożegnać.. Za 2 godziny wracamy do Anglii.
- Aaa.. - Janek pokiwał glową, po czym spojrzał na loczka. - A ty jesteś...
- Harry.. - uśmiechnął się Styles, podając Jankowi rękę.
- Janek - chłopak odwzajemnił gest. - A to moja żona Karolina i córka Milena.
- Może napijecie się czegoś?  - zaproponowała kobieta.
- Nie, nie...dzięki. Wpadliśmy tylko się pożegnać...
- Ale maś fajne włośy... - Milenka wyciągnęła rączkę w stronę loczków Hazzy.
- Dzięki...ty też - odparł Harry, biorąc małą na ręce. Ta, korzystając z okazji, zaczęła czochrać chłopaka.
Przyjaciele zaśmiali się. Alex przytuliła przyjaciela i Karolinę, żegnając się. Następnie podeszła do Milenki, siedzącej nadal na rękach Styles'a.
- Pilnuj ich... - zaśmiała się Ola. - Przyjedziesz kiedyś do mnie, prawda?
- Jaśne, jaśne...a on teś tam będzie? - Milenka wskazała palcem Harry'ego.
- Hahaha...oczywiście - odpowiedział chłopak. - Niestety musimy już iść. Jeszcze się nie spakowaliśmy...
Hazz pożegnał się z małżeństwem i z Milenką, po czym razem z Alex skierował się w stronę wyjścia.
- Daj znać jak będziesz już w Londynie - powiedział Janek.
- Hah...okay - uśmiechnęła się Alex i ostatni raz przytuliła przyjaciela. - Fajnie, że w końcu się spotkaliśmy po tych 4 latach...
- Miło było poznać - powiedział Janek do Hazzy.
- Wzajemnie - odparł Curly Boy, po czym razem z Alex udali się do windy...


-Spakowałeś wszystko? - spytała Eleanor Louisa.
-Tak...przecież ci mówiłem - chłopak leżał na łóżku i obserwował, krzątającą się po pokoju żonę.
-To co w takim razie robią twoje spodnie na tarasie? - El pretensjonalnie spojrzała na bruneta.
-To nie moje...tylko Zay... - w tym momencie do pokoju, wszedł Malik.
-Widzieliście moje spodnie...nigdzie nie mogę ich znaleźć, to moje ulubione...
-Są na balkonie... - Eleanor obojętnie wskazała drzwi za sobą. -Ile mamy jeszcze czasu?
-Za 10 minut wyjazd... - rzucił Zayn, wybiegając z pokoju Tomlinsonów.
El kontynuowała 'sprawdzanie' pokoju. Okazało się, że wszystko spakowali. Po 5 minutach Louis zaczął znosić walizki.
-Gotowi? Gdzie jest Zayn? - spyał Harry.
-Szuka kolejnej pary spodni... - wyjaśniła szybko Perrie. - Pójdępo niego...
-Nie trzeba...już jestem... - powiedział zziajany Zayn, trzymając w ręku jeansy. - To już wszystko...możemy jechać.
Chłopaki zapakowali walizki do taksówek, po czym ostatni raz patrząc na hotel, ruszyli w stronę lotniska...

 
-Za 10 minut lądujemy prosimy o powrót na swoje miejsca i zapięcie pasów – rozległ się w głośnikach głos jednej ze stewardes.
-Gdzie Louis? - spytała cicho El Liama. Brunet siedział obok Tomlinsonów.
-Chyba poszedł do toalety... - odparł Liam. - Wszystko w porządku?
-No właśnie nie...mam skurcze...auć!...- Eleanor złapała się za brzuch. - Gdzie on do cholery jest?
-Kto gdzie jest? - spytał jakby nigdy nic Lou, siadając obok żony.
-Ty....wiesz, chyba twoja żona zaczęła rodzić... - powiedziała Danielle, patrząc na mokre siedzenie El.
-Boże! Serio? - Lou wyszczerzył oczy.
-Nie, na niby... - powiedział sarkastycznie Liam. - Pójdę po jakąś pielęgniarkę...
Payne, nawet nie czekając na odpowiedź, podszedł do jednej ze stewardes. Widać, że była lekko przerażona wiadomością, że jedna z pasażerek rodzi.
Po chwili jednak wróciła z jakąś kobietą.
-Zadzwoniliśmy już po karetkę, od razu po lądowaniu zostanie pani przewieziona do szpitala... a teraz proszę głęboko oddychać –położna złapała Eleanor za rękę. Obok żony, po drugiej stronie siedział Louis. Wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać.Wiadomość dotarła już do reszty przyjaciół, którzy co chwila nerwowo spoglądali na siedzenie El. Zresztą tak jak reszta pasażerów...
-Boże....ile jeszcze do lądowania? - brunetka skrzywiła twarz. -Aaaauu!!!!
-Jeszcze chwila...już kołujemy – poinformowała Dan.
- Ja nie wytrzymam.. Aaa..
- Oddychaj, oddychaj.. - poleciła jej Dan.


- Z drogi. Przejście zrobić. - ochrona lotniska próbowała zrobić przejście dla wyworzącej pacjentki.
- Odsunąć się.
- Ja pojadę z Lou i El. - powiedział Harry do Alex.
- Okok. Zadzwoń jak będzie już po wszystkim.
- Poradzisz sobie.? - spytał i przytulił dziewczynę.
- Co.? Nie no wie.. Mieszkam tyle czasu 'sama', że tym razem na pewno sobie nie poradzę. Z resztą z czym mam sobie nie poradz.. - gadanie Oli przerwał Styles pocałunkiem.
- Za dużo gadasz.. - chłopak się zaśmiał. - Ja się tylko spytałem..
- Oj tam, oj tam.. Idź już.. Nie będą czekali specjalnie na ciebie..
- Dobra.. To pa.. - Curly jeszcze raz cmoknął dziewczynę i pobiegł do karetki.
- No.. Hej, hej..


- Oddychaj... Równomiernie.. - Harry trzymał El za rękę.
- Boże... Co ja mam robić... Ona rodzi... - Lou siedział obok i kołysał się w przód i w tył ssąc kciuk .
- Louis... AAAA!! Panikujesz bardziej niż ja.!! Boli!!!
Lou, Harry i Eleanor byli już na sali porodowej. Położna podała kobiecie środki przeciwbólowe.
- Gdzie do cholery jest lekarz.?!?! Ja tu rodzę!!!!
- Niech pani się uspokoi. Lekarz za chwilę przyjdzie.
- Ja mam się uspokoić.?!?! JA. TU. RODZĘ.!!!!
- Może dać jej podwójną dawkę, co.? - szepnął do położnej Hazz. Ta się zaśmiała, po czym słysząc ponowne narzekania pacjentki, poszła po doktora.

 
- Heeej.. Jeju... Ile ja was nie widziałam.. - powiedziała Alex do braci, gdy weszła do ich domu.
- Hello.
- Nie zamęczyliście mi kota, no nie.?
Dzieci tylko spojrzały po sobie i pobiegły na górę.
- Wypijesz herbaty.? - spytała ciocia Oli.
- Nie, dziękuję. Ja tylko po Lolę i wracam.. Jestem padnięta po podróży i marze o dłuugiej kąpieli..
- Oj, no może jednak. Przyda ci się coć ciepłego. A z resztą. Siadaj i bez gadania wypijesz herbatę. Andrzej!!!
- Co?!
- Nastaw wodę!! - Dorota usiadła przy dużym stolę, zapraszając by jej siostrzenica uczyniła to samo.
- Ehhh... Widzę, że z tobą to tak jak z babcią... - obie się zaśmiały.
- Noo.. opowiadaj. Jak było w tej Australii...
- Ojej... Było bardzo fajnie. Ogólnie piękny kraj i okolice.. Można wypocząć...
- To fajnie.. Jak tam ta twoja kolerzanka w bokserkach.??
- Jaka kolerzanka w boks... Aaaaa... Hahahhahah - Alex przypomniała sobie sytuację sprzed kilku miesięcy.. - Emm.. Noo.. Dobrze...
- A 'dobrze' to znaczy.?
- Noo.. Bardzo dobrze.. - Alex się lekko uśmiechnęła. Do pokoju wszedł wujek.
- Chcecie kawę czy herbatę?
- Herbatę poproszę. - odparła Ola uśmiechając się do mężczyzny.
- Ja też. - powiedziała ciocia i zwróciła się do dziewczyny. - Bardzo dobrze.. Hmm...? A przypadkiem nie coś więcej.?? Już cały Londyn o was trąbi..


- Te są lepsze...mówię ci - Perrie wymachiwała paczką czekoladek.
- Dlaczego niby mleczne czekoladki mają być lepsze niż nadziewane?
- Bo tak...
- Ale twój tata chyba woli nadziewane, tak?
- Aaa...to o to chodzi - blondynka zabawnie pokiwała palcem tuż przed nosem Zayna.
- To znaczy?
- Chcesz się podlizać mojemu tacie..
- Co? Nieeeee...skąd ten pomysł? - Mulat odwrócił się w stronę półek, udając, że nie wie o co chodzi.
- Ee...przepraszam...mogę sobie zrobić z państwem zdjęcie? - do pary podeszła nastoletnia dziewczyna z niebieską chustą na głowie.
- Tak, jasne...
Dziewczyna stanęła pomiędzy Zaynem, a Perrie. Jej mama wyciągnęła aparat i zrobiła zdjęcie.
- Dziękuję.. - nastolatka uśmiechnęła się i spojrzała na brzuch blondynki... Perrie podążyła za wzrokiem dziewczyny i zrobiła niepewną minę.
- Ronnie.. Chodź już... - rodzicielka złapała córkę za rękę i obie ruszyły w stronę dzxiału z napojami.
- Emm.. Widziałeś to.?
- Niby co.? - mulat odwrócił się do Perrie.  - Spójrz.. Stwierdziłem, że lepiej jak kupimy im wielką bombonierkę z różnymi rodzajami czekoladek. - Zayn się uśmiechnął i pokazał na wielkie pudełko slodkości.
- Tak, tak.. fajnie.. Ale widziałęś.? Ona się popatrzyła na mój brzuch..
- No i co z tego... Ja też na niego teraz patrzę..
- Ehh.. ty to tam.. Myślisz, że już się rozniosło.?
- Taaak.. Od razu cały świat wie, że jesteś wciąży.. - Malik złapał swoją dziewczynę za rękę. - Chodź.. Nie przesadzaj już..


- Jak dobrze być już u siebie.. - Danielle położyła torby w przedpokoju i rozejrzała się po pomieszczeniu. Za nią wszedł Liam.
- Emm.. Kochanie.. Mogłabyś przestawić te torby, bo tak jakby stoją na środku i nie mogę wejść..
Kobieta jakby nie słysząc męża, udała się do kuchni..
- Danielle.!! Pomóż mi... - Krzyknął Payne. Jednak nie doczekał się odpowiedzi. Wywrócił oczmi i zostawił niesiony bagaż przed domem. Walizki żony przestawił w głąb mieszkania i wrócił po resztę.
- Kwiaty trzeba podlać.. Już chyba wszystkie nam zwiędły...i kurze trzeba powycierać...ile roboty... - Dan nadal krążyła po mieszkaniu, oglądając jego zakamarki.  - Sprzątania, a sprzątania...
- Tak, tak... ale nie dzisiaj, co? Dopiero wróciliśmy... - Liam podszedł do brunetki, łapiąc ją za rękę.
- Jak nie dzisiaj to kiedy?
- Jutro...na razie odpocznijmy...
- Ehh...racja - Dan potarła twarz dłońmi, po czym poszła do sypialni.


- Gotowy? - spytała Zayna Perrie.
Oboje właśnie stali przed drzwiami wejściowymi do domu rodziców dziewczyny.
- Nie... - odparł Mulat.
- Hahah...spokojnie. Moi rodzice nie gryzą...
- Taa...tylko połykaja w całości - Zayn zaśmiał się cicho.
Blondynka zapukała trzy razy do drzwi. Po chwili w progu pojawiła się kobieta w średnim wieku. Była trochę niższa od Perrie i miała brązowe włosy.
- Cześć słonko! Jak ja cię dawno nie widziałam - mama Perrie zaczęła ją przytulać. Widać było, że odwiedziny córki ją zaskoczyły, ale i ucieszyły. - I do tego przyjechałaś z Zaynem. No chodź...ciebie też uściskam.
Kobieta objęła chłopaka. Czuł się lekko speszony, ale odwzajemnił gest. Perrie zaśmiała się.
- Mamo...no już, Puść go...mamo!
- Jejku...nawet poprzytulać się nie można. A może ja się za wami stęskniłam, co? - powiedziała z udawaną pretensją pani Edwards.
- Na pewno... Wejdziemy?
- Tak, tak...wchodźcie. Tata jest w salonie... - poinformowała Debbie, popychając parę do przodu. - No...wchodzicie czy nie? Zayn ruchy...upiekłam ciasto... - zachęciła chłopaka kobieta. Poskutkowało.
- Dzień dobry... - Malik podał dłoń Alexandrowi, tacie Perrie. Mężczyzna uścisnął rękę chłopaka, po czym przywitał się z córką. Dziewczyna spojrzała na torbę leżącą w kącie salonu.
- Przyjechał Jonnie? - spytała. Rodzice kiwnęli twierdząco głowami. Blondynka szybko pobiegła na górę, przywitać się z bratem. Rzadko się widywali.
- Siadaj, Zayn. Napijesz się czegoś? - Debbie nastawiła wodę. - Herbaty?
- Tak, proszę... - odparł cicho chłopak.
Po chwili do kuchni weszła Perrie z bratem. Malik odetchnął z ulgą. Czuł się skrępowany siedząc sam na sam z p.Edwards.
- No...opowiadajcie...jak było? - dołączył do nich Alexander.
Cała piątka siedziała już przy stole.
- Fajnie, ale w sumie nie po to przyjechaliśmy... - powiedział Zayn. - Ekhem...kochanie...
- No tak...teraz to kochanie. Może sam im powiesz?
- Nie...no co ty?
- A czemu to niby?
- No, bo..y...ten...ja...musze....do toalety - Mulat już chciał wstać od stołu, lecz dziewczyna go zatrzymała.
- Siadaj...
- Ekhem...to o co chodzi? - brat Perrie przypomniał parze, że nie są sami w pomieszczeniu.
- Taaak...chcieliśmy wam powiedzieć, że nasza rodzinka się tak jakby... - blondynka uśmiechnęła się.
- ...no powiększy - dokończył Zayn, odwzajemniając minę.
- Słucham? - ojciec Perrie zmarszczył czoło.
- Jestem w ciąży...


2h później Alex siedziała u siebie w wannie, a Claudia słuchała muzyki u siebie w pokoju. Leżąc w łóżku próbowała już zasnąć. Ten dzień był dla wszystkich ciężki. Najbardziej dla El i Lou. 'Ciekawe jak się czują. Już pewnie po wszystkim.. ' Pomyślała Claudia. Cieszyła się szczęściem małżeństwa. Mimo iż sama straciła dziecko, nie żywiła urazy do innych. Najbardziej przeszkadzało jej zachowanie Niall'a. Nie było już tak jak kiedyś... Ale mogłoby być.. Gdyby oboje tego chcieli.

'Jejku.. Ona to jest dobra.. Nie spodziewałam się, że może tak bardzo interesować się moim życiem towarzyskim.. Chociaż.. To siostra mojej mamy więc geny te same..' Ola leżąc w wannie, myślała o rozmowie z ciocią. Bardzo lubiła swoją matkę chrzestną. Przy każdym kolejnym spotkaniu, czymś ją zaskakiwała..
Alex wyszła z łazienki po jakimś czasie. Jedną z rzeczy jakie kochała to dłuuugie kąpiele.. Pomimo iż po wyjściu wygląda się jak rodzynka, to można sobie odpocząc, porozmyślać..
Weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Zaczęła przeglądać papiery do pracy. W końcu pojutrze ma się dowiedzieć, gdzie ją przenoszą.. 'Ile to będzie przeworzenia, przenoszenia.. Chociaż mam nadzieję, że to moje mieszkanko będzie miało meble..'
Rozmyślanie dziewczyny, przerwał dźwięk telefonu.
- Halo..
- Hi sweetheart..- Alex uśmiechnęła się na dźwięk głosu, usłyszanego w słuchawce.
- Hej. Jak tam.?
- Dobrze.. El już urodziła. Lou nie może się opanować i od 10 minut stoi na tarasie bo za głośno się na sali zachowywał.. - Hazza się zaśmiał.
- Hahaha... A jak Tommo.?
- Nooo.. Właśnie.. Plany się trochę zmieniły..
- To znaczy.??
- Eleanor.. Urodziła bliźniaki...

* * *
 
 Zayn szuka spodni :)

Hazza w samolocie ;)

Furby ;p
 

Liam i Dan wracając z lotniska :D
 

Hazza ;D
 
 
 Perrie i Zayn z fanką w sklepie ;)
 
 Perrie z mamą Debbie ;)
 
 Bliźniaki..? o.O
 
 LWWY *.*


wtorek, 2 października 2012

Story I Part 45

- Harry.. Wiedziałeś gdzieś moją koszulę.? - spytała Alex wychodząc z łazienki. Kręciła się po całym pokoju szukając tej rzeczy. - Hej.! Mówi si.. BOŻE!! - dziewczyna odkręciła się w stronę przyjaciela i natychmiast zasłoniła oczy dłonią. - Co ty robisz.?? Ubierz się.!
- No, ale o co ci chodzi. - chłopak odszedł od zasłony i skierował się w stronę dziewczyny.
- Nie.. Masz mnie nie dotykać. Ubierz się powiedziałam.
- No ale przecież i tak...
- Bez żadnych 'ale'. Co ty sobie robisz... A jak ktośby przysz.. - wypowiedź dziewczyny przerwało pukanie. - Właśnie.. Widzisz.. - Alex podbiegła do drzwi.
- Hej. Co tam.? - spytała Claudia i chciała wejść do środka. Jednak przyjaciółka zagrodziła jej drogę ręką.
- Hej. Nie możesz wejść. Znaczy.. Przepraszam ale..
- Eee.. tam.. Jak macie bałagan to się nie przejmujcie.. U nas nie lepiej..
- Nie.. To znaczy.. Yy.. Narazie nie... - Ola mówiła z zakłopotaniem. Odwróciła głowę do tyłu by zobaczyć czy Styles poszedł do łazienki. Jednak szybko pożałowała, bo chłopak stał tuż za nią.. Wciąż bez ubrania.. - Ubierz się.
- Oookeejj.. To może rzeczywiście przyjdę później.
- Nie.! To znaczy.. Cholera, Styles. Ja cię kiedyś zamorduję. - Alex wyszła przed drzwi pokoju, by w spokoju porozmawiać z przyjaciółką.
- Widzę, że się nie nudzicie..
- Jeju.. To nie tak... - Ola spojrzała na Claudię. Jej wzrok mówł sam za siebie, że jej nie wierzy. - On ma jakieś.. Niewiem co... Pogadamy później ok.? Bo właśnie mamy iść na miasto...
- Ehh.. No okok. El i Lou też poszli. Jakieś 15 minut temu. Dobra.. Przyjdę później..
- Dzięki...
- Ale i tak ci nie wierzę.. - Claudia wystawiła język i skierowała się do swojego pokoju.
Alex zrobiła to samo. Ale lokatora została w tym samym miejscu co wcześniej - przy oknie.
- Jeszcze się nie ubrałeś.?
- Tak jest wygodniej.. Nie muszę się cisnąć w spodniach.. - Hazza odkręcił sie w stronę dziewczyny. Widząc, że zmusił ją tym samym do zakrycia oczu. uśmiechnął się.
- Co się śmiejesz.? Słuchaj.. To, że jesteśmy razem.. Od niecałych 2 dni.. - dodała 'pod nosem' - to nie znaczy, że możesz latać po pokoju nagi. Zainwestuj chociaż w bokserki..
- Ale mówie ci, że tak jest wygodniej...
- Szczególnie przy oknie... - Ola zakpiła. Wciąż oczy miała zakryte. - jeśli chcesz się pokazać całej okolicy to nie lepiej wyjść na zewnątrz.? - dziewczyna była lekko poddenerwowana..
- Ale skarbie.. - Curly Boy zbliżył się do Alex.
- Nie.. Masz mnie nie dotykać.. Dopóki się nie ubierzesz, nie mam zamiaru z tobą gadać.. - brunetka odwróciła się i wyszła z pokoju.
Poszła do hotelowego pokoju zabaw. Znajdowały się tam różne gry: bilard, piłkarzyki, ping-pong jak i również TV, fotele, stoliki, kącik dla dzieci, małe biblioteczki.. Ku wielkiemu zadowoleniu pełnoletnich znajdował się też barek..
Alex usiadła na jednym z foteli i wzięła do ręki jedną z gazet leżących na stoliku. 'Ehh.. Jakiś kolejny magazyn o modzie..' pomyślała. Mimo iż nie za bardzo ciekawiły ją jakieś modelki zagłębiła się w gazecie.
Po 3 przekartkowanych magazynach, na dole zjawił się Harry.
- O! Tutaj jesteś.. - powiedział i podszedł do Alex. Dziewczyna tylko na niego spojrzała i sięgnęła po kolejną z gazet. - Ejj.. No przecież już się ubrałem.. - próbował ogarnąć sytuację Hazza. Ludzie siedzący niedaleko dziwnie się na niego spojrzeli.. Zabierając swoje dzieci, postanowili opuścić to pomieszczenie. Ola spojrzała na niego z sarkastyczną miną ' Bardzo mnie to cieszy' i powróciła do 'lektury. Chłopak wyrwał magazyn z jej rąk i siadł obok. - No powiedz. Co jeszcze mam zrobić.?
- Nic..
- No jakoś ci nie wierzę..
- ...
- No przepraszam.. Chyba się za bardzo pospieszyłem...
- Posłuchaj.. Ja nic do tego nie mam, że chodzisz sobie nago po pokoju.. Ale nie w mojej obecności, ok.? Przynajmniej jeszcze nie.. Jak chodzisz w samych bokserkach to rozumiem.. Lecz nie rozpędzaj się do całkowitego obnażania..
- Dobrze.. - odparł loczek. - Jakoś to zniosę...
- Ehh.. - dziewczyna wywróciła oczmi i lekko się uśmiechnęła. - Chodź bo wszystkie sklepy pozamykają i nic dla tej Lux nie znajdziemy..
Chłopak się wyszczerzył i chciał pocałować Alex.
- Ej, ej, ej.. Do wieczora wystarczy tej słodkości... - Ola widząc wystraszoną minę Hazzy się zaśmiała. - Noo.. Ciesz się, że do wieczora..
- No a-ale..  No ej.. Bez przesady.. Przecież nic takiego się nie stało...
- I dobrze, że się NIE STAŁO bo uraz miałabym do końca miesiąca... Jak nie dłużej..
- Ejj.. Nie chodziło mi o to.. Ale serio.. Do wieczora.? Ja nie wytrzymam.. Wystarczy, że czekałem przez te kilka miesięcy.. Masz takie usta, że..
- Do jutra..
- Ale co do jutra.?
- Nie możesz mnie pocałować do jutra..
- Ale.. - Chłopak posmutniał. Jednak nie chciał się kłócić bo wiedział, że na dobre mu to nie wyjdzie. Był przekonany, że dłużej by nie wytrzymał bez pocałunków.. - No dobra.. Idziemy.?? Le temps passé sans votre bouche, c'est du temps perdu. - powiedział pod nosem.
- Co.?
- Nie, nic to po francusku..
- Przetłumacz..
- Czas spędzony bez twych ust, to czas stracony. - wytłumaczył Styles przepuszczając Olę w drzwiach wyjściowych.
- Ehh.. To może im szybciej dojdziemy, tym mniej będzie tego straconego czasu... - powiedziała dziewczyna i chwyciła chłopaka za rękę.


- Spójrz ile tu matek z dziećmi - powiedziała Eleanor. Razem z Louisem przechadzała się właśnie po parku. - Ty też niedługo będziesz chodziła na takie spacerki...
- No, ale chyba nie sama?
- No nie...od czego masz mnie? - uśmiechnął się Lou.
- Ooo...popatrz - El wskazała na dziecko w wózku. Bardzo rozczuliła się tym widokiem. Widać, że z niecierpliwością oczekiwała narodzin dziecka.
- My też będziemy mieli taki wózeczek. Eleanor...El co ci jest? Ty płaczesz? - brunet spojrzał żonie w oczy.
- Yhym...
- Dlaczego?
- Popatrz...tu wszędzie jest pełno dzieci, wózeczków...
- Kochanie...przecież my też będziemy tak spacerować za niecały miesiąc. Niecały miesiąc, słyszysz... Nie płacz już... - Louis przytulił żonę. - Heh... nasz Tommo nie uwierzy, jak będę mu opowiadać, jak mamusia go niecierpliwie oczekiwała...
Brunetka zaśmiała się, przytulając mocniej męża...



- Gemma! Gemma, chodź tu... - Anne siedziała w kuchni z gazetą w ręku. Po chwili podeszła do niej dziewczyna. Nie zdążyła nawet zdjąć butów. - Czy ty to widzisz?
- Też się cieszę, że cię widzę...mamo - odparła brunetka, mrużąc oczy.
- Tak, tak...cześć. Spójrz...
- No co? Harry z jego dziewczyną...
- Z dziewczyną - zdziwiła się mama Styles'a.
- No tak...Alex. Są razem... Z resztą co ty się tak dziwisz? Lubisz ją, tak? I przestań czytać te badziewia - Gemma wyrwała gazetę z rąk matki. - Wcześniej tego nie robiłaś. Skąd ten pomysł?
- Po prostu chciałam się dowiedzieć, co słychać u mojego syna.
- Nie lepiej zadzwonić?
- Nie chciałam mu przeszkadzać. Jest przecież na wakacjach.. - usprawiedliwiała się Anne.
- Yhym...nie chcesz mu przeszkadzać, więc czytasz te steki bzdur? Oczywiście...dobrze wiesz, że im ciekawsza plotka, tym większa pensja dla redaktora...
- No wiem...jakoś nie mogę się oswoić z tym, że Harry jest dorosły i ma...dziewczynę.
- Niektórzy 24-latkowie mają już żony... - stwierdziła Gemma. Jej mama wybałuszyła oczy.
- Twierdzisz, że Harry mógłby już mieć żonę...
- W sumie czemu nie? Alex by się nadawała...
- Dziecko...chyba za długo na słońcu byłaś.
- Czyli lepiej jak byłby z Caroline... - prowokowała mamę brunetka.
- Nie...ale...eh...z tobą rozmawiać to... - Anne machnęła ręką i przeszła do salonu. Siadła na kanapie i włączyła jakiś sitcom. Jej córka, natomiast, została w kuchni i parzyła herbatę.
'A jak on się jej oświadczy?..' Anne nadal myślała o nowym związku syna. Nie to, żeby nie lubiła Alex, ale...twierdziła, że zawsze może sobie znaleźć lepszą dziewczynę...
- Nad czym myślisz? - Gemma weszła do salonu i postawiła kubki z napojem na stoliku.
- Nad Alex... - mama dziewczyny dopiero po tych słowach ugryzła się w język.
- Oo...to ciekawe. I co wymyśliłaś? Lepsza niż Caroline, czy nie?
- Jasne, że lepsza. Tylko..
- Tylko co?
- Zawsze mógłby znaleźć sobie lepszą dziewczynę. Chwaliłam tak Alex, tylko i ze względu na jego związek z Caroline. Nie zniosłabym dłużej tej baby... no, ale nie przypuszczałam, że sprawa nabierze takiego obrotu... Alex jego dziewczyną, potem pewnie żoną, dziecko...i co? - Anne wpatrywała się w ekran bez najmniejszego zainteresowania.
- No nie! Serio się tego obawiasz? Faworyzowałaś Alex, tylko po to, żeby Hazz rozstał się z Caroline... mądrze, bardzo mądrze...dobrze wiesz, że prędzej czy później by to zrobił. A nawet jeśli kiedyś założy rodzinę z Alex, to co? Powinnaś się cieszyć, że jest szczęśliwy..
- Skąd mam pewność, że naprawdę jest?
- Eh...mamo. Załamujesz mnie ostatnio. Przemyśl to wszystko jeszcze raz. Ja, jak na razie, nie mam tu zamiaru dłużej siedzieć.. - Gemma, zirytowana zachowaniem matki, wstała i wyszła z domu. Anne oparł łokcie na kolanach, ukrywając twarz w dłoniach...


- Miło, że chcesz przywieźć coś małej...
- W końcu to moją chrześnica...muszę o nią dbać - uśmiechnął się Harry.
Razem z Alex był, właśnie, w centrum handlowym. Odwiedzali kolejny sklep z zabawkami...
- A wiesz już co chcesz jej kupić? - spytała Alex.
- No właśnie dlatego przyszedłem tu z tobą... Jak myślisz...co lubią 6-letnie dziewczynki. Chyba masz siostrę w tym wieku?
- Eh... - Ola wzniosła oczy do góry. - Lalki...lubią lalki. I wszystko co różowe, błyszczące, księżniczko podobne...
- Yhym...dobra. Lalki...to tu - chłopak podszedł do ogromnego regału z lalkami. Stał na nim różnokolorowe pudełka z księżniczkami, wróżkami i innymi tego typu zabawkami. - Alex...tego jest za dużo..
- Hahah...coś pobladłeś. Zaraz coś wybierzemy...czekaj - zanim Ola powiedziała ostatnie słowo, chłopak już trzymał w reku duże, jasnoniebieskie pudełko.
- Ta będzie najlepsza...ma sukienkę, koronę, świeci się...są też doczepiane skrzydełka. A! No i kangur... - Hazz wymieniał elementy, oglądając pudełko.
- No fakt...dobra. Czekaj...kangur? W pudełku razem z lalką?
- No tak...taki misiek. Dzięki temu będzie pamiętać, że to ode mnie z Austarlii.. - powiedział dumnie chłopak.
- Hahah...no tak. Chodź, idziemy już do kasy...Harry...Harry! - Alex spojrzała w stronę loczka. Przeszedł on do działu z samochodami. Właśnie bawił się jednym z nich w najlepsze...
- Co? A...no tak...już idę - odparł speszony chłopak i szybko dołączył do dziewczyny.
Po zapłaceniu za prezent, Alex i Hazza ruszyli w stronę hotelu...


Ostatni dzień 'wakacji'. Australijska plaża, złociste słońce chowające się za horyzontem...i oni. Grupa przyjaciół wpatrująca się w kolorowy zachód słońca. Niebo oddawało przepiękne, naturalne barwy czerwieni, fioletu, żółci oraz pomarańczu. Słychać było szum morza, fale obijające się o brzeg.
- Jakie to piękne - szepnęła Danielle do męża. - Tak cicho, spokojnie... - w tym momencie przerwały jej dźwięki gitary.
- Niall! Zagrałbyś coś! W końcu to ma być ognisko, a nie... - krzyknął Lou i podał kumplowi instrument.
- Em...ale co ja mam zagrać? - spytał chłopak.
- 'I'm Yours' - zaproponowała Claudia.
Horan zagrał pierwsze dźwięki. Na początku zaczął śpiewać Hazza, a reszta poszła jego śladem.


Przyjaciele wciąż siedzieli wokół płonącego ogniska. Chłopaki przynieśli wcześniej kłody, pale drewna. Część siedziała na piasku. Wszyscy głośno śpiewali. Nawet Eleanor się przyłączyła. Była to piosenka sprzed kilku lat, ale nikt jej nie zapomniał. Następne poszło 'What makes you beautiful'. Stary singiel chłopaków. Mieli okazję przypomnieć sobie czasy, w których nagrywali klip do tego kawałka. Dziewczyny nie śpiewały... Chciały dać chłopakom miejsce do popisu. Lou, Zayn, Liam, Niall i Hazz poczuli się tak jak wtedy. Tylko, że razem z nimi były ich partnerki. Nie wiadomo czemu, wszyscy zastanawiali się co zrobi Harry podczas śpiewania swojej solówki. Zayn i Claudia mieli nadzieję, że tak jak w teledysku zaśpiewa to, patrząc Oli w oczy... Liam, Dan i El myśleli, że zamiast śpiewać, ją pocałuje...a Lou, Niall i Perrie mieli jeszcze inne pomysły co do tego. Jednak Styles, korzystając z tego, że Alex siedziała mu na kolanach, po prostu przytulił ją mocniej do siebie i wyrecytował jej solówkę do ucha. Czy to romantyczne, czy zwyczajne...po prostu tak zrobił. Reszta serdecznie się uśmiechnęła i powróciła do śpiewania.
- Macie pianki? - spytała Perrie, po pewnym czasie.
- Oczywiście! Co to za ognisko bez pianek  i kiełbaski..ogólnie jedzenia - powiedział Niall.
Wszyscy się zaśmiali i sięgnęli po kijki. Claudia, Alex i Liam stwierdzili, że nie są głodni, więc tylko siedzieli.
- Ej...a może zaśpiewacie coś po polsku? - zagadnął Daddy.
- Właśnie. Znamy was tyle czasu, a nie słyszeliśmy żadnej piosnki po polsku - poparła go Perrie.
Ola i Claudia spojrzały po sobie, po czy Claudia wzięła gitarę od chłopaka.
- To...co mam grać? - spytała przyjaciółkę.
- Em...'Bim bam bom'? - zaproponowała Alex.
Dziewczyna przytaknęła i po chwili obie śpiewały typową, ogniskową piosenkę z rodzinnych stron.
Przyjaciele z zaciekawieniem patrzyli i słuchali dziewczyn. Po którejś zwrotce przyłączyli się do śpiewania refrenu. Nie wymawiali słów dokładnie..tak naprawdę były to tylko trzy wyrazy. Chwilę później wszyscy śpiewali już głośno i wyraźnie. Ostatnie takty i rozległy się gromkie brawa. Brytyjczycy chwalili utwór i prosili o coś jeszcze.
- Pamiętasz 'Wiatr'? - spytała Ola.
- Emm...A jak to leciało?
- 'Idę drogą, poprzez świat...'
- Hmm...akordy pamiętam, słowa niekoniecznie... Dobra, lecisz sama...może mi się przypomni.
- Hahaha...dobre sobie. Ja sama nie zaśpiewam... nie umiem...
- zaśpiewasz, zaśpiewasz... - powiedziała stanowczo Claudia i zaczęła grać.
Chcąc, nie chcąc Alex musiała zacząć. Początek był niepewny, ale czując telepatyczne wsparcie przyjaciółki i fizyczne Hazzy, poleciała dalej. Claudia śpiewała z nią refreny, ale zwrotek ni w cholerę nie mogła sobie przypomnieć... W końcu dziewczyny skończyły. Po 'występie' nawet Ola była z siebie zadowolona.
- Fajne te wasze piosenki - uśmiechnęli się Zayn i Dan.
- No...i super wam to wychodzi.
- Macie coś jeszcze?
- Hah...dużo tego... - powiedziała Ola, spoglądając na Claudię. - Ale nie będziemy wam wszystkiego śpiewały...
- No to chociaż jeszcze jedną - poprosił w imieniu wszystkich Lou.
- Eh...no ok.. - Claudia westchnęła teatralnie. - A jak leciała ta na dwa głosy? Coś tam..'tyyyy'??
- Em..'Jaguar'. Pamiętasz?
- Tylko pierwszą i trzecią zwrotkę... - dziewczyna przygryzła wargę.
- To git...śpiewaj te dwie, a ja drugą i czwartą - powiedziała Alex i wstała z kolan Hazzy.
Ten spojrzał na nią, uśmiechając się.Dziewczyna odwzajemniła gest, po czym podeszła do przyjaciółki... Jednak po namyśle postanowiła stanąć za nią. Claudia rozpoczęła pierwszą zwrotkę. Reszta siedziała jak zaczarowana, wsłuchując się w język, jakim posługiwały się dziewczyny. Najbardziej podobał im się moment, kiedy Claudia przedłużała wyrazy, a Alex w tym czasie wymawiała to słowo trzy razy:

Claudia: 'I tyyyy...'
Alex: 'I ty, ty, ty..'
Claudia: 'W ten dzieeeeeń...'
Alex: 'W ten dzień, dzień, dzień...' itd.

Słońce już całkowicie schowało się za horyzont. Jego miejsce zastąpił księżyc w całej swej okazałości. Towarzyszyły mu miliardy gwiazd. Przyjaciele byli już najedzeni i nabawieni. Na plaży spędzili kilka godzin. Teraz podzielili się w pary. Lou i El nadal siedzieli przy ognisku.
- Kocham cię, wiesz? - powiedział Lou do żony. Jedną ręką dotykał jej mocno widocznego brzuszka, a drugą ściskał jej dłoń.
- Ja ciebie też... - kobieta, oparła głowę na ramieniu męża. Tomlinson pocałował El we włosy...


Zayn i Perrie stali w wodzie i obserwowali, odbijający się w niej, srebrzysty księżyc. Głównym tematem ich rozmów był potomek ich rodziny. Jako przyszli rodzice byli bardzo podekscytowani. Oboje chcieli mieć córkę... Zastanawiali się właśnie nad ewentualnymi imionami...


Niall i Claudia leżeli na piasku, trzymając się za ręce. Milczeli i wpatrywali się w niebo. Każde z nich myślało o czym innym. Szatynka zastanawiała się, czy po powrocie do Londynu, będzie chciała zamieszkać z chłopakiem. Niall myślał o wczorajszym dniu... o rozmowie z Claudią...nad uczuciami... W pewnym momencie chłopak podniósł się i pocałował dziewczynę. Claudia, nieco zdziwiona obrotem spraw, po chwili odwzajemniła gest.


Harry z Alex siedzieli na skałach. Znaleźli je niedaleko od miejsca ogniska. Usiedli naprzeciwko siebie i grali w 'kto pierwszy mrugnie'. Co chwila się śmiali i sprzeczali na temat wygranej.
- Znudziło mi się to... - powiedział Harry.
- Noo...Mi w sumie też.
- Too...co robimy? - chłopak uśmiechnął się i przeczesał rękoma włosy.
- Ymm...siedzimy.. - stwierdziła Alex. Widząc minę Styles'a zaczęła się śmiać. Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę przyjaciół. - Chodź...


Liam i Dan spacerowali nad brzegiem. Zastanawiali się nad terminem adopcji dziecka. Oboje tego chcieli. Mieć takiego małego ktosia... Spacerować za rączkę, kupować ubranka...
- Już nie mogę się doczekać... - powiedziała Dan, trzymając Liama za rękę.
- Ja też. Myślisz, że pozwolą nam adoptować dziecko?
- To znaczy?
- Chodzi mi o sprawy urzędowe...
- Aaa..o to nie mamy się co martwić. Dziecko będzie miało pełną rodzinę, dom, stać nas przecież na utrzymanie tego wszystkiego... - wytłumaczyła mężowi Dan, przytulając się do niego.
- Niepotrzebnie się martwię - stwierdził Daddy, odwzajemniając gest...


Przyjaciele z powrotem spotkali się przy ognisku. Usiedli wokół płomieni.
- A może tak na zakończenie zaśpiewamy coś jeszcze? - zaproponował Lou.
- Co ci się tak dzisiaj na śpiewanie zebrało?
- Po prostu jestem...szczęśliwy.
- Znasz 'Summer Paradise'? - zwróciła się Alex do Nialla.
- Tak...muszę tylko sobie trochę przypomnieć.
- Tylko to nie jest lato... - zaśmiał się Hazza.
- Oj...no to co, ale piosenka fajna - odparła Alex...


- Wiecie...ja i tak przez cały wieczór czekam na jedno zdarzenie... - zagadnął Zayn, gdy wszyscy zaczęli się zbierać.
- Jakie? Kiełbaski były, śpiewanie, spacer...
- Noo...mamy świeżą parkę, a tylko raz widzieliśmy jak się całują - Malik poruszał zabawnie brwiami.
- Właśnie! Nie mieliście oficjalnego buziaka - Perrie poparła chłopaka.
Ola spojrzała na Styles'a. Ten tylko się uśmiechnął i rozłożył ręce w geście bezradności.
- Niee...ja nie będę się całować na pokaz...
- Oj, no weź...jeden całus.
- Ty z Niall'em nie miałaś czegoś takiego.
- No to za chwilę to nadrobimy - zaśmiał się Liam.
- To wy pierwsi...- powiedział Harry.
- Boże...wy i te wasze rytuały - zaśmiała się Claudia, wnosząc oczu ku górze.
Razem z Niallem spojrzeli na siebie. Blondyn podszedł do niej, złapał w pasie i złożył na jej ustach pocałunek. Szatynka odwzajemniła go, splatając ręce na jego szyi. Przyjaciele zaczęli w myślach odliczać sekundy. Gdy para się od siebie 'oderwała', rozległy się brawa.
- Em...czemu wy klaszczecie? - spytała Claudia.
- Tak jakoś.. - zaśmiała się Danielle. - No...to teraz wy.. - zwróciła się do Alex i Hazzy.
- No...ee..pff.. - Loczek został popchnięty w stronę Oli.
- Dawaj, dawaj lovelasku - niecierpliwił się Liam, ciągle mając usmiech na ustach.
- Nie nazywaj mnie tak - zbulwersował się Hazza zabawnie grożąc kumplowi palcem. Po chwili uspokoił się i przybliżył do swojej dziewczyny. Ona zrobiła to samo, uśmiechając się. Wspięła się na palce i pocałowała Harry'ego w policzek.
- Już. Możemy iść - powiedziała, odkręcając się.
- No eee... - usłyszała zawodzące głosy.
- No co?
- Nie tak prędko... - Curly Boy uśmiechnął się, ukazując dołeczki. Chwycił dłoń dziewczyny i odkręcił przodem do siebie. - Nie tak miało być... - szepnął jej do ucha i przesunął swoje wargi na jej. Alex odwzajemniła pocałunek. - Ok. Wystarczy..i tak dzisiaj nie powinieneś dostać żadnego - powiedziała Ola. Loczek uśmiechnął się niewinnie, udając, że nie wie o co chodzi...



* * * 


Ekhem...nagi Hazza ;)

'My też będziemy mieć taki wózeczek' ;)

Harry podczas zabawy samochodzikiem ;)

 Zachód słońca *.*

Zayn podczas śpiewania 'WMYB'

 Oh c'mon ;)

 'Nie nazywaj mnie tak' ;)


;)