KONTAKT

Oto jest oficjalny e-mail bloga marzenia.londyn.1d@spoko.pl Piszcie jak macie jakieś propozycje, pytania, prośby itp.
Mój twitter --> @tohardtobelive

poniedziałek, 11 lutego 2013

Imagin z Lou cz.2


Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Lou. Tak.. Louisa Tomlinsona we własnej osobie. Stał po drugiej stronie ulicy i widocznie zmierzał w moją stronę. Przeraziłam się.. Owszem wyobrażałam sobie to spotkanie, ale nigdy w takich okolicznościach.. – Jestem Louis Tomlinson. A ty?
- [T.I]
- Ładne imię. – odparł i szeroko się uśmiechnął. – Widziałem cię wczoraj przez okno.. Od dawna tu mieszkasz?
- Emm.. W sumie to nie.. Może z rok.. półtorej.. – odparłam niepewnie. – Wybacz ale spieszę się..
- A.. spoko.. To do zobaczenia. – uśmiechnął się i odwrócił w przeciwnym kierunku. Po chwili jednak znów usłyszałam jego głos. – Podasz mi swój numer?
Że co?! Louis Tomlinson właśnie poprosił mnie o numer?! Woohooo!!!
- Emm.. Dobra.. – uśmiechnęłam się lekko i wzięłam od chłopaka komórkę by się wpisać. – Proszę.
- Dzięki. – Louis się uśmiechnął i odszedł.
„No to chyba będzie dobry dzień” pomyślałam i w wesołym nastroju poszłam na przystanek autobusowy gdzie czekała znajoma z uczelni. Wybierałyśmy się na zakupy.

Wróciłam dopiero ok. 20.00. Nie dość, że jakaś kobieta zabrała mi, dosłownie sprzed nosa, wypatrzoną torebkę to jeszcze uciekł mi ostatni autobus. To się nazywa szczęście.. A już myślałam, ze skoro dzień tak ładnie się zaczął to…
- Wróciłam!! – usłyszałam głos [I.T.P].
- Ja też.. Przed chwilą weszłam.. – odparłam jej, zamykając lodówkę.  – Ty!! Słuchaj!! – krzyknęłam do niej i zerwałam się z miejsca by jak najszybciej podzielić się z nią wiadomościami. Niestety.. Moja zgrabność przewyższa ludzkie pojęcie.. Nie wyrobiłam się na zakręcie między kuchnią a salonem i jak długa wylądowałam na podłodze. [K.T.P] zaczęła się panicznie śmiać. Przestała jednak gdy zgromiłam ją wzrokiem.
- Hahah.. No co się stało? – zapytała gdy obie siadłyśmy na kanapie. Momentalnie przypomniałam sobie o wiadomości.
- Właśnie. Jak rano wychodziłam z domu to gadałam z Lou.. – powiedziałam podekscytowana.
- Ha.! Kpisz..  – zgromiłam ją wzrokiem. Jak mogła mi nie wierzyć..
- Nie.. Serio. Ale.. Pewnie nie uwierzysz, że wziął ode mnie numer.?
- Co?! Serio.? – [I.T.P] aż podskoczyła na kanapie. Zaczęłam się śmiać z wyrazu jej twarzy.
- No serio… - I tak zaczęłam opowiadać jej wszystko po kolei…

23.00
Znów mam czas tylko dla siebie. Zgodnie z moim codziennym rytuałem, zaparzyłam herbatę i usiadłam na parapecie. Niestety tym razem mój tyłek musiał marznąć bo kocyk jeszcze nie wysechł..
Od rana nosiłam komórkę w dłoni z nadzieją, że Louis się odezwie. Zrobiłam to też teraz. Patrzyłam przed siebie, na dom naprzeciwko, w którym nie paliło się żadne światło. Miałam nadzieję, że chłopak napisze, spojrzy w moje okno. Jednak nie.. Tak się nie stało.. Było dobrze po północy gdy zdecydowałam się położyć. Czyżby kolejne moje marzenie miało się nie spełnić? Zrezygnowana położyłam się na łóżku. Przypomniała mi się rozmowa z [I.T.P]. W weekandy pracuje jako opiekunka do dzieci. Zawsze jak wraca od podopiecznych opowiada różne anegdoty. Zaśmiałam się w duchu i nie do końca spełniona.. Zasnęłam.

Przez kolejnych kilka dni było tak samo. Znaczy za wyjątkiem szkoły oczywiście. Duuużo nauki..
Louis nie dawał znaku. Co prawda czasem widziałam go z okna jak wychodzi w ciągu dnia.. Ale poza tym.. Częściej słyszę o nim w radiu i internecie.

Piątek. Minął dokładnie tydzień odkąd mamy nowych sąsiadów. A ja głupia liczę, że coś z tego będzie. Załamka totalna..
Jednak te moje rytuały są dobre. Pomagają mi się zrelaksować i dokładnie pomyśleć. Tak.. Teraz też siedzę na oknie z kubkiem herbaty. Tym razem zwykłej. Taką lubię najbardziej. Spróbowałam już wszystkich jakie moja świrnięta współlokatorka kupiła. Jednak już ją uświadomiłam, że sama będzie musiała wypić te 10 opakowań bo mi nie podchodzą.. hahhah.. Gdybyście widzieli jej minę.  
Ta sama godzina co zwykle, ten sam parapet co zwykle, ten sam kocyk i kubek co zwykle.. A jednak coś się zmieniło.. Mój ekran komórki rozbłysnął. Spojrzałam na nadawcę wiadomości. Pokazał się tylko numer. Z ciekawości otworzyłam zawartość.
Hej.! Wybacz, że nie odezwałem się wcześniej ale praca.. Rozumiesz? Louis x.
OMFG!!! Napisał.!! Napisał.. Dobra.. Wypadałoby odpowiedzieć..
‘ Cześć. Nie ma sprawy.. Rozumiem J ’
Jeju.. Bardzo kreatywnie.. Serio.. Podziwiam autora tego tekstu.. Spojrzałam przez okno. Jedyne co mnie zdziwiło było to, że Louis w tym momencie też siedział przy swoim oknie. Komórka zaświeciła ponownie.
‘ Widziałem cię ;)
O rany.. Gdzie?
‘ Codziennie cię widziałem przy oknie. To jakiś rytuał?’ uśmiechnęłam się do niego zza szyby.
‘ Tak jakby. Siadam tu co wieczór o tej samej porze i myślę ;D’
‘ Nad czym?’
‘ Nad życiem..’ posłałam mu kolejny uśmiech na co odpowiedział tym samym.
‘ Hmm.. To mogę się przyłączyć?’
‘ Hahah.. Jak chcesz to zapraszam. Co wieczór o 23.00 na parapecie z kubkiem i kocykiem. ;)’
‘ Dziękuję za przyjęcie mnie do swego królestwa ;) Tylko z kocykiem może być problem.. Ale wezmę jakiś od Harry’ego. On ma ich pełno xx’
Wybuchłam niepochamowanym śmiechem. Louis chyba też bo widziałam, że cały czas śmieje się do telefonu.
‘Okok. Wybacz ale muszę kończyć. Pa xx’
‘ Dobranoc xx’ pomachałam mu przez okno i położyłam na łóżku. ‘Taak.. Ten dzień zaliczam do udanych’ pomyślałam z uśmiechem na twarzy. Jednak nie długo było mi dane nacieszyć się tą chwilą bo zapadłam w błogi sen.

Gdy się obudziłam miałam niesamowity humor. Spojrzałam na wyświetlacz komórki ’11.00’ Jejku.. Rzadko zdarza mi się spać do tej pory. W oczy rzuciło mi się powiadomienie o nowej wiadomości. Uśmiechnęłam się bo głupia myślałam, że to coś od Lou. Jednak zawiodłam się. Był to SMS od [I.T.P]. Mam kupić bułki bo jej się nie chce wstać. Powaliło? Wstałam z łóżka i udałam się do jej pokoju.
- Ocipiałaś?! Ja.. Po bułki?! – krzyknęłam od progu. Dziewczyna spojrzała na mnie spod kołdry i wywróciła oczami. – Suń się.. – poleciałam jej i położyłam się obok.
Chwilę gadałyśmy. Opowiedziałam jej o wczorajszej rozmowie z Louis’em. Dziewczyna mocno mnie przytuliła.
- Wiesz co..? – szepnęła szeroko się uśmiechając. Hahha.. pewnie zacznie gadać, że mam szczęście i życzy mi powodzenia.
- Co? – spytałam niby nie wiedząc o co chodzi.
- To znak.. – zaśmiała się. ‘Wiedziałam!’
- Jaki? – uśmiechnęłam się do niej. Myślałam, że nie wyrobię..
- Że z okazji twojego szczęścia to ty lecisz po bułki. – [K.T.P] zaczęła się śmiać. Zdębiałam. Serio.. Chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i walnęłam nią współlokatorkę. Tamta szeroko otworzyła buzię i zaczęła szybko mrugać. Wyglądała jak.. Jak.. Harry.. Zaczęłam się głośno śmiać. Omal nie spadłam z łóżka.. Nie, no dobra.. Spadłam.. Ale z pomocą [K.T.P]..
Koniec końców stanęło na tym, że obie pójdziemy do sklepu.

23.00
Siedzę na parapecie. Znowu. Czekam aż przyjdzie Lou.. Wiem, ze to głupie.. Ale wydaje mi się, że zależało mu gdy pisał wczoraj prośbę o dostęp do wspólnych rozmyślań. Po chwili dostrzegłam wyłaniającą się postać spod firanki. Tak. To on. Upiłam solidny łyk z czerwonego kubka i uśmiechnęłam się do chłopaka. On po chwili pokazał mi niebieski kocyk i żółty kubek słodko się przy tym uśmiechając. Zaczęłam się śmiać.  Jeju.. Po prostu go uwielbiam. Louie usiadł na parapecie i wyciągnął telefon. Ja w tym czasie patrzyłam na niebo. Było zachmurzone. W pewnym momencie w świetle latarni ujrzałam spadające płatki śniegu. Uśmiechnęłam się na ten widok i upiłam kolejnego łyka.
‘Pada śnieg :D’ otrzymałam w treści SMS-a.
‘ Właśnie widzę J Jak minął dzień?’
‘ Ehh.. Jak zwykle.. Masa pracy nad nowym albumem. A u ciebie? xx’
‘Jakoś leci..’
Tak zaczęła się rozmowa. Pisaliśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że Harry zabrał gdzieś moją przyjaciółkę. Chyba będzie musiała mi się wyspowiadać. Dziwi mnie jednak fakt, że tak późno się gdzieś ruszyła. Pisaliśmy z Lou jeszcze jakiś czas. Po ok. godzinie postanowiłam zadzwonić do [I.T.P]. Nie powiem ale trochę się martwiłam. Dzwoniłam kilka razy jednak nie odbierała.
‘Nie martw się. Jak nie wróci dziś w nocy to na pewno jutro xx’ pocieszył mnie Louis. No tak.. W końcu zna Harry’ego bardzo dobrze. A skoro [I.T.P] z nim jest nie powinno się jej nic stać. Odetchnęłam i powróciłam do rozmowy z Lou..


- Spałam z nim.! Czaisz?! – usłyszałam następnego dnia. [K.T.P] siedziała na moim łóżku i omal skakała z radości.
- Z kim? A.. I jak?
- Znaczy.. No.. Tylko spałam.. Że w jednym łóżku i obok siebie.. – stwierdziła smutno. Nie wiem czemu smutno bo ja to bym się cieszyła.
- To źle?
- No nie… Ale byliśmy na imprezie i był wolny jeden pokój a Harry był nieco pijany. Wiec jak ja się położyłam to on tylko się przytulił i zasnął.. A teraz to ja go musiałam odwieźć.. Ehh.. – westchnęła  i się do mnie przytuliła. Nie za bardzo widziałam co mam jej na to odpowiedzieć..

Przez ostatnie dwa tygodnie pisałam z Louisem. O tej samej porze i z tym samym ekwipunkiem. Niby wszystko fajnie ale.. Chciałabym z nim gdzieś wyjść lub się chociaż do niego przytulić..
Tego wieczoru też rozmawialiśmy.
‘Jutro wyjeżdżamy do Stanów L ’ napisał po pewnym czasie nieobecności. Że co?! Nie mógł mnie tak zostawić..
‘ Znów?’
‘ Taak.. Wiesz.. Najwięcej fanów.. I kasy..’ Heh.. No tak.. Kasa.. Fani.. USA.. Ten to ma życie.. Spojrzałam za okno. Tomlinson podchwycił mój wzrok i zaczął coś pokazywać. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
‘Przejdziemy się? Xx’ otrzymałam wiadomość po krótkiej chwili. Woohoooo!! Louis zaprasza mnie na spacer!!
‘ Ok.’ Odpisałam i zeszłam z okna. Nie zważając na to, że jest po północy, ubrałam się ciepło i wyszłam przed dom. On już czekał.
- Hej. – przywitał się i mnie przytulił. Tak. Dobrze czytacie. P-r-z-y-t-u-l-i-ł.
- Cześć. – odparłam i się uśmiechnęłam. Serio tylko na tyle mnie stać? – Emm.. Nie słyszałam nic o tym, że wylatujecie.
- Taak.. My też nie.. Dopiero dziś się dowiedzieliśmy. Wyszło tak nagle.. – Louis zawiesił głos. Zdziwiło mnie to. Zawsze jak go oglądałam, gdziekolwiek, to był charyzmatycznym człowiekiem i zawsze wiedział co powiedzieć. - Chciałbym się pożegnać… - złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Umieram. Ludzie ja umieram!! Louis Tomlinson, chłopak, który skradł moje serce dzięki internetowi teraz stoi przede mną i patrzy mi się prosto w oczy.. – Będę tęsknić za tymi naszymi nocnymi rozmyślaniami.
- Tak szczerze to ja też. – odpowiedziałam niepewnie i unikałam kontaktu wzrokowego.
- Wiesz.. Nigdy dotąd nie spotkałem kogoś z kim mógłbym tak normalnie pogadać. O wszystkim.. Znaczy no oprócz Hazzy oczywiście – zaśmiał się chłopak. Wait.! Czy.. On przed chwilą zaczął mi mówić co o mnie myśli.? Ja to jestem ogarnięta.. Na prawdę.. – Podobasz mi się wiesz? – powiedział zmuszając mnie przy tym bym spojrzała w jego oczy. Nie mogę w to uwierzyć. No nie mogę..

Siedzę w domu i płaczę. Nie mogę uwierzyć w moją głupotę. Pozwoliłam na to by moja, najprawdopodobniej jedyna szansa spełnienia marzeń legła w gruzach. Jak mogłam być taka głupia i po prostu od niego uciec? Tak.. Uciekłam od Louis’a. Nawet mu nie odpowiedziałam. IDIOTKA!!
A on godzinę temu opuścił Anglię. Będzie w Stanach i znajdzie sobie jakąś inną dziewczynę. A mogłam być nią ja.. Po prostu nie wierzę..

*kilka dni później
- [T.I]!! Coś do ciebie!! – krzyknęła [I.T.P.] wchodząc do mojego pokoju. – Poczta skarbie. – uśmiechnęła się i rzuciła mi kopertę. ‘Nie kojarzę tego charakteru pisma..’ Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej kartkę.

„Droga [T.I]!
Jesteś wspaniałą dziewczyną. Nie zdążyłem powiedzieć Ci wszystkiego. Nie wiem co było powodem Twojej ucieczki tamtej nocy ale wiedz, że mnie to nie zniechęciło. Wręcz przeciwnie. Odkąd musiałem się z Tobą pożegnać zadręczam się pytaniami ‘Co by było gdyby..’
·         .. gdybyś coś odpowiedziała,
·         .. gdybym Cię nie poznał,
·         .. gdybyś była tu ze mną..
Po prostu nie potrafię zapomnieć. Nie mogę zapomnieć o naszych rozmowach. Mimo, że odbywały się po dwóch różnych końcach ulicy i przez SMS-y, to jednak wiele dla mnie znaczyły. A wiesz dlaczego? Dlatego, że to wszystko było z Tobą. Nie znam Cię długo ale wiem o Tobie tyle na ile to potrzebne. Wiem, że co wieczór o 23.00 siadasz na parapecie swojego okna, okryta zielonym kocykiem z misiem. Ze zwykłą herbatą w czerwonym kubku i oddajesz się fantazji i rozmyślaniu. Wiem, że najbardziej lubisz kolor zielony, a Twoim ulubionym filmem jest ‘Szybcy i Wściekli’. Wiem, że jeśli ktoś jest dla Ciebie chamski to odwdzięczasz mu się tym samym. Wiem, że Twoją ulubioną piosenką jest ‘Hall of Fame’. Wiem, że studiujesz weterynarię. Wiem też, że Twoi rodzice nie są razem, że pochodzisz z Polski, że masz starszego brata.. Wiem też, że ślicznie wyglądasz kiedy się uśmiechasz, a Twoje oczy błyszczą gdy czegoś jesteś niepewna lub się boisz.
Wydaję mi się, że wiem dość dużo. Ale chciałbym dowiedzieć się więcej. Dlatego wysłałem Ci bilet do USA. Jest on na 14.01. O ile dobrze liczę to jest to jutro. Mam nadzieję, że z niego skorzystasz i będziemy mogli wspólnie dalej siebie poznawać. Jeśli nie czujesz tego co ja i zdecydujesz się zostać, zrozumiem. Za bilety nie oczekuję żadnych zwrotów.
Mam jednak nadzieję, że zdecydujesz się przylecieć. Tęsknie za Tobą.
                                          Kocham Cię, Louis”

Kolejna łza spłynęła mi po policzku. Nie mogę w to uwierzyć. Przez chwilę przyglądam się podłużnemu papierkowi, który ma zadecydować o moim życiu. Jeden bilet lotniczy,  a tyle znaczy. Spojrzałam na datę. Jednak Louis lekko się pomylił. Samolot mam za 5 godzin. Oczywiście, że lecę.! Muszę. Przecież.. Skoro go Kocham, z każdym dniem co raz mocniej to… Muszę..

Siedzę już w samolocie. Zaczynam się śmiać na myśl, że połowa mojej walizki przepełniona jest ciuchami [I.T.P]. Panikowała, że będę miała za mało ubrań więc wariatka wrzuciła mi swoje. Ale i tak pewnie nie będą pasować.. Jesteśmy innego wzrostu..
- Panie I Panowie. Witamy na pokładzie samolotu ‘A24 369’ z Londynu do Nowego Jorku. Życzymy miłego lotu i.. – zawsze powtarzają to samo na początku każdego odlotu. Nie chcąc słuchać dalszej gadaniny postanowiłam spojrzeć za okno.
- Prosimy o zapięcie pasów. – usłyszałam z głośników i wykonałam polecenie. Po chwili samolot oderwał się od ziemi. ‘ Witaj przygodo. Witaj Louisie Tomlinson…’  


niedziela, 10 lutego 2013

Imagin z Lou cz.1

Hej.! 
Właśnie wróciłam z zimowiska, a jutro niestety do szkoły ;/ Pomyślałam, że tak na zakończenie ferii wstawię pierwszą część imagina z Lou. Napisałam go w grudniu w prezencie dla Chocolate_Ollie ale stwierdziłam, że może się tu pojawić ;) 
Mam nadzieję, że się spodoba :)
PRZYPOMINAM ŻE POJAWIŁ SIĘ PROLOG  I LICZĘ NA 17 KOMENTARZY!!


Londyn. Zima. Ta pora roku ma na wielu ludzi bardzo negatywny wpływ. Monotonia zimowego krajobrazu, na który składają się niezliczone pokłady bieli, potrafi wprowadzić człowieka w nastrój depresyjny. Jest to dodatkowo potęgowane strugami zimnego powietrza chłostającymi niemiłosiernie twarze przypadkowych przechodniów. Zasmucający jest także widok pustych gniazd, których lokatorzy opuścili Polskę w poszukiwaniu lepszego tymczasowego lokum…
Wśród nich jestem ja. [T.I]. Wybrałam Anglię. Nie jestem jak ptak, który na wiosnę znów odwiedzi swoją ojczyznę ale.. Czuję się tak jak one..
Myślę, że tutaj - w Londynie - się bardziej rozwinę. Pod względem zimowego nastroju, nie różnię się od reszty ludzi. Najchętniej zamknęłabym się w domu.
Mieszkam tu z pewną idiotką.. Mianowicie z [K.T.P.] Pierdoła sama sobie wymyśliła tą ksywkę. Tak naprawdę nazywa się [I.T.P]. Lecz.. Ja zdążyłam się już przyzwyczaić do jej przezwiska. Praktycznie wszyscy tak na nią mówią. I wiecie co.. Pasuje to do niej..
Tylko, że ona przeważnie próbuje wyciągnąć mnie z domu.. Nie wiem jak ale czasem jej to wychodzi.. Jednak.. Gdy tylko mam wolny czas, siadam na parapecie swego okna i patrzę na innych ludzi. Tego dnia też tak było. Spędziłam tam całe przed południe..
- AAAAA!!! Nie zgadniesz kto się przeprowadził naprzeciwko nas!!!  - do mojego pokoju wbiegła [I.T.P]. Oderwałam wzrok od okna i spojrzałam na dziewczynę. Miała lekkie rumieńce na polikach i nosie co świadczyło, że właśnie wróciła z podwórka. Fakt.. nawet butów nie zdjęła. ‘A dopiero co podłogę wymyłam..’ Zgromiłam ją wzrokiem. Musiała mnie chyba dobrze zrozumieć, bo obejrzała się za siebie, a na widok śladów pozostawionych na panelach lekko się skuliła.
- Heh..? Też cię kocham. Ale słuchaj.. Mamy nowych sąsiadów naprzeciwko.
- Wiem. Widziałam przez okno. Chyba ślepa nie jestem. – zaśmiałam się w odpowiedzi na co [I.T.P] tylko wywróciła oczami.
- Wiem, że nie jesteś ślepa ale inteligencją też nie grzeszysz..
- Eejj.. Wiesz co? – znów skierowałam wzrok za okno, udając obrażoną. Już od rana przed domem stały wielkie, białe ciężarówki. Mężczyźni w niebieskich kombinezonach wnosili jakieś meble do domku. Od początku zastanawiał mnie pewien fakt. Mianowicie.. Takich mebli to ze świecą szukać. Wypasione. Drogocenne. O ile się nie mylę to z którejś ciężarówki wynosili łóżko wodne. Dom natomiast nie wyglądał na jakiś specjalnie wyjątkowy. Zwykły, londyński, piętrowy domek. Fakt, że był trochę większy od naszego (wynajmowanego -,-‘) ale nadal pozostawał zwykły..
- Ojj.. no nie obrażaj się. – [I.T.P] podeszła i mnie objęła.- No dalej, zgaduj.. – powiedziała i przeniosła się na łóżko. Widząc, że nie reaguję, wstała z posłania, stanęła przede mną i dodała. – Ehh.. W takim razie pozwól, że ci pomogę.. Powiedz.. Kto w ostatnim wywiadzie powiedział:
‘Zamierzamy zamieszkać razem.
Poczuć się jak ryby wśród swej ławicy…’
Słysząc pierwsze słowa wypowiedziane przez dziewczynę, zeszłam z parapetu i zaczęłam cytować razem z nią.
‘..Oddzielić się trochę od reszty,
Dać im prawo wyboru.
Nasze drogi i tak się kiedyś zejdą,
Więc nie marnując czasu kiedy jesteśmy młodzi,
Postanawiamy żyć.
Jak Tarzan szukający swojej prawdziwej tożsamości,
Jak Bella szukająca swojej bestii..
Tak i my pragniemy doświadczyć czegoś nowego.’
- I Harry.. – krzyknęłyśmy obie, diametralnie zmieniając postawę na powolną i spokojną.
‘Po prostu zamierzamy się wyprowadzić od chłopaków
 i przeprowadzić do miejsca gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał.’
Ze śmiechem opadłyśmy na łóżku. Wszystko miałyśmy opanowane do perfekcji. Gestykulację, słowa mimikę.. Nawet tempo.. Śmiałyśmy się z tego codziennie, przy każdej możliwej i pasującej sytuacji. Czasem dzieliłyśmy się nawet na role. Ja byłam Lou, a [I.T.P] loczkiem.. Muszę przyznać, że dobrze nam to wychodziło. Leżałyśmy wpatrzone w sufit.
- Serio? Lou będzie mieszkał naprzeciw nas.? – spytałam podnosząc się na łokciu.
- Ekhem..
- I Harry.?  - zaśmiałam się widząc spojrzenie [K.T.P]
- No.. Gadałam z nimi..
- CO?!
- Znaczy.. Noo.. Nie z nimi, bo oni mają tu przyjechać wieczorem lub w nocy.. Ale z tymi gośćmi w kombinezonach co wnoszą im meble. Spytałam się kto tu będzie mieszkał, a oni mi odpowiedzieli, że Tomlinson i Styles.
Nie mogłam w to uwierzyć. ‘Chłopak moich marzeń będzie teraz blisko mnie.. Nie.. To i tak się kiedyś zepsuje..’ Biłam się w myślach. [I.T.P.] chyba to zauważyła bo postanowiła zostawić mnie samą. Ja w tym czasie znów siadłam na parapet. Patrzyłam na pracowników. Jest tak zimno, a oni muszą zapierniczać.. Niby to ich praca i co chwila są w domu, ale.. Pewnie nie mogą z niego korzystać..
Zeszłam z okna i udałam się do pokoju [K.T.P].
- Idziesz ze mną rozgrzać tych panów.? – spytałam stojąc w drzwiach. Dziewczyna popatrzyła na mnie ze strachem w oczach. Dopiero po chwili zorientowałam się co tak naprawdę powiedziałam. – Boże.! [I.T.P.].! Nie o to mi chodziło.. Pomyślałam, że może dać im jakiejś herbaty, zaprosić do nas czy coś..


W końcu obie przystanęłyśmy na moją propozycję i zaprosiłyśmy mężczyzn do siebie. W sumie było ich może z 9 więc się zmieściliśmy w naszym saloniku.
Panowie byli u nas niecałe 15 minut, ale widać było, że trochę im to pomogło. Wychodząc każdy z nich nas przytulił.
Ale nie powiem.. Jeden z nich tak mnie wkurzał, że myślałam, że coś mu zrobię.. No sory bardzo.. Cały czas mi się na tyłek gapił.. Wydaje mi się, że było widać jak chamsko się do niego odnosiłam bo tylko on się ze mną nie pożegnał.. Ale to lepiej.. Zdzieliłaaabym.. Oj, zdzieliła… Ale chwila.. Wy byście tak nie zrobili.? Jak ktoś jest chamski dla mnie, ja jestem chamska dla niego.. Proste i logiczne..
Gdy posprzątałyśmy po gościach, [K.T.P] poszła do siebie, a ja zaczęłam wkuwać do chemii. Wybierając weterynarię wiedziałam, że narażam się na ciężką pracę i naukę ale, że tego będzie aż tyle..? Co prawda był piątek, a ja zajęcia miałam tylko od poniedziałku do czwartku, to wolałam nie odkładać tego na ostatnią chwilę.

Minęła 23,  a ja zamiast oglądać jakiś film to siedziałam nad książkami.. A właściwie.. Leżałam..
Przeciągnęłam się prostując wszystkie mięśnie. Poczułam lekką ulgę.

Zaparzyłam gorącej herbaty i wróciłam do siebie. Nie chciało mi się spać. Byłam zbyt przejęta nowymi wiadomościami by pójść spać. Bezszelestnie weszłam na górę i skierowałam się do swojego pokoju. Wyjęłam z szuflady zielony koc z misiem i rozłożyłam go na parapecie. Ostatnio mocno z niego ciągnęło więc wolałam się zabezpieczyć przed ewentualną chorobą. Usiadłam na miękkim posłaniu, wzięłam czerwony kubek w dłonie i upiłam z niego małego łyczka. Skarciłam się w myślach za głupotę.. Kto normalny siada przy włączonym świetle do okna? Zniecierpliwiona zgasiłam źródło jasności i powróciłam na poprzednie miejsce. W dłoniach poczułam ciepło. Przytuliłam policzek do kubka, a spojrzeniem powędrowałam za szybę. Jak co wieczór zaczęłam zastanawiać się co mnie czeka w najbliższej przyszłości. Czy chociaż raz może mi się poszczęścić?
Po ilości wypitej cieczy, byłam w stanie stwierdzić, że nie siedzę tu długo.. Zazwyczaj wypijałam herbatę zanim skończyłam myśleć.. W tym przypadku było inaczej..
W pewnym momencie na podjeździe domu naprzeciwko rozbłysły reflektory, a po chwili nadjechał srebrny pojazd. Poprawiłam swoją pozycję z półleżącej na siedzącą i z zaciekawieniem przyglądałam się dwóm dość dobrze znanym mi postaciom. Jedna z nich miała na sobie brązowy płaszcz i lakierki dobrane pod kolor. Głowę dekorowała burza gęstych, kasztanowych loków. Druga postać także miała płaszcz.. Jednakże granatowy. Albo to był czarny.. Było tak ciemno, że z trudem mogłam rozpoznać kolory. W oczy rzuciły mi się charakterystyczne czerwone spodnie i białe buty.
- Louis.. – szepnęłam niekontrolowanie.
Harry przez dłuższą chwilę mocował się z zamkiem do drzwi. Gdy je otworzył, ruszył przyjacielowi na pomoc. Wziąwszy od Tomlinsona 2 torby zniknął za drzwiami nowego domu. Lou zamknął klapę bagażnika i ruszył za przyjacielem. Zatrzymał się jeszcze przed wejściem i rozejrzał. Gdy tak się rozglądał.. W pewnym momencie spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Lecz.. Nie do końca byłam pewna czy on o tym wie..
Nie dając po sobie niczego poznać wszedł do środka.
Ledwo się powstrzymałam by nie krzyknąć na cały głos o tym, że Louis na mnie spojrzał. Upiłam kolejnego łyka malinowej herbaty i spojrzałam w rozświetlone, parterowe okna.
W pewnym momencie  światła pojawiły się także w oknach naprzeciwko moich. Brak rolet, żaluzji czy choćby firanek pozwolił mi zobaczyć postać wchodzącą do pokoju. Omal nie spadłam z parapetu gdy zobaczyłam Louisa.. Bez koszulki…
Chłopak położył torbę i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Jeju.. Czy wy wiecie co ja czułam.? Ten jego wyrzeźbiony tors, lekki zarost na brodzie.. Zaczęłam się śmiać z wystających zza czerwonych rurek, błękitnych bokserek.. Gdy tak podziwiałam najpiękniejszego chłopaka na ziemi, nie zauważyłam, że on w tym momencie patrzył się na mnie.. Zgrzyt, no nie? Więc.. Gdy już zobaczyłam jego wzrok na sobie, lekko się uśmiechnęłam. Musiał mnie jednak widzieć bo odpowiedział mi szerokim uśmiechem.
Kiedy tak na siebie patrzyliśmy, w jego pokoju pojawił się Harry. Wyglądał jakby się skradał więc zaczęłam się śmiać. Lou odpowiedział tym samym i wskazał palcem.. na mnie.?? WTF.. Czekajcie.? Co.? Pokazał NA MNIE?
Jednak dopiero po chwili zorientowałam się o co mu chodziło.. A mianowicie.. Skoczyła na mnie [I.T.P] rozlewając przy tym zawartość kubka.  
- [K.T.P]!! – wydarłam się i skoczyłam jak oparzona. Dziewczyna się chyba wystraszyła bo szybko zapaliła światło. – No dzięki.. Przez ciebie rozlałam herbatę…
- Przepraszam.. Nie chciałam.. – tłumaczyła się dziewczyna i mnie przytuliła.
- Ehh.. No dobra.. Niech ci będzie.. Ale ty idziesz po ścierkę..
Dziewczyna zmrużyła oczy, pogroziła mi palcem.. Ale w końcu poszła na dół. Ja w tym czasie wyjrzałam przez okno. Światło było zapalone lecz w pomieszczeniu nie było żadnego z chłopaków.
Po chwili wróciła moja współlokatorka i zaczęła wycierać bałagan. Ja zaniosłam koc, który dzięki intelektowi mojej współlokatorki także uległ uszkodzeniu, do łazienki. Wsadziłam do miski i zalałam zimną wodą.

- Hej. – usłyszałam za sobą głos, gdy następnego dnia wyszłam z domu.