KONTAKT

Oto jest oficjalny e-mail bloga marzenia.londyn.1d@spoko.pl Piszcie jak macie jakieś propozycje, pytania, prośby itp.
Mój twitter --> @tohardtobelive

sobota, 26 stycznia 2013

Story I Part 64

Witajcie! 
Mam do was kilka informacji ;)
1) Na wasze blogi jest specjalna zakładka 'Your Blogs'. Jeśli chcecie polecić swoje blogi to umieszczajcie je tam, a nie pod postami..
2) Jest to PRZEDOSTATNI rozdział Story I.
3) Właśnie mi się zaczęły ferie!!! < Hurrey!! > W związku z tym ostatni rozdział pokaże się w piątek. Gotowy jest już prolog do kolejnej historii. Jeśli chcecie żeby ukazał się niedługo po zakończeniu opowiadania to proszę o minimum 13 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Chodzi po prostu o to czy jest sens pisać teraz..
4) DZIĘKUJĘ WAM!! Nawet nie wiecie jak ciepło się robi czytając komentarze i widząc taką ilość wyświetleń *_* Jesteście wielcy. Dziękuję, że ze mną jesteście xx 
5) W piątek więcej informacji ;)



Za oknem śnieg powoli spadał na zamarzniętą ziemię. Tego dnia w Londynie wyjątkowo zagościła biała pierzynka.
Było ok. 8 rano, kiedy nagle ktoś musnął Louis'a po twarzy. Chłopak otworzył oczy i zobaczył swoją żonę. W ręku trzymała mały pakunek.
- Wesołych Mikołajek! - powiedziała wręczając pudełeczko ukochanemu.
'Shit! Kompletnie zapomniałem, że to już dziś!' pomyślał ledwo żywy Tomlinson, lekko się uśmiechając by El niczego się nie domyśliła.
- Dziękuję.. - wydusił.
- Otwórz! - nalegała Eleanor.
Louis powoli zaczął drzeć czerwony papier. Jego oczom ukazało się pudełko. Otworzył je, a w środku znalazł srebrny zegarek 'TIMEX'. Chłopak wytrzeszczył oczy i spojrzał na żonę. Ona zaś patrzyła i oczekiwała jego reakcji.
- I co? Podoba ci się?
- O-o-o-.. Oczywiście. Jest śliczny. Dziękuję. - odparł i pocałował ją. W tym momencie odezwały się bliźniaki.
- Chyba one też się czegoś domagają. - zaśmiała się Eleanor. Lou westchnął i odgarną papiery na bok. Przetarł oczy i ruszył w stronę drzwi.
- Chyba będziem...El? - mężczyzna odwrócił głowę i spojrzał na leżącą żonę. - Ej.. Ty mnie obudziłaś więc idziesz ze mną do dzieci. - powiedział poważnym tonem.
- Ejj.. Lou.. Ja się nimi często zajmuję.
- Ja też.. Oj no chodź.. Są Mikołajki... - chłopak złapał żonę za rękę i pociągnął. Nie widząc reakcji, walnął w nią poduszką.
- Co to było?! - oburzyła się kobieta.
- Twój prezent mikołajkowy. - zaśmiał się Louis i wybiegł z pokoju.
- Louis! - krzyknęła za nim El i pobiegła w jego stronę. Na korytarzu dostrzegła zamykane drzwi od pokoju dzieci. Podbiegła do nich i nacisnęła klamkę. Powoli pchnęła drzwi i wystawiła głowę. Dostrzegła tylko swoje dzieci przytrzymujące się kojców. Podeszła do Rose i wzięła ją na ręce. W tym momencie poczuła dłonie na swoich biodrach i ciepły oddech za uchem.
- Taki żarcik. - zaśmiał się Lou i pocałował żonę w policzek. - Trzeba się zbierać bo musimy gdzieś pojechać. - powiedział i wyjął Tommmy'ego by maluch mógł spokojnie podeptać.
- A gdzie ty chcesz jechać? - zdziwiła się Eleanor.
- Do centrum handlowego. - uśmiechnął się szeroko i wyszedł do łazienki, pozostawiając żonę z dziećmi.


Zayn, Perrie i Ryan dojechali do domu państwa Payne.
- A jakiego on będzie wyznania? - spytała Per gdy wysiadali z samochodu.
- Ymm.. Może damy mu wybór? Jak będzie starszy to sam wybierze.. Na razie będzie wychowywany w dwóch religiach.. - odparł Zayn, biorąc synka na ręce. Dziewczyna pozostawiła to bez komentarza gdyż w tym momencie z domu wyszedł Liam.
- O! Cześć! Fajnie, że już jesteście. Hej łobuzie. - przywitał się ze wszystkimi po kolei. - Wchodźcie.
Rodzina weszła do środka. rozebrali się i udali się do salonu gdzie byli już Danielle i Jack.
- Ładny strój. - uśmiechnęła się Perrie, widząc koleżankę w stroju żony św. Mikołaja.
- Dziękuję. A co my tu mamy.. - zastanowiła się. Sięgnęła za fotel i wyjęła zza niego dużego, brązowego misia. - Proszę. - wręczyła go Ryan'owi.
- Spójrz jaki mięciutki. - zagadnął Malik. - Dziękujemy.
- Napijecie się czegoś? - spytał Li, wchodząc do salonu. - Napijecie.. - odpowiedział sam sobie i ruszył do kuchni.
- Cieść. - powiedział Jac'k do małego Ryan'a. Podszedł do niego i patrzył w jego czekoladowe oczka.
- Spójrz. To Jack. - wyjaśniła Edwards synkowi.
- Ciemu nic nie mówi? - spytał chłopczyk.
- On jeszcze nie umie mówić. - zaśmiała się blondynka. - Ale możesz go nauczyć.
- Jak planujecie Święta? - zapytała Dan.
- Emm.. Spędzimy je tutaj. W Londynie. Może rodzina do nas przyjedzie ale my się na pewno nie ruszymy. - wyjaśnił mulat. - A wy?
- My chyba pojedziemy do Ruth. Zaprasza całą rodzinę więc.. Szkoda nie przyjechać. - zaśmiał się Liam niosąc napoje.
A więc temat zmienił się ze Świąt na wypadek, sąsiadów.. Danielle wyjaśniła o co chodziło z jej wypadkiem. Najbardziej z Liam'em dziwili się, ze teraz się bardzo dobrze dogadują z rodzicami Wandy.
- Jack tez ją polubił bo codziennie się pyta czy może się z nią pobawić. - uśmiechnął się Payne.
- Ale teraz gdzieś wyjechali więc nie ma takiej możliwości.
- Ejj.. A może oni kiedyś będą.. No wiecie.. - Zayn poruszał brwiami.
- Zayn! Uspokój się.. - zganiła go Perrie.
- No co?
- Nie, w porządku. Też rozważaliśmy taką możliwość. Ae.. Zobaczymy co czas przyniesie.. Najważniejsze by oni byli szczęśliwi.. - wyjaśniła do  końca Danielle.


-Aaaaa! Serio?! Muzeum Madamme Tussauds?? - Ally nie mogła uwierzyć w to co widzi. Wraz z Niall'em stali przed wielkim budynkiem.
- Z okazji Mikołajek, powiedzmy. - uśmiechnął się i złapał Ally za rękę. Ruszyli w stronę wejścia. Jednak problemem była kolejka. Ciągnęła się na ok. 2h stania. Czerwonowłosej mina zrzedła. - Spokojnie.. Coś się wymyśli.. - powiedział Horan. Nie chciał by jego dziewczyna czekała. Chciał żeby była szczęśliwa i starał się coś wykombinować. - Poczekaj chwilę.
Furby udał się w stronę wejścia. Puszczał mimo uszu nieprzyjemne słowa z ust ludzie czekających w kolejce. Podszedł do ochroniarzy i pokazał im bilet.
Al stała w kolejce i czekała na chłopaka. Nie widać było większych postępów..
Po jakimś czasie wrócił Horan i oznajmił, ze nie da się nic zrobić. Muszą czekać w kolejce, co potrawa najmniej 1,5 godziny.
- Przepraszam.. - powiedział obejmując dziewczynę.
- Nic się nie stało. Wiadomo, ze tu tak jest. - uśmiechnęła się na pocieszenie.

Po dłuuuuuugim staniu w kolejce, para w końcu doczekała się wejścia. Pokazali bilety i mogli zacząć zwiedzać. Wszystko wyglądało jak w rzeczywistości. Jakby przechodzili koło prawdziwych celebrytów.
Ally zachwycała się każdą osobistością i kazała robić sobie ze wszystkimi zdjęcia.
Niall natomiast był już tu kiedyś. Przypomniało mu się jak sami z chłopakami udawali figury woskowe. Uśmiechnął się na wspomnienie dawnych czasów. Szkoda mu było tego wszystkiego. Opuszczać chłopaków, całą ekipę, menadżerów.. Wiedział, ze taka kolej rzeczy.. To był jego czas którego nigdy nie zapomni. Zdjęcia mogą się spalić, filmy skasować ale.. Wspomnienia zostaną na zawsze.
- Spójrz!! Jennifer Aniston!! - krzyknęła Ally 'wybudzając Niall'a. Chłopak się uśmiechnął. Stwierdził, że to kolejny etap w jego życiu, którego nie może zmarnować.
Podszedł do dziewczyny i zrobił jej zdjęcie z figurą aktorki.
- Kocham cię. - powiedział. - Teraz ty mi zrób zdjęcie z All'em Pacino. - zaśmiał się wręczając Ally aparat.


- El.. Jestem już zmęczony.. Wracajmy.. - Louis co chwila narzekał. Spędzili z żoną i dziećmi w centrum ponad 4 godziny. A kupili tak na prawdę tylko koszulki i drobne zabawki dla dzieci oraz czapkę Mikołaja i rogi renifera.
- Kochanie.. Spójrz ile tu ładnych rzecz...- Eleanor przerwała bo właśnie rozległ się alarm. Bramki stojące przy wejściu do sklepu, który właśnie zamierzali przemierzyć, paliły się na czerwono. Małżeństwo rozglądało się po sobie. Ani Tommo, ani Rose nie mogli nic wziąć. Przecież dopiero weszli do tego sklepu.
- Spokojnie. To nic poważnego. - podeszło do nich dwoje ludzi. Ochroniarz i jakiś starszy facet w białej koszulce i koszem.
- W ciągu tej godziny jest pan 500 klientem. - powiedział koleś z koszykiem i podał Louisowi kosz. Tomlinson rozejrzał się dookoła. Ludzie w sklepie patrzyli na niego dziwnie nieprzyjemnym wzrokiem. - Wygrał pan coś dla siebie i pana małżonki. Do pana należy wybór czy będzie to komplet piżam marki 'CocaCola' czy darmowy udział w pokazach pielęgnacyjnych.
- Gratulacje. - dołączył się ochroniarz.
- Emm.. Wybieram komplet piżam. - powiedział Louis.
- A to na osłodzenie. - uśmiechnął się koleżka w białej polo i podał mu kosz ze słodyczami. - Poproszę za mną po odbiór.
Tomlinson spojrzał na żonę. El się tylko uśmiechnęła i nakazała mu głowa iść za mężczyznami. Lou przechodząc obok niej, zdążył zapytać się o rozmiar.
Eleanor stała z bliźniakami w miejscu. Wyjęła z koszyka 2 batoniki i wręczyła je dzieciom. Po chwili wrócił Louis i uśmiechając się wymachiwał paczkami z piżamą.
- I czego się cieszysz? - spytała Mrs. Tominson.
- Bo to ja wygrałem,  a ty byłaś przede mną.. - zaśmiał się szyderczo. Eleanor wywróciła tylko oczami.


- Co robisz? - spytał Eric, wystawiając głowę do pokoju Claudii.
- Czytam sobie. - odpowiedziała nadal patrząc w książkę.
- Ouu.. A co czytasz? - nie dawał za wygraną.
- Aa.. Takie tam.. Nawet sama już nie pamiętam... A ty nie powinieneś być na służbie?
- Teoretycznie tak, ale jakoś nie chciało mi się iść i.. Zwolniłem się z dzisiaj.. - odpowiedział.
- Aaa..
- Jak było na uczelni? - zagadnął ponownie i usiadł obok dziewczyny. Ona tylko westchnęła, zaznaczyła fragment i zamknęła książkę.
- Może być.. Mamy weekand. A w poniedziałek czeka mnie prezentacja ustana..
- Że co cie..? Ehh.. Nie ważne.. Wiesz co dzisiaj za dzień?
- Piątek?
- Tak.. Ale..
- Dzień dobroci dla zwierząt? Piesku? - zaśmiała się. Chłopak tylko spojrzał kpiąco.
- Nie.. Są Mikołajki i..
- Eee.. Tam.. Mikołajki czy nie i tak obchodzę je jak normalny dzień tygodnia..
Hasley się załamał. Nie wiedział czy dziewczyna żartuje czy nie ale wolał przejść do sedna sprawy.
- Ehh.. Za godzinę masz być gotowa.
- Po co? - zdziwiła się Claudia.
- Idziemy do teatru. Bez wymówek bo bilety są już zarezerwowane od miesięcy.- to mówiąc, pozostawił dziewczynę samą w pokoju.

Tak jak Eric sobie życzył, Claudia była gotowa o 19 do wyjścia. Stała przed drzwiami i czekała na chłopaka.
- Masz te kluczyki?
- Tak.. Już idę.. - odparł schodząc po schodach. - Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się i pocałował dziewczynę.
- Nie słodź już tak.. - zniecierpliwiła się. Hasley nie widząc powodu takiego zachowania szatynki, pokiwał tylko głową.
- To ' Upiór w operze' - wyjaśnił. Na twarzy dziewczyny od razu zagościł uśmiech. Claudia pocałowała chłopaka i raźnym krokiem wyszła z domu. - Kobiety... - westchnął.


Późny wieczór. Alex weszła do domu, zakluczyła drzwi i zapaliła światło w przedpokoju. Nie mogła się przyzwyczaić do nowego domu. Ten był przestrzenny i bardzo różnił się od mieszkania w Londynie. Co tu dopiero mówić o klitce w Leeds..
Dziewczyna rozebrała się i weszła na górę. Dostrzegła światło dochodzące spod drzwi łazienki. Uśmiechnęła się bo oznaczało to, że Harry był już w domu. Przystanęła na chwilę i między dźwiękami prysznica, usłyszała śpiew. Podeszła bliżej drzwi i wybuchnęła nie pohamowanym śmiechem, słysząc 'You're Beautiful' - James'a Blunt'a. Zapukała do drzwi.
- Wróciłam! - krzyknęła. Po chwili strumień wody ucichł i dało się słyszeć 'fuck'. Pewnie miało być nie słyszalne ale coś nie wyszło. Ola się zaśmiała i już chciała udać się do sypialni ale drzwi się otworzyły. Spojrzała w stronę Harry'ego. Był w ręczniku, a na włosach miał szampon. Pochylił się i pocałował dziewczynę.
- Blee.. Jesteś cały w pianie i mydle.. - wykrzywia się wycierając usta.
- Nie przesadzaj.. Słyszałaś to? - spytał Harry.
- Ale co? To śpiewanie?
- Czyli słyszałaś?
- Hahah.. Tak. - zaczęła się śmiać. - Rozumiem, że było to skierowane do twojego kolegi. - Harry tylko zgromił ją wzrokiem. - Streszczaj się bo padam...
Alex poszła do sypialni i wyjęła materiały potrzebne jej do pracy w domu. Miała szczęście. Szef był wyrozumiały i pozwolił jej przez weekand zająć się robotą w domu.
Niedługo później z łazienki wyszedł Styles. Tym samym udostępnił ją swojej dziewczynie.

Po kąpieli, Ola zeszła na dół. Światło było zapalone tylko w jadalni. Zauważyła w niej loczka robiącego coś przy stole. Podeszła do niego.
- Mmm.. Spaghetti. Tylko wiesz, że jet już po dziesiątej? - upewniła.
- Wiem. Ale dopiero wróciłaś i coś ci się należy po tygodniu pracy. - uśmiechnął się i odsunął Alex krzesło. Sam usiadł naprzeciwko.
- Ehh.. Ale i tak w weekand czeka mnie siedzenie przy papierach. Jak dobrze pójdzie to film nad, którym teraz pracujemy będzie miał swoją premierę w Leeds za 2 miesiące. - uśmiechnęła się Alex.
- To się cieszę. Tylko możesz mieć mały problem bo jutro jedziemy do Holmes Chaple..
- Co?
- Obiecałem mamie, ze przyjedziemy. Spokojnie.. W niedzielę wrócimy.. - wyszczerzył się Curly Boy i włożył porcję makaronu do ust. - Właśnie.. Czemu tak długo się nie było?
- Bo się kąpałam? - spytała retorycznie Ola.
- Wiem, że się kąpałaś.. Ale zazwyczaj wracałaś ledwo po dziewiątej.
Alex utkwiła wzrok w talerzu.
- Em.. No.. Tak jakby się pomyliłam i pojechałam do tego starego mieszkania... - po tym wyznaniu Harry wpadł w niepohamowany śmiech.
- Ale jak?
- No normalnie.. - odparła i ze złością włożyła jedzenie do buzi.
Przez jakiś czas siedzieli nie odzywając się. W pewnym momencie Hazza wyciągnął rękę i chwycił nią dłoń Alex. Dziewczyna spojrzała mu w oczy, a następnie na swoja dłoń. Leżało na niej małe, granatowe pudełeczko.
- Ymm.. To z okazji Mikołajek.. - powiedział niepewnie. Ola obracała chwilę przedmiot w dłoni, co chwila patrząc na chłopaka. W końcu otworzyła pudełko..


* * *
Miś dla Ryan'a ;)

Muzeum Madamme Tussaud...


Lou i El w nowych nabytkach ;D

Coca Cola xD

'Upiór w operze' *_*

Pudełeczko dla Alex...

One Direction :D


sobota, 19 stycznia 2013

Story I Part 63

1) Ankieta została zamknięta. Harry - 34 głosy, a Zayn - 18. Więc zgodzicie się ze mną, że zwyciężył Styles. Także to on będzie bohaterem Story II.
2) Kolejna ankieta także zamknięta. Pierwszy raz zostanie wysłany na MAILE. (więcej informacji w trakcie czytania)


Przed nimi stała posesja, którą mijali kilka minut wcześniej. Schodki, kaganek z balustradą.. Przed domem rosły kwiaty, a przy bramce stała skrzynka na listy. Alex położyła dłoń na ustach, pozwalając łzom swobodnie spływać po policzkach.
- Jak ty..? - wyszeptała. Harry wciąż trzymał ją w objęciach.
- Zayn mi pomagał. Znaczy.. W ogóle to wynająłem firmę budowlaną, a Zayn pomagał mi w urządzaniu.
- A gdzie my tak w ogóle jesteśmy? - spytała między chlipnięciami. Wciąż rozglądała się wokoło, jakby próbując przekonać samą siebie, że to nie sen.
- W Horsforth. - odparł. Nagle Alex odwróciła się i go pocałowała. On się uśmiechnął i podniósł dziewczynę. Zaczął iść w kierunku drzwi.
- Co miałeś na myśli mówiąc 'dla ciebie'?
- No.. W sumie to nie dokładnie się wyraziłem. Zbudowałem go i zaplanowałem dla ciebie ale oficjalnie jest to nasz dom. - kolejny uśmiech posłany w kierunku Alex. - Mam już klucze, a jak się zgodzisz na bycie jedną z właścicielek to jutro jedziemy do urzędu i wszystko podpisujesz.
- A te inne papiery?
- Wszystko załatwione. Czekałem tylko na ten dzień, w którym cię poinformuję. Został tylko twój podpis.
Gdy dotarli pod drzwi, Styles wyciągnął klucze i przepuścił Olę. Dziewczyna niepewnym krokiem weszła do środka. Na początku znalazła się w dużym hallu. Kształtem przypominał nieco kwadrat. Po prawej stronie znajdowały się schody prowadzące na górę. Od razu pod nimi ulokowane zostały drzwi. Do garderoby, z tego co mówił Harry. Równolegle do schodów znajdowały się kremowe drzwi. Ola otworzyła je, a jej oczom ukazała się toaleta. Nie była ona klitką ale znajdowały się tam tylko ubikacja, umywalka, nad którą wisiało lustro i szafka. Dziewczyna zamknęła drzwi i ruszyła dalej. Po ok.1,5 kończyła się ściana przedpokoju, a do siebie zapraszała jadalnia. Za framugą bez drzwi ukazał się przyjemny widok. Ściany pomalowane na bordowy kolor z ciemnymi meblami. Kontrastu dodawały białe sztory zawieszone na oknach. Pomieszczenie było duże, niewątpliwie.
Naprzeciw rozciągał się salon.
- Spójrz tam. - wskazał Harry na 'ukryte przejście'. Po prawej stronie salonu widniała kuchnia. W jasnych kolorach, z elementami niebieskiego. Alex zawsze marzyła o takiej kuchni. W pewnym momencie poczuła podmuch wiatru. Odwróciła się i dostrzegła loczka stojącego przy otwartych drzwiach. Prowadziły one do ogrodu. Nie był za wielki ale dla nich wystarczył. Pod płotem rozciągały się krzewy, a po środku była plama pustej przestrzeni.
- Pięknie. - powiedziała Ola przecierając oczy i wpychając się pod ramię Styles'a.
- Noo.. Znaczy. Chodź na górę. - odparł i pociągnął dziewczynę na piętro. Alex nie była przyzwyczajona do schodów po prawej stronie. Zazwyczaj spotykała się z tymi po lewo. jedną z nietypowych rzeczy było półpiętro na którym znajdowały się drzwi. Zajrzeli tam i zobaczyli pokój. Taki zwykły gościnny pokój.
Na górze, spotkali się z hallem równie dużym co na dole.
Harry zaprowadził Olę do sypialni. Była przestrzenna i w jasnych odcieniach. Ściany były koloru jasnej zieleni, która przechodziła w odcień pistacjowy. Łóżko znajdowało się prawie na środku pomieszczenia, pokryte ciemnozieloną pościelą. Kontrastował ona z białym obiciem. Po obu stronach łóżka znajdowały się okna, wychodzące na ogród. Po prawej stronie stała szafka nocna z szufladką i i lampką. Szafy na ubrania umieszczone były po prawej stronie pokoju. Ola odwróciła głowę w przeciwną stronę i dostrzegła komodę nad którą wisi lustro. Obok niej ustawiona była doniczka z wysokim kwiatem..? drzewkiem..? Nie wdając się w szczegóły, Alex ponownie przytuliła chłopaka.
- Zobacz coś jeszcze. - powiedział i zaprowadził na drugą stronę korytarza. Alex uchyliła drzwi i dostrzegła ciemne, niewielkie pomieszczenie. Weszła głębiej i zaniemówiła. W tej samej ścianie co były drzwi, zrobiona została wnęka. W niej ustawiono biurko i 4 monitory. Jeden zajmował całą wnękę -bodajże TV- a 3 pozostałe ustawione na biurku. Stał tam także fotel na kółkach. Na ścianie równoległej umieszczony był niewielki narożnik i stolik.
Dziewczyna zaniemówiła.
- Podoba się? - spytał Curly Boy. Jedyny odzew jaki dostał to mocny uścisk i obsmarkany płaszcz.. Żartuję.. Choć Alex rzeczywiście lała swoje łzy szczęścia na jego okrycie..


- Liam! Spójrz! Mamy chyba nowych sąsiadów. - powiedziała Dan do męża. Payne wyjrzał przez okno i dostrzegł białą furgonetkę i ludzi wynoszących meble.
- Masz rację. Powinniśmy ich jakoś przywitać.
- Teraz? Może poczekamy do wieczora.. Niech się urządzą czy coś.. - rzekła niepewnie i spoglądając za okno.
- Po co czekać? Ja tam idę.. - powiedział pewnie mężczyzna i założył buty.
- To ja popatrzę.. - mówiąc to, wzięła Jack'a na ręce. - Cicho Muddler..
Kobieta widziała jak mąż z kimś rozmawia. Niestety ciężarówka zasłaniała tę osobę.. W pewnym momencie Liam zaczął się śmiać. Danielle nie wiedziała o co chodzi ale w skupieniu obserwowała przebieg zdarzeń.
Po jakimś czasie zauważyła, że jej mąż wraca.
- I co? Mili są? - dopytywała od progu.
- Tak. Rozmawiałem z jednym facetem. Nazywa się Tyler. Razem z żoną Rihanne i córką Wandy są.. Ciemnej karnacji. - wytłumaczył Payne, zdejmując kurtkę. 'Wandy.. Coś mi to mówi..' próbowała przypomnieć sobie Dan. - Bardzo mili ludzie jednak niepewni na początku. Myśleli, że skoro są innego koloru to chcę im coś zrobić.. Nie powiem.. Przestraszyłem się na początku.. Ale zapewniłem ich, że przyszedłem się zapoznać bla, bla, bla..
- Co' bla bla bla'? Te twoje 'bla bla bla' może być ważne..
- Oj, nie panikuj, kochanie.. Umówiliśmy się dziś na kolację. U nich. Wandy jest w wieku Jack'a więc będą mogli się razem pobawić.- zapewnił i pocałował Danielle w czoło. - Chodź do mnie młody! - krzyknął i wziąwszy syna na ręce pobiegł z nim do salonu.
Mrs. Payne jednak nie była przekonana. Skądś kojarzyli jej się ci ludzie.. Ale skąd?


- Ryan.. Gdzie jesteś? - Saffa chodziła po całym domu, szukając bratanka. Przecież miał niecały rok i nie umiał chodzić więc nie mógł od tak zniknąć. - Chyba, że.. MAMOOO!! Widziałaś Ryan'a!? - dziewczyna pobiegła do sypialni mamy. Na łóżku dostrzegła rodzicielkę i małego dzidziusia. Chłopiec nie spał. Patrzył na nią czekoladowymi oczkami i ssał smoczka. - Chodź do mnie. - uśmiechnęła się i wzięła chłopczyka na ręce. Przeszła z nim do salonu chciała zabawić go klockami, jednak po dłuższym namyśle stwierdziła, ze jest za mały na taką zabawę. W zamian włączyła mu 'Zakochanego kundla' na DVD. Sama lubiła tę bajkę więc z chęcią ją oglądała. Posadziła Ryan'a na kolanach, oczywiście uważając na główkę i kliknęła PLAY.
Po jakiejś godzinie oglądania do domu przyszedł Zayn i Perrie.
- Cześć. Jak było? - spytała dwudziestolatka.
- Aaa.. Spoko. - odparł brat dziewczyny. - Muszę jechać jeszcze do Loli bo jutro mam zawieźć ją do Hazzy..
- Kochanie.. A czy ty nie uważasz, że już dużo dla nich zrobiłeś? - zagadnęła Perrie, nalewając soku pomarańczowego do szklanki.
- Co masz na myśli?
- No.. Pomogłeś Harry'emu przy dekorowaniu domu, dzisiaj zawiozłeś mu część rzeczy,a teraz słyszę, że jeszcze ich kotem masz się zająć. Nie uważasz, że to lekkie przegięcie?
- Nie.. Pomagam mu bo go kocham jak brata. To dla mnie żaden kłopot pojechać do Leeds i wziąć kotkę. - powiedział pewnie Zayn.
- Ale..
- Bez ale... Perrie.. Ty dla Jesy lub Jade nie zrobiłabyś tego?
- No zrobiłabym..
- Więc mnie zrozum..
- Ale to jest dużo pracy, Zayn. - blondynka pozostawała nieugięta.
- Wiesz co.. Nie będę z tobą o tym teraz rozmawiał.. - zdenerwował się chłopak. - Saffa.. Jedziesz ze mną i Ryan'em do Leeds?
- No chłopie.. Jedziemy? - zagadnęła dziewczyna bratanka. - Jedziemy. - to mówiąc podała małego Zayn'owi i pomogła go przebrać.
Perrie została na dole w złym nastroju.. Chciała już jak najszybciej wrócić do siebie. Do Londynu. Nie żeby było jej tu, w Bradford źle ale.. We własnym domu to coś zupełnie innego..


- Idziesz? - Liam i Jack byli gotowi do wyjścia na kolację.
- Wiesz.. Mam małe wątpliwości co do tych ludzi.. - powiedziała niepewnie.
- Oj.. Nie dramatyzuj.. Wszystko jest w porządku..
- No nie wiem..
- Mamo.. Chodź.. - Jack pociągnął Dan za rękę. Kobieta się uśmiechnęła i spojrzała na męża.
- Ehh.. Może macie rację..
Chwilę potem cała czwórka była po drugiej stronie ulicy. Zapukali, a drzwi im otworzyła kobieta.
- TO TY?! - krzyknęły obydwie z Danielle. - Co ty tu robisz?!
- Emm.. To wy się znacie? - spytał zmieszany Liam.
- Kochanie.. To ta kobieta, która mnie pobiła..
- Dziecko chciałaś mi zabrać!
- Nie chciałam. Pomyliłam go z moim.. Jack? Jack?! - małżeństwo zorientowało się, że nie ma chłopca.
- Co się dzieje? - spytał mężczyzna wychodząc z pokoju. - O! Liam. Już jesteście. Wejdźcie. - uśmiechnął się.
- Nigdzie nie wchodzimy. - powiedziała stanowczo Dan.
- Czemu? - zdziwił się Tyler.
- Twoja żona chciała mnie zabić!
- Wypraszam sobie! Rihanne jest porywcza ale..
- To prawda. Ona zabrała naszą Wandy.
- Nie zabrałam! Pomyliłam.. A teraz mojego dziecka nie ma - Danielle wpadła w rozpacz.
- Nie płacz kochanie. - Liam ja przytulił.
- Co ty jej zrobiłaś? - odezwał się Tyler do żony. Kobieta wyjaśniła mu sytuację ze swojego punktu widzenia. Łącznie z tym, że z bratem i jego kumplem napadali na żonę Liam'a.
- Najmocniej was przeprasz..
- Dobra.. Gdzie mój Jack?! - krzyknęła Dan przez łzy.
- Może jest..
- Mamo.! Zobacz to Wandy.. - usłyszeli dziecięcy głos. Za raz potem ze schodów zeszła dwójka dzieci trzymająca się za rączki.
- Synku. Nic ci nie jest? - dopytywała Danielle oglądając go całego.
- Tato.. To Jack.. Może zostać? - spytała dziewczynka swojego taty.
- Jak jego rodzice się zgodzą.. - odparł, spoglądając po małżeństwie.
Liam i Dan spojrzeli na siebie, a dzieci nie czekając na odpowiedź pobiegły na górę.
- To chyba znaczy tak.. - powiedziała Dan siląc się o lekki uśmiech.


Alex i Harry siedzieli w salonie i próbowali najeść się chińszczyzną. Nie było to łatwe bo co chwila coś uciekało im z pałeczek.
- Dobra! Ja się na jadłam.. - powiedziała zdenerwowana Ola i położyła do połowy opróżnione pudełko na stoliku.
- Oj no spróbuj. To nie takie trudne..
- Taa.. Yhym.. Dla kogoś kto się posługuje pałeczkami nie pierwszy raz to nie trudne.. - prychnęła. - Dobra.. Idę do wanny.. Może mi przejdzie..
Po tych słowach skierowała się do nowej łazienki i napuściła gorącej wody.


Harry;ego obudziło dzwonienie do drzwi. Spojrzał sennie na dziewczynę leżącą obok i się uśmiechnął. Nie przypominał sobie, żeby byli ubrani kiedy zasypiali, a teraz Alex miała na sobie jego czarną koszulę. Pocałował ją lekko w czoło i założył dresy. Zapominając o jakimkolwiek innym okryciu, zbiegł na dół i otworzył drzwi. Za nimi stał Zayn.
- Ooo.. Widzę, że mieliście ciekawą noc.. - zaśmiał się mulat, uporczywie patrząc na malinową plamkę na szyi kumpla.
- Emm.. Można tak to ująć. 
- Alex się zdecydowała.
- Hah.. Tak. Inaczej bym nie śmiał..
- Ja wiem wiem.. - zaśmiał się Malik. - Mam resztę waszych rzeczy.
- O! Dzięki. A jak tam Lola? Nie psociła za bardzo? - zainteresował się Styles.
- Ehh.. No tak.. Kot.. Nie.. Ale wiesz.. Tyle co ją nakarmiłem, pobawiłem się i wcisnąłem do klatki. Ale skórkowana uciekała jak ją zobaczyła. - zaśmiał się Zayn.
- Hah.. Wiesz co? Wejdź.. Za chwilę się to wniesie. - powiedział Harry jeszcze nie do końca rozbudzony.
- Emm.. Nie mam za bardzo czasu. Dziś z Perrie i Ryan'em wracamy do Londynu. Dość długo pobyliśmy u rodziców..
- Aa.. no tak.. Przepraszam, że tak wyszło.. Ale jednocześnie jestem ci ogromnie wdzięczny. - Styles przytulił kumpla.
- Eee.. Tam... Zawsze do usług. A teraz pomóż mi to wypakowywać..


* * * 
Horsforth ;)

Kuchnia :D

Biuro Alex *_*

One Direction ;D

sobota, 12 stycznia 2013

WAŻNE!

Po lewej stronie znajduje się ankieta 'Czy chcecie abym napisała pierwszy raz Alex?.' W ciągu 2 dni możecie oddawać swoje głosy. Jednak jesli większość będzie na tak to ten fragment nie pojawi się na blogu. Osoby, które będą chętne do przeczytania tego, będą musiały wysłać mi takowe zgłoszenie na tt lub maila bloga. Ten fragment wyślę Wam na pocztę. Nie chciałabym umieszczać takich rzeczy na stronie głównej więc każdy będzie czytał na swoją odpowiedzialność. Na pocztę i tt wchodzę codziennie więc nikogo nie pominę. ;)
Dziękuję za uwagę :D

Story I Part 62

Cześć!!
Oto kolejny rozdział.
A nasz Zayn właśnie dziś kończy 20 lat! Czy to możliwe? 20 lat Zayn Malik przeżył już na tym świecie.. Raany.. No nic.. Chłopie.. Pozostaje mi tylko życzyć Ci wszystkiego najlepszego. Abyś odnosił dalej taką karierę jaką odnosisz. By dobrze układało Ci się z Perrie. Abyś zawitał do Nas ;D I chcemy doczekac się Ryan'a.. Pamiętaj ;) Happy B-day ;D
PS. Dziękuję Claudii, która pomogła mi w pisaniu tego rozdziału. Wiem, ze jak na urodziny Zayn'a to powinno być go więcej ale.. Nie wpasował sie w czas pisania Story ;P

- Rozmawiałem z doktorem. Za godzinę cię wypuszczają - Zayn wszedł do sali i ucałował Perrie. Dziewczyna uśmiechnęła się, patrząc jak jej chłopak bierze Ryana na ręce i delikatnie kołysze.
- Zayn...
- Tak?
- Ja chciałam..cię przeprosić - Perrie usiadła na łóżku obok chłopaka.
- Ale za co?
- Za to, że nie obchodziliśmy twoich urodzin. Nie kupiłam ci nawet prezentu, a ty cały czas tutaj byłeś. Nawet mi nie przyszło do głowy, czy jesteś zmęczony. Przepraszam... - blondynka wbiła wzrok w podłogę.
- Perrie...nie ma za co przepraszać. Szczerze mówiąc to były najlepsze urodziny i najlepszy prezent w moim życiu - chłopak objął Perrie wolnym ramieniem.
- A-ale przecież ja ci nic nie dałam...
- Jak to nie? Popatrz tylko... - brunet wskazał na śpiącego już Ryan'a. - To jest mój, a właściwie nasz prezent.. - wyszeptał, całując dziewczynę.
Siedzieli tak razem w milczeniu, wpatrując się w ich dziecko. Kilka lat temu nie przypuszczaliby, że ich drogi znów się zejdą i założą rodzinę. Ale jak widać, los zdecydował inaczej...

- Mama? A co ty tu robisz? - Zayn wrócił razem z Ryanem i Perrie ze szpitala. Jednak drzwi do domu były otwarte.
- Jak to co? Odwiedzam was i chciałam zobaczyć mojego pierwszego wnusia. No pokaż mi tego skarba... - kobieta wzięła delikatnie chłopczyka na rączki. - Jaki piękny...
No...od dzisiaj mów mi babciu. Słyszałeś Ryan'ku?
- Mamo...obudzisz go - szepnął Zayn. Perrie wzięła na ręce dzidziusia i we trójkę, a właściwie we czwórke weszli na piętro do sypialni malca.
- Jak ładnie urządziliście ten pokoik..  - pani Malik rozglądała się po przytulnym pomieszczeniu.
Perrie włożyła maluszka do wózeczka i po chwili wszyscy wyszli z pokoju, przymykając drzwi.
- Napije się mama czegoś?
- Nie, dziękuję. Zrobiłam już sobie herbaty. Właściwie jestem tu, aby popilnować małego jak wy będziecie u znajomych.
- Dzisiaj? U znajomych? - zdziwili się oboje.
- No tak...ten...Eric dzwonił i mówił, że dzisiaj do nich wpadacie. W sumie to już powinniście się szykować. Jest 19.30 a na 20.00 przecież się umówiliście - mama Zayna patrzyła na zdziwione twarze młodych rodziców.
- Taaaak...to my pójdziemy się przebrać - Perrie pociągnęła Zayna za sobą, domyślając się po co mają 'wpaść' do Hazzy. - No ruchy Malik...chyba nie chcesz się spóźnić. Dziewczyna uśmiechnęła się i po chwili razem zniknęli na górze. 'Ah...młodzi. Tyle życia jeszcze przed nimi' pomyślała p. Malik i wzdychając, zaparzyła sobie kolejną herbatę.

- W ogóle to po co on nas do siebie zaprosił? Patrz...przecież ich w domu nie ma - Zayn trajkotał przez całą drogę.
- Po prostu wejdź. Może to coś ważnego skoro ściągnął do nas twoją mamę - Perrie uśmiechnęła się pod nosem. jednocześnie popychając chłopaka w stronę drzwi.
Zayn najpierw zapukał, ale po dłuższym milczeniu lokatorów nacisnął niepewnie klamkę i razem z Perrie wszedł do środka.
- NIESPODZIANKA! - nagle zapaliło się światło i z różnych kątów domu wyskoczyli znajomi Malika. - Wszystkiego najlepszego!
- Spóźnionego...ale najlepszego - jak zwykle uzupełnił Liam.
- Dzięki..ym nie wiem co powiedzieć - Zayna dosłownie zatkało. Głupio mu było się przyznawać, ale w tym roku tak się zestresował tym, że będzie ojcem, że zapomniał o własnych urodzinach, które na dodatek były kilka dni temu.
- Nic nie mów tylko pokrój tort - odezwała się Elanor i jak na zawołanie.do salonu wjechał ogrooomny tort w kształcie lusterka. Zayn zaśmiał się. Ale jakie było jego zdziwienie, gdy z tortu wyskoczył Louis.
- Niespodzianka stary! - zawołał Tomlinson.
- Hah....jak ty się do tego zmieściłeś.
- Łatwo nie było, ale dałem radę.
Już po chwili przyjaciele zajadali się tortem. Po godzinie zaczęło się schodzić coraz więcej znajomych Malika i Perrie. Starzy znajomi z czasów liceum, z czasów istnienia One Direction... dużo by wymieniać. Alex włączyła muzykę i po chwili caly salon, a raczej parkiet zajmowali tańczący ludzie. Wszyscy bawili się, śmiali. Widać było, że Zayna naprawdę ucieszyła niespodzianka. Takie miłe odreagowanie stresu z poprzednich dni.
- Wszystkiego najlepszego skarbie - powtórzyła po raz setny <chyba> Perrie, po czym pocałowała chłopaka.



- Nie! Ola my jutro mamy samolot o 6.20.
- No ale proszę cię. Chciałabym się jeszcze zobaczyć z Rose i Tommo.
- Ta.. Chyba z Lou.
- Nawet jeśli.. Oj Marta.. - Ola próbowała nakłonić przyjaciółkę do wyjścia. Jednak blondynka nie dawała za wygraną. Brunetka w końcu zwróciła się do Eric'a siedzącego na kanapie. - Jakie masz plany na dzisiaj?
- Emm.. Noo.. Chyba nic nie planuję..
- No to zawieziesz mnie do El i Lou. - powiedziała pewnie Ola.
- Co? Nie chce mi się.. Myślisz, że od czego są dni wolne..?
- Oj no proszę cię...
- No ale..
- Ehh.. Ja cię zawiozę.. - zlitowała się Claudia. Nie mogła już znieść tych ciągłych westchnień.
- Serio? Dzięki! No! - uciszyła się brunetka i wystawiła język Marcie. 
- Ehh.. No to ja z wami tez pojadę.. - westchnęła blondynka.
Chwilę potrwało zanim wszystkie się wyszykowały i wgramoliły. Zdążyły się jeszcze pokłócić. Jak zwykle Claudii nie pasowało, że jada bez niczego. Marta natomiast uważała, że powinny wcześniej zadzwonić bo mogą nikogo nie zastać.
W końcu całe, w jednym kawałku i pudełkiem czekoladek dojechały pod dom.
- O! Cześć. Co za miła niespodzianka! - powiedział wesoło Lou otwierając drzwi
- Hej. Nie przeszkadzamy? - upewniła się Claudia.
- Nie.. Co ty.. Wejdźcie. El! Mamy gości! - krzyknął Lou do żony.
Dziewczyny weszły do środka i przywitały się z El i dziećmi. Wszyscy siedzieli w salonie. Znaczy.. el siedziała z Tommo, a Marta z Rose.
- Częstujcie się. - powiedział Lou kładąc na stole ciasto i cukierki.
- O.! Słodkości.. - uśmiechnęła się Claudia i sięgnęła po kawałek babki.
- Zostaw! W tyłek Ci pójdzie! W drzwi się nie zmieścisz! - powiedziała Marta. Claudia popatrzyła tylko na nią kpiąco.
- Coś ci się żarcik zaostrzył.. - zakpiła i ugryzła kawałek ciasta.
- Napijecie się czegoś? - spytała El. - Jakiejś kawy, herbaty?
- Emm.. Ja poproszę. - odezwały się w tym samym czasie Klaudia i Marta.
- Ja zrobię. - powiedział Lou i pocałował żonę.
- Pomogę ci. - zadeklarowała się Ola i poszła za chłopakiem do kuchni. - Wiesz.. Fajnie cię było poznać tak w ogóle. - zaśmiała się.
- Emm.. Dzięki. - powiedział rozbawiony Louis. - Ale czemu tak uważasz?
- Nie wiem.. Po prostu. Zawsze się zastanawiałam jaki jesteś i chciałam cię poznać..
- I jak?
- Heh.. Nie zawiodłeś. - uśmiechnęła się szeroko. - Tu jest cukier?
- Emm.. Nie.. po lewo. - powiedział Lou i otworzył szafkę.- Byłaś/jesteś directionerką? - spytał nagle.
- Hahhah.. Taak. Wielką! Serio.. - zapewniła go. Louis zalał herbaty wrzątkami i razem z Olą zanieśli je do salonu.
- Hahah.. To dobry jest.. - śmiała się Claudia.
-Kto jest dobry? - spytał Lou.
-Ty.
- Czemu?
- Bo El nam właśnie opowiedziała, że jak byliście na zakupach to pomyliłeś wózek z Tommo z tym z wystawy.. - wyjaśniła Marta.
- Ej.. Miałaś nie mówić. - oburzył się chłopak. Jednak po chwili także się zaśmiał.
Ola, Marta i Claudia siedzieli u nich jeszcze jakiś czas. Zabawiały dzieci i słuchały różnych innych anegdot z życia małżeństwa.
- A wy kiedy wracacie do Polski? - zainteresowała się Eleanor.
- Właśnie! Jutro o najpóźniej o 5.40 mamy być na lotnisku. - Marta zaczęła panikować. - Która godzina?
- Emm.. już ci mówię. 19.27. - odparł Loui.
- Olka! Miałyśmy jeszcze do sklepu po słodycze zajechać.!
- O fuck.. Rzeczywiście. Zapomniałam..
- To w takim razie my się będziemy już zbierać - powiedziała Claudia.
Dziewczyny się pożegnały ze znajomymi i ruszyły szukać jeszcze czynnych sklepów. Do domu wróciły ok 21. Ola i Marta miały więc tylko 8 godzin na spakowanie się, wyspanie i dojazd na lotnisko...


Listopad.. Tak, minęło 9 miesięcy.. Każdy żył swoim życiem. Przyjaciele nie widywali się za często..
Klaudia zajęła się studiami. Do połowy lipca uczęszczała na wszystkie zajęcia. Zdała drugi rok! Niestety dopiero w wakacje zaczęła pełną pracę z Brunem. Napisali razem 2 utwory, które pozostało tylko nagrać.  Oficjalnie nikt nie wiedział, że Bruno ma wspólniczkę więc to będzie niespodzianka dla fanów.
Dla Eric'a miała za to mniej czasu. Chłopak również pracował i zajmował się swoimi problemami. Szczególnie jednym. Kilka miesięcy spędził w Hiszpanii, zwalniając się przy tym chwilowo z pracy. Jego mama jest poważnie chora. Poleciał ją odwiedzić i wesprzeć ojca.
Ally jest magisterką! Tak.. W czerwcu zdała wszystko by osiągnąć ten stopień. Wraz z Niall'em uczcili to wyjazdem na Florydę, do której dziewczyna miała słabość...

*na Florydzie - początek lipca
- Tu jest cudownie... - powiedziała Ally. Wylegiwała się na leżaku na plaży, opalając się i przy okazji podziwiając falujące morze, - Nie mogę uwierzyć, że zabrałeś mnie na Florydę.
- Drobiazg, a poza tym od czasu do czasu chyba mogę cię porozpieszczać - Furby poruszył ''znacząco'' brwiami. Ally zaśmiała się.
- Jeżeli to rozpieszczanie tak ma wyglądać, to nie mam nic przeciwko, abyś robił to cały czas. - Tym razem to Niall się zaśmiał.
- Oczywiście...swoją drogą takie wakacje na początku lipca to świetny pomysł.
- Ba! Pomyśl jak jest teraz w Londynie...caaaały czas pada. A tu? Słoneczko, plaża...nic dodać, nic ująć.
- Yhym...dobra, czas się trochę popluskać. Wstawaj! - Niall podniósł się energicznie z leżaka i wyciągnął rękę w stronę swojej dziewczyny.
- Ooo...co to, to nie. Tu jest mi wygodnie - Ally spojrzała na chłopaka spod okularów i pokręciła głową.
- Ach tak? Zobaczymy - powiedział Niall, po czym jednym ruchem wziął Ally na ręce i zanim się dziewczyna obejrzała, już była w wodzie.
- Ty! - czerwonowłosa zmrużyła oczy, bezskutecznie próbując zamaskować uśmiech. Dziewczyna rzuciła się w stronę Furbiego, podtapiając go i cały czas się śmiejąc. Przez nieuwagę teraz to ona znalazła się pod wodą. Tak się zaczęła wodna bitwa...

- Co powiesz na mały wypad do Disneylandu? - zagadnęła Ally przy kolacji. Razem z Niall’em siedziała właśnie w hotelowej jadalni.
- Jasne...zawsze chciałem mieć zdjęcie z Myszką Miki! - ucieszył się Furby. - Ym..tzn...o której chcesz wyjechać?
- Hah...w sumie to mamy niedaleko. Za godzinę?
- Jasne... - odparł blondyn, potakując głową i gryząc kanapkę.

- Chodźmy jeszcze raz...było extra - Niall ponownie ustawił się w kolejce do rollercoastera.
- Może pójdziemy zwiedzić resztę? Na razie ledwo obeszliśmy połowę Frontierland.
- Oj tam...i tak całego Disneylandu w dzień nie zwiedzisz - Furby przwrócił oczami, spoglądając na początek kolejki.
- Ym..dochodzi 5 PM, a chciałabym pójść jeszcze do Krainy Fantazjii - Ally przytupnęła nogą. Wyglądała jak pięciolatka, która zaraz miała wybuchnąć płaczem.
- Złość piękności szkodzi skarbie - powiedział Niall, całując zmarszczone czoło dziewczyny. - Eh.. i tak zanim wejdziemy tam ponownie minie przynajmniej godzina. Także...chodźmy do Fantasyland.
Ruszyli razem w strone obranego sobie celu. Wejściem do Fantasyland był Zamek Śpiącej Królewny. Kolejnymi punktami królestwa baśni różnego rodzaju karuzele i park miniatur.
- Nie...nie mów, że na niego wsiądziesz?
- No, a co ty myślisz? Jak już jesteśmy w Disneylandzie...na Florydzie.
- Ale na słonika Dumbo...Niall, daj spokój, to dla dzieci... - Ally próbowała wyciągnąć chłopaka z kolejki do karuzeli z Dumbo.
- Widzisz ograniczenia?
- Nie...
- No właśnie...chodź, tobie też nie zaszkodzi - uśmiechnął się blondyn. - Nasza kolej - powiedział podekscytowany i usiadł na swoim stanowisku.
- Tsa...

- Niall..
- Tak?
- Czy w tym labiryncie Alicji można się zgubić? - Ally złapała Nialla za rękę.
- Nie...no coś ty. Przecież ten labirynt jest łatwy..nawet dzieci z niego wychodzą.
- Taak? To dlaczego krążymy tu już prawie godzinę?
- Bo...ym...testujemy wszystkie zakamarki - chłopak nawet nie był świadom, że teoretycznie cały czas chodzili w kółko.
- Oczywiś...
- Bu! - zza dziewczyny wyskoczyła dość duża postać ''przy kości''. Przestraszyło to zarówno Ally jaki i Nialla. - Hahah! Spokojnie! Biały królik nic wam nie zrobi. Tak was obserwuję od pewnego czasu i tak coś czuję, że się zgubiliście. O ile to jest tu możliwe... - zaśmiał się Królik.
- Uważa pan, że to jest śmieszne?
- Yhym... - przytaknął mężczyzna przebrany za królika z Alicji w Krainie Czarów. - Dobra...pomogę wam stąd wyjść. Ale może najpierw focia?
Para przewróciła oczami i zaśmiała się. Po chwili i królik, i oni mieli wspólną fotkę.
- A teraz proszę za mną... - powiedział Królik i ruszył w stronę wyjścia z labiryntu.

Tommy i Rose uczyli się siadać. Eleanor każdego dnia z nimi ćwiczyła, a Louis gdy był w domu pomagał jej w tym. Tymczasowa praca w klubie zmieniła się w długoterminową posadę. Dzięki niemu i wieczornym występom z kapelą, kawiarenka zmieniła się w prawdziwą kawiarenkę. Przyciąga wielu ludzi i nawet przeszła remont. W związku z czym Lou dostawał większą pensję.
Danielle i Liam przywiązali się do Jack'a na dobre. Chłopiec także zaczął mówić do nich 'mamo
 i 'tato'. Oczywiście tylko w tedy gdy mu to wychodziło.. W maju wspólnie świętowali 3 urodziny malucha. Z tej okazji przybyli także rodzice małżeństwa.
Alex rozwijała się w swoim zawodzie. Firma, w której pracuje zleciła jej by zajmowała się 'przetwarzaniem' części wydarzeń z Leeds. Wszystkie materiały video z różnych koncertów, akcji charytatywnych montowała i wstawiała na stronę miasta. Tak samo w przypadku reklam imprez. Lecz to leciało także w telewizji lokalnej. Jednak Ola przemyślała jeszcze kilka spraw.
Harry przeżył rok studiów. Zawsze się zastanawiał jak to jest. Teraz już wie. To ciężka i mozolna praca. Jednak mimo nauki, chłopak całe dnie spędzał poza mieszkaniem. W weekandy starał się choć trochę czasu spędzić z Alex jednak.. Nigdy wystarczająco. Jeśli wyszedł w sobotę o 11 to wracał po 12 godzinach. Czasem się zdarzało, że wracał dopiero w niedzielę. 
Zayn cieszył się synkiem. Spędzał z nim każdą wolną chwilę. Jak najwięcej starał się też pomagać Perrie. Oboje zdecydowali, ze nie wezmą ślubu. Twierdzą, że mogłoby to wszystko zepsuć. Nie chodzi o różne religie.. Chodzi małżeństwo. Dopóki są razem i się wspierają, jest dobrze. Wiele razy słyszeli, że małżeństwo wszystko niszczy. Po przysiędze to wszystko się komplikuje. Jednak Odkąd pojechali we wrześniu do Bradford, Zayn także często gdzieś znika...


- Myślisz, że jej się spodoba?
- Musi.. 
Zayn podwiózł Harry'ego pod blok. Był piątek.. Późny, listopadowy wieczór.. 
- Oby było jak mówisz.. Stary.. Szczerze to się boję..
- Nie masz czego.. Wszystko jest dobrze.. Jutro się wyjaśni, a ona na bank będzie zadowolona.. Jak nie.. To zrobię sobie kolejny tatuaż..
- Hahh.. To przyjedziesz jutro ok. 10? - spytał Harry wysiadając z pojazdu.
- Tak.. A jeśli jeszcze raz się mnie o to zapytasz to nie wiem co ci zrobię..
Styles się zaśmiał i wszedł do klatki.
 - Jestem! - krzyknął od progu i zamknął za sobą drzwi. Zdziwił się nie słysząc odpowiedzi. Wszedł do sypialni i się zaśmiał. Alex leżała w łóżku do połowy przykryta kołdrą. Widać, że spała, a Harry ją obudził. W tej chwili patrzyła na niego grzmiącym wzrokiem. - Wróciłem. - uśmiechnął się i podszedł do Oli by ją pocałować. Ona jednak odwróciła głowę. 
- Emm.. Chyba musimy pogadać. - stwierdziła dziewczyna.
- To.. Poczekaj chwilę tylko się wymyję.. - po tych słowach Harry skierował się w stronę łazienki. Cały czas zastanawiał się co było przyczyną złego humoru Oli. 
Nie lubił brać szybkich pryszniców. Zawsze wolał rozkoszować się 'chwilą samotności' i zwyczajnie postać i pomyśleć. Jednak tym razem nie mógł sobie pozwolić. Nie codziennie się zdarzało, że Alex była w stosunku do niego 'niechętna'.. Zazwyczaj gdy wracał, sama witała go choćby buziakiem w policzek. Tym razem było inaczej. Coś się musiało stać.
- Co jest? - spytał wchodząc do pokoju. Dziewczyna tym razem siedziała i bawiła się z Lolą. Gdy loczek usiadł obok niej, zostawiła kotkę i się do niego odwróciła.
- Twoja mama dziś przyjechała...
- Co?
- Tak. Była u mnie w pracy.. ok. 14 Zwolniłam się wcześniej by z nią pogadać... - Alex przerwała i utkwiła swój wzrok w pościel. - Pytała się gdzie jesteś.. - dziewczyna tym razem spojrzała Styles'owi w oczy. - I co miałam jej powiedzieć?
- Że jestem w szkole.. - odparł.
- Tak.. O tej godzinie to przeszło.. Jednak gdy spytała się o to o 18.. Już nic nie mogłam powiedzieć.. - Harry się zmieszał. - Wiesz jak ja się czułam gdy zapytała gdzie ostatnio byliśmy? Nic jej nie mogłam powiedzieć bo nie wiedziałam. Harry, ja od kilku miesięcy nie wiem gdzie jesteś i co robisz gdy cię nie ma.. Powiedz.. Tak szczerze.. Masz kogoś innego? - spytała ze łzami w oczach.
- Co? Nie?! W życiu.! - loczek momentalnie zorientował się o co tak na prawdę chodzi. - Nie mam nikogo, oprócz ciebie. Nawet tak nie myśl. - chłopak chciał przytulić Olę ale jej reakcja była taka jak na całusa.
- To powiedz mi.. Czemu znikasz gdzieś na weekandy, a ja widuję cię między 22 do czasu aż się położymy. W ciągu dnia widzę się z tobą 2 godziny, Harry.. A to chyba nie jest normalne skoro razem mieszkamy.. 
- Alex ja.. Ja nie mogę ci powiedzieć.. Nie teraz..
- A kiedy? Harry, kiedy? Nie mówisz mi tego od kilku miesięcy.. A ja ci ufam i się nie wtrącam.. Ale nie wiem czy dobrze robię bo zaczynam się gubić w tym wszystkim.. - Ola przetarła dłonią oczy.
- Słuchaj.. Wiem, że to rudne ale na prawdę. Poczekaj jeszcze.. Już niedługo. Obiecuję. - tym razem dziewczyna nie stawiała oporu gdy Harry ją objął. Zrobiła wprost przeciwnie. Mocno się w niego wtuliła, a po jej policzkach znów spłynęły łzy. Styles pocałował ją w czubek głowy.
- Tak w ogóle to czego chciała moja mama? - spytał, gdy Ola się uspokoiła.
- Przyjechała przeprosić. Chciała nas obojga ale.. w sumie głównie mnie.. - Alex mocniej się wtuliła w chłopaka. - Chciała wyjaśnić sprawę sprzed roku..
- Szybka.. Wiesz.. Ona się zmieniła. Wcześniej nie była taka. Znaczy.. - Hazza się zastanowił. - Miała inne podejście do mnie i moich dziewczyn..
- Zabawne.. To samo mnie powiedziała.. - dziewczyna się uśmiechnęła lekko. - Pogadałyśmy trochę.. O mnie.. O tobie.. O nas.. Powiedziała.. aaa.. nie ważne.. - zaśmiała się.
W pewnym momencie w pokoju rozbrzmiał pisk. Oboje się wzdrygnęli i spojrzeli za łóżko. 
- Lola.. - zaśmiał się Harry, widząc jak kot próbuje złapać koniec swojego ogona. Alex i Hazza zaczęli się śmiać z fikołków kota.
- Emm.. Harry?
- Tak?
- Bo chciałam ci coś powiedzieć.. - Ola oderwała się od obrysowywania turkawek na torsie chłopaka. - Bo ja sobie kila rzeczy przemyślałam i no..
- Co? - spytał patrząc na dziewczynę. Ona tez podniosła głowę tak by patrzeć mu w oczy.
- Bo ja jestem gotowa. I.. Myślę.. Nie.. Wiem, że chciałabym to zrobić. Z tobą... - powiedziała lekko się jąkając.
Styles'a zaskoczyło to wyznanie. Czekał, nie nalegał i nagle jego dziewczyna się decyduje na taki krok. Szanował ją za to. Szanował ją też za to jak się odnosiła do innych i że nie wystawiała swojego ciała na pokaz. Jedna z jego ex wytrzymała raptem 2 miesiące po byciu z nim. On jednak odmówił twierdząc, że nie zna jej zbyt dobrze. Teraz nie chciał odmawiać.. Chciał być teraz blisko.. Jednak.. Musiał się powstrzymać..
- Naprawdę? Tylko.. Nie dzisiaj.. - powiedział i ją pocałował. - Ni chcę żeby twój pierwszy raz odbył się w ..- chłopak rozejrzał się po pokoju. - tym pomieszczeniu.
- Ale..
- Bez ale.. Ja czekałem ponad rok to ciebie trochę czasu też nie zbawi.. - wystawił język i zaczął się śmiać. Alex tylko westchnęła. Niedługo potem oboje już spali.

- Wstawaj!
- Eyehge..
- No wstawaj! - Harry w końcu położył się na dziewczynie i ją pocałował. - Wstawaj bo mamy coś do załatwienia.
- Ale.. Dzisiaj sobota.. - wyjąkała Alex. - Eh.. Zejdź ze mnie bo mnie udusisz...
- No to wstań.. Śniadanie jest na stole, a limuzyna czeka.. - powiedział i się uśmiechnął.
- Limu.. co? - Ola przetarła zaspane oczy. 'Czy on serio zwariował?' pomyślała i przekręciła się na drugi bok. 
- Ej a ty masz jakie.. Olka! - do pokoju wszedł Styles. Widząc swoją dziewczynę niewzruszoną, rzucił w nią koszulką. - Za 2 minuty widzę cię w kuchni. A jak nie to cię obleję. - powiedział i poszedł do łazienki. Alex  natomiast zdjęła biały T-shirt z głowy i się do niego przytuliła, pozwalając swoim powiekom odpocząć. Nagle poczuła na sobie zimną, wręcz lodowatą ciecz.
- Mówiłem.. - zaśmiała się Harry i zadowolony wyszedł z pokoju siadając przy stole.
Ola w końcu się wygramoliła i poszła do łazienki. Gdy wyszła, Harry czekał już pod drzwiami.
- A mogę chociaż zjeść? - spytała ironicznie dziewczyna i siadła do stołu.
- Oczywiście. Nie pozwolę żebyś poszła głodna. - uśmiechnął się nakładając dziewczynie czapkę.
- Emm.. Co ty robisz? - spytała między kęsami.
- Ubieram cię, żeby było szybciej. - powiedział Harry wesoło i  poszedł po płaszcz dziewczyny.
- Dobra.. Zjem w drodze.. Ale Harry.. Dokąd my w ogóle idziemy? - spytała.
- Niespodzianka. - zaśmiała się.
Niedługo potem oboje siedzieli w samochodzie. Ola jadła śniadanie, a Curly Boy uśmiechnięty jechał przed siebie. W głębi ducha nie wiedział czy to co przygotował spodoba się dziewczynie.. 
- Spójrz jaki ładny dom. - powiedziała Alex po 20 minutach jazdy. - Mogłabym w nim mieszkać. - dziewczyna wskazała posesję ze średniej wielkości piętrowym domem. Był nieco większy od tego, który dzieliła z Claudią ale też żaden pałac. Był taki o jakim zawsze marzyła. Wejście po schodkach, ganek...
- Faktycznie ładny... - odparł Styles patrząc w kierunku wskazanym przez dziewczynę. Przejechał jescze kawałek i zatrzymał się koło lasku.
- Emm.. Słońce.. Ale.. My.. To na pewno tu mieliśmy przyjechać? - spytała gdy wysiedli z samochodu. Loczek obszedł samochód dookoła i stanął przy dziewczynie. 
- Tak. To tu. - uśmiechnął się szyderczo i w pewnym momencie przycisnął Olę do samochodu. Wargi złączył w pocałunku. Jedną dłoń położył na jej biodrze, a drugą zsunął na jej pośladek.
- Ej.. Co to ma być? - zaśmiała się Alex.
- Taki lekki wstęp przed nocą. - uśmiechnął się łobuzersko i widząc zmieszanie dziewczyny przysunął się bliżej. Odgarnął jej włosy za ucho i szepnął. - Chyba, że nie chcesz... - zaśmiał się. Zdjął swój szalik i zawiązał dziewczynie na oczy.
- Ejj.. Co ty?
- Niespodzianka. - powiedział Harry i obrócił kilkakrotnie dziewczynę. Przez kilka minut szli w milczeniu. Jednak niedługo potem Alex zaczęła narzekać, że gdzieś ją wyprowadzi, zostawi i nikt jej nie znajdzie. W pewnym momencie przystanęli. 
- Gotowa? - szepnął jej do ucha. Wyczuła tak dobrze znaną chrypkę i się wzdrygnęła. Kiwnęła twierdząco głową, a z jej oczu opadł materiał. - To dla ciebie. Dlatego tak długo nie wiedziałaś gdzie jestem. - powiedział przytulając Alex. Dziewczyna stała w oszołomieniu, a oczy jej się zaszkliły na ten widok...

* * *

Happy B-day :D

Z Perrie ;D

'Na plaży' ;P

Emm.. Lola?

One Direction ;D



sobota, 5 stycznia 2013

Story I Part 61

Jesteście niesamowici. Dopiero spojrzałam na wyświetlenia bloga i moim oczom ukazała się taka liczba:
17,225
Dziękuję Wam xxx



DZIEŃ "BRIT AWARDS" 

- Denerwuję się - powiedziała Claudia do Oli, Marty i Eric'a. Przed wjazdem na parking stało jeszcze kilka innych samochodów. 
- Oj, spokojnie. Dasz sobie radę. - pocieszyła ją Marta klepiąc po ramieniu. 
- Ejj.. A ty tam w ogóle tam śpiewasz? - spytała od niechcenia Ola gładząc czerwoną sukienkę. Spojrzała na resztę. - No co?? - oburzyła się widząc zdołowane spojrzenia przyjaciół.
- No.. Inaczej bym tam nie jechała..
- No dobra... Nie krzycz.. naburmuszyła się i spojrzała za szybę. - Po lewej masz miejsce..
- Dzięki.. - odparł Eric i ruszył we wskazanym miejscu.
- Ymm.. A tak właściwie to co ty masz wspólnego z tym.. wszystkim..? - spytała Marta.
- Bo wzięłam udział w konkursie państwowym. Na początku był etap miastowy, który wygrałam. Przeszło też może z 5 osób z Londynu. Później już się odbywał finał. Też w Londynie. Tylko tym razem byli ludzie z całej Anglii. Ii.. zajęłam 3 miejsce. Ale mówię wam.. Chłopak, który wygrał był po prostu niesamowity. Niby młodszy od nas, a jaki wokal.. - Claudia przez chwilę się rozmarzyła. Ocknęła się dopiero gdy Eric odchrząknął. Dziewczyny się zaśmiały. Gdy wysiedli z auta Claudia kontynuowała monolog - Emm.. No.. I on miał nagrać jakiś singiel z Rihanną, a dziś po raz pierwszy usłyszy go świat. - uśmiechnęła się. - A ja i dwie dziewczyny z drugiego miejsca mamy zaśpiewać solo. Dlatego kazali nam przyjechać wcześniej. Jakaś ewentualna próba dźwięku itp. 
- Aaaaa... - zakończyli zgodnie Eric, Marta i Ola.
- A my jesteśmy to pot o żeby...?
- Mnie wspierać. - wyszczerzyła się Claudia. 
- Emm.. A Niall i Ally kiedy mają być? - spytała Ola.
W tym momencie przejechał koło nich czarny Lexus LS 600. Po chwili wysiadła z niego czerwonowłosa dziewczyna w czarnej sukience i czerwonych szpilkach. Poczekała na swojego partnera. Blondyn uśmiechnął się na widok przyjaciół i razem z Ally podeszli do nich.
- Hej.! Jak tam przed pierwszym poważnym występem? - zaśmiał się Furby i przytulił Claudię.
- Jak nie zwymiotuję to będzie dobrze.. - zaśmiała się. Jednak nie widząc reakcji ze strony znajomych przeszła do przedstawiania. - To jest Niall, a to Ally. A to moje przyjaciółki ze szkolnych lat. Marta - wskazała na wysoką, długowłosą blondynkę w błękitnej sukience.- I Ola. - tym razem pokazała niższą dziewczynę. Miała kasztanowe włosy do ramion.
- Farbowane? - zaśmiał się Horan podając Oli dłoń. Widząc speszoną minę dziewczyny dodał. - Spoko. Ja wolę iść w drugim kierunku.. - ponownie się zaśmiał, wskazując swoją czuprynę.
- Taa.. Ja stwierdzam, że w blondzie mi nie do twarzy..
W końcu wszyscy zgodnie stwierdzili, że należy wejść i odnaleźć swoje miejsca. Claudia od razu po zostawieniu rzeczy poszła odnaleźć organizatorkę całego konkursu. Niall poszedł do Olly'ego Mursa i Ed'a Sheeran'a. Ally, Eric, Ola i Marta usiedli przy stoliku i rozglądali się po całej sali. Pomieszczenie było ogromne. Miało 2 wejścia przy których roiło się od ochroniarzy. Uspokajali i przyjmowali ludzi, którzy z nachalnością próbowali dostać się do środka. Część została wyprowadzona ale to bardziej ogarnięta, po wejściu odnalazła swoje miejsce przy scenie. Wokół roiło się od sławnych osobistości. Wszyscy wydawali się bardzo mili i przyjaźni. Rozmawiali ze sobą, śmiali się, pili drinki. Na scenie chodziło kilku ludzi i sprawdzało co się dzieje ze sprzętem. Eric spojrzał w tamtą stronę i zobaczył Claudię rozmawiającą z Brunem Marsem.


- Zayn!
- Hmm..?
- Zayn!!!
- Co!? - krzyknął Malik i natychmiast znalazł się przy Perrie.
- Chyb.. Ał! Chyba się zaczyna.. - wyjąkał dziewczyna między głębokimi oddechami.
- Żartujesz.. - chłopakowi mina zrzedła.
- Tak.. Wiesz.. CHOLERA!!! Tak sobie krzyczę i zwijam.. AŁŁŁŁ!! ...się z bólu..
- Emm.. Dobra.. Oddychaj spokojnie. - polecił Zayn i pokazał Perrie jak ma to robić. 
- Ty idź mnie spakuj!! To ja rodzę!! Nie ty!! 
- Yy.. Tak.. Już.. - Zayn pokiwał głową i pobiegł na górę. Chwycił pierwszą lepszą torbę i zaczął wkładać do niej rzeczy. ' Jeju.. Na filmach to inaczej wygląda.. I co ja mam zrobić? A jak będzie korek? Kurde.. Czemu Hazzy tu nie ma? Albo chociażby mogliśmy chodzić do tej cholernej szkoły rodzenia..' Zaklinał się w duchu mulat. Spojrzał do torby upewniając się czy wszystko wziął. Załamał się gdy zobaczył co spakował. Z furią wysypał z torby wszystkie swoje rzeczy. T-shirty, skarpetki, bokserki.. kapcie.. 'Dobra Malik. Ona jest w ciąży, nie ty. Ona rodzi, nie ty.. Ale to TY musisz ją do tego szpitala zawieźć.
- ZAYN!!!!
- Idę skarbie!!
Chłopak zrobił kilka wdechów, po czym spakował koszulę, kapcie, szlafrok dla swojej dziewczyny. Chwycił kilka ubranek dla malucha i zbiegł po schodach. Perrie stał przy drzwiach i próbowała założyć płaszcz. Zayn pomógł jej i zaniósł do samochodu. Torbę wrzucił na siedzenie pasażera i chciał ruszyć ale Perrie mu przerwała.
- Drzwi.
- Co?
- Zamknij. Frontowe. Drzwi.
Zayn spojrzał na wejście i pobiegł je zamknąć. Gdy w duchu był spokojny, że wszystko jest na miejscu ruszył spod domu.
- Tylko nas nie zabij. Ał!! - wysyczała przez zęby blondynka widząc z jaką prędkością jedzie jej chłopak.


- Nie myślałem, że się spotkamy. - powiedział Bruno.
- No widzisz jak to życie zaskakuje.. - zaśmiała się Claudia.
Mężczyzna także obdarzył ją uśmiechem.
- To ty będziesz śpiewać z..
- Sama.. -uzupełniła dziewczyna - Jestem tu w ramach konkursu. Znaczy to jest jakby nagroda. Zajęłam 3 miejsce, a chłopak, który wygrał ma zaśpiewać z Rihanną ich singiel. - uśmiechnęła się.
- Ooo. To gratuluję. Wiesz.. Mam dla ciebie propozycję. Może chciałabyś ze mną współpracować. Wiesz.. Na koncercie zobaczyłem, że fantastycznie śpiewać. Moi producenci mogą cię wypromować, a dla większego rozgłosu zagramy razem czy coś w tym stylu.. - zaproponował Bruno. Claudia stała przez pewien czas w oniemieniu. Nie mogła uwierzyć, że sam Bruno Mars proponuje jej współpracę.
- Emm.. Ale.. Ty.. Słyszałeś mnie tylko raz.. I to razem z tobą. Nawet nie wiesz jak śpiewam..
- To może zróbmy tak. Po całej ceremonii, twoim występie spotkamy się przy tamtym filarze. - wskazał palcem kolumnę podpierającą jeden z balkonów. - Jeśli twój występ mi się spodoba to podtrzymam propozycję. Jeśli nie.. Nie było o niczym mowy.. - powiedział poważnie mężczyzna. Claudia przystanęła na tą umowę. W głębi duszy miała jednak nadzieję, że będzie mogła spełnić swoje marzenie. Porozmawiali jeszcze chwilę po czym Bruno odszedł w stronę Katy Perry i The Wanted. Claudia natomiast wróciła do przyjaciół cała w skowronkach.
- Co się cieszysz? - spytała Marta.
- A.. Tak jakoś.. - uśmiechnęła się szeroko brunetka i pocałował Eric'a.
- Uuu.. A to za co? - zdziwił się.
- Bo cię kocham i dziękuję, że ze mną jesteś. - odpowiedziała i znów pocałowała chłopaka. Tym razem dłużej i namiętniej. Marta wywróciła oczami i odwróciła głowę w poszukiwaniu Oli.
- Dobra.. Ja zobaczę czy Ola nie wyhaczyła jakiegoś 'kolegi'..
- Ale ty masz chłopaka. - powiedziała Claudia odrywając się od Hasley'a. 
- Wiem. Ale czy OLA nie wyhaczyła.. Wiesz.. Marzeniami o Louisie nie da się żyć wiecznie...
- Czemu? - zza pleców blondynki wyłonił się Niall. - Kto marzy o Lou?
- Oho.. No to wpadłam.. - Marta plasnęła się w czoło. - Nie.. Nikt.. Ola, znaczy..
- Aaaa.. Ale przecież mogą być kumplami. Tylko niech najpierw się poznają. - skwitowała Ally i siadła przy stole. 
- Tssaaa.. Właśnie.. Niech się najpierw poznają..
- Kto ma się poznać? - spytała Ola podchodząc do znajomych. 
'Super.. Teraz ty..' pomyślała Marta. Kto jak kto ale ona to miała szczęście. ' Nawet przejść się nie można..'
- Nikt taki.. Siadaj... - powiedział Eric i prawie że zrzucił Claudię z kolan.
W pewnym momencie do ich stolika podeszła wysoka brunetka.
- Claudio. Chciałam ci jeszcze tylko pokazać plan imprezy. Ty śpiewasz prawie na koniec. Tu jest ostatnia przerwa na reklamy i ty. Następnie rozdanie nagród i na koniec występ


Serdecznie dziękujemy. To była zdobywczyni 3 miejsca zeszłorocznego Brytyjskiego konkursu. Jeszcze raz gorące brawa dla Claudii.
Dziewczyna zeszła za kulisy na ugiętych nogach. Nie mogła uwierzyć, że właśnie zaśpiewała przed wszystkimi słynnymi ludźmi Wielkiej Brytanii. Przed menadżerami, promotorami, dziennikarzami, dystrybutorami i całym światem patrzącym na ekrany telewizorów. Szczególnie śpiewając, już starą, polską piosenkę Eweliny Lisowskiej - W Stronę Słońca. Nie wiedziała jak się ona przyjmie w 'Wielkim Świecie' ale była dumna. Tak. To był zdecydowanie powód do dumy. Nawet jeśli ktoś jej nie uznał to dla siebie i przyjaciół była kimś wielkim. 
Gdy wróciła do przyjaciół wszyscy rzucili jej się na szyję. Jednak przerwał im głos Jessie J.
- A ostatnią, szczególną nagrodę za najlepszy brytyjski zespół otrzymuje... - Jessie zrobiła chwilę napięcia.
- LITTLE MIX!!! - krzyknęli oboje z Will I Am. Na Arenie rozległy się piski i brawa. Jade Thirlwall, Leigh-Anne Pinnock i Jesy Nelson weszły na scenę całe załzawione. Odebrały statuetkę i Jesy przejęła mikrofon.
- Emm.. Chciałybyśmy serdecznie podziękować wszystkim, którzy na nas głosowali. Naszym producentom, menadżerom, choreografom, a przede wszystkim fanom. Jest to dla nas ważna nagroda. Jednak niestety brakuje tu z nami Perrie... - przerwała przecierając oko. W tym czasie mikrofon wzięła Leigh-Anne.
- Brakuje nam tu ciebie. Tu na scenie. Bo bez ciebie to nie jest pełne Little Mix.
- Pozwól, że pochwalimy się za ciebie - dodała Jade. - Otóż.. Naszej Perrie Edwards... i jej chłopakowi Zayn'owi Malik'owi... Przed kilkoma minutami urodził się synek!!! - krzyknęła i na nowo się rozkleiła. Dziewczyny złączyły się w uścisku. Na sali rozbrzmiały gromkie brawa i wiwaty.
- Kochani. Gratulujemy wam tego szczęścia i mamy nadzieję, że niedługo nas odwiedzicie. - zakończyła Leigh-Anne. - I jeszcze raz bardzo dziękujemy za przyznanie nam tej nagrody. Mam nadzieję, że na dalszej drodze kariery was nie zawiedziemy.
Po tych słowach dziewczyny zeszły ze sceny. 

- To jak? Propozycja dalej aktualna? - Claudia się wystraszyła słysząc głos Bruna za swoimi plecami. Odwróciła się w jego stronę i się uśmiechnęła.
- A podobało ci się?
- Inaczej bym nie wracał do propozycji.
- Heh.. No tak.. To.. Zgadzam się.. Taka sytuacja nie zdarza się codziennie. - zaśmiała się.
- Właśnie. Masz.. Tu jest numer mojego agenta i na wszelki wypadek daję ci mój. Umówimy się na spotkanie jakoś niedługo. Żeby wszystko obgadać itd. - powiedział Murs podając dziewczynie światek papieru. Claudia spojrzała na kartkę, uśmiechnęła się szeroko i schowała do torebki.
- Jeju.. Po prostu nie wiem co powiedzieć.. Dziękuję. Na prawdę. 
- To ja dziękuję, że mogłem 'odkryć' taki talent. - powiedział po czym poszedł do wołających go przyjaciół. Claudia z jeszcze większym zadowoleniem wróciła do swojego chłopaka. Reszta przyjaciół zniknęła gdzieś w tłumie rozmawiając z celebrytami.
- Nie uwierzysz!!! - krzyknęła i rzuciła się Eric'owi na szyję. Następnie siedli i wszystko mu opowiedziała.


*kilka dni później
- Wszystko wziąłeś Liam? - spytała Danielle gdy wsiadali do auta. Wybierali się do parku wodnego.
- Tak. Jack ma strój na sobie. Ja tez. Ręczniki, jedzenie, klapki, szampon, szczotka, rzeczy na zmianę..
- Dobra.. Wierzę ci. Jedźmy już. - skwitowała kobieta i zapięła pas.
Na miejsce dojechali po ok.15 minutach. Duży budynek, z którego wystawały różne kolorowe rury. Wiły się w każdą stronę. Liam wziął chłopczyka na ręce i razem z żoną udali się w kierunku wejścia. Dan zabrała Jack'a ze sobą do przebieralni, a Liam poszedł sam.
Spotkali się przy  wejściu do jacuzzi.
- Emm.. Mógłbyś poszukać jakiś leżaków? Ja pójdę z małym do wody bo uciekał mi już z przebieralni.
- Dobrze. - zaśmiał się Payne i pocałował żonę. Kobieta weszła powoli do brodzika dla dzieci i postawiła synka.
Liam tak jak obiecał znalazł leżaki tak by, któryś z nich mógł mieć je na widoku. Odstawił torbę i dołączył do rodziny.
- I jak tam się macie?
- Dobrze. - uśmiechnęła się kobieta.
- To.. Mogę pójść na zjeżdżalnie? - spytał z szerokim uśmiechem. Dan się zaśmiała i pokiwał twierdząco głową.
Chłopak chciał zacząć od najwyższej. Jednak gdy wszedł na górę i zobaczył, że niemal przez pół drogi jedzie się prosto w dół, a przy wejściu jest guzik wzywający ratowników <tak na wypadek gdyby ktoś zdecydował się zawrócić> to zmienił zdanie. Zszedł pięterko niżej i wskoczył do czerwonej rury. 
Wynalazł jeszcze kilka innych ciekawych atrakcji. Najwięcej czasu spędził w prądach morskich. W gruncie rzeczy to było przez to, że nie mógł się wydostać spod ich siły.
W końcu postanowił zmienić żonę. Znalazł ich na statku pirackim. Przepełniony był innym dziećmi i ich rodzicami.
- Teraz ty idź. Ja się nim zajmę. - powiedział do Danielle i ją pocałował.
- Dzięki. - uśmiechnęła się i zniknęła na schodach.
Payne bawił się z synem. Chlapali się wodą, Liam robił małemu samolociki i różne inne akrobacje.
Danielle wróciła dopiero po jakimś czasie. Jej mężczyźni siedzieli właśnie i zajadali się kanapkami.
- Woooaaaa.. Zjeżdżałeś z tej zielonej zjeżdżalni? - spytała siadając na jednym z leżaków.
- Jakiej?
- Noo.. Ta co cały czas prowadzi w dół, a na sam koniec zakręca w górę i wywala do basenu... - wyjaśniła i sięgnęła po banana. - Super, nie? Adrenalinka lekka jest ale. Jeeej.. Coś niesamowitego, nie sądzisz?
- Taa.. Super.. - powiedział niepewnie Liam. 'Moja własna żona zjechała z najniebezpieczniejszej zjeżdżalni w tym Aqua Parku. Kobieta..'
Do końca pobytu Liam czuł niesmak. Chciał pokazać Danielle, ze nie jest tchórzem ale.. Jakoś nie potrafił.. W końcu został przy wersji, ze to dlatego, że ona jest starsza.


- Ja otworzę. - krzyknął Eric i poszedł sprawdzić kto się tak dobija do drzwi.
- Niespodzianka! - krzyknęli Ola i Harry.
- Heej! Rzeczywiście niespodzianka. - uśmiechnął się chłopak i wpuścił ich do środka.
- Nie mogliśmy przejechać przez Londyn nie zaglądając do was. - uśmiechnęła sie Alex. Weszła do salonu i urzekł ją obrazek. Na kanapie siedzieli Louis z Tommy'm na rękach, Ola z Rose i El. Fotele zajmowały Marta i Claudia. - Awwww.. Wiedziałam, że kiedyś będę świadkiem takiego wydarzenia. - powiedziała do siebie Ola szeroko się uśmiechając.
- Czego świadkiem? - spytał Harry łapiąc dziewczynę w biodrach. Złożył lekki pocałunek na jej policzku i położył głowę na jej ramieniu.
- Noo.. Bo Oli od zawsze podobał się Lou.. I jak byłyśmy w gimnazjum wyobrażałyśmy sobie, że kiedyś tak sobie razem siądą na kanapie.. Z dziećmi..
- Alex!! - krzyknęły jednocześnie Claudia i Marta i podbiegły do dziewczyny. 
- Jak ja cię dawno nie widziałam.. - powiedziała Marta.
- Ja ciebie też.. I ciebie z resztą tak samo.. - zwróciła się do Claudii.
- Ejj.. A ja? - wtrąciła się Ola. Oddała Rose dla Eleanor i dołączyła do dziewczyn.
- Emm.. To jest Harry. Mój chłopak. - powiedziała Alex i się uśmiechnęła. - To Jest Ola, a to Marta.
- Miło mi. - Curly Boy wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyn i szeroko się uśmiechnął, ukazując dołeczki. Marta z Olą spojrzały na siebie i pokiwały brwiami.
- Taa.. Chłopak.. Od ponad 7 lat to chyba twój mąż.. - powiedziały po polsku, znacząco patrząc na Alex, po czym się zaśmiały. Harry wywrócił oczami lekko się uśmiechając. Przeprosił dziewczyny i udał się do Eric'a, Lou, El i ich dzieci.
- Co to miało być? - spytała Ola.
- Ale co? - spytały równocześnie 3 pozostałe.
- Noo.. To jak weszliście.. Nie przywitaliście się od razu tylko stoicie i się miziacie.. - wytłumaczyła Ollie udają Alex i Harry'ego.
- Nic.. To tylko.. Oj.. Już przytulać się nie można.. - powiedziała Alex po czym wszystkie wybuchnęły śmiechem. Niedługo potem dołączyły do reszty.
- To jak było we Francji? - spytał Louis.
- Super.! A ta mała.. To po prostu cały Conor.. Choć nie.. Oczy ma Gemmie.. - zastanowiła się Alex, szukają pomocy u Loczka.
- Racja. Ogólnie muszę powiedzieć, że moja siostra nieźle się tam urządziła..
- A byliście gdzieś poza jej domem? - spytała Claudia.
- Tak. - uśmiechnął się Hazz. - Tak naprawdę to takie podstawowe rzeczy.. Wieża Eiffla, Luwr, Łuk Triumfalny.. - wymieniał niezbyt przejęty.
- Podstawowe czy nie mnie się podobało. Ty tam po raz pierwszy nie byłeś więc nie masz co się ekscytować..
- Hahaha.. Właśnie.. Gdybyście ją widzieli.. 'Choć tu! A teraz tam! To jest niesamowite! A spójrz na to!' - Styles zaczął przedrzeźniać dziewczynę. Reszta wybuchnęła śmiechem.
- Taa.. Ona tak ma.. Pamiętam jak raz byłyśmy na wycieczce... - zaśmiała się Marta i zaczęła opowiadać o wycieczce do szkoły filmowej. - Była wszędzie i tylko 'No chodźcie szybciej!' - teraz blondynka zaczęła ją naśladować.
- Ej! Ja tu jestem.. - powiedziała w końcu Alex. - Co ja poradzę, że..
- Oj nikt cię o nic nie obwinia.. - zaśmiał się Styles i złapał dziewczynę za rękę, uśmiechając się szeroko.
- Tsa.. Powiedzcie lepiej jak tam było na BRIT... - zmieniał temat.
- Właśnie.. Nic nie mówicie jak za kulisami - powiedziała El - bo w TV musieliśmy oglądać. Przy okazji gratuluję świetnego występu. - słowa skierowała do Claudii.
Chwilę potem wszyscy słuchali o wydarzeniach sprzed kilku dni. Oczywiście Claudia pochwaliła się propozycją Bruna.
Kilka godzin później El z Louis'em i dziećmi wrócili do domu. Alex i Harry też pożegnali się z przyjaciółmi i właśnie siedzieli w samochodzie.
- Fajne te twoje koleżanki.. Muszę powiedzieć, że równie zakręcone jesteście jak my w waszym wieku - zaśmiał się Harry i włożył kluczyk do stacyjki.
- Hahah.. Tssaaa.. Niewiem jacy byliście w naszym wieku ale chyba masz rację.. - szatynka przerwała na chwilę. - Ej.. Co to miało być?
- Ale co? - zdziwił się loczek.
- Noo.. Jak Ola i Marta powiedziały coś po polsku to wywróciłeś oczami.. Zrozumiałeś?
- Hah.. No. - zaśmiała się chłopak. Widząc zdziwioną minę partnerki, zacytował wypowiedź koleżanek. Alex szczęka opadła. Spojrzała w przednią szybę i dostrzegła machające im przyjaciółki. <Eric siedział w salonie rozłożony na kanapie>
- Znasz polski? - w końcu udało jej się coś wykrztusić.
- Uczę się czasem jak cię nie ma. W końcu muszę coś wiedzieć. - zaśmiał się i przytrzymał twarz dziewczyny w taki sposób by łatwiej było mu ją pocałować.
- Patrzą się.. 
Harry spojrzał na werandę i pomachał dziewczynom szeroko się uśmiechając, po czym wrócił do pocałunku. Tym razem położył też dłoń na kolanie Alex, a pocałunkowi nadał żywszego tempa.
- Wariat.. - powiedziała po polsku.
- Ej.. To zrozumiałem.. - powiedział loczek. Dał ostatniego całusa dziewczynie i tym razem oboje pomachali Claudii, Oli i Marcie.
- Zrobiłeś to na pokaz. - powiedziała gdy wyjechali już spod domu. Chłopak tylko się uśmiechnął nie spuszczając wzroku z drogi. - Wiedziałam.. - zaśmiała się Alex i włączyła radio