Witajcie :)
Oto 'wyniki' wróżby .
No to sprawdzajcie co wam wyszło ;D
1. Imię twoje.
2. Mówisz prawdę?
3. Czy ktoś cię całował?
4. Kto?
5. Ile razy?
6. Czy jeszcze chciałaś?
7. Gdzie cię całował?
8. Podobało ci się?
9. Całuje jak..
10. Kto cię ostatnio całował?
11. Jaki kolor miało twoje ubranie?
12. Jaki kolor miało jego ubranie?
13. Jak on całuje..
14. Byłaś zakochana?
15. W kim?
16. Ile razy całował?
17. Jak długo?
18. Zrobiłaś coś złego? <if u know what i mean? ;P>
19. Z kim?
20. Gdzie?
21. Co z tego wyszło?
22. Do kogo podobne?
23. Czy jeszcze to zrobisz?
24. Dlaczego?
25. Kiedy to zrobiłaś?
26. Czy dobrze było w tym 'dramacie'?
27. Ile miałaś lat kiedy to zrobiłaś?
A więc?? Jak podoba się wróżba? ;P Liczę na Wasze opinie :)
W następnej kolejności jest 'Story I Part 53' :D
See U ;) And have a nice weekand ;P
KONTAKT
Oto jest oficjalny e-mail bloga marzenia.londyn.1d@spoko.pl Piszcie jak macie jakieś propozycje, pytania, prośby itp.
Mój twitter --> @tohardtobelive
piątek, 30 listopada 2012
czwartek, 29 listopada 2012
Wróżba Andrzejkowa ;D
Hello.!
Pomyślałam sobie, że z okazji Andrzejek zrobię Wam wróżbę. Co wy na to?
ZASADY
Wasze zadanie polega na tym, że odpowiecie na niżej zadane pytania <1-27>. Musicie je zapisać.! Nie musicie pisać w komentarzu.. Wystarczy napisać numerek pytania i odpowiedź na kartce.
Jutro wstawię 'Wróżba Andrzejkowa 2'. Będzie to ciąg dalszy tej wróżby w postaci kolejnej ilości pytań <1-27>. Odpowiedzi jakie udzielicie na pytania w tej części, automatycznie stają się odpowiedziami na jutrzejsze.
Jutrzejsza część będzie dla Was wróżbą.. Tą taką prawidłową. Dziś tylko odpowiedzi na pytania.
PRZYKŁAD
Wróżba andrzejkowa Odp Wróżba andrzejkowa 2 Odp
1. Twoje imię 1. Ola 1. Twoje imię 1. Ola
2. Lubisz zwierzęta? 2. Tak 2. Lubisz lody? 2. Tak
3. Liczba 1-100 3. 69 3. Ile masz lat? 3. 69
itd.
No to ZACZYNAMY ;D
Pytania:
1. Twoje imię.
2. Lubisz lody?
3. Lubisz lato?
4. Imię chłopaka.
5. Liczba 1-100
6. Lubisz filmy o potworach?
7. Podaj część twarzy.
8. Lubisz wiosnę?
9. Nazwa zwierzaka.
10. Imię chłopaka.
11. Kolor, który lubisz.
12. Kolor, którego nie lubisz.
13. Ulubiony aktor.
14. Lubisz słodycze?
15. Imię chłopaka.
16. Liczba 1-100.
17. Czas - godzina.
18. Chciałabyś mieć 500zł?
19. Imię chłopaka.
20. Ulubione miejsce w pokoju.
21. Kogo bardziej lubisz? Chłopaka czy dziewczynkę? <nie chodzi tu o orientację xd>
22. -,,- męża czy żonę?
23. Umówiłabyś się z jednym z 1D?
24. Dlaczego?
25. Noc czy dzień?
26. Czy dobrze się czujesz w spodniach?
27. Liczba 15-25.
Jutro wstawię Odpowiedzi, a w następnej kolejności pojawi się 'Story I Part 53'.
sobota, 24 listopada 2012
Story I Part 52
Hej.
Jak juz może zauważyłyście, po lewej stronie jest ankieta. Dotyczy następnej historii. Głosujcie na ulubieńca, będzie mi łatiej się zdecydować. Ta częśc się jeszcze nie kończy ale postanowiłam myśleć o kolejnej.
A teraz.. Część 52 ;)
- Noo.. To mieszkamy z gliną.. - Stwierdziła Alex gdy
czwartkowego popołudnia siedziały z Claudią w salonie.
- Ale on nawet nie wygląda jak.. Policjant..
- A ty nie wyglądasz na alchemika..
- Co.?! Nawet nie zamierzam nim być..
- No widzisz.. Czyli może on jednak nie jest
policjantem.? - powiedziała Ola biorąc kilka żelek.
- Tak.. A my żyjemy w jednym wielkim śnie a jutro się
obudzimy na Jamajce i okaże się, że jesteśmy jakimiś mrówkami.. - Claudia
zrobiła kpiącą minę. W pewnym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Claudii
wstała otworzyć.
- NIESPODZIANKA!!! - w drzwiach stali Niall i Harry.
- Hej.. Co wy..? Co wy tu robicie? - spytała zdziwiona
dziewczyna.
- Jak to.. Nie cieszycie się.? - spytała Niall i podszedł
do swojej dziewczyny wręczając jej pojedynczą różę. Claudia wzięła kwiat i się
uśmiechnęła. W tym czasie Harry wszedł do salonu.
- Kto to? - spytała Alex nie podnosząc głowy znad
czytanej gazety. Usłyszała tylko ciszę. - Claudia.? Kto przyszedł?! -
dziewczyna podniosła ton głosu ale nadal przyglądała się artykułowi o Katy
Perry.
- Wystarczy jak powiem, że Claudia poszła na górę. -
powiedział Styles do ucha Oli. Szatynka lekko drgnęła słysząc ten niski,
znajomy głos przesiąknięty chrypką. Chwilę potem poczuła na swojej szyi ciepłe
wargi, a na barkach, otulające ją silne ramiona. Uśmiechnęła się.
- Już zdrowy? - spytała obracając się w stronę loczka i
stykając ich nosy ze sobą.
- Jak widać. - wyszczerzył się Harry. - I właśnie dlatego
po ciebie przyjechałem. Jedziemy do mojej mamy.
- Co? Teraz? - Ola się zdziwiła i maksymalnie
wyprostowała plecy.
- No.. tylko się spakujesz.. Chodź.. - Hazza pociągnął
Alex za sobą i poszli do jej pokoju.
- Co ty tu robisz? - spytała Claudia, gdy razem z
Niall'em znaleźli się w pokoju dziewczyny.
- Dawno się nie widzieliśmy.. Więc postanowiłem
przyjechać.
- A Hazz?
- Przyjechał po Alex bo jadą do Holmes Chapel.
- Serio? Nic mi nie mówiła..
- Bo sama pewnie jeszcze nie wie.. - zaśmiał się blondyn.
- Czemu tak długo się nie odzywałaś?
- Miałam sporo pracy.. Wiesz.. Powróciły studia.. Nauka..
- Claudia usiadła naprzeciwko Furby'ego.
- Aaa.. Rozumiem.. - chłopak spuścił głowę.. W pokoju zapadła cisza.
Oboje siedzieli i nie wiedzieli co mają powiedzieć. Nagle zabrakło im tematów do rozmów, nie wiedzieli co mają robić.
- Słyszałam, że pomagałeś Lou przy malowaniu pokoju dla dzieci. - odezwała się pewnym momencie Claudia.
- Emm.. Tak. Dzisiaj El ma wychodzić ze szpitala z małymi.
- O to fajnie.. Myślisz, ze będzie można ich odwiedzić?
- Chyba tak..
W końcu coś się znalazło.. Claudia i Niall zaczęli rozmawiać o Lou, El, Rose i Tommy'm. Lecz żaden z nich nie był usatysfakcjonowany.. Nie był to temat na jaki powinni rozmawiać jako para. Oczywiście.. Przyjaciel był ważny..Ale ich związek także.
Rozmawiali jakiś czas.. Jednak były to tematy, o których rozmawiają najczęściej koledzy, znajomi.. Jakby oboje bali się cokolwiek powiedzieć...
W pewnym momencie pokoju rozległ się dźwięk telefonu. Niall wyjął komórkę i odebrał.Claudia w tym czasie wyszła do toalety. Gdy wróciła Horan oznajmił jej, że musi iść.
- Wybacz.. Zayn dzwonił.. Muszę mu w czymś pomóc. - powiedział i pocałował Claudię.
- Emm.. No spoko...
Brunetka odprowadziła chłopaka do drzwi. Gdy wyszedł poszła do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Alex z Harry'm pojechali już dobrą godzinę temu.. Nie miała z kim pogadać.. Postanowiła zadzwoni do mamy. Jenak po kilku próbach, nawet z nią się nie połączyła. Zaczęła płakać...
W pewnej chwili poczuła, że coś jest na łóżku. Odwróciła się tamtą stronę i zobaczyła Lolę. Kotka podeszła do niej i zaczęła się o nią ocierać.
- Lola.. Alex chyba miała rację mówiąc, że koty wiedzą kiedy człowiek jest smutny.. - lekko się uśmiechnęła i pogłaskała kotkę.
- Jesteśmy w domku. - Lou położył Małą Rose na łóżku. -
To jest wasz pokoik.. Niestety będziecie musieli się ze sobą nim dzielić.. Ale
jak już będziecie starsi to was rozdzielimy.. Taaak.? A wiesz, że ten pokoik malowali tatuś z wujkiem Niall'em.? Taaak.. Wujek Niall też tu był.. - Loui
cały czas stał nad dziewczynką. Gdy do niej mówił, uśmiechał się i
dziwnie przeciągał końcówki zdań.. - Ooo.. A mamusia już przebrała
braaaaciszka.. To my też się rozbierzemy, taaaak? Najpierw czapeczka.. Ooo..
Jak ślicznie.. A teraz kurteczka... Suuuuper dziewczynka..
- Ekhm.!.. - El odchrząknęła. - To jest dziecko.. A nie
jakiś debil.. Poza tym.. Ja Tomm'iego już przebrałam, a ty nad małą Rose się
wleczesz..
- Ale to jest MAŁY człowiek.. Trzeba z nim mówić
wyraźnie.. Prawda Rosie? - mężczyzna spojrzał na córkę. - Widzisz? Ona się ze
mną zgadza.. Chodź.. - powiedział i przełożył małą do łóżeczka. Przebrana i
najedzona zasnęła. El obok do łóżeczka położyła Tommy'ego. Cicho wyszła z
pokoju dzieci i zamykając drzwi, natknęła się na męża.
- Auć.. Lou.. Co ty..?
- Cieszę się, że wróciliście już do domu. - powiedział,
przyciągając do siebie żonę.
- Ja też.. W końcu nie będę musiała się męczyć na tym
niewygodnym łóżku.. - zaśmiała się kobieta. - I spędzić więcej czasu z tobą.. -
Eleanor zbliżyła swoją twarz do Louis'a i ich wargi się połączyły. Oboje dawno
się tak nie czuli. Poród, szpital, dzieci.. Przez to wszystko nie mieli czasu
dla siebie..
- Zrobić ci kąpiel.? - spytał z uśmiechem Tomlinson.
Słysząc mruknięcie, żony uśmiechnął się jeszcze bardziej i zniknął za drzwiami
łazienki.
Eleanor tymczasem poszła po koszulę do sypialni. Zanim
weszła do pomieszczenia przystanęła przy drzwiach. Rozejrzała się po pokoju. W
końcu nie była tu ponad miesiąc.. Nie była miesiąc we własnym domu, a tyle się
zmieniło.. Jej rodzina powiększyła się o dwoje małych istot.. Specjalnie dla
nich przygotowany pokój.. Ściany w odcieniu bordu, przyozdobione licznymi
zdjęciami i obrazami, nie straciły swojego blasku.. Na podłodze walały się
ubrania i różne papiery..
El weszła do środka i przejechała dłonią po meblach..
Poczuła, że opuszkami ściąga kurz. "Chyba trzeba będzie tu co nieco
ogarnąć.." zaśmiała się w myślach. Otworzyła szafę, a jej oczom ukazał się
ład i porządek.. Tak jak zostawiła przed wyjazdem na wakacje..
- Kąpiel czeka.. - usłyszała za sobą głos. Odwróciła się
w stronę Lou i się uśmiechnęła. Wyjęła z szafki żółty, luźny T-shirt i czarne
dresy.
- Dziękuję - powiedziała i przechodząc pocałowała męża w
policzek.
- A to co.? - spytała Alex wskazując budowlę średniej
wielkości z czerwonej cegły. Otoczona była zielenią. Zza budynku wystawały
wysokie, zielone drzewa.
- Emm.. Wydaje mi się, że to kościół..
- Wydaje ci się? - Ola spojrzała na chłopaka.
- Noo.. Tak na prawdę to nigdy tam nie wchodziłem.. -
Styles patrzył przed siebie. Po kilku zakrętach chłopak zwolnił.- Ooo.. Widzę,
że nie tylko my będziemy gośćmi. - Harry się uśmiechnął i zaparkował obok
rodziców Lux.
- Co masz na myśli?
- Zobaczysz.. - Hazza zgasił silnik i spojrzał na Alex.
Widząc jej przerażoną minę zaczął się śmiać. - Ejj.. Kocie.. Nie denerwuj się..
Lux z rodzicami przyjechała.. - chłopak pogłaskał Olę po kolanie. Dziewczyna
odetchnęła lekko. - Ejj.. Noo.. Nie będzie tak źle przecież.. - Harry położył
drugą dłoń na policzku Alex i przekręcił jej głowę tak by mógł na nią spojrzeć.
Popatrzył jej w oczy i się uśmiechnął.
- Jest po 20 więc długo pewnie z nimi nie posiedzimy..
- Taa.. Zobaczymy.. - przytaknęła Ola i przytuliła się do
chłopaka. Harry schował głowę w szyi Alex i obdarowywał ją pocałunkami.. -
Ejj.. Co ty się tak dzisiaj na moją szyję uparłeś..
- Bo.. - Styles podniósł głowę i spojrzał dziewczynie w
oczy. - Jestem wampirem.. - wystawił zęby i ugryzł Alex w szyję.
- Eeejjj.. Hahahah.. Bez takich.. - zaśmiała się i
podniosła głowę Harry'ego. - Wolę tu.. - wskazała palcem usta, na co chłopak
przystanął z ochotą.
Gdy się od siebie oderwali, oboje spojrzeli w przednią
szybę. Na werandzie stała mama Hazzy.
- Myślisz, że ona to widziała? - spytała przestraszona
Ola.
- Tak.. I co.? - odparł obojętnie Styles wysiadając z
pojazdu. Dziewczyna tylko westchnęła i podążyła za nim. - Cześć mamo.
- Hej.. Już zdrowy? - Ann przytuliła swojego syna. -
Cześć Alex..
- Dzień dobry. - Ola uśmiechnęła się do p. Cox na co ona
odpowiedziała jej tym samym i przytuliła dziewczynę.
- Miło was widzieć. Wejdźcie.
Cała trójka weszła do domu. Cały był z czerwonej cegły, a
na nie za wielki parking wychodziły okna. Po prawej stronie były drzwi do
jakiegoś pokoju, a po lewo wieszaki i wejście do garderoby.
- Wezmę to. - powiedział Harry i wziął od dziewczyny
kurtkę. Ola się uśmiechnęła i weszła głębiej. Korytarz skręcał w prawo. Po
lewej stronie stał duży stół otoczony 8 krzesłami. Siedzieli tam dwaj mężczyźni
i dwie kobiety. - Lou.! Tom.! - powiedział loczek i podszedł do pary.
- Harry.! Dziecko.! Ile ja cię nie widziałam. A loczki
dalej takie same - zaśmiała się blondynka i poczochrała włosy chłopaka.
Podszedł do niego także ojciec Lux, Gemma i Robin. Każdy go mocno uścisnął.
- Emm.. To jest Alex. Moja dziewczyna. - Styles
przedstawił Olę i złapał ją tym samym za rękę.
- Dzień dobry. - przywitała się. Starsi chwilę na nią
patrzyli.
- Hej. Cieszę się, że w końcu mogę cię poznać tak bliżej.
- chwilę niezręczności przerwała Gemma i przytuliła Alex. Reszta poszła jej
śladem.
- Jestem Lou.. - przedstawiła się blondynka. - O.. Emm..
A co ci się tu stało? - spytała wskazując małą bliznę na czole Oli. W tym
momencie wszyscy obecni spojrzeli w to miejsce. Alex poczuła się nieco
skrępowana.
- Emm.. Jak byłam mała.. Czekałam na rodziców w sklepie..
Nudziło mi się więc zaczęłam bujać się na krześle. No i tak się huśtałam, że
spadłam i głową walnęłam w wystający kontakt...
- Uuu.. - wyrwało się Robinowi.. - Em.. Siadajcie.. Ii..
miło cię wreszcie poznać, Olu. - uśmiechnął się ojczym Hazzy i poszedł do
kuchni. Loczek spojrzał na dziewczynę i się uśmiechnął. Chciał coś powiedzieć ale tylko się zaśmiał.
- Lux. Zobacz kto przyjechał? - powiedziała Lou.
Dopiero teraz Alex zobaczyła małą dziewczynkę rysującą
przy stoliku do kawy. Wpatrzona była w telewizor.
- Ehh.. 'Księga dżungli'.. Luxie..
Dziewczynka z blond włoskami odkręciła się w ich stronę.
Gdy zobaczyła Harry'ego, od razu rzuciła mu się na szyję.
- Wujek!!! - krzyknęła Lux.
- Hej skarbie. - loczek przytulił dziewczynkę mocno do
siebie. - Zobacz co mam..
Styles wyjął z torby lalkę zakupioną w Australii.
- O!!! Super. Dzięki.- ośmiolatka się uśmiechnęła - A skąd wiedziałeś, że lubię lalki?
- Emm.. Ola mi pomogła. Ma siostrę starszą od ciebie o 2 lata - uśmiechnął się Styles i wskazał na Alex. Dziewczynka spojrzała na szatynkę. Podeszła do niej, a Alex kucnęła.
- Cześć. Jestem Lux.
- A ja Ola.
- Ty nie jesteś stąd. - stwierdziła mała, na co Alex się zaśmiała.
- Nie.. Jestem z Polski.
- Mam koleżankę z Polski.- Powiedziała Lux i złapała Olę za rękę. - Nazywa się Wiktoria. Powiedziała, że kiedyś mnie tam zabierze.. Ale mi się wydaje,że tylko tak powiedziała żeby nie było mi smutno.. Najpierw chcę zobaczyć twoją siostrę.. - Luxie pociągnęła Olę do pokoju, w którym tymczasowo spała z rodzicami. - Chodź. Pokażę ci coś.
Alex spojrzała na dorosłych. Widząc uśmiechnięte, a zarazem zdziwione twarze, wzruszyła ramionami i poszła za Lux.
- No, braciszku.. Chyba masz konkurencję.. - zaśmiała się Gem i siadła do stołu. Harry spojrzał na siostrę z pytającą miną.
- Zawsze to ty byłeś obiektem zainteresowania w oczach młodej.. Alex cię zastąpiła.. - poparł brunetkę Tom. Wszyscy zaczęli się śmiać. Usiedli do stołu zaczęli wypytywać loczka o poznanie z Alex, o jej pochodzenie... Harry cierpliwie to znosił.. Jednak odetchnął gdy Alex do nich wróciła..
- Emm.. Jest ktoś w domu?
- Ja jestem..
- A 'ja' to znaczy kto? - Eric wszedł do salonu. Zobaczył
Claudię siedzącą przy stole. Była cała zawalona książkami, słownikami i Bóg wie
czym jeszcze..
- No.. Ja..
- Aha.. To wiele wyjaśnia.. - powiedział Hasley, a w
odpowiedzi otrzymał tylko kpiący uśmiech
i westchnienie.
- Ile nad tym siedzisz?
- Może z 3-4 godziny..
- I tak bez przerwy.?! - chłopak się zdziwił. Claudia
pokiwała głową. - Chodź.! Rozluźnisz się..
- Co.?! Niee.. Ja muszę to zrobić..
- Oj.. Godzinka cię nie zbawi.. - Eric pociągnął Claudię
za rękę i spojrzał na zegarek. - Przed północą będziemy...
Chłopak się uśmiechnął na co brunetka tylko wywróciła
oczami. Ubrali się i wyszli z domu.
- Too.. Gdzie idziemy? - spytała Claudia zamykając drzwi.
Gdy się odwróciła.. Widok ją przeraził.. - Ty.. Chyba nie myślisz, że ja na to
wejdę.. - powiedziała wskazując motor. Eric wyciągał w jej stronę drugi kask.
- Przecież nic ci nie zrobię... Jestem gliną i wiem co mi
grozi.. Poza tym miałem przecież szkolenia i bezpodstawnie nie mogli mi dać
prawa jazdy na motorze, skuterze etc.
- Noo.. Niby masz rację.. Ale..
- Oj nie aluj mi tutaj tylko wsiadaj..
Claudia wzięła od niego kask. Założyła kask i siadła za
Erick'iem.
- Złap się tutaj jak się boisz.. - chłopak wskazał tylne
siedzenie. Aby dobrze się złapać musiałaby się wyprostować, ręce położyć z
tyłu.. - Albo tutaj.. - Eric podniósł bluzę by dziewczyna mogła go objąć.
Claudia spojrzała na biodra chłopaka i niepewnie położyła na nich swoje ręce.
Hasley uśmiechnął się pod nosem i odpalił silnik.
- Tylko jedź wolno.. - poprosiła Claudia. Eric tylko się zaśmiał i ruszył z pojazdu. Dziewczyna mocniej ścisnęła kierowcę.
Na ulicach nie było wielkiego ruchu. Mijali pojedyncze samochody.. Claudia zawsze marzyła o przejażdżce na motorze. Sama jednak nie posiadała ani prawa jazdy, ani motoru.. Uśmiechnęła się i rozluźniła uścisk. Nigdy nie czuła się tak jak tera.. Ta adrenalina i poczucie, że nic jej się z Erick'iem nie stanie.. Raczej.. Jechali bardzo szybko i pod wiatr.. Niebo zabłysnęło od gwiazd, a pełnia księżyca nadała wszystkiemu uroku..
Zatrzymali się przy Trafalgar Square. Eric pomógł zdjąć kask Claudii i wziął od niej kask. Siedli przy fontannie.
- Lubię to miejsce. - powiedział chłopak.
- Czemu? - zaciekawiła się dziewczyna.
- W zasadzie to nie wiem.. Zawsze jest tu pełno ludzi,którzy robią coś niezwykłego. Czasem grają i śpiewają.. Niektórzy tańczą.. Często też odbywają się tu festyny charytatywne.. Ale nocą.. Wygląda to zupełnie inaczej.. Z resztą jak widzisz.. - uśmiechnął się i wychylił rękę do wody.
- Jak przyjechałyśmy tu z Alex i jeszcze nie miałyśmy pracy, ani mieszkania.. Często tu przychodziłyśmy i zarabiałyśmy.. - dziewczyna się uśmiechnęła.. - Ja grałam na gitarze, a Alex śpiewała.. Znaczy.. Obie śpiewałyśmy ale przeważnie to Alex wybierała piosenki..
- Co ty nie powiesz.. - zaśmiał się Eric i ochlapał Claudię. Dziewczyna gwałtownie odwróciła się w jego stronę i zmrużyła oczy.
- Spróbuj jeszcze raz, a...
- Dobra.. - chłopak ponowił czynność. Tak zaczęła się bitwa wodna. Zaczęli ganiać się dookoła fontanny i chlapać.
W pewnym momencie ktoś złapał Erick'a za ramię.
- Czy wie pan.. Eric? - mężczyzna się zdziwił na widok kolegi z pracy.
- Sam? Cześć.. - Eric chciał uściskać kumpla.. Jednak potrzymał się widząc, że jest cały mokry.
- Wiesz, że 'korzystanie' z fontanny, szczególnie o tej porze jest zabronione.. - powiedział facet w mundurze.
- Wiem ale.. - W tym momencie podeszła do nich Claudia..
- Emm.. Co się stało? - spytała wciąż się śmiejąc.
- Niee.. nic.. To mój kumpel z pracy.. Sam.. A to Claudia.. U niej właśnie wynajmuję pokój.. - Eric znacząco spojrzał na kolegę. Ten zrozumiał chyba o co chodzi więc tylko się uśmiechnął i odszedł. - Ekhm..
- Wracajmy już... - powiedziała Claudia i poszła w stronę motoru.
- Dobra.. Ale nawet 30 minut tu nie jesteśmy..
- Oj nie dramatyzuj..
- To.. W zamian za dzisiaj, jutro pójdziemy na lody... - powiedział Eric i wsiadł na motor.
Claudia się nieco speszyła. Przecież była z Niall'em.
- Ja jutro mam zajęcia.. - odparła i siadła za chłopakiem.
- To przyjadę po zajęciach.. - uśmiechnął się i podał Claudii kask. Nie dał jej nawet szansy na odpowiedź ruszając z miejsca.
- No dobra.. Kończę o 15.40. - powiedział Claudia gdy podjechali pod dom. Następnie weszła do domu i skierowała się w stronę łazienki.
Harry wstał z łóżka i wychylił się za drzwi. W hallu
nikogo nie było, a drzwi pozamykane.. Loczek po cichu skradł się do salonu.
Było może po 3 więc wszędzie było ciemno jak nie powiem gdzie.. Chłopak
podszedł do kanapy i przyjrzał się postaci leżącej na niej. Powoli wszedł pod
kołdrę i położył się za Olą. Zaczął obserwować jej rysy twarzy, lustrować każde
znamię, bliznę, pieprzyk.. W pewnym momencie dziewczyna się przekręciła i omal
by nie spadła z kanapy. Harry odruchowo objął ją by nie spadła i przysunął
bliżej siebie.
- Jejku!! - Styles zakrył dłonią buzię Oli.
- Csiiszej.. Obudzisz wszystkich.. - wyszeptał Curly Boy.
- Co ty tu robisz? Miałeś spać u siebie..
- Wiem.. Ale nie potrafię.. Jak wiem, że tu jesteś i
śpisz na kanapie to ja jakoś nie mogę..
- To ty w ogóle nie spałeś..? - zdziwiła się Alex.
- No nie.. - odparł Harry i subtelnie pocałował dziewczynę. - Nie mogę zasnąć..
- A chociaż próbowałeś? - zaśmiała się i przeczesała dłonią włosy chłopaka.
- Tak jakby.. - wyszczerzył się Styles i przygryzł wargę Alex.- A może byśmy.. - Harry oderwał się od ust i zaczął
zjeżdżać w kierunku szyi..
- Nie.. - stanowczo powiedziała Ola. Harry nie reagował..
Jego chłodne wargi wpiły się w skórę na szyi Alex, a jedna dłoń znalazła się na
jej pupie. - Harry.. Nie..
- Ale.. My jeszcze.. Nie.. - powiedział Styles
przerywając 'rozdawanie prezentów' na szyi dziewczyny.
- I na razie nie będziemy.. Hazza.. Hahaha.. Ej.. To
łaskocze..
W pewnym momencie usłyszeli kroki. Chwilę potem w kuchni
zapaliło się światło. A ponieważ salon i kuchnia nie są oddzielone żadną
ścianą, łatwo było dostrzec, że na kanapie coś się rusza.
Na chwilę Harry przestał.. Jednak powrócił do poprzedniej
czynności gdy usłyszał kaszlnięcie. Znał tego faceta od dawna i wiedział, że
Robin nic mu nie zrobi. Lecz Alex nie była tak pewna jak jej chłopak. Próbowała
oderwać go od siebie ale nie skutkowało.
- Nie przeszkadzajcie sobie.. Ja tylko przyszedłem po
wodę.. - usłyszeli niski głos i zamykanie szafki. - Dobra.. noc.. - usłyszeli
na koniec i światło zostało zgaszone.
- Zwariowałeś.? - zdenerwowała się Ola. - Wiedzę tych
ludzi po raz pierwsz i juz po pierwszej nocy będą myśleli, że jestem z tobą ze
wzgl.. - 'kazanie' przerwał jej pocałunek Harry'ego. Dziewczyna zgromiła go
wzrokiem i odwróciła się do niego tyłem. - Wracaj do siebie..
- Ale mi zimno..
- To się w końcu ubierz, a nie śpij w samych majtkach..
- Bokserkach..
- Nieważne..
* Następnego dnia - Londyn
Gdy Claudia wyszła ze szkoły, Eric już czekał. Dziewczyna się uśmiechnęła i podeszła do niego.
- Nie na motorze?
- A co? Podobało się?
Brunetka się zaśmiała. Zaczęli iść w stronę budki. Jednak zanim znaleźli się na miejscu, mijali plac zabaw.
- Chodźmy am -poprosiła Claudia. Nie czekała nawet na odpowiedź towarzysza i pobiegła na oponę. - Jeej.. Jak fajnie.. - zaczęła się huśtać. Eric się oparł i patrzył na brunetkę.
- A ty masz kogoś? - spytała nagle Claudia.
- Nie..
- O.! To trzeba ci kogoś znaleźć. - zaśmiała się i rozejrzała. - Może tamta? - Wskazała rudą dziewczynę przechodzącą z psem. Spojrzała na chłopaka ale widząc kwaśną minę, zmieniła obiekt
- A co myślisz o tej? - dziewczyna wskazała na blondynkę
w szpilkach. - Opalona, długie blond włosy, elegancka, długie nogi..
- Nieee.. Za krótka spódnica.. Na tych szpilka chodzi jak
jakiś mamut na wrotkach.. - Eric zrobił skrzywioną minę.
- Ehh.. No to.. No bujaj.. - Claudia się zaśmiała..
Rozejrzała się dookoła. - O! Spójrz.. Tamta ci się spodoba.. Kruczoczarne
włosy, brązowe oczy, nie za wysoka.. Widać, że nie lubi.. - w tym momencie Hasley
się wyłączył. Nie słuchał co dziewczyna mówi. Patrzył się na nią.. Patrzył jak
długie, brązowe włosy powiewają z rytmem bujania huśtawki. ' Szkoda tylko, że
ona nie wie, że to ona jest moim ideałem'.
- I co.?
- Co? - z zamyślenia wyrwało go pytanie Claudii.
Potrząsnął głową.. ale.. Na nieszczęście była w tym miejscu drabinka.. Eric w
nią przywalił. - Au.!! - syknął i złapał się za czoło.
- Ał.. Niee..
- Hahahah.. Pierdoła.. - dziewczyna zaczęła się śmiać.
sobota, 17 listopada 2012
Story I Part 51
- Jesteś pewien, że na pewno tu mieszkają?
*następnego dnia
- Wiesz, że trzeba będzie zrobić Jack'owi miejsce. - powiedziała Danielle do męża gdy oboje leżeli w salonie i oglądali MTV.
- Miejsce.. Narazie może spać z nami w pokoju. Oczywiście do czasu kiedy nie skończę opróżniać pokoju gościnnego.
- Tylko co my zrobimy z tymi wszystkimi gratami..
- Tak. Jestem pewien. Przecież nie raz tu byliśmy. - rodzice Zayn'a właśnie podjechali pod dom syna i jego dziewczyny.
- A skąd wiesz, że są akurat w domu. - upewniała się Trish, zatrzymując tym samym dłoń męża przed naciśnięciem dzwonka.
- Przejechałem ponad 200 mil, a ty się mnie pytasz czy oni są w domu.? - ojciec Zayn'a był oburzony. - To nie zadzwoniłaś do niego przed wyjazdem.?!
- Nie krzycz na mnie. Myślałam, że ty to zrobiłeś skoro tak mnie pospieszałeś...
- Emm.. kochanie.. - Perrie wyjrzała przez okno kuchenne. - Czy to nie przypadkiem twoi rodzice.?
- Co.?! - Zayn natychmiast znalazł się przy blondynce. - Co oni tu robią?
- Chyba się kłócą.. Nie sądzisz, że powinniśmy ich wpuścić.?
Malik spojrzał na dziewczynę i przytaknął. Podbiegł do drzwi. Gdy je otworzył, rodzice spojrzeli na niego z lekkim zażenowaniem.
- Eee.. Hej. - odezwał się Massar.
- Cześć. Wejdźcie.. Chyba, że przyjechaliście się tylko posprzeczać przed moim domem to.. - Zayn nie dokończył gdyż mama i tata weszli do środka.
- Dzień dobry. - przywitała ich Perrie.
- Witaj słońce. - uśmiechnęła się Trish i przytuliła wybrankę syna.
- A syna nie przytulicie.. Rozumiem.. - Zayn zrobił skwaszoną minę. Po tych słowach, poczuł na swoich barkach silne ramiona.
- Dobrze cię widzieć synu. - odezwał się pan Malik.
- Też się cieszę, że jesteście.. Wejdźcie do salonu. - zarządził Zayn.
Wszyscy udali się w tamtym kierunku i siedli przy stoliku do kawy. Perrie zaproponowała coś do picia, na co państwo Malik z chęcią przystali.
- To jak wam się wiedzie? - zagadnęła Trish. Spojrzała na syna i się uśmiechnęła.
- Nooo.. Dobrze.. A u was.? Czemu przyjechaliście.?
- A musi być jakiś powód.? Chcieliśmy się z wami zobaczyć. - powiedział ojciec chłopaka.
- A u Saffy, Waliyah i Daniyah.? - spytała Perrie, stawiając filiżanki na stolik.
- Saffa pojechała do Daniyah na weekand. Jutro ma wrócić. A Wally mówiła, że jak na razie daje rade na studiach.
- Aaa.. To dobrze, że u nich dobrze. - blondynka uśmiechnęła się i siadła koło Zayn'a.
- My właśnie mieliśmy do was dzwonić.. - zaczął niepwenie chłopak i spojrzał na Perrie. Dziewczyna 'odczytała jego zamiary i kiwnęła głową.
- A co się stało.? - spytał Massar.
- Bo chodzi o to, że.. będziecie dziadkami. - powiedział mulat i spojrzał na rodziców.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza.. Przerwał ją dopiero głos głowy rodziny.
- Znaczy, że jesteś w ciąży.? - spytał Perrie. Dziewczyna skinęł twiredząco głową. W tej samej chwili Zayn uścisnął jej rękę, a spojrzenia wszystkich skierowane były na p. Malika. - To jakieś żarty, tak?
- Nie. Myślisz, że żartowalibyśmy w ten sposób.?
- Przecież wy nie jesteście po ślubie.! Nawet wyznanie macie inne.! Pomyśleliście chociaż przez chwilę jak wy zamierzacie to dalej ciągnąć.?! - mężczyzna był wyraźnie zdenerwowany.
- Jesteśmy już dorośli. Rodzice Perrie już o wszystkim wiedzą i potrafią się tym cieszyć. Nie przeszkadza im religia, a tobie jak zwykle coś nie pasuje. - Zayn także podniósł ton głosu.
- Przestańcie. - przerwała mama chłopaka. - Cieszymy się. Bardzo.
- Jakoś tego po was nie widać. - odparł mulat zdecydowanie patrząc w oczy ojca. Przetrzymał wzrokiem jeszcze chwilę po czym wstał i wyszedł z pokoju.
*następny dzień/ wieczór
Alex weszła do pokoju Hazzy. Odłożyła tacę z kanapkami i
kakao na szafce przy drzwiach. Zobaczyła, że Harry śpi, więc starała się nie
hałasować i po cichu zamknęła drzwi. W pomieszczeniu panował półmrok i lekki
bałagan. Na krześle leżały koszulka i jeansy Harry'ego, a na biurku można było
dostrzec różne papiery, gazety.
W tym momencie, Alex powróciły wspomnienia z sylwestra.
Taka sama atmosfera panowała gdy przeszkodziła Harry'emu i Caroline. Też miała
tacę, tylko że z drinkami.. Dziewczynie zaszkliły się oczy na to wspomnienie.
Wzięła tacę i podeszła do łóżka. Postawiła ją na szafce
nocnej obok łóżka i spojrzała w stronę loczka. Przyglądała się jego kasztanowym,
rozczochranym lokom, czerwonym, lekko rozchylonym wargom. Zjechała wzrokiem
niżej i spostrzegła odsłoniętym zza kraciastej koszuli torsie, naszyjnik, który
podarowała chłopakowi na gwiazdkę. Uśmiechnęła się i spojrzała na jego
zamknięte powieki, które dysponowały szerokim wachlarzem czarnych rzęs. Po
policzku Oli spłynęły łzy.
W pewnym momencie Harry się poruszył i lekko rozchylił
powieki. Gdy zobaczył dziewczynę, uśmiechnął się i przetarł dłonią oczy. Chwilę
się jej przyglądał, po czym zmarszczył brwi i posunął się by zrobić miejsce
Oli.
- Płakałaś.. - powiedział gdy dziewczyna położyła się
obok niego.
- Niee..
- Ja... Egh.. Stwierdzam fakty.. Co się stało.? - spytał
i przytulił Alex do siebie.
- Nic się nie stało.. Wszystko ok. - odparła szatynka i
wtuliła się w Styles'a.
- Przecież nie płakałabyś bez powodu..
- Ale to.. Ehh.. Gdy weszłam do pokoju.. Przypomniał mi
się sylwester.. Ten sam moment.. Kiedy zobaczyłam ciebie i.. Caroline jak.. -
Alex nie dokończyła.. Po jej policzkach znów spłynęły łzy. Harry odsunął od
siebie Olę w taki sposób, by mógł spojrzeć jej w oczy.
- Posłuchaj.. - Hazza ujął twarz Alex w dłonie i skupił
swoja uwagę w jej źrenicach. - Egh.. To było kilka miesięcy temu.. Był to
największy błąd jaki popełniłem. Chciałbym cofnąć czas ale nie potrafię.. -
przetarł kciukiem łzę z policzka dziewczyny. - Jesteś dla mnie najważniejszą
osobą. Egh.. Żałuję, że to się tak potoczyło.. Że musiałaś to zobaczyć, że
uświadomiłem sobie wszystko tak późno. Egh.. Nie myśl o tym więcej.. To moja wina..
Przepraszam. - chłopak pocałował Alex w czoło i mocno do siebie przytulił. -
Egh.. Nie powtórzy się taka sytuacja. Obiecuję.. - Harry ponownie pocałował
dziewczynę w czoło. Przez chwilę trzymał jeszcze wargi na jej skórze.
- Przepraszam, że do tego wróciłam. To.. Samo tak
wyszło.. - Ola spojrzała na chłopaka i lekko się uśmiechnęła. - Przyniosłam ci
kolację. - dziewczyna pocałowała loczka i podała mu jedzenie.
- Kolację.? To.. Egh.. Ile ja spałem?
- Kilka godzin.. Nie wiem kiedy zasnąłeś, ale gdy jesteś
chory powinieneś odpoczywać.. i ty o tym doskonale wiesz.. - Alex się zaśmiała
i poczochrała włosy chłopaka.
Para siedziała razem jeszcze długo. Dopiero po 23 Harry
się zorientował, że dziewczyna śpi.. Nie odpowiadała na jego pytania... Chłopak
się uśmiechnął i przykrył ją kołdrą.
*ranek
- Heej.. Która godzina? - spytał zaspanym głosem Hazza,
widząc jak jego dziewczyna krząta się w ubraniu po pokoju.
- Przed 7.00.
- Egh.. Czemu tak wcześnie wstałaś.?
- Muszę lecieć do pracy.. I.. Załatwić coś jeszcze..
- Aa... Ale poleż.. Egh..! Jeszcze chwilkę ze mną.. -
poprosił, podnosząc się do pozycji siedzącej. Szeroko się uśmiechnął, na co Ola
się zaśmiała i podeszła do Styles'a. Siadła obok niego. Curly Boy to
wykorzystał i ją pocałował.
- Mmm.. Tak mogłoby być każdego ranka.. - dziewczyna się
rozmarzyła i przytuliła do Hazzy.
- To znaczy, że musisz zostać.. Egh.. Egh..
- Chciałabym ale muszę lecieć. Przyjadę po pracy, ok?
Muszę pogadać z szefem, ale nie wiem czy dam radę.. - Alex podniosła głowę i
spojrzała na chłopaka.
- Wierzę w ciebie - powiedział Harry i pocałował Alex w
nos.
- Dzięki.. Naprawdę muszę już iść. - dziewczyna się
uśmiechnęła i skierowała do drzwi.
- Egh.. Skarbie..?
- Hmm.?
- Kocham cię. - powiedział Styles i się szeroko
uśmiechnął. Ola wywróciła oczami, posłała chłopakowi całusa i po chwili
siedziała już w samochodzie.
‘Noo.. To kolejny dzień na uczelni, za mną.. A to dopiero wtorek.. Uroczyście
mogę stwierdzić, że przeżyłam.. W sumie to tak najgorzej nie było.. Ale..
Chwila.. Co ja mam dzisiaj jeszcze zrobić…? A! Wprowadza się Eric.. Czeka mnie
napisanie i wyjaśnienie kodeksu karnego.. Wydrukowanie tekstów i nut dla młodych..
jejku..’ Claudia wracając z uczelni rozmyślała i planowała resztę dnia.
Gdy dojechała pod dom, czekał już na nią Hasley.. miał 2
walizki i siedział na werandzie schodów. Dziewczyna wygramoliła się z samochodu
i podeszła do współlokatora.
- Hej. – rzuciła na powitanie i wyjęła z torby klucze.
- Cześć.
- Długo czekasz.?
- Jakieś 3 godziny.. – powiedział niby obojętnie chłopak.
- Co.? 3 godziny.??
- Żartuję .. – Eric się uśmiechnął i wszedł do środka. –
Może jakieś 20 minut.
- Ufff.. Trzeba ci jeszcze dorobić klucze. Przepraszam
ale miałam urwanie głowy i nie zdążyłam..
- Spoko.. Emm.. To ja mam pokój na górze po prawo?
- Tak. Ten drugi. Pierwszy jest mój.. – zaśmiała się
Claudia i ruszyła do kuchni.
Pierwsze co zrobiła to zajrzała do lodówki.. Chwilę
postała po czym stwierdziła, że ma ochotę na leczo.. Wyjęła ostatnią paprykę,
poszukała cebuli..
W czasie gdy ona gotowała, Hasley podziwiał swój pokój..
Wypakowywał się, rozgaszczał.. I podziwiał..
Po jakimś czasie, Claudia siedziała przy stole i zajadała
się swoją potrawą. Właśnie w jadalni zastał ją Eric gdy skończył się oswajać z
nowym miejscem.
- Smacznego.
- Dzięki – odpowiedziała Claudia i wbiła czerwone warzywo
na widelec. – Chcesz to sobie włóż. Dużo tego.
- Emm.. Dzięki. Aa.. Gdzie są talerze.?! – krzyknął
chłopak z kuchni.
- Dolna, narożna szafka po lewo.
- Dobra, mam.. Dzięki!
Claudia się zaśmiała. Skończyła swoją porcję i poszła na
górę, zostawiając tym samym lokatora samego.
- Wyniesie się do garażu..
- Nie.! - kobieta prawie krzyknęła.
- Czemu?
- W tym garażu to już jest wszystko. Już jakiś czas temu prosiłam cię byś w nim posprzątał.
- Ale przecież jest porządek. Ja tam wszystko mogę znaleźć.. - powiedział Liam, nie widząc problemu.
- Taak.? Ja jak tam dzisiaj weszłam to mało się nie zabiłam o porozrzucane szpilki, śrubki, gwoździe i różne inne tym podobne rzeczy. A.! A gdzie stoi drabina.??
- Stoi.. Przy ścianie po prawej stronie. Na samym końcu by nie zajmowała za dużo miejsca..
- No to cię kochanie zaskoczę.. drabina mój drogi leżała na środku.. A wszystkie rzeczy z pudeł były powywalane na podłogę. Te twoje liny, nie liny..
- Ale.. Ehh. - Liam wstał z kanapy i poszedł do garażu. Dan skierowała się za nim.
Gdy Li otworzył drzwi garażu zdziwił się nie mało. Było tak jak mówiła jego żona..
- Emm.. Tylko, że ja tu dzisiaj trochę posprzątałam..
Payne spojrzał na Danielle z otwartą buzią.. Nic nie powiedział i wszedł do środka.
Nagle usłyszeli jakiś hałas. Oboje spojrzeli na siebie. Ponieważ nie był to żaden z nich rozejrzeli sie po pomieszczeniu. Znów hałas. Jakby coś było zamknięte w pudle i próbowało się wydostać.. Danielle spojrzała pod blat.
- Li.. Liam.. Cz-Czy ty to widzisz.?? - mąż znalazł się przy niej natychmiast.
- Ale skąd by się ty wziął.. - powiedział Liam i wyjął z pudła małego szczeniaczka -busseta bretońskiego.
- I ile on musiał tu siedzieć.. Weź go do środka..
- Nie zauważyłaś go dzisiaj.?? - spytała p. Payne gdy byli już w domu. Dan wyjęła z lodówki jakieś mięso i w misce podała je małemu gościowi.
- Nie.. Może spał.. Ale nawet go nie słyszałam, a pod blat też nie zaglądałam.. Z resztą.. Długa na ciebie i na ten twój bałagan narzekałam..
- Aha.. Czekaj.. Co.? - Liam spojrzał na żonę.
- Nie, nic.. Mówiłam, że może nazwiemy go Muddler.? - kobieta się uśmiechnęła.
- Ale on z nami nie zostaje.
- Zostaje. nie zamierzam go wypędzać na ulicę ani oddawać do schroniska.. Muddie zostaje z nami. - powiedziała stanowczo Dan i pogłaskała pieska.
- Czemu akurat 'Muddler'.. A jeśli to dziewczynka i się obrazi za to, że nazywasz ją po męsku..
- Kochanie.. - kobieta podeszła do męża i położyła mu dłonie na ramionach. - Po pierwsze Muddler to bałaganiarz, a po drugie.. wiem, że to pies.. bo.. wiem.. I ty też powinieneś to wiedzieć - Danielle się zasmiała i pocałowała Liam'a.
- Ehh.. No dobra.. Zostaje z nami.. - westchnął ostatecznie Liam.
- Tak.! Wygraliśmy.. Słyszysz Muddie? Plan się powiódł.
- Jaki Plan?
- Heh.. Bo ja go dzisiaj znalazłam w ty garażu.. Ale czekałam aż przyjdziesz.. - Dan się uśmiechnęła. Liam tylko wywrócił oczami i poszedł do salonu..
- Jestem.!!! – krzyknęła Ola od progu domu. Nikt jej nie
odpowiedział więc przeszukała parter po czym poszła na górę. Zaszła do pokoju
przyjaciółki. – Hej, jestem już.
- O. Hej. Nie słyszałam cię. – odparła Claudia i podniosła
głowę znad książki. – Jak było przez te 4 dni? Mam się spodziewać Halexiątek.? –
zaśmiała się dziewczyna za co oberwała poduszką.
- Nieee..? Doobrze było.. Tylko Harry zamiast leżeć i
szybciej wyzdrowieć to sobie jeszcze chodził, wychodził na balkon.. – Alex
usiadła obok. – Co czytasz.?
Claudia spojrzała na nią wzrokiem mówiącym ‘Kpisz?’
- Muszę na jutro wyjaśnić i kilka zasad kodeksu karnego… Ale.. Nie.
Ogarniam. Tego.
- O! To poczekaj chwilę. Zostawię u siebie rzeczy i za
chwilę przyjdę. Po-lookam sobie i ewentualnie ci pomogę. – powiedziała Alex i
udała się w kierunku swojego pokoju. Gdy z niego wychodziła otworzyły się drzwi
łazienki. Zza nich wyszedł wysoki, postawny mężczyzna.. W samym ręczniku.. Alex
stała w drzwiach i się na niego patrzyła.. Widziała jak wchodzi do pokoju
Claudii.. Kilka sekund później szybko z niego wyszedł.
- Hej. – powiedział, uśmiechnął się do Oli i zniknął w
pokoju obok. Dziewczyna wpadła do pokoju Claudii.
- Czy ja o czymś nie wiem.?!
- A.. Heh.. Emm.. Eric się już tu wprowadził.. - Claudia zrobiła speszoną minę i spojrzała na przyjaciółkę.
- Co.? Kiedy.?!
- Wczoraj..
- Aha.. Emm.. No spoko.. - Alex usiadła obok przyjaciółki. - Ale ciacho się trafiło, nie.?? - dziewczyna pokiwała brwiami. Claudia nic nie odpowiedziała i udała, że zajmuje się czytaniem. - Tyy.. No nie gadaj.. Podoba ci się.. Ale.. C-Co z Niall'em... - w tym momencie dziewczyny usłyszały pukanie do sypialni.
- Mogę wejść.? - Hasley uchylił drzwi i wystawił głowę.
- Emm.. Wchodź.. - powiedziała Claudia i spojrzała na przyjaciółkę.
- Jestem Eric Hasley.. - przedstawił się i wyciągnął dłoń w kierunku Oli. - Przepraszam cię za ten.. ym..
- No rzeczywiście 'Eric Z..' - szatynka spojrzała na Claudię.
- Ojj..
- Nieważne.. Alex. - uśmiechnęła się i uścisnęła dłoń chłopaka. - To ty od wczoraj mieszkasz z nami.?
- Noo.. Tak ustaliłem w sobotę z Claudią.
- Okok.. To.. - Ola się chwilę zawiesiła.. - Kasa na początku każdego miesiąca.?
- Tak, spoko..- W pokoju zapadła niezręczna cisza. - To ja może pójdę..
- Em. Poczekaj chwilę.. Może wy będziecie wiedzieć.. - powiedziała Claudia i zaczęła czytać fragment książki. - 'Pozbawienie praw publicznych. Pozbawienie praw publicznych obejmuje utratę czynnego i
biernego prawa wyborczego do organu władzy publicznej'. Tylko tyle mamy napisane. A na dodatek nie kminie tego.. Może wy coś wiecie..?
- Czyli, że gdy sąd pozbawi cię praw publicznych to nie możesz głosować.. - zaczął Eric. - Jeśli jesteś lub byłaś w wojsku to odbierają ci wszystkie ordery i tracisz stopień wojskowego i na powrót stajesz się szeregowym. Ale to wszystko zależy jeszcze od tego co zrobiłaś. Sąd może orzec pozbawienie praw publicznych, w razie
skazania na karę pozbawienia wolności. Ale niestety nie krócej niż od 3 lat za
przestępstwo. Oczywiście popełnione w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. - Eric powiedział to obojętnym tonem. Podniósł wzrok na współlokatorki. Obie patrzyły się na niego jak na jakieś dziwadło.
- Hah.. A ty skąd wiesz.?? Jesteś jakimś gliną czy co..? - zaśmiała się Alex. Widząc dość skrępowane spojrzenie chłopaka, szczęka jej opadła. - No nie gadaj..
poniedziałek, 12 listopada 2012
Story I Part 50/ jedna autorka
Przepraszam Was bardzo mocno, że rozdział nie ukazał się w weekand. Wiem, że napisałam, że będziemy dodawać co tydzień ale wynikła pewna sytuacja. Poszły za nią pewne skutki..
Mianowicie.. Zostałam sama. Claudia nie jest już jedną z autorek. Nauka, problemy komunikatywne między nami i inne sprawy..
Mam nadzieję, że jakoś się jedna wyrobię z pisaniem..
O wszystkim co dotyczy bloga będę Was informować. Mama nadzieję, że ze względu na to nie odejdziecie.
Wiem, ze wcześniej zawaliłyśmy trochę tą sprawę, za co jeszcze raz przepraszam.. Nie będę się wgłębiać w ten weekand bo wolałabym o nim zapomnieć..
Pisana dzisiaj, po szkole oczekiwana część. Pisana przeze mnie.. Choć dużo w tym parcie pomogła mi Ola. Dziękuję Ci bardzo bo chyba bym się nie wyrobiła do tej godziny..
Wywyiad dla RMF MAXX : CZĘŚĆ 1 CZĘŚĆ 2
Oczekiwana część:
- Emm.. A mogę wiedzieć po co panu nasze konto.? - kobieta spojrzała na Liam'a niepewnym wzrokiem.
- Chciałbym jakoś dofinansować Wasz ośrodek. Wpłacić trochę pieniędzy na ewentualny remont..
- Ależ to nie jest ko..
- To jest konieczne.. - wyrwało się Danielle - znaczy.. Z naszej strony. Chcielibyśmy trochę pomóc pani, dzieciom..
P. Gray spojrzała na małżeństwo i się lekko uśmiechnęła.
- Za chwilę przyjdę. - powiedziała i poszła w kierunku gabinetu.
- Dziękuję. - powiedziała Dan i pocałowała męża.
Po ok.5 minutach wróciła p. Gray i wręczyła parze świstek papieru z numerem.
- Ty jest numer naszego konta. Bardzo mocno państwu dziękuję. Jesteście skarbem naszej ludności. Nie tylko zdecydowaliście się przygarnąć 'nasze' dziecko, ale też chcecie pomóc innym,. Dziękuję. - kobieta powstrzymując się od płaczu, przytuliła Liam'a i Danielle.
- Ojj.. Na pewno więcej ludzi jest takich jak my. - powiedział pan Payne. - Czyli.. Za 2 tygodnie będziemy mogli przyjechać po Jack'a. Tak.?
- Owszem.
- To serdecznie dziękujemy i.. Do widzenia.
Małżeństwo pożegnało się z kobietą i wsiadło do samochodu.
- To jak.? Gdzie jedziemy.? - spytała Liam.
- Jestem zmęczona. Wracajmy do domu..
- A może ma pani ochotę na lody.? - zagadnął Li i pokiwał brewkami.
- Haha..
- Śmietankowe, mango.. Z polewą..
- Oj no dobra.. Ty wiesz jak mnie namówić.. - zaśmiała się kobieta. Po tych słowach oboje pojechali do pobliskiej cukierni.
Louis przez całą noc siedział przy Eleanor i niemowlętach, aby dziewczyna mogła trochę wypocząć po porodzie. Noc jak na pierwszą była w miarę spokojna, dzięki czemu mógł się trochę przespać u boku żony. Rano gdy się obudził czekał tylko dopóki El się obudzi, żeby mógł na sekundę pojechać do domu i się przebrać bo dzisiaj miała przyjechać Jay – mama Tommo.
- Lou kochanie, a ty nie powinieneś być teraz w domu – powiedziała El zaspanym głosem do męża.
- Właśnie czekałem aż się obudzisz. Pomogę ci jeszcze trochę przy małych i zaraz jadę.
- Przecież dam sobie rade. Jedź i szybko wracaj, bo umrzemy tu z tęsknoty – wstała i pocałowała męża, po czym podeszła do Tommy’ego.
Lou tak jak żona poleciła pożegnał się z każdym z osobna i szybkim krokiem wyszedł ze szpitala kierując się w stronę wozu. Już po 10 minutach był na miejscu. Na początku skierował się do sypialni i zabrał kilka czystych ubrań El i kilka dla dzieci. Następnie poszedł wziąć szybki prysznic i z powrotem wsiadł do samochodu kierując się w stronę szpitala. Gdy dojechał akurat przed wejściem dostrzegł sylwetkę swojej mamy, do której szybko podbiegł.
- Cześć mamo – przywitał ją całusem w policzek.
- Cześć kochanie – odwzajemniła gest – choć szybko pokazać mi te twoje cuda. Rose i Tommy’ego tak?
- Tak – powiedział przepuszczając ją, aby swobodnie mogła wejść do windy.
Jay nie mogła się nacieszyć tym, że została babcią i zaraz ujrzy swoje wnuczki. Co chwila pytała się Lou o jakieś szczegóły dotyczące małych.
- Mamo… Poznaj Rose i Tommy’ego – powiedział otwierając drzwi od sali swojej żony.
Jay szybkim krokiem, ze łzami w oczach podeszła do Eleanor i uściskała.
- Ty musisz być Rose – podeszła do leżaczka, w którym znajdowała się dziewczynka – Od rzu wiedziałam, że to ty… Jesteś taka piękna i taka podobna do swojej mamy – pocałowała ją w czółko, po czym wsadziła spowrotem do kojca.
Potem wolnym krokiem podeszła do kojca chłopczyka i delikatnie wzięła go na ręce.
- Tommy… Teraz to ty będziesz prawą ręką swojego taty… Musisz mu pomagać zajmować się waszymi dziewczynami… Ale najbardziej musisz dbać o swoją siostrzyczkę.. – pocałowała dziecko, po czym położyła je spowrotem obok Rose.
- Ekhem.. Mamo.. Na odwrót..
- Co na odwrót.? - zdziwiła się kobieta i spojrzała po kolei na syna, Tommy'ego i Rose..
- No.. Na początku trzymałaś Tommo, Dopiero później Rose..
- Niee.. No chyba bym nie pomyliła swoich.. - Jay widząc spojrzenie Lou, poczuła się niepewnie. - Ojj.. Nieważne..
Lou wybuchnął śmiechem..
- Hej. Jednak plany się trochę zmieniły. Harry się rozchorował i nie jedziemy do jego mamy. - Alex stała na tarasie i rozmawiała z Claudią przez telefon.
- O.! To dobrze, bo nie będę musiała sama oprowadzać tego gościa.. Uf..
- Haha.. Tylko, że.. Jednak będziesz musiała, bo zostaje u Hazzy.
- CO.?
- Właśnie.. Ma rzeczy na zmianę więc zostaje. Wybacz.. - w pewnym momencie Harry wyrwał komórkę z dłoni Oli i sam zaczął rozmawiać z Claudią.
- Co ty... Już do łóżka..
- Czekaj bo cię nie słyszę.. Jakaś mucha mi tu lata.. - Harry wystawił Oli język i wszedł do domu z telefonem, zamykając za sobą drzwi.
- Ej.. - Alex podeszła do szklanych drzwi i zaczęła w nie pukać. - Harry.. Wpuść mnie.! - dziewczyna widziała tylko jak loczek się śmieje i znika na schodach. - Zatłukę go.. Normalnie zatłukę.. - szatynka przeszła dom dookoła i spróbowała otworzyć drzwi frontowe. Jednak te także okazały się zamknięte. - Cholera jasna.. - Ola z powrotem wróciła na taras.
Pomimo iż świeciło słońce i był środek czerwca, tego dnia wiał silny wiatr, a na niebie były ciemne chmury. W końcu.. Angielska pogoda, no nie?
Zrezygnowana siadła przy drzwiach. Co jakiś czas pukała w szybę drzwi.. Harry nie schodził.. i nie schodził.. W końcu Alex zaczęła liczyć kafelki, drzewa, krzewy... Schowała ręce do kieszeni bluzy, licząc, że choć trochę się ogrzeją..
Dopiero po jakimś czasie usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Odkręciła głowę w tę stronę i ujrzała Styles'a.
- Heeej.. Ta Claudia to gada i gada.. - zaczął loczek i chciał przytulić dziewczynę. One jednak wstała i minęła go w drzwiach. - Oj no nie gniewaj się..
- Ja.. Mam się nie gniewać.? Wiesz jak jest zimno na dworze.? Szczególnie, że siedziałam tam pół godziny.?? PÓŁ. GODZINY.! - Ola ostatnie słowa prawie wykrzyczała.
- Ejj.. - Harry przybliżył się do Alex i spróbował znów ją objąć. - Chodź. Będzie ci cieplej..
- Nie dzięki.. Napiję się herbaty.. - dziewczyna zgromiła go wzrokiem i poszła do kuchni. Wyjęła z szafki duży niebieski kubek i podłączyła wodę.
Właśnie wyjmowała z pudełka torebkę pomarańczowej herbaty gdy poczuła na swoich biodrach dłonie.
- Nie gniewaj się.. - wzdrygnęła się na dźwięk głosu Hazzy tuż przy swoim uchu. Chwilę potem poczuła jego oddech na swojej szyi. - To miał być żart..
- Jaki żart.? Zamykając mnie na balkonie.? Żart.?
- Noo.. Przynajmniej.. Mam pretekst żeby się do ciebie poprzytulać. - powiedział Harry w przerwach między buziakami zostawianymi na szyi. Ola lekko się zaśmiała i odwróciła się przodem do chłopaka. Loczek przerwał czynność i spojrzał Alex w oczy. Obdarzył ją szerokim uśmiechem i pocałował.
- Ale jeśli.. - przerwała Alex, 'wymianę zarazków' - Zaraz nie znajdziesz się w łóżku to nie będziesz miał pretekstu do zatrzymania mnie przed powrotem na noc do.. - Ola nie zdążyła dokończyć zdania, a Curly Boy zniknął na schodach. - Hah.. Idiota.. - zaśmiała się Alex i wyłączyła czajnik.
- Przyłóż się trochę bardziej do tego malowania… To już ostatnia ściana.
- No, a co.. Źle jest.?
- No nie, ale mógłbyś się bardziej postarać… - powiedział poważnie Lou.
- Wiem, że chcesz żeby było idealnie, ale ja nie jestem jakimś specem od tego… Wiesz, że staram się jak mogę.
- No wiem, wiem… Dobra nie gadaj tylko maluj… - szturchnął Niall’a śmiejąc się - Wyobraź sobie, że w tym pokoju już za kilka dni będą spały moje dzieci… - powiedział z uśmiechem i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Tylko najpierw muszą mieć na czym – zaśmiał się.
- O…Właśnie… Przed nami jeszcze skręcanie łóżeczek… Dzięki, że mi przypomniałeś – powiedział Lou w stronę blondyna nie przerywając malowania.
- Ahhh… Zupełnie zapomniałem, ale czego się nie robi dla przyjaciela…
Kończenie szło już z górki. Przed zabraniem się za skręcanie łóżeczek posprzątali po malowaniu. Następnie Lou szybko poszedł po kartony z nie skręconymi jeszcze łóżeczkami, aby zanieść je do salonu.
- Niall mógłbyś mi pomóc, a nie się znowu obżerasz – krzyknął Lou z garażu.
- Nło dłobła już ide.. – wybełkotał zamykając lodówkę.
Furby szybko pobiegł na pomoc przyjacielowi, aby wziąć jeden karton. Gdy już udało im się to przytaszczyć do salonu, każdy zajął się jednym łóżeczkiem. Niall jak zwykle nie mógł się ogarnąć , bo cały czas szukał instrukcji, ale gdy dostrzegł, że chyba jej tam nie ma, poprosił Lou, aby pożyczył mu swojej. Gdy Horan ujrzał instrukcję od razu wszystko zaczęło być proste. Pracował jak nigdy. Przykręcał jedną deskę, a za chwile kolejną już miał w ręku. Lou gdy to zobaczył od razu zaczął szybciej pracować, aby nie zostać w tyle.
- Haa… I tak ze mną nie wygrasz – krzyknął Niall, który po chwili nie mógł znaleźć swojego śrubokrętu.
- Ciekawe gdzie się podział twój śrubokręt – zaśmiał się Tommo, który po chwili zza pleców wyciągnął przedmiot należący do Irlandczyka.
I właśnie tak rozpoczął się wyścig, który chyba jak każda ich rywalizacja skończyła się ganianiem po całym domu. Ale już po chwili się ogarnęli i wrócili w spokoju do skręcania łóżeczek dla dzieci. Po pół godzinie łóżeczka były gotowe do wstawienia do pokoju.
Mianowicie.. Zostałam sama. Claudia nie jest już jedną z autorek. Nauka, problemy komunikatywne między nami i inne sprawy..
Mam nadzieję, że jakoś się jedna wyrobię z pisaniem..
O wszystkim co dotyczy bloga będę Was informować. Mama nadzieję, że ze względu na to nie odejdziecie.
Wiem, ze wcześniej zawaliłyśmy trochę tą sprawę, za co jeszcze raz przepraszam.. Nie będę się wgłębiać w ten weekand bo wolałabym o nim zapomnieć..
Pisana dzisiaj, po szkole oczekiwana część. Pisana przeze mnie.. Choć dużo w tym parcie pomogła mi Ola. Dziękuję Ci bardzo bo chyba bym się nie wyrobiła do tej godziny..
Wywyiad dla RMF MAXX : CZĘŚĆ 1 CZĘŚĆ 2
Oczekiwana część:
- Emm.. A mogę wiedzieć po co panu nasze konto.? - kobieta spojrzała na Liam'a niepewnym wzrokiem.
- Chciałbym jakoś dofinansować Wasz ośrodek. Wpłacić trochę pieniędzy na ewentualny remont..
- Ależ to nie jest ko..
- To jest konieczne.. - wyrwało się Danielle - znaczy.. Z naszej strony. Chcielibyśmy trochę pomóc pani, dzieciom..
P. Gray spojrzała na małżeństwo i się lekko uśmiechnęła.
- Za chwilę przyjdę. - powiedziała i poszła w kierunku gabinetu.
- Dziękuję. - powiedziała Dan i pocałowała męża.
Po ok.5 minutach wróciła p. Gray i wręczyła parze świstek papieru z numerem.
- Ty jest numer naszego konta. Bardzo mocno państwu dziękuję. Jesteście skarbem naszej ludności. Nie tylko zdecydowaliście się przygarnąć 'nasze' dziecko, ale też chcecie pomóc innym,. Dziękuję. - kobieta powstrzymując się od płaczu, przytuliła Liam'a i Danielle.
- Ojj.. Na pewno więcej ludzi jest takich jak my. - powiedział pan Payne. - Czyli.. Za 2 tygodnie będziemy mogli przyjechać po Jack'a. Tak.?
- Owszem.
- To serdecznie dziękujemy i.. Do widzenia.
Małżeństwo pożegnało się z kobietą i wsiadło do samochodu.
- To jak.? Gdzie jedziemy.? - spytała Liam.
- Jestem zmęczona. Wracajmy do domu..
- A może ma pani ochotę na lody.? - zagadnął Li i pokiwał brewkami.
- Haha..
- Śmietankowe, mango.. Z polewą..
- Oj no dobra.. Ty wiesz jak mnie namówić.. - zaśmiała się kobieta. Po tych słowach oboje pojechali do pobliskiej cukierni.
Louis przez całą noc siedział przy Eleanor i niemowlętach, aby dziewczyna mogła trochę wypocząć po porodzie. Noc jak na pierwszą była w miarę spokojna, dzięki czemu mógł się trochę przespać u boku żony. Rano gdy się obudził czekał tylko dopóki El się obudzi, żeby mógł na sekundę pojechać do domu i się przebrać bo dzisiaj miała przyjechać Jay – mama Tommo.
- Lou kochanie, a ty nie powinieneś być teraz w domu – powiedziała El zaspanym głosem do męża.
- Właśnie czekałem aż się obudzisz. Pomogę ci jeszcze trochę przy małych i zaraz jadę.
- Przecież dam sobie rade. Jedź i szybko wracaj, bo umrzemy tu z tęsknoty – wstała i pocałowała męża, po czym podeszła do Tommy’ego.
Lou tak jak żona poleciła pożegnał się z każdym z osobna i szybkim krokiem wyszedł ze szpitala kierując się w stronę wozu. Już po 10 minutach był na miejscu. Na początku skierował się do sypialni i zabrał kilka czystych ubrań El i kilka dla dzieci. Następnie poszedł wziąć szybki prysznic i z powrotem wsiadł do samochodu kierując się w stronę szpitala. Gdy dojechał akurat przed wejściem dostrzegł sylwetkę swojej mamy, do której szybko podbiegł.
- Cześć mamo – przywitał ją całusem w policzek.
- Cześć kochanie – odwzajemniła gest – choć szybko pokazać mi te twoje cuda. Rose i Tommy’ego tak?
- Tak – powiedział przepuszczając ją, aby swobodnie mogła wejść do windy.
Jay nie mogła się nacieszyć tym, że została babcią i zaraz ujrzy swoje wnuczki. Co chwila pytała się Lou o jakieś szczegóły dotyczące małych.
- Mamo… Poznaj Rose i Tommy’ego – powiedział otwierając drzwi od sali swojej żony.
Jay szybkim krokiem, ze łzami w oczach podeszła do Eleanor i uściskała.
- Ty musisz być Rose – podeszła do leżaczka, w którym znajdowała się dziewczynka – Od rzu wiedziałam, że to ty… Jesteś taka piękna i taka podobna do swojej mamy – pocałowała ją w czółko, po czym wsadziła spowrotem do kojca.
Potem wolnym krokiem podeszła do kojca chłopczyka i delikatnie wzięła go na ręce.
- Tommy… Teraz to ty będziesz prawą ręką swojego taty… Musisz mu pomagać zajmować się waszymi dziewczynami… Ale najbardziej musisz dbać o swoją siostrzyczkę.. – pocałowała dziecko, po czym położyła je spowrotem obok Rose.
- Ekhem.. Mamo.. Na odwrót..
- Co na odwrót.? - zdziwiła się kobieta i spojrzała po kolei na syna, Tommy'ego i Rose..
- No.. Na początku trzymałaś Tommo, Dopiero później Rose..
- Niee.. No chyba bym nie pomyliła swoich.. - Jay widząc spojrzenie Lou, poczuła się niepewnie. - Ojj.. Nieważne..
Lou wybuchnął śmiechem..
- Hej. Jednak plany się trochę zmieniły. Harry się rozchorował i nie jedziemy do jego mamy. - Alex stała na tarasie i rozmawiała z Claudią przez telefon.
- O.! To dobrze, bo nie będę musiała sama oprowadzać tego gościa.. Uf..
- Haha.. Tylko, że.. Jednak będziesz musiała, bo zostaje u Hazzy.
- CO.?
- Właśnie.. Ma rzeczy na zmianę więc zostaje. Wybacz.. - w pewnym momencie Harry wyrwał komórkę z dłoni Oli i sam zaczął rozmawiać z Claudią.
- Co ty... Już do łóżka..
- Czekaj bo cię nie słyszę.. Jakaś mucha mi tu lata.. - Harry wystawił Oli język i wszedł do domu z telefonem, zamykając za sobą drzwi.
- Ej.. - Alex podeszła do szklanych drzwi i zaczęła w nie pukać. - Harry.. Wpuść mnie.! - dziewczyna widziała tylko jak loczek się śmieje i znika na schodach. - Zatłukę go.. Normalnie zatłukę.. - szatynka przeszła dom dookoła i spróbowała otworzyć drzwi frontowe. Jednak te także okazały się zamknięte. - Cholera jasna.. - Ola z powrotem wróciła na taras.
Pomimo iż świeciło słońce i był środek czerwca, tego dnia wiał silny wiatr, a na niebie były ciemne chmury. W końcu.. Angielska pogoda, no nie?
Zrezygnowana siadła przy drzwiach. Co jakiś czas pukała w szybę drzwi.. Harry nie schodził.. i nie schodził.. W końcu Alex zaczęła liczyć kafelki, drzewa, krzewy... Schowała ręce do kieszeni bluzy, licząc, że choć trochę się ogrzeją..
Dopiero po jakimś czasie usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Odkręciła głowę w tę stronę i ujrzała Styles'a.
- Heeej.. Ta Claudia to gada i gada.. - zaczął loczek i chciał przytulić dziewczynę. One jednak wstała i minęła go w drzwiach. - Oj no nie gniewaj się..
- Ja.. Mam się nie gniewać.? Wiesz jak jest zimno na dworze.? Szczególnie, że siedziałam tam pół godziny.?? PÓŁ. GODZINY.! - Ola ostatnie słowa prawie wykrzyczała.
- Ejj.. - Harry przybliżył się do Alex i spróbował znów ją objąć. - Chodź. Będzie ci cieplej..
- Nie dzięki.. Napiję się herbaty.. - dziewczyna zgromiła go wzrokiem i poszła do kuchni. Wyjęła z szafki duży niebieski kubek i podłączyła wodę.
Właśnie wyjmowała z pudełka torebkę pomarańczowej herbaty gdy poczuła na swoich biodrach dłonie.
- Nie gniewaj się.. - wzdrygnęła się na dźwięk głosu Hazzy tuż przy swoim uchu. Chwilę potem poczuła jego oddech na swojej szyi. - To miał być żart..
- Jaki żart.? Zamykając mnie na balkonie.? Żart.?
- Noo.. Przynajmniej.. Mam pretekst żeby się do ciebie poprzytulać. - powiedział Harry w przerwach między buziakami zostawianymi na szyi. Ola lekko się zaśmiała i odwróciła się przodem do chłopaka. Loczek przerwał czynność i spojrzał Alex w oczy. Obdarzył ją szerokim uśmiechem i pocałował.
- Ale jeśli.. - przerwała Alex, 'wymianę zarazków' - Zaraz nie znajdziesz się w łóżku to nie będziesz miał pretekstu do zatrzymania mnie przed powrotem na noc do.. - Ola nie zdążyła dokończyć zdania, a Curly Boy zniknął na schodach. - Hah.. Idiota.. - zaśmiała się Alex i wyłączyła czajnik.
- Przyłóż się trochę bardziej do tego malowania… To już ostatnia ściana.
- No, a co.. Źle jest.?
- No nie, ale mógłbyś się bardziej postarać… - powiedział poważnie Lou.
- Wiem, że chcesz żeby było idealnie, ale ja nie jestem jakimś specem od tego… Wiesz, że staram się jak mogę.
- No wiem, wiem… Dobra nie gadaj tylko maluj… - szturchnął Niall’a śmiejąc się - Wyobraź sobie, że w tym pokoju już za kilka dni będą spały moje dzieci… - powiedział z uśmiechem i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Tylko najpierw muszą mieć na czym – zaśmiał się.
- O…Właśnie… Przed nami jeszcze skręcanie łóżeczek… Dzięki, że mi przypomniałeś – powiedział Lou w stronę blondyna nie przerywając malowania.
- Ahhh… Zupełnie zapomniałem, ale czego się nie robi dla przyjaciela…
Kończenie szło już z górki. Przed zabraniem się za skręcanie łóżeczek posprzątali po malowaniu. Następnie Lou szybko poszedł po kartony z nie skręconymi jeszcze łóżeczkami, aby zanieść je do salonu.
- Niall mógłbyś mi pomóc, a nie się znowu obżerasz – krzyknął Lou z garażu.
- Nło dłobła już ide.. – wybełkotał zamykając lodówkę.
Furby szybko pobiegł na pomoc przyjacielowi, aby wziąć jeden karton. Gdy już udało im się to przytaszczyć do salonu, każdy zajął się jednym łóżeczkiem. Niall jak zwykle nie mógł się ogarnąć , bo cały czas szukał instrukcji, ale gdy dostrzegł, że chyba jej tam nie ma, poprosił Lou, aby pożyczył mu swojej. Gdy Horan ujrzał instrukcję od razu wszystko zaczęło być proste. Pracował jak nigdy. Przykręcał jedną deskę, a za chwile kolejną już miał w ręku. Lou gdy to zobaczył od razu zaczął szybciej pracować, aby nie zostać w tyle.
- Haa… I tak ze mną nie wygrasz – krzyknął Niall, który po chwili nie mógł znaleźć swojego śrubokrętu.
- Ciekawe gdzie się podział twój śrubokręt – zaśmiał się Tommo, który po chwili zza pleców wyciągnął przedmiot należący do Irlandczyka.
I właśnie tak rozpoczął się wyścig, który chyba jak każda ich rywalizacja skończyła się ganianiem po całym domu. Ale już po chwili się ogarnęli i wrócili w spokoju do skręcania łóżeczek dla dzieci. Po pół godzinie łóżeczka były gotowe do wstawienia do pokoju.
- Noo.. Szybko żeśmy się uwinęli. - powiedział zadowolony Niall i spojrzał na łóżeczka.
- Tak..? A która godzina.? - spytał Louis.
- Emm.. 17..
- CO!? Siedzieliśmy nad tym dobre 5 godzin..
- Ale spójrz jaki efekt.. - powiedział Furby i pokiwał brwiami. Obaj zaczęli się śmiać i postanowili odpocząć.
*następnego dnia
Claudia od rana chodziła po domu i sprawdzała czy jest czysto. Przekładała ewentualne 'niedoskonałości'.
W pewnym momencie usłyszała dzwonek do drzwi.
- O kurde.. To on.. Dobra.. spokojnie.. To tylko twój nowy współlokator.. Nie ma się czego obawiać.. - dziewczyna przekonywała się w drodze do drzwi..
- Dzień dobry. Poczta. - powiedział mężczyzna gdy Claudia otworzyła. Wręczył jej 2 koperty i odszedł.
- Aha.. Fajnie.. - brunetka odetchnęła i zamknęła drzwi. - Jeju.. Znowu jakieś rachunki.? - Claudia wróciła do salonu i odłożyła koperty na stół.
Jakieś 15 minut później zaczęła się denerwować.
- Miał być to 20 minut temu.. Ehh.. - Claudia wstała i udała się do kuchni. Wyjrzała przez okno i w tym momencie zobaczyła jak ktoś podjechał pod jej dom. O dziwo.. Ten ktoś miał zaczepisty motor. Claudia patrzyła się na kierowcę, który udał się w stronę jej drzwi. po chwili rozległo się pukanie.
Brunetka oderwała się od okna i poszła otworzyć. Za drzwiami stał dość wysoki i postawny chłopak. Miał czarne włosy i chyba.. niebieskie oczy. W uchu dało się zauważyć kolczyk.
- Emm.. Jestem Eric Hasley. Miałem tu..
- A.. Ym.. Jestem Claudia. Wejdź. - dziewczyna wpuściła go do środka. - Czy ty się od razu chcesz tu wprowadzić.? - spytała wskazując na plecak.
- Ee.. A.! Nie.. Jade właśnie do znajomych i..
- Aa.. Dobra.. Bo właśnie.. Dziś miło być tylko 'zwiedzanie' więc tak pomyślałam..
- Hah.. Nie, nie.. - chłopak się zaśmiał.
- Ekhm.. A więc.. Po prawej stronie jest kuchnia.. Jak widzisz najpotrzebniejsze rzeczy tu są. Mikrofalówka, lodówka, kuchenka.. Prosto jest salon i lekko po prawo jadalnie. - Claudia wskazywała chłopakowi kolejne pomieszczenia. Eric był skoncentrowany na tym co mówiła i raczej nie zadawał pytań. Dziewczyna nawet spostrzegła kątem oka, że zawiesił na niej wzrok. - Emm to jest pokój Alex..
- To.. Ta druga lokatorka? - upewnił się Eric, na co brunetka kiwnęła głową.
- Twoj pokój byłby po lewo. Wcześniej służył jako gościnny.. - Claudia otworzyła drzwi, Eric wszedł do środka. Rozglądał się po dużym pomieszczeniu.
Porozmawiali na temat wynajmu i po ok.20 minutach Eric wyszedł.
- Czyli za 2 dni będziemy mieszkać razem.. - powiedziała do siebie Claudia zamykając drzwi i się uśmiechnęła. Poszła do salonu i położyła się na kanapie. Włączyła TV.. Ale.. Nie mogła się skupić na serialu, bo przed oczami miała obraz 22-letniego chłopaka..
- Jeju.. Niee.. Przecież ja.. Mam Nialla.. - skarciła się brunetka i wyłączyła telewizor. Zdenerwowana poszła do siebie do pokoju i odpaliła komputer.
*Tymczasem w domu rodzinnym Alex
- Ahh… Widzisz Asiu.. Te nasze dziewczyny jeszcze nie dawno chodziły do gimnazjum i miałyśmy je tu, na wyciągnięcie reki. – mama Alex zwróciła się do mamy Claudii, upijając łyk kawy - Pamiętam jeszcze jak moja Ola przychodziła do mnie i rozmawiałyśmy na te' nasze tematy'.
- U mnie tak samo… Pamiętam jeszcze jak nocowały u siebie i jak dzwoniła do mnie gdy pierwszy raz jechała sama do Warszawy – powiedziała mama Claudii z widoczną łezką w oku.
- A teraz poleciały do tego całego Londynu… Przynajmniej sobie tam życie ułożyły…
- Twoja Ola ma tego Harry'ego, a moja Claudia Niall'a… Czasami tak się zastanawiam jak to by było gdyby związały się z takimi normalnymi mężczyznami… Tutaj w Polsce…
- Też tak często mam… Pewnie przyjeżdżały by trochę częściej. Choć ja to się najbardziej boję, że któryś z nich może je skrzywdzić. I gdybym poznała w końcu Niall’a to byłabym o wiele spokojniejsza. Tylko z Klaudii opowiadań go kojaże..
- I z gazet.. - dodała mama Oli.
- Właśnie.. I z gazet.. O.! I ponoć przed ich przyjazdem będę musiała zrobić większe zakupy, bo podobno z niego ogromny żarłok.
Kobiety rozmawiały na temat swoich córek już jakiś czas... A tematy im się nie kończyły..
– Czasami mam ochotę wsiąść w samolot i po prostu ich odwiedzić, albo w ogóle tam zamieszkać… W zasadzie to byłby dobry pomysł miałabym ich na oku… - zażartowała mama Claudii.
- Wiesz… A chyba nawet masz rację… Przynajmniej, aby zrobić im niespodziankę i zobaczyć co tam u nich… Czy wszystko porządku. Ooo… I przy okazji poznałybyśmy tych ich chłopców... - dodała mama Oli.
*następnego dnia
Claudia od rana chodziła po domu i sprawdzała czy jest czysto. Przekładała ewentualne 'niedoskonałości'.
W pewnym momencie usłyszała dzwonek do drzwi.
- O kurde.. To on.. Dobra.. spokojnie.. To tylko twój nowy współlokator.. Nie ma się czego obawiać.. - dziewczyna przekonywała się w drodze do drzwi..
- Dzień dobry. Poczta. - powiedział mężczyzna gdy Claudia otworzyła. Wręczył jej 2 koperty i odszedł.
- Aha.. Fajnie.. - brunetka odetchnęła i zamknęła drzwi. - Jeju.. Znowu jakieś rachunki.? - Claudia wróciła do salonu i odłożyła koperty na stół.
Jakieś 15 minut później zaczęła się denerwować.
- Miał być to 20 minut temu.. Ehh.. - Claudia wstała i udała się do kuchni. Wyjrzała przez okno i w tym momencie zobaczyła jak ktoś podjechał pod jej dom. O dziwo.. Ten ktoś miał zaczepisty motor. Claudia patrzyła się na kierowcę, który udał się w stronę jej drzwi. po chwili rozległo się pukanie.
Brunetka oderwała się od okna i poszła otworzyć. Za drzwiami stał dość wysoki i postawny chłopak. Miał czarne włosy i chyba.. niebieskie oczy. W uchu dało się zauważyć kolczyk.
- Emm.. Jestem Eric Hasley. Miałem tu..
- A.. Ym.. Jestem Claudia. Wejdź. - dziewczyna wpuściła go do środka. - Czy ty się od razu chcesz tu wprowadzić.? - spytała wskazując na plecak.
- Ee.. A.! Nie.. Jade właśnie do znajomych i..
- Aa.. Dobra.. Bo właśnie.. Dziś miło być tylko 'zwiedzanie' więc tak pomyślałam..
- Hah.. Nie, nie.. - chłopak się zaśmiał.
- Ekhm.. A więc.. Po prawej stronie jest kuchnia.. Jak widzisz najpotrzebniejsze rzeczy tu są. Mikrofalówka, lodówka, kuchenka.. Prosto jest salon i lekko po prawo jadalnie. - Claudia wskazywała chłopakowi kolejne pomieszczenia. Eric był skoncentrowany na tym co mówiła i raczej nie zadawał pytań. Dziewczyna nawet spostrzegła kątem oka, że zawiesił na niej wzrok. - Emm to jest pokój Alex..
- To.. Ta druga lokatorka? - upewnił się Eric, na co brunetka kiwnęła głową.
- Twoj pokój byłby po lewo. Wcześniej służył jako gościnny.. - Claudia otworzyła drzwi, Eric wszedł do środka. Rozglądał się po dużym pomieszczeniu.
Porozmawiali na temat wynajmu i po ok.20 minutach Eric wyszedł.
- Czyli za 2 dni będziemy mieszkać razem.. - powiedziała do siebie Claudia zamykając drzwi i się uśmiechnęła. Poszła do salonu i położyła się na kanapie. Włączyła TV.. Ale.. Nie mogła się skupić na serialu, bo przed oczami miała obraz 22-letniego chłopaka..
- Jeju.. Niee.. Przecież ja.. Mam Nialla.. - skarciła się brunetka i wyłączyła telewizor. Zdenerwowana poszła do siebie do pokoju i odpaliła komputer.
*Tymczasem w domu rodzinnym Alex
- Ahh… Widzisz Asiu.. Te nasze dziewczyny jeszcze nie dawno chodziły do gimnazjum i miałyśmy je tu, na wyciągnięcie reki. – mama Alex zwróciła się do mamy Claudii, upijając łyk kawy - Pamiętam jeszcze jak moja Ola przychodziła do mnie i rozmawiałyśmy na te' nasze tematy'.
- U mnie tak samo… Pamiętam jeszcze jak nocowały u siebie i jak dzwoniła do mnie gdy pierwszy raz jechała sama do Warszawy – powiedziała mama Claudii z widoczną łezką w oku.
- A teraz poleciały do tego całego Londynu… Przynajmniej sobie tam życie ułożyły…
- Twoja Ola ma tego Harry'ego, a moja Claudia Niall'a… Czasami tak się zastanawiam jak to by było gdyby związały się z takimi normalnymi mężczyznami… Tutaj w Polsce…
- Też tak często mam… Pewnie przyjeżdżały by trochę częściej. Choć ja to się najbardziej boję, że któryś z nich może je skrzywdzić. I gdybym poznała w końcu Niall’a to byłabym o wiele spokojniejsza. Tylko z Klaudii opowiadań go kojaże..
- I z gazet.. - dodała mama Oli.
- Właśnie.. I z gazet.. O.! I ponoć przed ich przyjazdem będę musiała zrobić większe zakupy, bo podobno z niego ogromny żarłok.
Kobiety rozmawiały na temat swoich córek już jakiś czas... A tematy im się nie kończyły..
– Czasami mam ochotę wsiąść w samolot i po prostu ich odwiedzić, albo w ogóle tam zamieszkać… W zasadzie to byłby dobry pomysł miałabym ich na oku… - zażartowała mama Claudii.
- Wiesz… A chyba nawet masz rację… Przynajmniej, aby zrobić im niespodziankę i zobaczyć co tam u nich… Czy wszystko porządku. Ooo… I przy okazji poznałybyśmy tych ich chłopców... - dodała mama Oli.
* * *
Dom dziecka...
Liam i Dan :D <przynajmniej w blogu są razem ;(>
Z mamą Jay :D
- Dość jedzenia.! Praca czeka.!
Takie łóżeczka mają Tommo i Rose ;)
Motor Eric'a ;D
One Direction :)
niedziela, 4 listopada 2012
Story I Part 49
WYCIEK PIOSENEK!!!
Podamy wam tylko 'Rock Me' .
Hahaha.. Wg Hazzy to będzie 'Fuck Me' [If U Know What I Mean ;P]
Harry od rana krzątał się po kuchni. Wstał przed 8 i pakował potrzebne rzeczy do mamy. Jednak
przeszkadzał mu piekielny ból głowy i katar. Za bardzo nie zaprzątał sobie tym głowy, bo co chwila napadały go pytania "Jak jego mama zareaguje na niegi o Alex.?" 'Niby wcześniej ją lubiła i wszystko było dobrze, ale z Caroline było tak samo. Wspierała mnie, a jak przyszło co do czego to miała wątpliwości..' Rozmyślanie Hazzy przerwał dźwięk telefonu. Pobiegł na górę by sygnał nnie obudził Niall'a.
- Ekhem.. Halo.?
- Hej bro.!
- Cześć Gem. Co tam? - Styles słysząc głoś siosty, uśmiechnął się.
- Aaa.. Nic takiego.. Po prostu stęskniłam się za moim braciszkiem..
- Ahhh.. Miło mi to słyszeć. - Harry wystawił język do telefonu, jakby licząc na to, że siostra go zobaczy. - Ja też sie stęskniłem. Ejj.. Ale przecież.. Egh.. My się dzisiaj zobaczymy..
- Coś ci jest?
- Nie, dlaczego?
- Bo chrypiesz..
- Sister.. Znasz mnie od Egh.. ponad 20 lat i jeszcze nie zauważyłaś, że mówię z chrypką?
- Ojj.. Nie o taka chrypkę mi chodzi.. Co chwila pokasłujesz i chrypiesz.. MOCNO chrypiesz..
- Nie dramatyzujesz przypadkiem?
- Nie.. - na chwilę między rodzeństwem zapadła cisza. Po jakimś czasie przerwała ją Gemma. - Emm.. Słuchaj.. Skoro dzisiaj nie przyjedziecie..
- Przyjedziemy..
- Nie.. Nie chce cie dzisiaj widzieć... Rozumiesz.? No.. To.. Chce ci coś powiedzieć..
- Egh.. Egh.. No mów..
- Jestem w ciąży.. - na dźwięk tych słów Harry omal nie spadł z łóżka..
- CO !? Ty też.?
- Jak to 'też'? Ty z Alex..
- Nie, nie, nie.. Skąd.. - loczek pokiwał przecząco głową.. - Po prostu.. Wczoraj urodziła El.. Perrie jest w ciąży z Malikiem..
- Aaa...
- A który miesiąc.?
- 5
- 5?! I mówisz mi dopiero teraz?
- Sama dowiedziałam się 2 miesiące temu, a ty dopiero co z wakacji wróciłeś..
- Egh, To gratuluję.
- HARRY!!! - w domu rozległ się wrzask Niall'a.
- Ups.. To chyba blondi.. Dobra Gem.. Muszę kończyć. Bardzą się cieszę, że będziesz mamą..
- No ja też. - brunetka uśmiechnęła się.
- Ej.. Egh, egh.. Powiedz mi tylko.. Jak zareagował Conor?
- A.. Heh.. Cieszy się.. Bardzo. Niedługo mamy przygotowywać pokoik dla dzi...
- HARRY! EDWARD! STLES!
- Heh.. Wybacz mi.. Ale serio musze kończyć bo pasemka mu się przegrzeją..
- Okok.. A.! I masz mi z łóżka nie wychodzić.. Zrozumiano?
- Tak tak.. Egh.. Papa. - Hazza wywrócił oczmi i się rozłączył. Zbiegł na dół skąd dochodziły krzyki.. Chłopak zobaczył Horan'a stojącego przy tarasie..
- O.! Już wstałeś. Egh..
- Hah.. tak.. WStałem.. - ton blondyna nie był zbyt ciekawy.. - Czy ty wczoraj wychodziłeś na taras?
- Może.. Egh.. A czemu pytasz?
- Bo ktoś.. Wczoraj.. Jak już wróciłem od Lou.. Położył moje ubrania na taras..
- Aaa.. No to ja.. Trochę musiały się przewietrzyć bo farbą cuchnęly na kilometr.. - loczek pozostawał niewzruszony..
- A wiesz geniuszu, ze padał deszcz..
- No widzisz.. Egh, egh.. Przy okazji się wyprały.. - Style posłał kumplowi szeroki uśmiech..
- Tak.. Wyprały.. Razem z projektem pokoju, kolorem farb, rodzajami mebli, które były zapisane na kartce, którą schowałem do spodni żeby się nie zgubiła!!! - Furby rzucił przyjacielowi kawałek mokrego zmiętolonego papieru..
- No to chyba teraz.. Egh.. ci się to nie nada.. - Stylts przykrył dłoń ręką, próbując zatamować potok kaszlu.
- Serio.? Nie nada się? Mówisz..?
- Heh.?
Niall zzgromił kumpla wzrokim i wkurzony poszedł do łazienki.
- I co? Zgłosił się ktoś? - Alex usiadł obok Claudii przy biurku.
- Ele z czym?
- No z ogłoszeniem.
- Aa.. Emm.. Tak.. Zadzwonił jakiś chłopak.. Powiedziałam, żeby przyjechał jutro ok. 13 na obejrzenie tego pokoju, domu..
- Aha.. No spoko..
- Wychodzisz gdzieś? - spytała Claudia, widząc jak Ola czesze włosy i ma buty na nogach.
- Mówiłam ci, że jade z Harry'm do jego mamy.. Za chwilę muszę u niego być.
- Aaa.. - Claudia pokiwała brwiami - I jak się czujesz przed spotkaniem z teściową?
- Przestań. - Alex się zaśmiała i walnęła przyjaciółkę szczotką.
- No co..?
- Weź.. - brunetka wstała i skierowała się do swojego pokoju..
- No ale co.?!
- Nieważne...
Claudia zaczęła się śmiać za co w odpowiedzi dostała poduszką. Chciała się zrewanżować ale Ola pobiegła na dół..
Claudia zamknęła laptopa i padła na łóżko. Wciąż gnębiły ją myśli dotyczące jej i Niall'a. Nie spotykali się tak często. Od tego czasu kiedy poroniła, wsztko się popsuło.. Nie zachowywali się jak wcześniej. Może ona nie czułą do niego 'tego czegoś'..? Może to był tylko krótki romans? Ale przecież prawie mieliby dziecko.. Znaczy.. Prawie.. Mieli dziecko...
Dziewczyna przetarła oczy i postanowiła zejść na dół.
W hallu zastał jeszcze Alex.
- Ten gościu nazywa się Eric Z.. Cośtam..
- Aha.. Wiele mi to mówi.. Serio.. - Ola spojrzała na Claudię kpiącym wzrokiem.
- Oj.. Na ile tam jedziecie.?
- Za 2 dni chyba wrócimy.. Wiesz.. W poniedziałek muszę zacząć szukać mieszkania..
- A Harry nie może ci pomóc?
- W czym.? - zdziwiła się Alex.
- No w szukaniu mieszkania, mebli itd..
- Niee.. Nie chcę go naciągać na nic..
- Ale..
- Dobra, ja lece.. Trzymaj się.. - powiedziała Ola, przytuliła przyjaciółkę i zniknęła za drzwiami frontowymi.
Claudia poszła do kuchni i patrzyła jak dziewczyna odjeżdża z podjazdu.
Kiedy przyjaciółka odjechała, zrobiła sobie gorącej herbaty i siadła przy stole w jadalni. Znów dopadły ją mośli i Niall'u.
Nie chciała dłużej zaprzątać sobie tym głowy. Wygrzebała z torebki zielone okulary przeciwsłoneczne, słuchawki i wyszła z domu. Zakluczyłą drzwi i poszła w stronę pobliskiego parku wsłuchując się w piosenkę FUN .
Zayn i Perrie zatrzymali się przed wielkim domem. Miał ze 2 piętra, duży kaganek z pięknymi roślinami, a z tyłu wystawał piękny ogród.
- Też taki będziemy mieli - Zayn uśmiechnął się do dziewczyny i dał jej całusa w policzek.
- Taaa.. Nie wątpię.. - odparła Perrie i nacisnęła dzwonek do drzwi.
Po chwili otworzyła im niewysoko, czerwonowłosa dziewczyna.
- Jade!
- Perrie! - przyjaciółki rzuciły się sobie w ramiona.
- Zayn! - krzyknął sam do siebie mulat na co obie kobiety zaczęły się śmiać.
- Zayn.. Cześć.. Wejdźcie. Co was do mnie sprowadza.?
- Dawno się nie widziałyśmy, więc.. Tak pomyślałam, że warto by się spotkać.. Wybacz, że tak bez zapowiedzi ale..
- Ojj. Tam.. Miła niespodzianka. - powiedziała Jade. Przyjaciele udali się do salonu. Był bardzo duży. Beżowe ściany nadawały spokoj, a kontrastujące meble z ciemnego drewna, idealnie dopwłniały kolorystykę. - Napijecie się czegoś? Kawy? Herbaty? Wina? Może czegoś mocniejszego? - dziewczyna spojrzała na Zayn'a i się uśmiechnęła.
- Ja herbaty poproszę - powiedziała blondynka.
- A ja cze..
- On też z chęcią napije się herbaty.. Prowadzi.. - dziewczyna spojrzała na chłopaka znacząco..
- Taa.. Herbaty..
- Hahahh.. Okok.. To co tam u was?
- Po staremu. - zaczął Malik.
- Eee.. Kochanie.. No nie do końca..
- To znaczy? - zdziwiła się czerwonowłosa, wracając z kuchni. - Woda się gotuje..
- Emm.. Bo widzisz.. Będziemy rodzicami.. - powiedział Zayn i złapał Perrie mocno za rękę.
- Tak.? Ojej.. To wspaniale.. Gratuluję wam. - Jade podeszła do pary i każdego z osobna przytuliła..
- Dzięki.. - Perrie uśmiechnęła się i spojrzała na chłopaka. Ten wytarł jej oczy, w których pojawiły się łzy..
- To kiedy ślub.? - spytała Thirlwall.
-Teraz ta zaczyna... - westchnął Zayn, a Perrie wybuchnęła niepochamowanym śmiechem.
- Gotowy? - spytała Alex, wchodząc do pokoju Hazzy.
- O.! Już jesteś. Hej. - Chłopak się uśmiechnął, podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił.
- Co jet? Jesteś strasz nie rozpalony...
- To ty tak na mnie działasz.. - Styles się uśmiechnął i pocałował Alex.
- Haha.. Tsaa.. Ale tak na poważnie... - dziewczyna przyłożyła dłoń do swojego czoła, a później do jego. - Jeju.. Harry ty masz gorączkę.
- Jaką tam.. Egh.. gorączkę..
- Super.. - Ola westchnęła. - Kładź się do łóżka.
- Ale..
- Bez ale.. Kładź się... I.. Załóż to.. - Alex rzuciła chłopakowi fioletową koszulę w kratę, widząc nagi tors chłopaka. - Skończy się spanie nago..
- A co.. nie podoba się.? - loczek się wyszczerzył i zaczął napinać mięśnie.
- Przestań. Kładź się. I radzę zadzwonić ci do twojej mamy, że nie przyjedziemy.. - Ola wyszła z pokoju i skierowała w stronę kuchni.
W tym czasie loczek przebrał się w piżamę. Tak.. To dziwne, bo przecież on nigdy nie zakłada piżamy lub czegokolwiek do łóżka, więc..
Dziewczyna wróciła po kilku minutach z kubkiem rosołu i termometrem.
- Skąd ty.. Egh, egh.. Masz rosół? - spytał zdziwiony chłopak i zrobił Oli miejsce obok siebie..
- Minęłam się z Niall'em w drzwiach i powiedział, że macie końcówkę w lodówce... Dorobiłam trochę i 'ulepszyłam'.. Jakieś to tłuste wam wyszło..
- Niall robił.. - powiedziała Hazz upijając kolejny łyk napoju. - Wiesz, że Gemma jest w ciąży.?
- Tak.? To super.. Tylko..
- Co? - loczek spojrzał na dziewczynę i obją ją ramieniem.
- Ja jej tak naprawdę nie znam.. Znaczy.. Może się z nią raz widziałam ale..
- Nie martw się.. Jeszcze zdążysz ją poznać. W sumie.. Egh, egh.. To jest taka jak ja.. - Harry spojrzał na Alex i podał jej pusty kubek.
- I co ja mam z tym zrobić.? - spytała dziewczyna patrząc to na chłopaka to na anczynie.
- Odstawić.. Egh, egh.. Znaczy.. Mogłabyś postawić to na szafkę, skarbie.?
Alex wywróciła oczmi i spełniła prośbę chłopaka.
- Mówisz.. Taka jak ty.?
- Noo.. Tylko trochę mniej seksowna.. - Ola wybuchnęła śmiechem. Harry powiedział to tak poważnym tonem, a przy tym posłużył się taką mimiką, że nie dziewczyna nie mogła się ogarnąć.
- Co.? Nie każdy egh, egh.. Ma takie ciało jak ja.. Taką seksowną chrypkę.. egh, egh.. i Dysponuje takim..
- Kpisz? - Alex podnisła się do pozycji siedzącej i uniosła jedną brew do góry. - Chcesz mi wmówić, że jesteś bogiem.??
- No a nie.? - Styles zrobił zdziwioną minę.
- 'To ja jestem bogiem, Uświadom to sobie, sobie..' - Alex zacytowała fragment piosenki paktofoniki. Wiedziała, że chłopak tego nie zrozumie, więc się tym za bardzo nie przejmowała. - To ja mam tu kobiece kształty o których możesz sobie pomarzyć...
- Ale.. Egh, egh..
- No co.. Ja cię już widziałam.. Ale ty kochanie narazie to sobie tylko możesz marzyć.. To ja jestem tu bogiem..
- Właśnie dlatego cię wybrałem.. - powiedział Harry i przerzucił dziewczynę w taki sposób, że znalazła się pod nim..
- Dlatego.? Wybrałeś? To co jakiś casting był.? - Ola uwielbiała się z nim przekomarzać. Obdarzyła go hytrym uśmieszkiem. Styles się zaśmiał i zaczął ją łaskotać.
- Ten twój 'cięty żarcik..' - Harry zaczął całować Alex po szyi.
- Ej,ej,ej.. Zarazisz mnie.. - dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Przynajmniej w tedy zostaniesz ze mną dłużej i razem poleżymy. - tym razem Hazza uśmiechną się hytrze po czym wpił się w usta Oli.
- Nienawidzę cię.. - powiedziała Alex na co Harry przygryzł jej dolną walkę by po chwili powrócić do pocałunku...
Danielle i Liam od kilku godzin siedzieli w urzędzie i załatwiali potrzebne papiery do adopcji. Gdy odebrali już wszystko, pojechali do sierocińca z którego dzwoniła p.Gray. Tego dnia zadzwoniła do nich z jak naszybszym spotkaniem.
Małżeństwo weszło po schodach dość niedużego sierocińca i zadzwonili dzwonkiem. Po kilku dźwiękach ortworzyła im niewysoka, siwa pani.
- Emm.. Dzień dobry. Jestem Danielle Payne, a to mój..
- Aa.. tak, tak.. Panna Gray wspominała, że państwo będziecie. Proszę wejść. - kobieta wpuściła ich do środka. Gdy zamknęła drzwi poprowadziła ich długim korytarzem do gabinetu. Przez cały czas gdy szli, Dan wpatrywała się w poobdzierane ściany, zniszczone panele.
- Jesteśmy. - kobieta zatrzymała się przy drzwiach z jasnego brązu. Para spojrzała na siebie i zapukała.
- Proszę.
Jedno słowo i już znaleźli się na krzesłach przy biurku. Pani Gray jeszcze raz sprawdziła dokumenty i doniesione papiery.
- A więc.. Chodźmy przywitać się z Jack'iem. - kobieta uśmiechnęła się do pary po czym całą trójką udali się na piętro.
Danielle wciąż była przerażona widokiem mebli, ścian...
- Proszę usiąśc tu na kanapie, a ja za chwilę go przyniosę. - powiedziała p.Gray i zniknęłą za ciemnymi drzwiami. Liam Dan usiedli na kanapie.
- Jak się czujesz? Za chwilę zobaczymy synka? - spytała Liam'a.
- Dobrze.. Alę wciąż żałuję, że nie mogę dać ci naszego własnego dziecka..
- Kochanie... Nie przejmuj się.. Przynajmniej teraz pomożemy takiemu dziecku jak..
W tym momencie podeszła do nich p. Gray z małym ciemnoskórym chłopczykiem.
- Proszę. To jest dwuletno Jack.. Payne. - powiedziała i podała dziecko Liamowi. - Jednak muszę powiedzieć, że odebrać go będziecie mogli dopiero za 2 tygodnie.
- Dobrze. - odparła Danielle. Razem z Liam'em patrzyli na Jack'a z wielką czułością.
- Ma dopiero 2 latka.. - szepnął Li.
- Czeeść.. Jestem Danielle. Będziesz z nami mieszkał? - chłopczyk popatrzył na kobietę dużymi, brązowymi oczami.
Małżeństwo siedziało tam jeszcze jakiś czas. Wyszli gdy dzieci miały porę obiadową.
- Emm.. Mam do pani takie pytanie.. - zaczął Liam gdy p. Gray odprowadzała ich do wyjśćia.
- Tak?
- Mogłaby mi pani podać numer konta do tego ośrodka..?
Podamy wam tylko 'Rock Me' .
Hahaha.. Wg Hazzy to będzie 'Fuck Me' [If U Know What I Mean ;P]
Harry od rana krzątał się po kuchni. Wstał przed 8 i pakował potrzebne rzeczy do mamy. Jednak
przeszkadzał mu piekielny ból głowy i katar. Za bardzo nie zaprzątał sobie tym głowy, bo co chwila napadały go pytania "Jak jego mama zareaguje na niegi o Alex.?" 'Niby wcześniej ją lubiła i wszystko było dobrze, ale z Caroline było tak samo. Wspierała mnie, a jak przyszło co do czego to miała wątpliwości..' Rozmyślanie Hazzy przerwał dźwięk telefonu. Pobiegł na górę by sygnał nnie obudził Niall'a.
- Ekhem.. Halo.?
- Hej bro.!
- Cześć Gem. Co tam? - Styles słysząc głoś siosty, uśmiechnął się.
- Aaa.. Nic takiego.. Po prostu stęskniłam się za moim braciszkiem..
- Ahhh.. Miło mi to słyszeć. - Harry wystawił język do telefonu, jakby licząc na to, że siostra go zobaczy. - Ja też sie stęskniłem. Ejj.. Ale przecież.. Egh.. My się dzisiaj zobaczymy..
- Coś ci jest?
- Nie, dlaczego?
- Bo chrypiesz..
- Sister.. Znasz mnie od Egh.. ponad 20 lat i jeszcze nie zauważyłaś, że mówię z chrypką?
- Ojj.. Nie o taka chrypkę mi chodzi.. Co chwila pokasłujesz i chrypiesz.. MOCNO chrypiesz..
- Nie dramatyzujesz przypadkiem?
- Nie.. - na chwilę między rodzeństwem zapadła cisza. Po jakimś czasie przerwała ją Gemma. - Emm.. Słuchaj.. Skoro dzisiaj nie przyjedziecie..
- Przyjedziemy..
- Nie.. Nie chce cie dzisiaj widzieć... Rozumiesz.? No.. To.. Chce ci coś powiedzieć..
- Egh.. Egh.. No mów..
- Jestem w ciąży.. - na dźwięk tych słów Harry omal nie spadł z łóżka..
- CO !? Ty też.?
- Jak to 'też'? Ty z Alex..
- Nie, nie, nie.. Skąd.. - loczek pokiwał przecząco głową.. - Po prostu.. Wczoraj urodziła El.. Perrie jest w ciąży z Malikiem..
- Aaa...
- A który miesiąc.?
- 5
- 5?! I mówisz mi dopiero teraz?
- Sama dowiedziałam się 2 miesiące temu, a ty dopiero co z wakacji wróciłeś..
- Egh, To gratuluję.
- HARRY!!! - w domu rozległ się wrzask Niall'a.
- Ups.. To chyba blondi.. Dobra Gem.. Muszę kończyć. Bardzą się cieszę, że będziesz mamą..
- No ja też. - brunetka uśmiechnęła się.
- Ej.. Egh, egh.. Powiedz mi tylko.. Jak zareagował Conor?
- A.. Heh.. Cieszy się.. Bardzo. Niedługo mamy przygotowywać pokoik dla dzi...
- HARRY! EDWARD! STLES!
- Heh.. Wybacz mi.. Ale serio musze kończyć bo pasemka mu się przegrzeją..
- Okok.. A.! I masz mi z łóżka nie wychodzić.. Zrozumiano?
- Tak tak.. Egh.. Papa. - Hazza wywrócił oczmi i się rozłączył. Zbiegł na dół skąd dochodziły krzyki.. Chłopak zobaczył Horan'a stojącego przy tarasie..
- O.! Już wstałeś. Egh..
- Hah.. tak.. WStałem.. - ton blondyna nie był zbyt ciekawy.. - Czy ty wczoraj wychodziłeś na taras?
- Może.. Egh.. A czemu pytasz?
- Bo ktoś.. Wczoraj.. Jak już wróciłem od Lou.. Położył moje ubrania na taras..
- Aaa.. No to ja.. Trochę musiały się przewietrzyć bo farbą cuchnęly na kilometr.. - loczek pozostawał niewzruszony..
- A wiesz geniuszu, ze padał deszcz..
- No widzisz.. Egh, egh.. Przy okazji się wyprały.. - Style posłał kumplowi szeroki uśmiech..
- Tak.. Wyprały.. Razem z projektem pokoju, kolorem farb, rodzajami mebli, które były zapisane na kartce, którą schowałem do spodni żeby się nie zgubiła!!! - Furby rzucił przyjacielowi kawałek mokrego zmiętolonego papieru..
- No to chyba teraz.. Egh.. ci się to nie nada.. - Stylts przykrył dłoń ręką, próbując zatamować potok kaszlu.
- Serio.? Nie nada się? Mówisz..?
- Heh.?
Niall zzgromił kumpla wzrokim i wkurzony poszedł do łazienki.
- I co? Zgłosił się ktoś? - Alex usiadł obok Claudii przy biurku.
- Ele z czym?
- No z ogłoszeniem.
- Aa.. Emm.. Tak.. Zadzwonił jakiś chłopak.. Powiedziałam, żeby przyjechał jutro ok. 13 na obejrzenie tego pokoju, domu..
- Aha.. No spoko..
- Wychodzisz gdzieś? - spytała Claudia, widząc jak Ola czesze włosy i ma buty na nogach.
- Mówiłam ci, że jade z Harry'm do jego mamy.. Za chwilę muszę u niego być.
- Aaa.. - Claudia pokiwała brwiami - I jak się czujesz przed spotkaniem z teściową?
- Przestań. - Alex się zaśmiała i walnęła przyjaciółkę szczotką.
- No co..?
- Weź.. - brunetka wstała i skierowała się do swojego pokoju..
- No ale co.?!
- Nieważne...
Claudia zaczęła się śmiać za co w odpowiedzi dostała poduszką. Chciała się zrewanżować ale Ola pobiegła na dół..
Claudia zamknęła laptopa i padła na łóżko. Wciąż gnębiły ją myśli dotyczące jej i Niall'a. Nie spotykali się tak często. Od tego czasu kiedy poroniła, wsztko się popsuło.. Nie zachowywali się jak wcześniej. Może ona nie czułą do niego 'tego czegoś'..? Może to był tylko krótki romans? Ale przecież prawie mieliby dziecko.. Znaczy.. Prawie.. Mieli dziecko...
Dziewczyna przetarła oczy i postanowiła zejść na dół.
W hallu zastał jeszcze Alex.
- Ten gościu nazywa się Eric Z.. Cośtam..
- Aha.. Wiele mi to mówi.. Serio.. - Ola spojrzała na Claudię kpiącym wzrokiem.
- Oj.. Na ile tam jedziecie.?
- Za 2 dni chyba wrócimy.. Wiesz.. W poniedziałek muszę zacząć szukać mieszkania..
- A Harry nie może ci pomóc?
- W czym.? - zdziwiła się Alex.
- No w szukaniu mieszkania, mebli itd..
- Niee.. Nie chcę go naciągać na nic..
- Ale..
- Dobra, ja lece.. Trzymaj się.. - powiedziała Ola, przytuliła przyjaciółkę i zniknęła za drzwiami frontowymi.
Claudia poszła do kuchni i patrzyła jak dziewczyna odjeżdża z podjazdu.
Kiedy przyjaciółka odjechała, zrobiła sobie gorącej herbaty i siadła przy stole w jadalni. Znów dopadły ją mośli i Niall'u.
Nie chciała dłużej zaprzątać sobie tym głowy. Wygrzebała z torebki zielone okulary przeciwsłoneczne, słuchawki i wyszła z domu. Zakluczyłą drzwi i poszła w stronę pobliskiego parku wsłuchując się w piosenkę FUN .
Zayn i Perrie zatrzymali się przed wielkim domem. Miał ze 2 piętra, duży kaganek z pięknymi roślinami, a z tyłu wystawał piękny ogród.
- Też taki będziemy mieli - Zayn uśmiechnął się do dziewczyny i dał jej całusa w policzek.
- Taaa.. Nie wątpię.. - odparła Perrie i nacisnęła dzwonek do drzwi.
Po chwili otworzyła im niewysoko, czerwonowłosa dziewczyna.
- Jade!
- Perrie! - przyjaciółki rzuciły się sobie w ramiona.
- Zayn! - krzyknął sam do siebie mulat na co obie kobiety zaczęły się śmiać.
- Zayn.. Cześć.. Wejdźcie. Co was do mnie sprowadza.?
- Dawno się nie widziałyśmy, więc.. Tak pomyślałam, że warto by się spotkać.. Wybacz, że tak bez zapowiedzi ale..
- Ojj. Tam.. Miła niespodzianka. - powiedziała Jade. Przyjaciele udali się do salonu. Był bardzo duży. Beżowe ściany nadawały spokoj, a kontrastujące meble z ciemnego drewna, idealnie dopwłniały kolorystykę. - Napijecie się czegoś? Kawy? Herbaty? Wina? Może czegoś mocniejszego? - dziewczyna spojrzała na Zayn'a i się uśmiechnęła.
- Ja herbaty poproszę - powiedziała blondynka.
- A ja cze..
- On też z chęcią napije się herbaty.. Prowadzi.. - dziewczyna spojrzała na chłopaka znacząco..
- Taa.. Herbaty..
- Hahahh.. Okok.. To co tam u was?
- Po staremu. - zaczął Malik.
- Eee.. Kochanie.. No nie do końca..
- To znaczy? - zdziwiła się czerwonowłosa, wracając z kuchni. - Woda się gotuje..
- Emm.. Bo widzisz.. Będziemy rodzicami.. - powiedział Zayn i złapał Perrie mocno za rękę.
- Tak.? Ojej.. To wspaniale.. Gratuluję wam. - Jade podeszła do pary i każdego z osobna przytuliła..
- Dzięki.. - Perrie uśmiechnęła się i spojrzała na chłopaka. Ten wytarł jej oczy, w których pojawiły się łzy..
- To kiedy ślub.? - spytała Thirlwall.
-Teraz ta zaczyna... - westchnął Zayn, a Perrie wybuchnęła niepochamowanym śmiechem.
- Gotowy? - spytała Alex, wchodząc do pokoju Hazzy.
- O.! Już jesteś. Hej. - Chłopak się uśmiechnął, podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił.
- Co jet? Jesteś strasz nie rozpalony...
- To ty tak na mnie działasz.. - Styles się uśmiechnął i pocałował Alex.
- Haha.. Tsaa.. Ale tak na poważnie... - dziewczyna przyłożyła dłoń do swojego czoła, a później do jego. - Jeju.. Harry ty masz gorączkę.
- Jaką tam.. Egh.. gorączkę..
- Super.. - Ola westchnęła. - Kładź się do łóżka.
- Ale..
- Bez ale.. Kładź się... I.. Załóż to.. - Alex rzuciła chłopakowi fioletową koszulę w kratę, widząc nagi tors chłopaka. - Skończy się spanie nago..
- A co.. nie podoba się.? - loczek się wyszczerzył i zaczął napinać mięśnie.
- Przestań. Kładź się. I radzę zadzwonić ci do twojej mamy, że nie przyjedziemy.. - Ola wyszła z pokoju i skierowała w stronę kuchni.
W tym czasie loczek przebrał się w piżamę. Tak.. To dziwne, bo przecież on nigdy nie zakłada piżamy lub czegokolwiek do łóżka, więc..
Dziewczyna wróciła po kilku minutach z kubkiem rosołu i termometrem.
- Skąd ty.. Egh, egh.. Masz rosół? - spytał zdziwiony chłopak i zrobił Oli miejsce obok siebie..
- Minęłam się z Niall'em w drzwiach i powiedział, że macie końcówkę w lodówce... Dorobiłam trochę i 'ulepszyłam'.. Jakieś to tłuste wam wyszło..
- Niall robił.. - powiedziała Hazz upijając kolejny łyk napoju. - Wiesz, że Gemma jest w ciąży.?
- Tak.? To super.. Tylko..
- Co? - loczek spojrzał na dziewczynę i obją ją ramieniem.
- Ja jej tak naprawdę nie znam.. Znaczy.. Może się z nią raz widziałam ale..
- Nie martw się.. Jeszcze zdążysz ją poznać. W sumie.. Egh, egh.. To jest taka jak ja.. - Harry spojrzał na Alex i podał jej pusty kubek.
- I co ja mam z tym zrobić.? - spytała dziewczyna patrząc to na chłopaka to na anczynie.
- Odstawić.. Egh, egh.. Znaczy.. Mogłabyś postawić to na szafkę, skarbie.?
Alex wywróciła oczmi i spełniła prośbę chłopaka.
- Mówisz.. Taka jak ty.?
- Noo.. Tylko trochę mniej seksowna.. - Ola wybuchnęła śmiechem. Harry powiedział to tak poważnym tonem, a przy tym posłużył się taką mimiką, że nie dziewczyna nie mogła się ogarnąć.
- Co.? Nie każdy egh, egh.. Ma takie ciało jak ja.. Taką seksowną chrypkę.. egh, egh.. i Dysponuje takim..
- Kpisz? - Alex podnisła się do pozycji siedzącej i uniosła jedną brew do góry. - Chcesz mi wmówić, że jesteś bogiem.??
- No a nie.? - Styles zrobił zdziwioną minę.
- 'To ja jestem bogiem, Uświadom to sobie, sobie..' - Alex zacytowała fragment piosenki paktofoniki. Wiedziała, że chłopak tego nie zrozumie, więc się tym za bardzo nie przejmowała. - To ja mam tu kobiece kształty o których możesz sobie pomarzyć...
- Ale.. Egh, egh..
- No co.. Ja cię już widziałam.. Ale ty kochanie narazie to sobie tylko możesz marzyć.. To ja jestem tu bogiem..
- Właśnie dlatego cię wybrałem.. - powiedział Harry i przerzucił dziewczynę w taki sposób, że znalazła się pod nim..
- Dlatego.? Wybrałeś? To co jakiś casting był.? - Ola uwielbiała się z nim przekomarzać. Obdarzyła go hytrym uśmieszkiem. Styles się zaśmiał i zaczął ją łaskotać.
- Ten twój 'cięty żarcik..' - Harry zaczął całować Alex po szyi.
- Ej,ej,ej.. Zarazisz mnie.. - dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Przynajmniej w tedy zostaniesz ze mną dłużej i razem poleżymy. - tym razem Hazza uśmiechną się hytrze po czym wpił się w usta Oli.
- Nienawidzę cię.. - powiedziała Alex na co Harry przygryzł jej dolną walkę by po chwili powrócić do pocałunku...
Danielle i Liam od kilku godzin siedzieli w urzędzie i załatwiali potrzebne papiery do adopcji. Gdy odebrali już wszystko, pojechali do sierocińca z którego dzwoniła p.Gray. Tego dnia zadzwoniła do nich z jak naszybszym spotkaniem.
Małżeństwo weszło po schodach dość niedużego sierocińca i zadzwonili dzwonkiem. Po kilku dźwiękach ortworzyła im niewysoka, siwa pani.
- Emm.. Dzień dobry. Jestem Danielle Payne, a to mój..
- Aa.. tak, tak.. Panna Gray wspominała, że państwo będziecie. Proszę wejść. - kobieta wpuściła ich do środka. Gdy zamknęła drzwi poprowadziła ich długim korytarzem do gabinetu. Przez cały czas gdy szli, Dan wpatrywała się w poobdzierane ściany, zniszczone panele.
- Jesteśmy. - kobieta zatrzymała się przy drzwiach z jasnego brązu. Para spojrzała na siebie i zapukała.
- Proszę.
Jedno słowo i już znaleźli się na krzesłach przy biurku. Pani Gray jeszcze raz sprawdziła dokumenty i doniesione papiery.
- A więc.. Chodźmy przywitać się z Jack'iem. - kobieta uśmiechnęła się do pary po czym całą trójką udali się na piętro.
Danielle wciąż była przerażona widokiem mebli, ścian...
- Proszę usiąśc tu na kanapie, a ja za chwilę go przyniosę. - powiedziała p.Gray i zniknęłą za ciemnymi drzwiami. Liam Dan usiedli na kanapie.
- Jak się czujesz? Za chwilę zobaczymy synka? - spytała Liam'a.
- Dobrze.. Alę wciąż żałuję, że nie mogę dać ci naszego własnego dziecka..
- Kochanie... Nie przejmuj się.. Przynajmniej teraz pomożemy takiemu dziecku jak..
W tym momencie podeszła do nich p. Gray z małym ciemnoskórym chłopczykiem.
- Proszę. To jest dwuletno Jack.. Payne. - powiedziała i podała dziecko Liamowi. - Jednak muszę powiedzieć, że odebrać go będziecie mogli dopiero za 2 tygodnie.
- Dobrze. - odparła Danielle. Razem z Liam'em patrzyli na Jack'a z wielką czułością.
- Ma dopiero 2 latka.. - szepnął Li.
- Czeeść.. Jestem Danielle. Będziesz z nami mieszkał? - chłopczyk popatrzył na kobietę dużymi, brązowymi oczami.
Małżeństwo siedziało tam jeszcze jakiś czas. Wyszli gdy dzieci miały porę obiadową.
- Emm.. Mam do pani takie pytanie.. - zaczął Liam gdy p. Gray odprowadzała ich do wyjśćia.
- Tak?
- Mogłaby mi pani podać numer konta do tego ośrodka..?
* * *
Sister Styles'a ;)
Ciuchy Claudii ;)
Perrie i Jade :D
Chory Harry :(
Liam, Danielle i Jack *.*
Z planu do 'Little Things' :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)