KONTAKT

Oto jest oficjalny e-mail bloga marzenia.londyn.1d@spoko.pl Piszcie jak macie jakieś propozycje, pytania, prośby itp.
Mój twitter --> @tohardtobelive

sobota, 16 czerwca 2012

Story I Part 27

- HAAARRYY!!! Co robimy na śniadanie?! - krzyknęła Alex ok. 11, wchodząc do pokoju przyjaciela. Jednak nie zastała go w środku. Zeszła więc na dół spodziewając się, że tam będzie. Sprawdziwszy cały dom, dopiero obok lustra w hallu znalazła kartkę.


"Wrócę wieczorem. Zrobiłem zakupy więc w lodówce masz jedzenie.
Do później, Harry."

Dziewczynie na początku było smutno, że taki dzień jak dzisiaj ma spędzić sama. W końcu Walentynki są raz w roku.. Jednak po 5 minutowych refleksjach, ogarnęła się i zrobiła sobie śniadanie i siadła przed TV. Nie za bardzo pasowało jej pić kawę do parówek, ale czego się nie zrobi, kiedy jest się śpiącym. Po skończeniu powtórki "Alan Carr Show" zerknęła na pogodę.
- Nie no.. Fajnie. W nocy m być -10°C. A nam jeszcze ogrzewanie siadło.. - Alex spojrzała na siedzącą obok Lolę.- Bóg chyba się z nas śmieje, nie sądzisz..? - kotka tylko na nią popatrzyła. Dziewczyna lekko zdenerwowana zabrała się za sprzątanie.




* kilka godzin później*
- Gdzie on jest? - pytała sama siebie Danielle, próbując dodzwonić się do Liama. 
Po 10 nieudanych próbach skontaktowania się z narzeczonym, zrezygnowana opadła na łóżko. Rozglądając się po ich wspólnym pokoju, dostrzegła na komodzie list, a raczej złożoną kartkę papieru.
,,Nie zapomnij! 15.00/ Holland Park/ ogród japoński.J.D'' przeczytała w myślach Dan. 
- Nie...on nie może...półtora miesiąca przed ślubem? - dziewczyna miała przed oczami najgorsze scenariusze. Spojrzała na zegarek - 14.30...może zdążę dojechać.
Danielle wybiegła z apartamentu, po drodze zabierając swoja torebkę i szybko wsiadła do samochodu. Równo o 15.00 zaparkowała auto przy parku.
- Ogród japoński...hm... - dziewczyna rozglądała się po parku, gdy zadzwonił jej telefon. - Halo? W Holland Park...Czemu się tak dziwisz? Już do parku wyjść nie można?...Nie przesadzaj!...dobra, muszę kończyć. Pa! - dziewczyna szybko się rozłączyła, była już bliska płaczu.
- Danielle! - dziewczyna podniosła głowę. Jej oczom ukazał się Liam. - Coś się stało? Ty...ty płakałaś?
- Mnie się pytasz co się stało? Widziałam kartkę? Kto to jest J.D...hm? Myślałeś, że się nie domyślę? - Dan mówiła spokojnie i cicho. Nie miała siły krzyczeć. Chłopak patrzył na nią lekko zdezorientowany. Chwilę później domyślił się o co chodzi.
- Znalazłaś kartkę na komodzie? - Daddy Direction spojrzał na dziewczynę, która pokiwała twierdząco głową. - Głuptasku! Josha nie znasz? Nasz perkusista...
Danielle zamyśliła się. ,, No tak..Josh Devine...''. 
- Mam nadzieję, że nie myślałaś, że ja cię...ym...z resztą nie ważne...chodź - Liam objął narzeczoną ramieniem i pociągnął w głąb parku.

- Nadal nie rozumiem jak mogłaś myśleć, że cię zdradzam?
- Wiesz...jak się znajduje kartkę z adresem...kilka tygodni przed ślubem...rózne myśli przychodzą do głowy - Dan wytłumaczyła swoje zachowanie. Liam tylko pokręcił głową i ucałował ją w czoło.
- Nie wolno ci tak nigdy więcej myśleć. Nigdy - uśmiechnął się. - Jesteśmy na miejscu.
Para dotarła do ogrodów japońskich. Tuż nad stawem rozłożony był koc.
- Przygotowałem dla nas piknik walentynkowy. Dobrze, że śnieg zdążył już stopnieć.
- Tu jest pięknie...
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Happy Valentine's Day, my sweetheart - wyszeptał Liam, po czym pocałował Danielle...


*w tym samym czasie/ Francja*
- Zamknij oczy. - powiedział cicho Zayn.
- Ale po co? Przecież wiesz, że nie lubię niespodzianek. - odparła Perrie patrząc chłopakowi w czekoladowe oczy.
- Nie marudź, tylko zamykaj. - polecił jeszcze raz chłopak i złapał ją za rękę. Tym razem blondynka posłusznie zamknęła oczy. Nie była pewna gdzie chłopak ją prowdzi ani co zaplanował. Owszem wiedziała, że są Walentynki, jednak nic nie przychodziło jej do głowy.
Po kilkudziesięciu minutach spaceru z zamkniętymi oczami, ruch ulic zaczął cichnąć. Perrie usłyszała szum morza.
- Zayn, co ty wymyśliłeś? Gdzie idziemy? - spytała lekko zirytowana.
- Już nie daleko. - odparł - Zdejmij teraz buty bo będzie ci nie wygodnie.
Blondynka była zdziwiony tym 'rozkazem', ale posłusznie go wykonała. Gdy poszli krok dalej poczuła na swoich stopach zimny piasek. Mimowolnie się uśmiechnęła. Zayn spowrotem wziął jej dłoń w swoją i prowadził przed siebie. Po chwili mulat puścił jej dłoń i się zatrzymał.
- Możesz już otworzyć. - wyszeptał dziewczynie do ucha.
Gdy Perrie otworzyła oczy zobaczyła przepiękny widok. Para stała na brzegu Lazurowego Wybrzeża. Ponieważ tego dnia było bardzo ciepło, mieli możliwość by zanurzyć nogi w wodzie. Perrie weszła do wody i przymknęła oczy. Za nią wszedł Zayn i złapał ją od tyłu w pasie.
- Szczęśliwych walentynek skarbie. - powiedział i pocałował ją w szyję. - Kocham Cię. 
- Ja ciebie też kocham. - dziewczyna odkręciła się i pocałowała Zayn'a. - Dziękuję.
- Nie dziękuj bo to nie wszystko. - chłopak schylił się i pochlapał dziewczynę wodą. Blondynka od razu odpowiedziała mu tym samym. Po chwili Zayn stracił równowagę i wylądował cały w wodzie. Perrie zaczęła się śmiać więc chłopak pociągnął ją za sobą.
Po kilku minutach chlapania w lodowatej wodzie, wyszli na brzeg.
- Mówiąc, że to nie wszystko... co miałeś na myśli?
- Chodź, to zobaczysz. - Zayn pociągnął dziewczynę za sobą. Gdy znaleźli się przy ulicy czekała tam na nich bryczka konna. Weszli do niej, a w środku czekał na nich kosz z jedzeniem, pięknie udekorowane siedzenia. - Mówiłam ci, że cię kocham?? - powiedziała Perrie i namiętnie pocałowała Zayn'a.


*z innej strony*
- Spakowana?
- Już od godziny - odpowiedziała znudzona Claudia, siedząc na swojej walizce. 
Niall nadal krzątał się po domku, pakując swoje rzeczy. Po 20 minutach wsiedli w końcu do samochodu.

- Czemu się zatrzymaliśmy? - spytała zaspana dziewczyna.
- Krótki postój...
- A ile jeszcze będziemy jechać?
- Około 2 godzin - odpowiedział szatynce Niall.
Para weszła do malutkiej, przydrożnej kafejki. Z głośników leciała cicha muzyka. Niall poszedł złożyć zamówienie. Claudia zajęła miejsce przy stoliku, siadając na kanapie w rogu pomieszczenia. Dziewczyna zamyślona spoglądała na widok za oknem. Zauważyła, że się rozpadało.  Ba! Lało jak z cebra. 
- Chyba będziemy musieli przeczekać burzę - powiedział Niall, gdy dotarł do stolika razem z dwiema kubkami gorącej czekolady.
- Yhym...
- Jesteś na mnie zła?
- Za co niby? - spytała dziewczyna, przysuwając się bliżej blondyna.
- Za to, że musiałaś na mnie tak długo czekać, za to, że nie wrócimy do domu na czas, za zepsute Walentynki...Przeprasz.. - w tym momencie Claudia pocałowała chłopaka.
- Niall...Nie zepsułeś mi Walentynek...wręcz przeciwnie. Cieszę się, że spędzam je z tobą. Nie ma różnicy czy w kafejce podczas burzy, czy w domu, oglądając jakiś film. Liczy się chyba z kim, a nie jak - powiedziała Claudia, po skończonym pocałunku. Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i przytuliła się do Nialla. Chłopak odwzajemnił gest i ponownie pocałował dziewczynę.




*jakiś czas potem/ Szwecja*
- Chyba się zgubiliśmy... - powiedziała Eleanor do Lou.
Oboje szli po zaśnieżonym lesie. Ot, taka wycieczka w góry.
- Nie zgubiliśmy się...dobrze wiem, gdzie idziemy.
- Jesteś pewien?
- Jak najbardziej... - Louis uśmiechnął się i złapał swoją żonę za rękę. - No chodź. Chyba nie chcesz zostać sama w tym lesie? Mogę się założyć, że niejeden niedźwiedź chciałby cię schrupać.
- Ty się martw żeby ciebie nie schrupał - dziewczyna starała się brzmieć ironicznie. Chciała pokazać mężowi, że się nie boi, ale i tak dla bezpieczeństwa chwyciła mocniej jego ramię.

- Louis! LOUIS! - wołała przestraszona Eleanor. Dosłownie chwilę temu chłopak przy niej był. - Louie! Gdzie jesteś?
Nagle ktoś złapał ją od tyłu i wywrócił. Dziewczyna pisnęła.
- Mógłbyś mnie tak nie straszyć? Wiesz jak się bałam? - spytała El, próbując wstać. 
- Aż tak strasznie było? Ja chciałem tylko sprawdzić czy śnieg jest miękki - powiedział Lou. Oboje nadal leżeli w śniegu.
El tylko przewróciła oczami i ruszyła przed siebie.
- Gdzie idziesz? 
- Poszukać niedźwiedzi... - odpowiedziała obojętnie dziewczyna.
Louis podbiegł do niej i wziął ją na ręce.
- Nieładnie to tak mi uciekać - powiedział, łaskocząc partnerkę. Dziewczyna zaczęła się śmiać i wiercić. 
- Oho! Nasz dzidziuś chyba też się chce potarzać w śniegu - Eleanor pogładziła się po brzuchu, uśmiechając się...

- Przypomniało mi się! Wiesz jak dziś dzień? - El olśniło.
- Ym...dzień misia?
- Nie... 
- Dzień Kevina?
- Nie...
- Dzień marchewek?
- Nie...zgaduj dalej - El nie dawała za wygraną.
Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę. Dziewczyna nie zauważyła nawet, kiedy, nadal niesiona przez Louisa, przekroczyła próg drewnianego domku.
- Nie...to nie jest dzień noszenia mankini. Ym...gdzie my jesteśmy? - Eleanor rozejrzała się po pomieszczeniu, które ogrzewał niewielki kominek. Louis usadowił El na kanapie, przed którą stał stolik z przygotowaną kolacją.
- Przecież nie zapomniałbym o Walentynkach, moja marcheweczko - Louis namiętnie pocałował żonę. Odwzajemniła ona gest.
- Dzidziuś też chce buziaka - powiedziała El, czując kopnięcie dziecka. Lou pocałował, widoczny już, brzuszek.
- Żaden dzidziuś tylko Tommo... - powiedział, przytulając żonę. Ta spojrzała się na niego.
- Tommo? Przecież to będzie dziewczynka...
- Nie to będzie Tommo...
- A jest takie imię? 
- Nie wiem...ale i tak będzie się nazywał Tommo...ewentualnie Tommy - powiedział Lou, ponownie całując żonę...


*kilka godzin później. Londyn*
- Już jestem! - krzyknął Harry wchodząc do domu ok. 22. Rozebrał się i podążył za dźwiękiem dochodzącym z telewizora. Na kanapie dostrzegł skuloną Alex. - Coś się stało? - zapytał widząc duże opakowanie chusteczek na stoliku.
- Nie, nic. - odparła, lekko się uśmiechając i zastopowała film - To przez to.. - dziewczyna wskazała głową ekran.
- Król Lew? - Harry spojrzał na TV po czym usiadł obok Oli.
- Jakoś tak mnie naszło na bajki. Chciałam się na chwilę przenieść do dzieciństwa. Nie wiedziałam, że to wywoła tyle wspomnień i marzeń..
- Bajki? To ile ty ich już obejrzałaś? - Hazza się zaśmiał.
- No... Na początku był Tarzan, a potem Mała Syrenka. Jakieś pół godziny temu zaczęłam oglądać to. Niestety jest tylko po jednej części bo reszta była wypożyczona...
- To ty to wypożyczałaś? Tu jest w ogóle jakaś wypożyczal.. -  chłopak urwał. Na stoliku leżał rysunek przedstawiający parę całujących się ludzi.- Ty to narysowałaś?
- Yyy.. Noo..
- To jest.. Po prostu... Kto to? - Harry nie mogąc znaleźć odpowiednich słów, cały czas obracał kartką w dłoni.
- Nie wiem.. Kogoś tam rysowałam. - Alex spojrzała na chłopaka. - Co ty tam masz? - spytała widząc, że jedną dłoń ma schowaną za plecami.
- A! Ymm.. - chłopak powoli wyjął zza pleców pojedynczą, czerwoną różę. - Szczęśliwych Walentynek - powiedział i podał Oli kwiatka. Dziewczyna była zaskoczona. Przecież nie byli ze sobą, a on miał dziewczynę. Zrobiło jej się bardzo miło.
- Dziękuję. - powiedziała i pocałowała chłopaka w policzek. Poczuła zapach jego wody kolońskiej, a w myśli pojawiły się obrazy sprzed 2 tygodni. Harry w tej chwili myślał o tym samym.
W dniu jego urodzin prawie się pocałowali.. No właśnie.. PRAWIE.. Gdy dzieliły ich już tylko milimetry od zetknięcia się ust, Alex odwróciła głowę mówiąc "Ekhm.. Ymm.. Cieszę się,że ci się podobało. Dobranoc." i po prostu wyszła z pokoju. Zostawiając go siedzącego na łóżku.
- Ekhm...To ja wstawię to do wody.. - ciszę znów przerwał Ola i poszła do kuchni. Loczek w tym czasie poszedł wziąć prysznic.
Gdy wrócił, Ola siedziała na kanapie i po cichu śpiewała piosenkę "Hakuna Matata" razem z filmem. Na ten widok, Hazza szeroko się uśmiechnął i dołączy do dziewczyny. Alex lekko się wystraszyła gdy Harry zaczął śpiewać razem z nią. Jednak po chwili oboje stali na kanapie i głośno śpiewali. Co chwila próbowali parodiować bohaterów z filmu i za każdym razem wybuchali śmiechem.Gdy piosenka się skończyła skoczyli na kanapę i znów się zaśmiali.
- Co tu tak zimno? - spytał Harry.
- Po pierwsze: na zewnątrz jest -10, a po drugie: ogrzewanie nawaliło. Podejrzewam, że dopiero jutro coś z tym zrobią. - odparła brunetka i podała przyjacielowi dość kpiące spojrzenie. Miało ono znaczyć, że przez całą noc będą marznąć. Chłopak dobrze to odebrał, ale nie był zadowolony z tego, że nie będzie mógł spać nago. Oczywiście teraz był w bokserkach, ale stwierdził, że to nie to samo. Chwilę potem oboje powrócili do oglądania filmu.
W pewnym momencie Olę przeszedł dreszcz. Nie ze względu na film, lecz pogoda dawała się we znaki.. Mimo, że siedziała pod kocem - Harry oczywiście stwierdził, że jest mu gorąco i siedział w samych bokserkach- było jej bardzo zimno. Mimo tego, Alex nie przerywała oglądania filmu. Po chwili opatuliła się kocem jeszcze bardziej. "Nie.. może nie powinienem.. " pomyślał Harry. Jednak widząc Olę niemal schowaną pod kocem, objął ją ramieniem. Dziewczyna lekko się wzdrygnęła i posłała mu pytające spojrzenie.
- Nie chcę żeby było ci zimno. - powiedział - Spokojnie.. To.. Nic zobowiązującego - dodał widząc wciąż niepewne spojrzenie Oli. "Tak mi się wydaje...Chyba.. " dodał w myślach. Sam nie wiedział czy powinien był to zrobić. Chociaż widząc jak dziewczyna wtula się w jego tors i jest jej cieplej,wiedział, że dobrze uczynił. Mimo tego, że niezliczone pytania będą kłębiły się w jego głowie, czuł się usatysfakcjonowany. Objął Alex mocniej, tak, by mógł objąć ją obiema rękami.Gdy wtuliła w niego głowę, poczuł zapach jej szamponu. Uśmiechnął się, gdyż jego mama używała takiego samego, a gdy był młodszy często jej go podbierał. 
Po jakimś czasie poczuł, że jego powieki robią się cięższe. Nie żeby film go znudził, bo za każdym razem gdy go oglądał,  przeżywał go na nowo. Był po prostu zmęczony tym dniem.. Kolejnym dniem zmarnowanym z Caroline.. Sam nawet nie wiedział czy to jest prawdziwy związek. Myśląc o tym położył głowę na boczne oparcie kanapy. Był tak zmęczony, że nawet nie miał siły iść na górę lub chociażby przełożyć już śpiącą Olę na łóżko albo samemu przejść na fotel. Hazza spojrzał na dziewczynę, która wciąż była w niego wtulona. Tylko tym razem leżała na nim. Co dziwne.. Wcale mu to nie przeszkadzało, ani nie czuł się niekomfortowo... Alex ułożyła się w taki sposób jakby.. się czegoś bała.. i szukała u niego schronienia...? Harry czuł jej ciepły, równomierny oddech na swojej nagiej skórze. Wsłuchując się w niego, nawet się nie zorientował gdy zasnął.


- CO TU SIĘ DZIEJE..?? - w domu rozbrzmiał głos...

***

Liam i Danielle <3

Holland Park

Zayn i Perrie <3

Lazurowe Wybrzeże ;D

Louis i Eleanor <3


Domek Lou i El ;D

Niall <3

Knajpka, w której byli Niall i Claudia

Harry witający się z Alex po powrocie :D
       
Król Lew ;)

Rysunek Alex ;D


Śpiący Harry <33

Nasi "Bad Boys" xD





11 komentarzy:

  1. Awwwwwwwwww... To było zajebiste. Szkoda, że Hazza nie zgwałcił Alex ;P Po co on jest w ogóle z tą Caroline, jeżeli widać, że on woli Alex... Helloł? W tedy kiedy byli Lou i El na serio wyobraziłam sobie, że to ja :D Na końcu tego zacnego rozdziału mogło być bardziej pikantnie baby.. a liczę na ostrą jazdę i mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać. A co do Niall'a i Claudii to mogliby w końcu... no wiecie.. ;D
    ~~Ola~~

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.youtube.com/watch?v=CKpWog7Si0Q
    ''That was amazing'' -> marzenialondyn1d.blogspot.com
    ~~Ola~~

    OdpowiedzUsuń
  3. Amazing. Wos wrote it ? Alex or Claudia ?
    :D / Martynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liam, Niall and Loui - Claudia
      Hazza and Zayn - Me

      Usuń
  4. Rozdział przepełnooony słodyczą, bo inaczej nie da się tego nazwać :p
    W zasadzie to jest dobrze ale zastanawia mnie tylko jedno.
    O co chodzi z ostatnim zdaniem part'u ? ;o

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurwa czumu Alex i Harry się nie pocałowali. A ten głos to na 100 procent Caroline. - Mania

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, ten ktoś to będzie Caroline . Może tak już kolejny ? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiste...

    a ja wiem kto wszedł ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy widzę ile piszecie to nie za bardzo mam ochotę czytać, ale kiedy zaczne nie mogę przestać :p czemu ja cały czas czytam "Niall" po polsku xD ~~Marta~~

    OdpowiedzUsuń