KONTAKT

Oto jest oficjalny e-mail bloga marzenia.londyn.1d@spoko.pl Piszcie jak macie jakieś propozycje, pytania, prośby itp.
Mój twitter --> @tohardtobelive

wtorek, 4 września 2012

Story I part 39

Hej! ;) Wstawiamy nowy rozdział powakacyjny... ;) Skoro zaczął się już rok szkolny <niestety ;/>, rozdziały będą pojawiać się regularnie, tj. wtorek i sobota. Mamy nadzieję, że przez te dwa miesiące nie zapomniałyście o nas, co? ;) Miłego czytania...

Claudia i Alex ;)
xoxo


- C-Co się stało? - spytała Alex z przerażeniem w oczach.
- Znalazłem go na plaży - powiedział mężczyzna.
- Ale ty jesteś silny...
- Zostaw mnie w spokoju..
- Ale skąd pan wiedział, gdzie on mieszka?
- Wskazał palcem. Gościu gada jakieś bzdury... Widać, że pił za trzech...
- A te mięśnie... I delikatna skóra.. - Loczek pogładził twarz faceta.
- Nie dotykaj mnie.. - ton głosu faceta nie był spokojny.
- Aha...no dobrze. Dziękuję za..ym...odprowadzenie go - Alex patrzyła jak mężczyzna sadza Harolda na łóżku. Chłopak nie chciał puścić gościa. Widać było, że ledwo to wytrzymuje.- Jeszcze raz dziękuję.. Ym.. i przepraszam za.. te jego teksty..
Facet spojrzał na Styles'a z lekkim niedowierzaniem i gniewem. Potem wzrok przeniósł na Olę i widać było w jego oczach, że jej współczuje.
Dziewczyna odprowadziła mężczyznę do wyjścia i zamknęła drzwi od pokoju i odwróciła się w stronę Hazzy. Popatrzyła na niego, wzniosła oczy do góry i poszła do łazienki po apteczkę. Gdy wróciła do pokoju, usiadła obok Stylesa, wyciągnęła z pudełka watę i spirytus, po czym zaczęła delikatnie przemywać rany. - Kto ci to zrobił?
- Ten...taki łysy...dużo tatuaży... - Harry bujał się we wszystkie strony. Nadal był pijany - Au! Szczypie...
- Trzeba było uważać z kim się liżesz.. - odparła obojętnie Alex, naklejając plaster na rozciętą brew.
Dziewczyna wstała, podeszła do małej lodówki, stojącej w rogu pokoju i wyciągnęła z niej zimną butelkę wody. - Masz...przyłóż sobie do oka, może ta śliwa chociaż trochę ci zejdzie..
- Au! Głowa... - Harry zaczął znów narzekać, po czym wstał idąc w stronę łazienki. Nie przeszedł nawet dwóch metrów, a zdążył uderzyć się o szafę, rozcinając łuk brwiowy. - Cholera! - zaklął, kładąc się na łóżko i zasypiając.
Ola schowała rzeczy z powrotem do apteczki, którą zaniosła do łazienki. 'No to śpię na podłodze...super, po prostu świetnie' pomyślała dziewczyna, gasząc światło. Tym razem zasnęła szybko...



- Ou shit! - krzyknął Hazza, budząc tym Alex.
- Co się drzesz!? Jest... - Ola spojrzała na zegarek. - 8.00..
- Walnąłem się o to głupią lodówkę..
- To uważaj jak chodzisz... i nie krzycz już - dziewczyna przykryła się kocem i próbowała ponownie usnąć. Jednak nie udało jej się... W końcu, po 30 minutach leżenia, poszła do łazienki. 'Moje plecy...' Ola próbowała rozmasować sobie kark. Nie wyspała się na podłodze. Po umyciu i ubraniu się, zeszła na dół do hotelowej jadalni.
- Hej! - przywitała się z Claudią i El, stawiając tackę ze śniadaniem na stole. - Gdzie reszta?
- Hej! Odsypiają po wczorajszym... - wyjaśniła szybko Eleanor. - A ty co tak wcześnie? Wyglądasz na padniętą...
- No bo się nie wyspałam - odparła Alex ziewając.
- Yhym... jak szłam po czekoladę do bufetu, widziałam Hazzę z jakimś kolesiem. Co mu się stało? - spytała Claudia, gryząc tosta.
- Ktoś go pobił, a ten facet po prostu znalazł go na plaży i przyniósł do hotelu...
- Trzeba zgłosić to pobicie... przecież tak nie można - oburzyła się lekko El.
- Oj przestań... należało mu się.
- Hah... no to jak należało to nie ma o czym mówić - stwierdziła Claudia, kończąc jeść. - Dobra...wracam na górę. Jakbyśmy gdzieś szli to dajcie znać..
- Czekaj, też idziemy...


- Skacz! Przecież już umiesz pływać... - przekonywał Liam Zayna.
- To, że umiem pływać nie znaczy, że umiem skakać...
- Oj, no weź. Robisz krok, podkurczasz nogi, a potem plum i jesteś w wodzie - rozumowanie Louisa było bardzo logiczne. Tak czy siak, starał się on namówić kumpla na skok do basenu. Tak samo z reszta jak Hazza, Alex, Claudia, Niall, czy Dan...
- Zayn! Zayn! Zayn! - zaczęła wołać Perrie, która opalała się na leżaku razem z Eleanor. Przyjaciele poszli w jej ślady. W końcu Bad Boy skoczył. Tak po prostu... Pewnie miał już dość krzyków znajomych.. W końcu wszyscy przy basenie się na nich patrzyli. Po chwili każdy skakał z trampoliny. Chłopcy jak zwykle się popisywali, ale to przecież u nich było normalnością... Potem każdy każdego chlapał, wrzucał do wody i Bóg wie co jeszcze.. Śmiali się, wygłupiali. Po prostu żyć, nie umierać.. ;)


- Teraz twoja kolej - powiedziała Perrie do Danielle. Grupa przyjaciół siedziała na podłodze u Louisa w pokoju i grała w butelkę.
- Alex...pytanie czy wyzwanie? - spytała Perrie brunetkę.
- Ym... pytanie.
- Gdzie....byś chciała...hm... pojechać w podróż poślubną?
- Do Nowego Orleanu, stolicy jazzu - odparła pewnie Ola. Po czym zakręciła butelką. Wypadło na Zayna. Przyjaciele po kolei wymyślali coraz pytania i zadania.
W którejś rundzie z kolei wypadło na Hazze.
- Pytanie czy wyzwanie.? - spytała Ola.
- Wyzwanie. - odparł stanowczo chłopak.
- Zrób 60 pompek.
- Ile.?!? - zdziwił sie Curly Boy.
- 60. Chyba, że te twoje mięśnie są tylko na pokaz... To możesz zrobić 5...
- Nie są na pokaz...
- Tak, tak.. Oczywiście.. Rób te 5 i jedziemy dalej...
- Dobra.. Zrobię te 60.
Chłopak położył się na podłodze i zaczął. Alez się zdziwiła.. Myślała, że nie zrobi tego..
Przy 40 z rzędu, chłopak spowolnił..
- Dobra już wystarczy.. Zaliczam.. Nie musisz już robić...- odezwała sie Ola. Zaczęła się trochę o niego bać.. Bez przerwy 50..
- Do.. kończe... to.. - wydyszał Harry.
- Oj daj spokój... Nie musisz..
W końcu Harold opadł na podłogę. Zayn podał mu butelkę wody. Hazz był lekko czerwony. Przy robieniu pompek nie zrobił ani chwili przerwy. Po chwili chłopak był już normalny i cała paczka grała dalej. Louis latał z gołym tyłkiem... Wygłupom nie było końca... Całość, na zdjęciach, uwieczniła El, która nie brała udziału w zabawie...
- Iiiiiihaaaaaaaa! - krzyknęła głośno Perrie.
- Cicho bądź! Przecież tu ludzi śpią. Jest 23.00...
- Oj przestań! A poza tym koniki nie gadają. No, wio! - odparła Perrie. Siedziała właśnie na Liamie, który galopował przez hotelowy korytarz. Reszt przyjaciół stała, śmiała się i robiła zdjęcia.
- Już...koniec. Złaź... - powiedział ledwo Liam. - Więcej nie będę udawał konia. Ani mi się śni!
W odpowiedzi usłyszał tylko śmiech. Grupa wróciła z powrotem do pokoju. I znowu posypały się kolejne zadania zmieszane raz po raz z pytaniami. Dan musiała zjeść żelka z musztardą, Claudia z majtkami na głowie wysmarowanymi ketchupem musiała pójść do pokoju na przeciwko i zapytać o podpaski, a Zayn...wkładał tampony do nosa. Nie było o za przyjemne, ale... jak mus to mus.
- Jestem już padnięta. Wracam do pokoju - stwierdziła Perrie. Reszta przyjaciół poszła w jej ślady. Może i była to tylko gra w butelkę, ale za to bardzoooo wyczerpująca. Wszyscy byli zmęczeni. A to dopiero początek ich wakacji...


*następnego dnia
- P-przepraszam...em...mogę o coś spytać? - zaczepiła Liama, drobna kobietka.
- Tak..? - zainteresował się chłopak. Rozpoznał, że to jedna z recepcjonistek. Ta sama co dawała im klucze. - O co chodzi?
- Manager tego hotelu zauważył, że tu jesteście.. tzn. no, że One Direction. I..i poprosił abym spytała was, czy nie moglibyście zagrać dzisiaj koncertu w hotelu? - recepcjonistka mówiła szybko, ale wyraźnie.
- Ale my rozwiązaliśmy nasz zespół...
- Rozumiem, ale p. Downey prosił, aby was namówić. W końcu tak rzadko tu graliście. Raptem 3 razy...
- No tak... dobra, porozmawiam z resztą i dam znać.
- Dziękuję bardzo.. - widać było, że Jane odetchnęła z ulgą.
- Proszę... - odparł Liam i zamyślony skierował się do jadalni.


- Eh... mieliśmy tu wypoczywać, a nie dawać koncerty - Styles nie był zadowolony z pomysłu p. Downeya.
- No wiem, ale w sumie od czasu do czasu fajnie tak znów pobyć One Direction - przekonywał Loczka Zayn. Przyjaciele, oprócz El i Perrie, siedzieli przy jednym stole i jedli śniadanie, dyskutując.
- Ja już się tym zmęczyłem. Mieliśmy masę tych koncertów wcześniej... Ja mam teraz chillout.
- Ooo przestań jeden koncert ci nie zaszkodzi... - przyjaciele byli już lekko zirytowani, ale nadal próbowali 'przekonać' Hazzę.
- Przecież pozostała czwórka też miała tę masę koncertów.. nie tylko ty - stwierdziła Alex.
- No tak...tylko wiesz świecenie buźką przed kamerami jednak jest męczące i mi się po prostu odechciało - Hazz wspomniał wcześniejsze słowa dziewczyny.
- Ale tutaj będziesz musiał śpiewać, a nie pokazywać swoją buźkę - tłumaczyła Dan. Harry w milczeniu wstał od stołu i szybko wyszedł z pomieszczenia.
- Mam już, kurna, dosyć jego fochów! - Lou nie wytrzymał.
- A kto nie ma... - powiedziała cicho Claudia. Śniadanie dokończyli w milczeniu...


- 25 lat, a zachowuje się jak bachor... - Niall krążył nerwowo po pokoju.
- Przejdzie mu... - stwierdziła Claudia. - Nie teraz, ale przejdzie...
- Łatwo ci mówić.. jeszcze raz, a wygarnę mu dzisiaj...
Dziewczyna wzniosła oczy do góry.
- Ochłoń... Wszystkich denerwuje, no ale nie każdy jest idealny..
- Ale...
- Żadne ale...szykuj się...
- Co?
- Szykuj się... idziemy wszyscy na plażę...tak odreagować - postanowiła Claudia. Wysłała przyjaciołom sms. Mieli się spotkać za 5 minut przy wyjściu...


- Aaaaaa! Puść... - Perrie krzyczała, co chwila śmiejąc się. Zayn przewiesił ją sobie przez ramię i biegł w kierunku wody. - Nawet się nie waż! Osz ty!
Blondynka była cała mokra, podobnie jak reszta znajomych. Nie było ani jednej suchej osoby.
- Bitwa wodna! - krzyknął Lou i podtopił Liama. Zaczęło się chlapanie. Co chwila ktoś lądował w głębi morza... A ktoś dostawał piaskiem. Powtórka z rozrywki... Po godzinie, wszyscy opadli zmęczeni. Zaczęli obserwować przepiękny zachód słońca.
- O której mamy ten koncert? - przerwał ciszę Hazza.
- A jednak zaśpiewasz...
- No tak...
- Jaki on łaskawy - szepnęła ironicznie Alex do Claudii.
- Koncert jest o 22.00 w sali obok jadalni. Czyli...za godzinę! - Niall spojrzał na zegarek, potem na przyjaciół. Chłopcy zerwali się szybko i pobiegli w stronę hotelu.
- Jak dzieci normalnie - skwitowała Dan, pomagając El wstać. - Jak dzieci...


- To ile jest tych 'na, na, na' w piosence?
- No mówiłem ci, że 30...dobra, dawajcie jeszcze raz...
One Direction stało w przebieralni i szykowało się na koncert, powtarzając końcówkę WMYB. Chłopaki byli w świetnych nastrojach, widać, że taka 'jednodniowa reaktywacja' przysparza im wiele radości. Po skończonej próbie, cała piątka ubrała się, zrobiła ostatnie poprawki i w końcu...wyszła na scenę. Była ona nie wielka, ale wystarczyła na pokazanie tego, co wszyscy w nich kochali. Mimo że zaśpiewali ich standardowe kawałki, w tym WMYB, publiczność była zadowolona i łatwo nawiązali z nią kontakt. Nawet kilkoro fanów zaprosili na scenę do wspólnego śpiewania. Niestety nadeszła ostatnia piosenka...'Up All Night'
- Lou...Lou...Louis! - Danielle wołała chłopaka, stojąc obok sceny. W tym momencie przemawiał Liam, więc chłopak pozwolił sobie na podejście do przyjaciółki.
- Ekhem...tak jakby mamy tu koncert...
- Tak, tak fajnie.. Ale co jest ważniejsze: koncert czy twoja żona? - kobieta szybko przeszla do rzeczy.
- Co jej jest? - w oczach Lou widać było strach.
- Źle się czuje... od jakiegoś czasu ma bóle, które w ogóle nie ustępują...
- Czekaj... - Louis szepnął coś na ucho Zaynowi i po chwili z powrotem stał przy Dan. - Dobra...jedziemy do szpitala...
- A co z koncertem?
- Co jest ważniejsze: koncert czy moja żona? - zacytował Danielle brunet, po czym szybko udał się do El.


- Dzięki wielkie...bye! - chłopcy pożegnali się z widownią, po czym zeszli ze sceny.
- To był najlepszy koncert, jaki daliśmy po naszym rozpadzie.. - powiedział Hazza, zabierając rzeczy z przebieralni.
- To był jedyny koncert jaki daliście, po skończeniu 1D - poprawiła Perrie.
- Dlatego najlepszy...
Przyjaciele właśnie wracali do pokoi... Gdy wysiadali z windy, Harry - pierdółka potknął się.
- Matko... prawie bym się zabił...
- Zabić to ty się możesz jedynie skacząc z poziomu swojego ego na poziom swej inteligencji - stwierdziła Alex, nadal idąc w kierunku pokoju. Reszta puściła to sobie mimo uszu. Zdążyli się już przyzwyczaić. Jednak Styles nie...
- Że niby ja mam wysokie ego?
- No, a ja? Cały czas myślisz tylko o sobie, wiec...
- O! I kto to mówi? - odciął się Hazza Oli.
- Ekhem... Alex, chodź na chwilę ze mną, co? - przerwała Claudia, wręcz wpychając przyjaciółkę do swojego pokoju. To samo zrobił Niall z Harrym, wchodząc z nim do pokoju Stylesa.


- O co chodzi? Źle się czujesz? - zaczęła Alex ze zdezorientowaną miną.
- Tak... źle się czuję jak słyszę to. Te docinki i w ogóle... Po co go prowokujesz?
- Ja go nie prowokuję, tylko mówię prawdę..  - usprawiedliwiła się Ola.
- Prawdę? Nie sądzę, żeby Hazz był głupi czy miał jakieś zawyżone mniemanie o sobie... - brunetka podniosła głos. - Już wszyscy mam dość ty waszych kłótni o byle co... Tak chcesz mu pokazać, że jednak coś dla ciebie znaczy? Myślisz, że jak będziesz go poniżać to on się nakręci?
- Nie, ale czasami mnie irytuje... - Alex upierała się.
- Irytuje? Zauważyłam, że docinasz mu kiedy popełnia jakiś błąd. Potknie się, czy coś... No, ale on też jest człowiekiem. Ty się przewrócisz i on może! Pamiętasz co mówiłaś o nich kilka lat temu? 'Przecież to też ludzie'...Ola, zastanów się! Bo jeśli tak dalej pójdzie, to żadnemu z was nie wyjdzie to na dobre.
- Eh.. wiem, wiem to! Tylko...
- Tylko co? - tym razem Claudia usiadła przy Alex na łóżku i objęła ją ramieniem.
- Tylko ja myślę, że on mnie...no, że on mnie uważa tylko za przyjaciółkę.
- Hah... no to chyba nie zauważasz jak on na ciebie patrzy. O ile się nie kłócicie...
- Serio? Gdy wracałam z tej imprezy widziałam jak się całował z inną laską. Ot tak po prostu...
- Był pijany. Alkohol to chyba jego lekarstwo na odstresowanie się. Trzeba go oduczyć...
- Co z tego, że pijany? Całował ją!
- Hm... Jego błąd. Przynajmniej za to dostał.
- Taa.. - na twarzy Alex pojawił się lekki uśmiech. - Wrócę już do siebie... Ym... dzięki za ogarnięcie mnie.
- Hahaha... spoko. Jak byś chciała na niego ponarzekać to przychodź śmiało... - dziewczyny przytuliły się, po czym, Ola wyszła z pokoju.


*w tym samym czasie*
- Stary! Co ty do cholery wyprawiasz? - Niall zamknął drzwi i zwrócił się w stronę Hazzy.
- O co ci chodzi?
- O te bezsensowne kłótnie...
- Pff...ja się tylko bronię. Sam widzisz, że to Alex cały czas zaczyna...
- Bronisz się!? Wszyscy mamy już dość tych waszych sprzeczek...
- Ale co ty się kurna czepiasz? - Hazz podniósł głos, tak jak jego przyjaciel.
- Po to się czepiam, żebyś w końcu zauważył. Niby gadasz, że tak ci na niej zależy, a w ogóle tego nie pokazujesz?
- Ooo...czyli mam jej pokazać jaka jest dla mnie ważna, podczas gdy ona mnie ignoruje? Przecież to jasne, że jej nie zależy...
- Nie wiesz tego! Lepiej chyba wyznać swoje uczucia i zostać odrzuconym niż potem żałować, co?
- Niby tak, ale...coś ty się taki sprawiedliwy zrobił! Jeszcze niedawno dziecka się wyrzekał, a teraz! - Harry nie chciał być jedynym winnym w tym pokoju.
- Zamknij się! Było, minęło...jasne? Ja przynajmniej się nie liże z byle kim...
- A teraz o co ci chodzi?
- To już nie pamiętasz kogo przedwczoraj całowałeś!? Zakładam, że nawet nie znasz jej imienia...
- Odszczekaj to! Nie porównuj mnie do jakiejś męskiej dziwki!
- To weź się w końcu ogarnij! - po tych słowach Niall wyszedł z pokoju...



* * *

Hazz na basenie ;)


Pompki Hazzy ;D


Na plaży xD


Zachód słońca ;)


W przebieralni ;)


Na koncercie :)

5 komentarzy:

  1. Super <3<3<3<3<3 - Mania

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Też musimy kiedyś zagrać tak w butelke :) Weny ^_^ ~~Marta~~

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo... Marta dobrze gada... ;) A rozdział super...;D Tylko niech Hazza w końcu pokaże Alex, że ją kocha. ;P Jakieś buzi buzi.? ;P Życze weny i czekam na next. ;P
    ~~Franklin~~

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm świetne !
    I te gify ♥
    Kocham !
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, torturujecie nas! :D Kiedy Alex i Harry wreszcie będą ze sobą?!
    Lenaya
    x

    OdpowiedzUsuń