KONTAKT

Oto jest oficjalny e-mail bloga marzenia.londyn.1d@spoko.pl Piszcie jak macie jakieś propozycje, pytania, prośby itp.
Mój twitter --> @tohardtobelive

piątek, 1 lutego 2013

Story I Part 65

Cześć.!
Chciałam Wam powiedzieć, że to już OSTATNI rozdział pierwszej historii... No niestety...
Dziękuję, że przez ten czas byłyście/byliście z bohaterami. Przede wszystkim dziękuję, że pomagaliście mi i Claudii (na początku). Wiem, że nie zawsze chce się komentować ale jest to bardzo ważne dla autorów/autorek. Mi osobiście coś nie pasuje to opowiadanie.. Takie.. Ehh.. Nie ważne.. Mam nadzieję, że kolejne bardziej przypadnie Wam i mi do gustu. Wszą reakcję mogę oceniać po komentarzach i ocenach -,-' 
Tak jak mówię.. Powoli będziemy wkraczać w nowe opowiadanie. Jak wiecie będzie ono o Harry'm. A może nie..? Zobaczycie czytając tego bloga.
WAŻNE!!
Mam gotowy prolog, który pojawi się w zależności od tego czy będzie 13 KOMENTARZY pod TYM rozdziałem. Jeśli nie.. Ukaże się on dopiero w MARCU.
Już wyjaśniam. Stwierdziłam, że zrobię sobie miesiąc 'wolnego' na ogarnięcie chociażby połowy historii i przeniesienie jej z głowy na papier <czytaj: blogowy szkicownik>. W konsekwencji rozdziały będą mogły pojawiać się częściej. Rozdział pierwszy pojawi się w marcu <zależy czy prolog się spodoba. Jak nie, to może później>
Ale spokojnie. Przez ten miesiąc możecie się spodziewać dwóch części IMAGINA. 
PS. Przepraszam za zepsucie tej historii.. Może w kolejnej będzie lepiej..

Granatowe pudełko zawierało w sobie coś.. Niespodziewanego. Kolczyki w kształcie plemników. Alex spojrzała na zawartość, a później na zdenerwowanego loczka. Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech. Nie spodziewała się takiego prezentu. Wstała z miejsca i podeszła do Harry'ego.
- Dziękuję. Są.. Idealnie pasują do twojego wisiorka. - zaśmiała się i pocałowała chłopaka. < patrz zdjęcia ze 'Story I Part 18' >
- Myślałem żeby kupić ci je już wcześniej.. Wiesz.. Jakiś wspólny element. - uśmiechnął się.
- Przepraszam ale ja nic dla ciebie nie mam. Przez ten natłok pracy, zwyczajnie zapomniałam.
- Wiesz.. Ty jednak masz coś dla mnie.. - powiedział. Ola spojrzała na niego niepewnie. - Dajesz mi siebie. Mi wystarczy, że tu jesteś.. - przytulił dziewczynę mocno do siebie i pocałował w czubek głowy.
Chwilę siedzieli tak przytuleni, nic nie mówiąc. - Wiesz... - przerwał Harry. - Odkąd jesteśmy razem, bardzo rzadko się kłócimy. W porównaniu z tym co b..
- To źle? Chcesz to ja ci mogę dać powód do kłótni. - Alex podniosła brew do góry. - Dlaczego zawsze wracasz tak późno? Wiesz jak ja się czuję? W ogóle nie spędzamy ze sobą czasu. A w ogóle.. Co to jest? Kolczyki?! Serio?! Tylko na tyle cię stać?! Zamiast mi pomóc, bo ja się całymi dniami zaharowuję na śmierć.. Piorę, sprzątam, gotuję, zmywam, wyprowadzam psa na spacer, wożę dzieci do szkoły i przed..
- Dobra, dobra.. Nic nie mówiłem. - przerwał wyliczanie Oli. Pocałował ją w nos i się zaśmiał. - To ciebie przeważnie nie ma w domu. I od kiedy Lola jest psem i.. jakie dzieci?
- Oj, no przesadziłam trochę.. - uśmiechnęła się i zaczęła zbierać ze stołu.


*sobota po południu
- Aaaaaaaaaaa!!
- Co się stało? - Eric momentalnie zjawił się w pokoju swojej dziewczyny.
- Nie uwierzysz..
- No nie uwierzę... Chyba, że mi powiesz..
- Zadzwonił do mnie producent muzyczny. Powiedział, że widział dzieła jakie stworzyliśmy z Brunem i docenia mój talent. Chce mnie wypromować!!! - Claudia pisnęła i rzuciła się na szyję swojemu chłopakowi.
- To świetnie. I co mu powiedziałaś?
- Że się zastanowię.. - brunetka spojrzała na Eric'a niepewnie.
- Czemu? Przecież to twoja wielka szansa.
- Ale ja muszę to jeszcze przemyśleć.  Nie jestem pewna co do tego.. Może tymczasowa współpraca z Bruno, jest lepszym rozwiązaniem. - powiedziała i siadła na łóżku. Miała wątpliwości. Nie chciała robić problemu swoim dzieciom,a jak na razie była sławna i z bycia ex-dziewczyną Horan'a i produkcji z Bruno Marsem.
- Wierzę, ze postąpisz słusznie. - Hasley objął dziewczynę i pocałował w czubek głowy.
- Nie pomagasz. Ja na prawdę nie wiem co zrobić. Fajnie było mieć taki jednostrzałowiec. Jak w Phineas i Ferb..  - głośno się zastanawiając, przytuliła chłopaka. - Coś się napisze, zaśpiewa, strzeli focha, a potem usłyszy swój kawałek w radiu. - oboje się zaśmiali.
- Ale przecież ty potrafisz śpiewać i kochasz to. Dlaczego nie pójść dalej w tym kierunku?
- Nie mogę ot tak zostawić szkoły muzycznej. Przywiązałam się do tego. Mogę przecież uczyć w tej szkole i..
- Nie sądzisz, że zmarnowałabyś się przez to? - spytał Eric.
- Ehh.. Sama nie wiem.. To trudne.. - westchnęła. - No nic.. Pomyślę jeszcze nad tym. A teraz pomóż mi zawiesić ten obraz. - powiedziała, wskazując na dzieło przedstawiające rozciągającą się łąkę pełną kwiatów. Chłopak spojrzał w tamtym kierunku. Był to bardzo duży obraz. zajmował 1/3 ściany.
- Gdzie chcesz to zawiesić? - spytał.
- Nad łóżkiem. Jest tam tak pusto i stwierdziłam, że coś by się przydało powiesić. - szeroko się uśmiechnęła i podeszła z drugiej strony obrazu.
- To ja pójdę po narzędzia. - zadeklarował Eric i po chwili nie było go w pokoju. Claudia w tym czasie zaczęła rozpatrywać różne możliwości przyjęcia propozycji.
- Jestem! - do pokoju wpadł Hasley. W ręku trzymał skrzynkę z narzędziami. Brunetka się ciepło do niego uśmiechnęła. - To gdzie mam wiercić? - spytał. Dziewczyna wskazała mu miejsca, które już wcześniej starannie zaplanowała. Patrzyła jak chłopak wierci, wciąż rozmyślając nad decyzją. Niestety dźwięk wiertarki nie pozwalał jej się skoncentrować.
Chwilę później oboje stali na łóżku i próbowali przymocować ciężki obraz.
- Wiesz.. Doszłam do wniosku, że nie przyjmę propozycji. - powiedziała w pewnym momencie dziewczyna. Eric się zdekoncentrował i prze nieuwagę puścił trzymany obiekt. W konsekwencji górny róg uderzył go w oko.
- Ał!!!!!!
- Jejku. Nic ci nie jest? - zaniepokoiła się dziewczyna i podeszła do Hasley'a. - Uuu.. Nie wygląda ładnie. Poczekaj. - powiedziała i zbiegła na dół. Wyjęła pierwszą lepsza rzecz z zamrażalnika i wróciła do chłopaka. - Masz. Przyłóż sobie. - powiedziała podając lód. - Co się stało? Dlaczego puściłeś?
- Bo zaczęłaś mówić i się zdekoncentrowałem.. Nie ważne.. Emm.. To dlaczego nie przyjmujesz propozycji.
- Mam 22 lata. Wolałabym się zabawić jako normalny człowiek. Wiem, że bycie gwiazdą to super sprawa i zawsze o tym marzyłam. Ale.. Nie tracąc muzyki, postanowiłam, że założę własną szkołę muzyczną. Zainwestuję pieniądze i powoli będzie się coś rozkręcało. Wystarczy mi to na co naprowadziły mnie bajki. - zaśmiała się wspominając Phineas'a i Ferb'a.
- Mądry wybór. Też nie chcę się tobą dzielić z jakimiś fanami.. - prychnął Eric, za co oberwał w ramię. - No co? Taka prawda. - uśmiechnął się i pocałował dziewczynę.
- Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj? Nie chce mi się siedzieć w domu. Może jest gdzieś jakaś dyskoteka czy coś?
- Chyba niedaleko o ile mi się wydaje.. Popieram twój pomysł. Tylko, że ja jutro mam pracę więc nie za długo będę mógł się bawić. - westchnął teatralnie.
- Oj idź ty.. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Pokaż to. - wzięła od chłopaka lód i się skrzywiła widząc fioletowe oko. - no.. To chyba będę musiała pożyczyć ci mojego pudru.. - stwierdziła.
- Noo.. Znaczy co? Ja nie będę się pudrował.. To tylko siniak.
- Ale wiesz jaki duży?
- Co z tego? Nie będę się malować.
- Ah tak? To przejrzyj się w lustrze. - powiedziała pewnie Claudia.
- Dobra. - odparł Hasley i poszedł do łazienki. Po chwili dało się słyszeć tylko jego głos.
- Gdzie masz ten puder?!
Brunetka zaczęła się śmiać i ruszyła na pomoc chłopakowi.


*następnego dnia
Louis i Eleanor siedzieli z dziećmi w salonie przy rozpalonym kominku. Dopiero wrócili z porannego spaceru. W końcu ich dzieci musiały poznać zimę. Małżeństwo siedziało na kanapie, a Tommy i Rose bawili się na podłodze klockami.
- Może teraz im to damy, co? - spytała El.
- Ale co?
- No.. To co przysłała Daisy.
- Ale ona nic.. Aa. Dobra już wiem. - do Lou dopiero dotarło o czym mówi żona. - Ty wiesz w ogóle co tam jest?
- Nie. Nie otwierałam tego, a jak dzwoniła to nie chciała powiedzieć. - odparła El i wyszła z pokoju. Po chwili wróciła z dużym kartonem.
- Rose.. Tommy.. Spójrzcie. - uśmiechnął się Lou, skupiając uwagę dzieci na sobie. Małe oczka powędrowały na tatę, który wraz z mama otwierali pudło.
- Oooo. Spójrz.  Jaka śliczna. - Eleanor zachwyciła się białą sukieneczką w różowe róże. - Ale trafiła z imieniem. - zaśmiała się i podeszła do córeczki by ją przebrać w nowy nabytek. Po chwili dziewczynka kręciła się w falbaniastej sukience.
- A co tu jest dla ciebie.. - zastanowił się Loui przeniósł wzrok z córeczki na zawartość kartonu. Nagle zaczął się panicznie śmiać. - Spójrz. I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie. - powiedział do żony i pokazał granatową koszulkę z napisem 'My dad is.. <znaczek supermana>'. - Chodź tu mój mały. - wziął synka na ręce i zmienił mu koszulkę. - Noo.. Teraz tylko należy poczekać aż dorośniesz i obaj będziemy podbijac świat. - zaśmiał się i z synkiem na rękach, zaczął biegać po całym domu, udając, że lata.
- Świr.. - stwierdziła z uśmiechem El. - A my poszperamy w ciuchach od cioci. - powiedziała i z zaciekawioną Rose, przeglądał resztę ubrań


Harry i Alex siedzieli na skraju zbocza i patrzyli się na rozciągającą pod nimi śnieżnobiałą polankę. Kilka metrów za nimi rosło potężne drzewo, ozdobione białym puchem.
Styles trzymał dziewczynę w objęciach lokując głowę na jej ramieniu.
- Pięknie tu. Często tu przychodziłeś? - szepnęła Ola.
- Zawsze po szkole. To było takie moje oderwanie się od rzeczywistości. Nigdy nie przyszedłem tu ze znajomymi.. Z dziewczynami.. Obiecałem sobie, że to będzie taka moja tajemnica  i nigdy nikomu jej nie wyjawię. - mówiąc to patrzył się na wolno zachodzące słońce.
- To czemu mnie tu zabrałeś? To już nie jest twoja tajemnica.
- Nie. Teraz to jest nasza tajemnica. - pocałował Alex w policzek.
- Lou kiedyś tu był?
- Nie.. Nawet jemu nie pokazałem tego miejsca. - Harry uśmiechnął się na wspomnienie dzieciństwa. Tego jak siadał tu i rozmyślał nad wszystkim.
- A twoja mama?
- Co?
- Nawet jej tu nie przyprowadziłeś? - spytała Ola.
- Coś ty.. Przecież w tedy nie dawałaby mi spokoju. I trzeba by było zmienić miejsce wagarów. - oboje się zaśmiali.
- Wracajmy.. - westchnęła Alex i chciała wstać. Jednak uniemożliwił jej to uściska chłopaka.
- Dlaczego?
- Twoja mama czeka. Wiesz.. Wolę nie podpaść jej po raz kolejny. Wystarczy, że wczoraj nas złapała.. - dziewczyna się nieco speszyła. Styles wybuchnął śmiechem. Nie mógł zapomnieć wyrazu twarzy rodzicielki, kiedy z Robinem wrócili do domu.
- Nie przesadzaj.. Nie było tak źle...
- Nie było tak źle? Nie było tak źle?! A ty jakbyś zareagował, gdybyś po powrocie do domu, zobaczył w kuchni swojego syna, obejmującego dziewczynę i wykonującego dość nietypowe ruchy biod..
- Dobra, wiem o co ci chodzi.. Nie kończ..
- Dziękuję. - odetchnęła. - Poza tym robi się chłodno..
- To wiesz co? - szepnął jej do ucha. - Zamknij oczy..
- Po co? - spytała, niepewnie wykonując polecenie. - Nie.. Ty mnie wywalisz w tą zaspę na dole..
- Hahah.. Nie.. Ale kusząca propozycja. - zaśmiał się i przytulił Alex. - Zamknęłaś?
- Yhym.
- I pomyśl sobie o gorącej plaży, morzu.. Przypomnij sobie Australię.. Fale uderzające o brzeg.. - Harry także przymknął powieki. Oboje siedzieli i przytuleni do siebie chwilowo oderwali się od chłodnej zimy.
Nagle Olę opętał niepohamowany śmiech.
- Co się stało?
- Hahah.. No nic.. Zrobiłam to co mi kazałeś i..
- Iii?
- Przypomniało mi się jak na statku spadł ci ręcznik. - Alex cały czas się śmiała.
- Ejj.. To nie było śmieszne..- naburmuszył się chłopak i wstał. Udał się w kierunku drzewa. Stanął przy nim i zaczął się po nim rozglądać.
- Oj nie gniewaj się. Wiem, że to przez Lou.. - Ola podeszła do niego. - Czego szukasz? - spytała, podążając za wzrokiem chłopaka.
- Em.. - Harry nagle zmienił ton, postawę. Jego głos lekko zadrżał, jakby się czegoś obawiając. 'Dobra Styles.. Przecież kiedyś w końcu to ty musisz zrobić ten pierwszy krok.' pomyślał. Jego zielone tęczówki spojrzały w rozbawione oczy Oli. Jedną dłonią złapał Alex, a drugą wskazał na napis wyryty w korze.
- Harry +
........
= Love For The End Of The World
Przeczytała na głos i spojrzała pytająco na chłopaka. On przez cały czas się na nią patrzył i mocno ściskał jej dłoń. 'Dobra.. Teraz albo nigdy..' pomyślał i głęboko odetchnął.
- Kiedy miałem 14 lat, zerwała ze mną dziewczyna, na której mocno mi zależało. Czułem się pusty i samotny. Kiedy przyszedłem tutaj, przyrzekłem sobie, że przyprowadzę tu kiedyś dziewczynę moich marzeń. Mój największy skarb i miłość co do której nie będę miał wątpliwości. Wyryłem tu ten napis z nadzieją, że w miejscu kropek pojawi się imię najważniejszej dla mnie kobiety. - Harry wziął głęboki wdech i sięgnął do kieszeni kurtki. Wyjął z niej małe, czerwone pudełeczko. - Odkąd poznałem ciebie, moje życie się zmieniło. Przestało mi zależeć tylko na zabawie. Spojrzałem na życie pod innym kątem. To ty sprawiłaś, że każdego dnia budzę się z uśmiechem na twarzy. Nawet jeśli mam wstać przed 6 na zajęcia.. - lekko się zaśmiał i spojrzał prosto w oczy dziewczyny. - Gdybym nie poznał ciebie, kto wie gdzie i z kim bym teraz wylądował.. - Styles klęknął, a gdy otwierał pudełeczko ręce mu drżały. - Nawet nie chcę sobie wyobrażać takiego życia. Chciałbym do końca życia dzielić z tobą mój świat, dom, serce, rodzinę.. Wszystko. Jesteś najwspanialszą osobą jaką znam. Przy tobie czuję się jak małe dziecko, które nie ma o niczym pojęcia. Pomimo minionej sławy, fanek, pieniędzy i tego wszystkiego co dla niektórych jest priorytetem, wiem że to ty jesteś tą lepszą częścią tego związku. Nie wiem czy potrafię dać ci to czego potrzebujesz ale.. Kocham cię. Uczyń mnie najszczęśliwszym człowiekiem i pozwól mi wpisać swoje imię w miejsce kropek, a moje nazwisko niech stanie się naszym. Pozwól mi budzić się, zasypiać, być przy tobie do końca życia. - Harry patrząc na załzawione oczy Alex, z drżącym głosem, kontynuował - Pozwól mi być ojcem twoich dzieci, opiekunem, przyjacielem.. Mężem.. - po policzkach Oli spływały łzy. Usta zakryła dłońmi, słysząc ostatnie zdanie wypowiedziane po polsku.- Wyjdziesz za mnie? - spytał, również w ojczystym języku dziewczyny. Alex nie mogła wypowiedzieć ani słowa. Była zdezorientowana, przestraszona ale i szczęśliwa. Pokiwała twierdząco głową, i podając Harry'emu dłoń, klęknęła naprzeciw niego. Po chwili na jej palcu zagościł pierścionek w kształcie dwóch serc. Jedno ze złota, a drugie ze srebra. Po środku każdego, widniał brylancik.
- Nie ma lepszej części związku. Jeśli dochodzi do takiej sytuacji jak teraz, to znaczy, że obie są idealne. - powiedziała przez łzy. - Kocham cię. - pocałowała narzeczonego i mocno przytuliła. Pomimo szalika, poczuła na swojej szyi ciepły oddech i łzy. Podniosła głowę i spojrzała w szklane oczy chłopaka.
- Ja kocham cię bardziej. - powiedział i podniósł Olę na ręce. - Musimy coś jeszcze.. - przypomniał i wyjął z kieszeni scyzoryk.
- Mogę ja? - spytała dziewczyna. Harry spojrzał na nią i podał narzędzie.
Gdy brunetka się odsunęła, on mocno ją objął. Razem patrzyli na ich wspólne dzieło:
Harry + Alex
Styles
Love For The End Of The World And Longer


*KILKA LAT PÓŹNIEJ
Zayn pracuje w Londyńskiej szkole jako nauczyciel języka angielskiego. Co nieco pomogła mu ciocia Alex, ucząca w tej placówce. Perrie wraz z Little Mix dalej podbijają świat, tworząc nowe hity. Kobita często zabiera na próby synka. Ryan odziedziczył po rodzicach niesamowity głos i już jako kilkuletnie dziecko przejawia niesamowity dar. Wraz z zespołem mamy, czasem udaje mu się co nieco zaśpiewać, a w tedy.. Wszyscy leżą..
Louis stał się właścicielem kawiarni, w której wcześniej pracował. Interes się rozwija, klienci przybywają. Tomlinson zostawił znajomych z kapeli i teraz oni umilali gościom pobyt w kawiarence. Eleanor znalazła pracę jako psychoterapeutką. Dzięki ukończonym studiom, zatrudnili ją do pomocy dorosłym ludziom. Ma własny gabinet i w tygodniu spotyka się z wieloma problemami życia codziennego. Rose i Tommy chodzą do przedszkola. Wychowawczyni jest bardzo dumna z bliźniaków. Chociaż.. Martwi się co do zachowań Tommy'ego.. Co raz częściej wymyka się z przedszkola twierdząc, że świat potrzebuje jego pomocy..
Ally jest oligofrenopedagogiem. Pomaga dzieciom niepełnosprawnym. Uczy je mówić, pisać i pomaga przetrwać życie gimnazjalne. Niall założył szkółkę golfową. Chciał połączyć swoją pasję z czymś pożytecznym. Jeden z jego podopiecznych, w pierwszym roku nauki, zajął drugie miejsce w międzyszkolnym konkursie juniorów.
Danielle i Liam powrócili do miejsca, w którym się poznali. X-Factor.. Danielle dalej tańczy i urozmaica występy swoimi ruchami, a Liam jest jednym z jurorów. Jack zaczął szkołę. Razem z Wandy chodzą do pierwszej klasy. Namówili rodziców, by trafili do jednej klasy. Obie rodziny się polubiły i wybaczyły dawne nieporozumienia. Co raz częściej się odwiedzają, a ich pociechy nie mogą się sobą nacieszyć.
Claudia zaczyna karierę w swojej szkole muzycznej. Interes się kręci gdyż ma utalentowanych pracowników i zgłasza się mnóstwo chętnych. Jej szkoła jest wyjątkowa też dlatego, że często jest odwiedzana przez różne sławy. Ed Sheeran, Bruno Murs, byli członkowie 1D pomagają czasem w lekcjach i dofinansowyją szkółkę. Oczywiście wciągają w to tez inne gwizdy. Eric jest dumny ze swojej dziewczyny. Sam dostał awans i w najbliższym czasie planyje oświadczyć się Claudii.
Harry z Alex podczas podróży poślubnej, odwiedzili Nowy Orlean. Poznali tajemnice muzyki Jazz'owej i.. Nie tylko.. Po jakimś czasie okazało się, że Ola jest w ciąży. Urodziła zdrowego chłopczyka, z którym obecnie mieszkają w Horsforth. Harry zdał studia magisterskie i może zacząć pracować jako fizjoterapeuta. Alex natomiast zajmuje się dzieckiem, a jakąkolwiek pracę wykonuje w 'domowym biurze'...
Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Tak więc.. Każdy ruszył swoją drogą.. Zajmują się swoim życiem, swoimi problemami.. Co raz mniej czasu dla starych przyjaciół. Ale tak zawsze bywa. Przyjaciele są, a później i tak trzeba się z nimi rozstać i podążyć swoją własną ścieżką. Te kilka wspólnie spędzonych lat pozostanie w ich wspomnieniach na zawsze. Nawet jeśli będą mieli się więcej nie zobaczyć..
Każdy z nich spełnił swoje marzenia. Kto powiedział, że będąc gwiazdą Boyband'u, nie można być nauczycielem czy lekarzem. Mieli takie marzenia? Pozostawione, dla sławy, w poczekalni? Teraz do nich powrócili i je ziścili. DLATEGO PAMIĘTAJCIE:

WARTO MIEĆ MARZENIA I DĄŻYĆ DO ICH SPEŁNIENIA!!

* * *

Kolczyki dla Alex ;)

Sukienka Rose :D

Koszulka Tommy'ego ;D


Holmes Chaple :)

Pierścionek zaręczynowy *_*


THE END...


URODZINY HARRY'EGO!!
Ekhem.. A więc.. Dzisiaj, chłopak który w wieku 16 lat poszedł do X Factor, wraz z zespołem zawładnęli światem, kończy 19 lat... Tak.. To już 19 lat Harry.. Starzejesz się.. A ja nie widzę przy tobie Twojej Special Lady.. (ja wiem.. ty czekasz na mnie ;) <-- taki joke :P)
Hmm.. Życzę Ci byś NIGDY się nie zmieniał. Zawsze masz być sobą i nie patrzeć na to co myślą inni <czytaj: 'fanki'>. To TY masz być szczęśliwy. Chcesz być z Tay? Droga wolna. Chcesz być z Caroline? Buena suerte. Chcesz być z moją babcią? Ok. Mogę mieć 3 dziadków.. 
Ale najważniejsze.. Nigdy, powtarzam NIGDY nie zapomnij o chłopakach z zespołu i wiernych fankach. 
A jeśli jeszcze raz zrobisz sobie tatuaż, to obiecuję, że kiedyś Cię znajdę i.. Dobra nie wiem co 'i'.. 
Tyle z mojej strony. Trzymaj się Curly Boy'u ;)
PS. Oj, nie bądź świnia..Poczekaj te 4 lata... :P


sobota, 26 stycznia 2013

Story I Part 64

Witajcie! 
Mam do was kilka informacji ;)
1) Na wasze blogi jest specjalna zakładka 'Your Blogs'. Jeśli chcecie polecić swoje blogi to umieszczajcie je tam, a nie pod postami..
2) Jest to PRZEDOSTATNI rozdział Story I.
3) Właśnie mi się zaczęły ferie!!! < Hurrey!! > W związku z tym ostatni rozdział pokaże się w piątek. Gotowy jest już prolog do kolejnej historii. Jeśli chcecie żeby ukazał się niedługo po zakończeniu opowiadania to proszę o minimum 13 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Chodzi po prostu o to czy jest sens pisać teraz..
4) DZIĘKUJĘ WAM!! Nawet nie wiecie jak ciepło się robi czytając komentarze i widząc taką ilość wyświetleń *_* Jesteście wielcy. Dziękuję, że ze mną jesteście xx 
5) W piątek więcej informacji ;)



Za oknem śnieg powoli spadał na zamarzniętą ziemię. Tego dnia w Londynie wyjątkowo zagościła biała pierzynka.
Było ok. 8 rano, kiedy nagle ktoś musnął Louis'a po twarzy. Chłopak otworzył oczy i zobaczył swoją żonę. W ręku trzymała mały pakunek.
- Wesołych Mikołajek! - powiedziała wręczając pudełeczko ukochanemu.
'Shit! Kompletnie zapomniałem, że to już dziś!' pomyślał ledwo żywy Tomlinson, lekko się uśmiechając by El niczego się nie domyśliła.
- Dziękuję.. - wydusił.
- Otwórz! - nalegała Eleanor.
Louis powoli zaczął drzeć czerwony papier. Jego oczom ukazało się pudełko. Otworzył je, a w środku znalazł srebrny zegarek 'TIMEX'. Chłopak wytrzeszczył oczy i spojrzał na żonę. Ona zaś patrzyła i oczekiwała jego reakcji.
- I co? Podoba ci się?
- O-o-o-.. Oczywiście. Jest śliczny. Dziękuję. - odparł i pocałował ją. W tym momencie odezwały się bliźniaki.
- Chyba one też się czegoś domagają. - zaśmiała się Eleanor. Lou westchnął i odgarną papiery na bok. Przetarł oczy i ruszył w stronę drzwi.
- Chyba będziem...El? - mężczyzna odwrócił głowę i spojrzał na leżącą żonę. - Ej.. Ty mnie obudziłaś więc idziesz ze mną do dzieci. - powiedział poważnym tonem.
- Ejj.. Lou.. Ja się nimi często zajmuję.
- Ja też.. Oj no chodź.. Są Mikołajki... - chłopak złapał żonę za rękę i pociągnął. Nie widząc reakcji, walnął w nią poduszką.
- Co to było?! - oburzyła się kobieta.
- Twój prezent mikołajkowy. - zaśmiał się Louis i wybiegł z pokoju.
- Louis! - krzyknęła za nim El i pobiegła w jego stronę. Na korytarzu dostrzegła zamykane drzwi od pokoju dzieci. Podbiegła do nich i nacisnęła klamkę. Powoli pchnęła drzwi i wystawiła głowę. Dostrzegła tylko swoje dzieci przytrzymujące się kojców. Podeszła do Rose i wzięła ją na ręce. W tym momencie poczuła dłonie na swoich biodrach i ciepły oddech za uchem.
- Taki żarcik. - zaśmiał się Lou i pocałował żonę w policzek. - Trzeba się zbierać bo musimy gdzieś pojechać. - powiedział i wyjął Tommmy'ego by maluch mógł spokojnie podeptać.
- A gdzie ty chcesz jechać? - zdziwiła się Eleanor.
- Do centrum handlowego. - uśmiechnął się szeroko i wyszedł do łazienki, pozostawiając żonę z dziećmi.


Zayn, Perrie i Ryan dojechali do domu państwa Payne.
- A jakiego on będzie wyznania? - spytała Per gdy wysiadali z samochodu.
- Ymm.. Może damy mu wybór? Jak będzie starszy to sam wybierze.. Na razie będzie wychowywany w dwóch religiach.. - odparł Zayn, biorąc synka na ręce. Dziewczyna pozostawiła to bez komentarza gdyż w tym momencie z domu wyszedł Liam.
- O! Cześć! Fajnie, że już jesteście. Hej łobuzie. - przywitał się ze wszystkimi po kolei. - Wchodźcie.
Rodzina weszła do środka. rozebrali się i udali się do salonu gdzie byli już Danielle i Jack.
- Ładny strój. - uśmiechnęła się Perrie, widząc koleżankę w stroju żony św. Mikołaja.
- Dziękuję. A co my tu mamy.. - zastanowiła się. Sięgnęła za fotel i wyjęła zza niego dużego, brązowego misia. - Proszę. - wręczyła go Ryan'owi.
- Spójrz jaki mięciutki. - zagadnął Malik. - Dziękujemy.
- Napijecie się czegoś? - spytał Li, wchodząc do salonu. - Napijecie.. - odpowiedział sam sobie i ruszył do kuchni.
- Cieść. - powiedział Jac'k do małego Ryan'a. Podszedł do niego i patrzył w jego czekoladowe oczka.
- Spójrz. To Jack. - wyjaśniła Edwards synkowi.
- Ciemu nic nie mówi? - spytał chłopczyk.
- On jeszcze nie umie mówić. - zaśmiała się blondynka. - Ale możesz go nauczyć.
- Jak planujecie Święta? - zapytała Dan.
- Emm.. Spędzimy je tutaj. W Londynie. Może rodzina do nas przyjedzie ale my się na pewno nie ruszymy. - wyjaśnił mulat. - A wy?
- My chyba pojedziemy do Ruth. Zaprasza całą rodzinę więc.. Szkoda nie przyjechać. - zaśmiał się Liam niosąc napoje.
A więc temat zmienił się ze Świąt na wypadek, sąsiadów.. Danielle wyjaśniła o co chodziło z jej wypadkiem. Najbardziej z Liam'em dziwili się, ze teraz się bardzo dobrze dogadują z rodzicami Wandy.
- Jack tez ją polubił bo codziennie się pyta czy może się z nią pobawić. - uśmiechnął się Payne.
- Ale teraz gdzieś wyjechali więc nie ma takiej możliwości.
- Ejj.. A może oni kiedyś będą.. No wiecie.. - Zayn poruszał brwiami.
- Zayn! Uspokój się.. - zganiła go Perrie.
- No co?
- Nie, w porządku. Też rozważaliśmy taką możliwość. Ae.. Zobaczymy co czas przyniesie.. Najważniejsze by oni byli szczęśliwi.. - wyjaśniła do  końca Danielle.


-Aaaaa! Serio?! Muzeum Madamme Tussauds?? - Ally nie mogła uwierzyć w to co widzi. Wraz z Niall'em stali przed wielkim budynkiem.
- Z okazji Mikołajek, powiedzmy. - uśmiechnął się i złapał Ally za rękę. Ruszyli w stronę wejścia. Jednak problemem była kolejka. Ciągnęła się na ok. 2h stania. Czerwonowłosej mina zrzedła. - Spokojnie.. Coś się wymyśli.. - powiedział Horan. Nie chciał by jego dziewczyna czekała. Chciał żeby była szczęśliwa i starał się coś wykombinować. - Poczekaj chwilę.
Furby udał się w stronę wejścia. Puszczał mimo uszu nieprzyjemne słowa z ust ludzie czekających w kolejce. Podszedł do ochroniarzy i pokazał im bilet.
Al stała w kolejce i czekała na chłopaka. Nie widać było większych postępów..
Po jakimś czasie wrócił Horan i oznajmił, ze nie da się nic zrobić. Muszą czekać w kolejce, co potrawa najmniej 1,5 godziny.
- Przepraszam.. - powiedział obejmując dziewczynę.
- Nic się nie stało. Wiadomo, ze tu tak jest. - uśmiechnęła się na pocieszenie.

Po dłuuuuuugim staniu w kolejce, para w końcu doczekała się wejścia. Pokazali bilety i mogli zacząć zwiedzać. Wszystko wyglądało jak w rzeczywistości. Jakby przechodzili koło prawdziwych celebrytów.
Ally zachwycała się każdą osobistością i kazała robić sobie ze wszystkimi zdjęcia.
Niall natomiast był już tu kiedyś. Przypomniało mu się jak sami z chłopakami udawali figury woskowe. Uśmiechnął się na wspomnienie dawnych czasów. Szkoda mu było tego wszystkiego. Opuszczać chłopaków, całą ekipę, menadżerów.. Wiedział, ze taka kolej rzeczy.. To był jego czas którego nigdy nie zapomni. Zdjęcia mogą się spalić, filmy skasować ale.. Wspomnienia zostaną na zawsze.
- Spójrz!! Jennifer Aniston!! - krzyknęła Ally 'wybudzając Niall'a. Chłopak się uśmiechnął. Stwierdził, że to kolejny etap w jego życiu, którego nie może zmarnować.
Podszedł do dziewczyny i zrobił jej zdjęcie z figurą aktorki.
- Kocham cię. - powiedział. - Teraz ty mi zrób zdjęcie z All'em Pacino. - zaśmiał się wręczając Ally aparat.


- El.. Jestem już zmęczony.. Wracajmy.. - Louis co chwila narzekał. Spędzili z żoną i dziećmi w centrum ponad 4 godziny. A kupili tak na prawdę tylko koszulki i drobne zabawki dla dzieci oraz czapkę Mikołaja i rogi renifera.
- Kochanie.. Spójrz ile tu ładnych rzecz...- Eleanor przerwała bo właśnie rozległ się alarm. Bramki stojące przy wejściu do sklepu, który właśnie zamierzali przemierzyć, paliły się na czerwono. Małżeństwo rozglądało się po sobie. Ani Tommo, ani Rose nie mogli nic wziąć. Przecież dopiero weszli do tego sklepu.
- Spokojnie. To nic poważnego. - podeszło do nich dwoje ludzi. Ochroniarz i jakiś starszy facet w białej koszulce i koszem.
- W ciągu tej godziny jest pan 500 klientem. - powiedział koleś z koszykiem i podał Louisowi kosz. Tomlinson rozejrzał się dookoła. Ludzie w sklepie patrzyli na niego dziwnie nieprzyjemnym wzrokiem. - Wygrał pan coś dla siebie i pana małżonki. Do pana należy wybór czy będzie to komplet piżam marki 'CocaCola' czy darmowy udział w pokazach pielęgnacyjnych.
- Gratulacje. - dołączył się ochroniarz.
- Emm.. Wybieram komplet piżam. - powiedział Louis.
- A to na osłodzenie. - uśmiechnął się koleżka w białej polo i podał mu kosz ze słodyczami. - Poproszę za mną po odbiór.
Tomlinson spojrzał na żonę. El się tylko uśmiechnęła i nakazała mu głowa iść za mężczyznami. Lou przechodząc obok niej, zdążył zapytać się o rozmiar.
Eleanor stała z bliźniakami w miejscu. Wyjęła z koszyka 2 batoniki i wręczyła je dzieciom. Po chwili wrócił Louis i uśmiechając się wymachiwał paczkami z piżamą.
- I czego się cieszysz? - spytała Mrs. Tominson.
- Bo to ja wygrałem,  a ty byłaś przede mną.. - zaśmiał się szyderczo. Eleanor wywróciła tylko oczami.


- Co robisz? - spytał Eric, wystawiając głowę do pokoju Claudii.
- Czytam sobie. - odpowiedziała nadal patrząc w książkę.
- Ouu.. A co czytasz? - nie dawał za wygraną.
- Aa.. Takie tam.. Nawet sama już nie pamiętam... A ty nie powinieneś być na służbie?
- Teoretycznie tak, ale jakoś nie chciało mi się iść i.. Zwolniłem się z dzisiaj.. - odpowiedział.
- Aaa..
- Jak było na uczelni? - zagadnął ponownie i usiadł obok dziewczyny. Ona tylko westchnęła, zaznaczyła fragment i zamknęła książkę.
- Może być.. Mamy weekand. A w poniedziałek czeka mnie prezentacja ustana..
- Że co cie..? Ehh.. Nie ważne.. Wiesz co dzisiaj za dzień?
- Piątek?
- Tak.. Ale..
- Dzień dobroci dla zwierząt? Piesku? - zaśmiała się. Chłopak tylko spojrzał kpiąco.
- Nie.. Są Mikołajki i..
- Eee.. Tam.. Mikołajki czy nie i tak obchodzę je jak normalny dzień tygodnia..
Hasley się załamał. Nie wiedział czy dziewczyna żartuje czy nie ale wolał przejść do sedna sprawy.
- Ehh.. Za godzinę masz być gotowa.
- Po co? - zdziwiła się Claudia.
- Idziemy do teatru. Bez wymówek bo bilety są już zarezerwowane od miesięcy.- to mówiąc, pozostawił dziewczynę samą w pokoju.

Tak jak Eric sobie życzył, Claudia była gotowa o 19 do wyjścia. Stała przed drzwiami i czekała na chłopaka.
- Masz te kluczyki?
- Tak.. Już idę.. - odparł schodząc po schodach. - Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się i pocałował dziewczynę.
- Nie słodź już tak.. - zniecierpliwiła się. Hasley nie widząc powodu takiego zachowania szatynki, pokiwał tylko głową.
- To ' Upiór w operze' - wyjaśnił. Na twarzy dziewczyny od razu zagościł uśmiech. Claudia pocałowała chłopaka i raźnym krokiem wyszła z domu. - Kobiety... - westchnął.


Późny wieczór. Alex weszła do domu, zakluczyła drzwi i zapaliła światło w przedpokoju. Nie mogła się przyzwyczaić do nowego domu. Ten był przestrzenny i bardzo różnił się od mieszkania w Londynie. Co tu dopiero mówić o klitce w Leeds..
Dziewczyna rozebrała się i weszła na górę. Dostrzegła światło dochodzące spod drzwi łazienki. Uśmiechnęła się bo oznaczało to, że Harry był już w domu. Przystanęła na chwilę i między dźwiękami prysznica, usłyszała śpiew. Podeszła bliżej drzwi i wybuchnęła nie pohamowanym śmiechem, słysząc 'You're Beautiful' - James'a Blunt'a. Zapukała do drzwi.
- Wróciłam! - krzyknęła. Po chwili strumień wody ucichł i dało się słyszeć 'fuck'. Pewnie miało być nie słyszalne ale coś nie wyszło. Ola się zaśmiała i już chciała udać się do sypialni ale drzwi się otworzyły. Spojrzała w stronę Harry'ego. Był w ręczniku, a na włosach miał szampon. Pochylił się i pocałował dziewczynę.
- Blee.. Jesteś cały w pianie i mydle.. - wykrzywia się wycierając usta.
- Nie przesadzaj.. Słyszałaś to? - spytał Harry.
- Ale co? To śpiewanie?
- Czyli słyszałaś?
- Hahah.. Tak. - zaczęła się śmiać. - Rozumiem, że było to skierowane do twojego kolegi. - Harry tylko zgromił ją wzrokiem. - Streszczaj się bo padam...
Alex poszła do sypialni i wyjęła materiały potrzebne jej do pracy w domu. Miała szczęście. Szef był wyrozumiały i pozwolił jej przez weekand zająć się robotą w domu.
Niedługo później z łazienki wyszedł Styles. Tym samym udostępnił ją swojej dziewczynie.

Po kąpieli, Ola zeszła na dół. Światło było zapalone tylko w jadalni. Zauważyła w niej loczka robiącego coś przy stole. Podeszła do niego.
- Mmm.. Spaghetti. Tylko wiesz, że jet już po dziesiątej? - upewniła.
- Wiem. Ale dopiero wróciłaś i coś ci się należy po tygodniu pracy. - uśmiechnął się i odsunął Alex krzesło. Sam usiadł naprzeciwko.
- Ehh.. Ale i tak w weekand czeka mnie siedzenie przy papierach. Jak dobrze pójdzie to film nad, którym teraz pracujemy będzie miał swoją premierę w Leeds za 2 miesiące. - uśmiechnęła się Alex.
- To się cieszę. Tylko możesz mieć mały problem bo jutro jedziemy do Holmes Chaple..
- Co?
- Obiecałem mamie, ze przyjedziemy. Spokojnie.. W niedzielę wrócimy.. - wyszczerzył się Curly Boy i włożył porcję makaronu do ust. - Właśnie.. Czemu tak długo się nie było?
- Bo się kąpałam? - spytała retorycznie Ola.
- Wiem, że się kąpałaś.. Ale zazwyczaj wracałaś ledwo po dziewiątej.
Alex utkwiła wzrok w talerzu.
- Em.. No.. Tak jakby się pomyliłam i pojechałam do tego starego mieszkania... - po tym wyznaniu Harry wpadł w niepohamowany śmiech.
- Ale jak?
- No normalnie.. - odparła i ze złością włożyła jedzenie do buzi.
Przez jakiś czas siedzieli nie odzywając się. W pewnym momencie Hazza wyciągnął rękę i chwycił nią dłoń Alex. Dziewczyna spojrzała mu w oczy, a następnie na swoja dłoń. Leżało na niej małe, granatowe pudełeczko.
- Ymm.. To z okazji Mikołajek.. - powiedział niepewnie. Ola obracała chwilę przedmiot w dłoni, co chwila patrząc na chłopaka. W końcu otworzyła pudełko..


* * *
Miś dla Ryan'a ;)

Muzeum Madamme Tussaud...


Lou i El w nowych nabytkach ;D

Coca Cola xD

'Upiór w operze' *_*

Pudełeczko dla Alex...

One Direction :D